Champions: Return to Arms

Wydania
2005()
Ogólnie
Diablowata siekaninka umiejscowiona (dla celów marketingowych) w świecie Everquesta. Wbrew pozorom gra się bardzo przyjemnie, nie ma chyba lepszej erpegowej siekaninki na PS2!
Widok
tpp
Walka
czas rzeczywisty
Recenzje
Shuwar
Autor: Shuwar
07.09.2008

Champions: Return to Arms to kontynuacja świetnego Champions of Norrath od ekipy Snowblind. Czy gra zasługuje na miano najlepszego hack n' slash RPG na drugą plejstację? Czy wprowadzono nowe elementy do rozgrywki, czy raczej dodano tylko parę nowych misji i zaserwowano nam odgrzewany kotlet? Postaram się odpowiedzieć na te pytania w niniejszym tekście.

Na początek mamy dwie opcje do wyboru: arena (gdzie tłuczemy kolejnych przeciwników, bądź innych graczy) oraz misje. Jakie znowu misje? Otóż taką nazwę nosi teraz tryb fabularny, chociaż "fabularny" to za dużo powiedziane, ale o tym za chwilę. Następnie wybieramy poziom trudności (tym razem są 4) i przystępujemy do kreacji bohatera. I tu duży plus, bo możliwy jest import postaci z pierwszej części. Dodatkowo (oprócz znanej 10, a w zasadzie 5 profesji rozdzielonych na płcie) pojawiają się dwie nowe: Iksar shaman - mag plemienny jaszczuro-ludzi, bardzo wszechstronny czarodziej z naturalną zdolnością regeneracji; oraz Vah Shir berserker - kotołak, biegły w walce wręcz i miotaniu toporami, jednakże podatny na obrażenia. Gdy mamy już kandydata na herosa, czas zacząć właściwą grę. I tu pierwsze rozczarowanie: nie ma żadnego intra, czy jakiegoś wstępu do fabuły. Po prostu pojawiamy się w na wyrwanym kawałku ziemi, unoszącym się nad chmurami (nasza baza wypadowa; rewelacyjnie zrobiona miejscówka, nawet motyle fruwają:) i zagadujemy znaną choćby z pierwszej części elfkę, Firionę Vie. Jest ona naszym przewodnikiem po świecie, a w zasadzie światach, gdyż obszar naszego działania powiększa się. To już nie jest podróż po Norrath, teraz odwiedzamy różne plany astralne. Firiona mówi nam, gdzie się mamy udać by pomóc siłom dobra w walce. Później dowiemy się, że naszą misją jest odnalezienie magicznych kryształów, które mają moc wskrzeszenia Innoruuk'a - pana zła, czy coś takiego. I tyle. To już w zasadzie cała fabuła. Ale kogo to obchodzi? Za to po chwili gry mamy możliwość przejścia na ciemną stronę mocy i przyłączenia się do sił zła. Skutkuje to nieco zmienionym zestawem misji; ciekawy jest fakt, że siły dobra początkowo nie mają pojęcia o naszej zmianie światopoglądu. Co się zaś tyczy samej gry, to plany (światy) są niezwykle różnorodne: jest ich 11 (nie licząc siedziby dobra i zła), a wśród nich m.in. złomowisko, królestwo demonów, podwodny świat, rajska wyspa czy skute lodem góry; w każdym z nich spotkamy innych przeciwników. Misje są dosyć różnorodne i zdarzają się rodzynki (jak np. przekradnie się przez jaskinie pełne nietykalnych szczuro-ludzi). Dodatkowo, po zaliczeniu danego etapu, mamy możliwość pogrania w misje bonusowe (eskorta gnomów, uwalnianie więźniów, czasowa wyrzynka, albo pac-man), które dają nam bonus do parametrów, a także dostęp do dodatkowych plansz. Z kolei na tych planszach naszym zadaniem jest znaleźć specjalne kamienie; jeśli uzbieramy wszystkie to zyskamy mocarną broń. Jak widać jest co robić, a mnogość i różnorodność dodatkowych misji rekompensuje braki fabularne.

Jeśli chodzi o oprawę A/V, to grafika jest na podobnym poziomie, co część pierwsza (czyli full-wypas;), tekstury pierwszej jakości, otoczenie bogate w detale (masa żyjątek wszelkiej maści; szczury, ryby, muchy, motyle), świetnie odwzorowana woda, piękne drzewa, ogień i efekty specjalne - rewelka. Krew tryska na prawo i lewo (przesadzam;), strzały wbijają się w ciało (i tkwią tam), a wybuchy wypalają czarne ślady na ziemi. Poezja. Do tego nastrojowa muzyka i świetne odgłosy, plus perfekcyjny voice-acting. Czego chcieć więcej?

W dalszym ciągu możemy grać nawet we czwórkę na wspólnym ekranie, bądź przez internet. Sama walka nie uległa większym zmianom (ideałów się nie zmienia), dodano tylko parę usprawnień. Teraz np. możemy na bieżąco używać umiejętności nie przypisanych do żadnego z klawiszy, doszła możliwość wykonywania uników. Przeciwnicy są sprytniejsi i często blokują (czasem można im nawet zniszczyć tarczę), doszedł nowy efekt zarazy (chory zaraża innych, pojawiają się dziesiątki much). Przemodelowano drzewka umiejętności, dodano nowe. Postaci, specjalizujące się w walce na dystans, zyskały możliwość tworzenia pocisków i obniżenia ich wagi, co bardzo podniosło ich wartość (ale w dalszym ciągu wszyscy są równi). Chociaż można mieć małe zastrzeżenia do sytuacji magików; siła ich czarów zależy od poziomu umiejętności, nie zaś od parametrów, przez co na wyższych poziomach trudności niektóre czary są raczej mało użyteczne. Dodano całą masę nowych przedmiotów, zarówno broni (czasem bardzo klimatyczne, jak młot z czaszek; mnóstwo broni miotanej) jak i pancerzy; oczywiście wszystko wpływa na wygląd herosa/heroiny. Bronie w dalszym ciągu można upgrade'ować; przedmiotów, pozwalających na modyfikację, również jest więcej. I jeszcze jedna drobnostka: poprawiono dogrywanie tekstur; teraz raczej nie zdarzają się sytuacje, w których trafiamy na puste, czarne pole.

Czas na podsumowanie. Gra nie różni się zasadniczo od pierwszej części; szkielet gry pozostał bez zmian. Do tego fabuła jest tylko umowna. Czy to wystarczy, by nazwać ją sequel'em, czy raczej to tylko pakiet misji dodatkowych? Nie wiem. I nie obchodzi mnie to! Champions: RtA to bez wątpienia najlepszy hack n' slash na PS 2. Multum postaci, przedmiotów, cztery poziomy trudności, bonusy, dobro i zło, kontrola nad postacią oraz walka i ogromna grywalność. Jeśli nie znudziła cię pierwsza część (lub jeśli jakimś cudem w nią nie grałeś) to uderzaj w ciemno. Gwarantuję, że się nie zawiedziesz.

Plusy:
+ grywalność na najwyższym poziomie
+ mnóstwo wszystkiego
+ bajeczna oprawa A/V
+ multiplayer na 4
+ dobro i zło
+ bonusy

Minusy:
- fabuła? jaka fabuła?
- hmm... a gdzie część trzecia?

Moja ocena: 5/5


Obrazki z gry:

Dodane: 07.09.2008, zmiany: 21.11.2013


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?