Xenosaga: Episode III: Also Sprach Zarathustra

Xenosaga Episode III: Zarathustra wa Kaku Katariki (JAP)
Wydania
2006()
2006()
Ogólnie
Część trzecia i ostatnia trylogii. Zagmatwana i ciężka do zrozumienia fabuła ratowana jest przez bardzo miodny system walk. Tylko dla miłośników ;-)
Widok
3d
Walka
turówka
Recenzje
Xell
Autor: Xell
28.03.2007

Xenosaga wystartowała niemalże z premierą PS2, a wraz ze zmierzchem "czarnuli" nadszedł czas zakończyć trylogię. Twórcy mieli dużo czasu na eksperymentowanie, by doprowadzić finał do perfekcji. Czy im się to udało?

Fabuła:
Nie będę spoilerował osobom, które nie przeszły jeszcze poprzednich części, wspomnę natomiast, że autorzy całkiem zgrabnie podomykali (bo pozamykali to za dużo powiedziane ;) ) większość wątków tej sporej historii. Jednak zakończenie tak jak i w poprzednich częściach pozostawia uczucie niedosytu i chęć poznania dalszego ciągu. Wypada zwrócić uwagę na potężną bazę danych dotyczącą poprzednich i obecnej części, więc osoba rozpoczynająca przygodę z Xenosagą od trójki ma spore szanse dobrze się bawić i nie tracić niuansów fabuły (oczywiście jeśli spędzi najpierw kilka godzin na czytaniu wspomnianych baz...).

Grafika:
W trójce dostaliśmy lekko usprawnione modele postaci (które prezentowały bardzo wysoki poziom już w poprzedniej części) oraz (w końcu!) ładne scenerie, wśród których rozgrywa się akcja. Nareszcie graficy zauważyli, że mimo, iż znajdujemy się np.: w stacji kosmicznej, to nie znaczy, że powinniśmy oglądać w kółko szare korytarze. Często występują animowane fragmenty scenerii, dalszy plan z zasady jest dobrze zagospodarowany, także np.: przez okna można zobaczyć krajobrazy znacznie urealniające przedstawiony świat (jak np.: dokujące statki kosmiczne, itp). Duży plus.

Walka i rozwój:
Starcia przeszły kolejną metamorfozę: przypominają teraz bardzo mocno "klasyczne" jrpg-owe walki. Zastosowanie punktów boost, pozwalających "wpychać się" w nie swoją kolejkę zostało znacznie zredukowane - ich niewielka póla jest wspólna dla całego zespołu, bardzo wolno się je zdobywa, ponadto opłacalniejsze jest wydawanie ich na specjalne ataki postaci. Od teraz zmiana składu w trakcie walki pociąga za sobą utratę kolejki, ponadto nie ma już mowy o "czesaniu" kilkunastociosowych kombosów z dwójki - każdy ma do dyspozycji techniki, czary lub dwa ataki. Przez to wszystko starcia znacznie straciły na dynamiczności, ale w dalszym ciągu są miodne i satysfakcjonujące.

Nie obyło się także bez zmian w trybie sterowania mechami - odwzorowuje on obecnie ten z Xenogears. Każdy atak (z kilku rodzajów) mecha kosztuje określoną ilość energii, ilość ataków zależy zatem od generatora, w który danego robota wyposażymy. Ponadto roboty mają indywidualny dla każdego odpowiednik boosta - punkty animy. Po ich użyciu mech dysponuje jednym atakiem specjalnym i przez dwie-trzy tury "tańszymi" atakami zwykłymi. To w połączeniu z charakterystykami poszczególnych ciosów (do których należy m.in. szansa na dodatkowy atak wykonany przez towarzyszy) sprawia, że fragmenty gry, w których sterujemy robotami (liczne i długie), stają się niezwykle ciekawe (w końcu!!!).

Oczywiście zmiany dotknęły także schematu rozwoju postaci (jak wszystko, to wszystko ;) ). W Xenosadze III zdobywamy równolegle levele i punkty skilli. Punkty te wydajemy na "ścieżkach" skilli indywidualnych dla każdej postaci. Na postać przypadają dwie ścieżki podstawowe i dwie dodatkowe, które trzeba sobie otworzyć w trakcie gry. Nazwy podstawowych trafnie definiują schemat rozwoju bohatera nią podążającego, np.: attacker i breaker. Na każdym "przystanku" ścieżki mamy kilka umiejętności, po wykupieniu których za punkty skilli, można przejść na następny przystanek po jeszcze mocniejsze umiejętności. Proste i przyjemne, a przy tym daje pewną kontrolę w rozwoju postaci.

Całokształt:
Przez pierwsze naście godzin gry byłem zachwycony. Przyjemne walki, dużo wydarzeń, rewelacyjne cut-scenki, ciekawe "miasta" do zwiedzenia. Jednak im dalej w las tym więcej drzew. W połowie pierwszej płyty skończyła się jakakolwiek dowolność w podróżowaniu, miasta stały się już do końca gry niedostępne, pozostało tylko brnięcie za rączkę do przodu i od czasu do czasu zamienienie dwóch słów z niezbyt liczną załogą wysłużonej Elsy. Na jakiekolwiek misje poboczne trzeba czekać aż do samej końcówki gry, kiedy to pojawia się ich z pięć(!)... Po bardzo rozbudowanej i miodnej pod tym względem dwójce to wielka wada, momentami miałem ochotę zrezygnować z dalszej rozgrywki, ale chęć poznania zakończenia historii, przy której kolejnych wcieleniach tyle czasu już spędziłem, okazała się wystarczająca, by utrzymać mnie przed konsolą.

Z oceną końcową mam pewien problem: gra jest miodna i efektowna, jednak w okolicach 1/3 zmienia się w interaktywny film, w jeszcze większym nawet stopniu niż miało to miejsce w przypadku części pierwszej. Osoby, które nie lubią tego typu rozrywki powinny trzymać się od tej gry z daleka, ocena dla fanów cyklu to 4/5.

Moja ocena: 4/5


Obrazki z gry:

Dodane: 30.03.2007, zmiany: 08.03.2014


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?