Mugen Souls Z

Attouteki Yuugi: Mugen Souls Z (JAP)
Wydania
2013()
2014()
Ogólnie
Gra w stylu Disgaea, z ogromną ilością grindu, który jest nagradzany fanserwisową grafiką przerywnikową w stylu ecchi.
Widok
TPP
Walka
turówka
Recenzje
Morrak
Autor: Morrak
16.05.2021

Co odróżnia gry cRPG od innych gier komputerowych? Podstawowym kryterium które mieliśmy od lat na stronie Dżeja, były to poziomy i statystyki. Czasem były one rozwinięte, czasem tylko w postaci punktów życia. Kolejnym elementem było awansowanie na kolejne poziomy. Gra, o którą dziś sobie przedstawimy ma tych wszystkich elementów pod dostatkiem. Ba, można by rzec, że jest to główny cel gry, awansować i rozwijać statystyki, i tak prawie w nieskończoność. Jeszcze więcej niż w pierwszej części. A fabuła jest tylko wymówką by zdobywać więcej i więcej statystyk.

Ale po kolei. Fabuła Mugen Souls Z jest bezpośrednią kontynuacją Mugen Souls. Po podbiciu poprzednio wrzechświata i podporządkowania wszystkich bohaterów i demonów, nasza główna bohaterka - Chou - Chou rusza na kolejne łowy. Po pierwszych łatwych sukcesach, które są samouczkiem walki, rozsyła swoich podwładnych na wszystkie światy. Sama zaś trafia na jednym ze światów na Syrmę - boginię, która ma problemy z pamięcią i porusza się z wielką trumną. Podstawową właściwością trumny jest wysysanie mocy z innych stworzeń. I dziwnym trafem nasza bohaterka trafia do tej trumny, gdzie po wyssaniu mocy i wyzerowania statystyk i poziomów kurczy sie do wysokości kilku centymetrów. Ale to nie jest problem dla nas, gdyż nie zważając na przeciwności losu, nasza bohaterka dosiada Syrmy, niczym rumaka i rusza by odzyskać swoje moce i przy okazji podbić wszystkie światy. Jak mówiłem, jest to tylko przykrywka by uzasadnić główny cel gry, czyli nabijanie statystyk i walki z coraz silniejszymi przeciwnikami.

Sama mechanika gry jest bardzo podobna do tej którą znamy z serii Disgaea, ale z pewnymi dodatkami. Mamy tutaj jeden HUB - nasz statek, na którym znajduje się dostęp do wszystkich udogodnień - sklepów z ekwipunkiem (który ma swoje poziomy jakości i levele), przedmiotów kosmetycznych (które zmieniają wygląd postaci oraz oczywiści poprawiają statystyki), łaźni (które podwyższają statystyki na kilka bitew, o ile mamy odpowiednie mydła i szampony), punkt ulepszeń (gdzie możemy, ku zaskoczeniu, poprawić statystyki i zdobywane dobra), punkt rekrutacji peonów - czyli bohaterów bez nazwy, oraz oczywiście portale do lokalizacji na których walczymy z przeciwnikami i podbijamy światy. Tych ostatnich też mamy kilka do wyboru - są to podstawowe światy (12 sztuk, każdy składa się ze świata głównego oraz lochu o podobnym rozmiarze), tak zwany Mugen Field (odpowiednik item worlda z Disgaeii, z tym że trudność lochu rośnie tu od ilości postawionej many, a nie poziomu przedmiotu), świat wyzwań, które sprawdza naszą znajomość mechaniki oraz światy bonusowe - 7 words redux i Mugen world redux. Każdy z nich ma inny poziom trudności, przy czym te ostatnie wymagają baaaaaaaardzo dużej ilości grindu. Podstawowymi portalami których będziemy używać będą portale do zwykłych światów (w których popychamy do przodu fabułę) oraz Mugen Field. Pozostałe światy są tylko dla największych masochistów.

Przebieg gry jest bardzo powtarzalny - trafiamy na jeden ze światów, po których możemy się dowolnie poruszać. Mamy na nich standardowe możliwości - atakowanie wrogów, zbieranie skarbów czy też uruchamianie eventów. By zniechęcić nas do poruszaniu się po całej planszy i częstych powrotów na dany świat, twórcy zastosowali pewne bariery, które możemy pokonać, gdy posiadamy umiejętności uzyskane z pokonanych bossów - są to na przykład zbiorniki wodne, czy też wysokie ściany. Elementem, który odróżnia rozgrywkę od Disgaei czy też serii Neptunia, twórcy stworzyli na mapach specjalne punkty mocy, dzięki którym podbijamy świat. Każdy z tych punktów ma pewne wymagania by go zdobyć - posiadać odpowiedni przedmiot, pokonać odpowiednią ilość wrogów lub go oczarować jedną z naszych osobowości - których mamy o ile dobrze pamiętam 8. Po zdobyciu odpowiedniej ilości punktów mocy, uzyskujemy dostęp do lochu, na którego końcu znajduje się boss. Sama gra zachęca do zdobycia wszystkich punktów mocy, nagradzając nas dość hojnymi nagrodami. Tutaj należy wspomnieć też nieco o balansie gry. Jest z nim spory problem na samym początku, gdzie na niskich poziomach postaci, dostajemy srogie cięgi od najsłabszych przeciwników. Jak ktoś na początku nie ma odrobiny zaparcia w grindzie, to się już na tym etapie odbije od gry.

Nieco więcej miejsca należy poświęcić samym statystykom... Jak już wspominałe, tu są one we wszystkim - w postaciach, przedmiotach a także w pokonanych wrogach. Statystyki podnosimy standarodowo podnosząc poziom, jak i podnosząc poziom przedmiotów. W pierwszym etapie gry więcej zyskamy podnosząc poziom przedmiotów, niż własny. Lecz w dalszym etapie sprawa robi się bardziej skomplikowana. By uzyskać jak najwyższe statystyki potrzebujemy najlepszych przedmiotów, które powinniśmy ulepszyć za jednym razem. Potrzebujemy też podnieść własne bazowe statystyki. I robimy to poprzez odpowiednik reinkarnacji - w Mugen Souls Z łączymy swoje postaci z innymi. Piersza z nich wchłania statystyki drugiej i podności swoje statystyki bazowe. Oczywiście im wyższy poziom postaci tym wyższe statystyki ostatecznie uzyskamy. Więc w dalszej części gry sugerowany jest ostry grind i łączenie postaci na 9999 poziomie. Szczerze przyznam, że sam do tego poziomu nigdy nie dotarłem.

Oddzielnym elementem który levelujemy jest nasz HUB. Tak, nasz statek także walczy z przeciwnikami - innymi statkami i ma swoje niezależne statystyki. Przy czym nie ma on poziomów, lecz jego statystyki zwiększają się wraz z pokonanymi wrogami i zdobytymi tzw "Shamporoo" - dziwnymi królikami, które uzyskujemy po pokonaniu wrogów lub ich oczarowaniu jedną z naszych osobowości. Im więcej ich zdobędziemy, tym silniejsze będą nasze osobowości i tym silniejszych przeciwników będziemy mogli oczarować. Praktycznie niekończący się krąg.

Kolejną, już ostatnią lokacją o której wspomnę, jest Mugen Field. Pełni on rolę po części fabularną, lecz jego głównym zadaniem jest ułatwienie grindu. Składa się on ze 100 poziomów, wśród których znajdują się poziomy na odpoczynek i podniesienie limitów statystyk (a jak - jest to w końcu gra o grindzie). Wśród samych poziomów mamy typowe walki z przeciwnikami, walki statków, sklepy, a także co bardzo utrudniające - losowe wydarzenia, z których dostać możemy przedmioty, ale które mogą też zablokować nasze umiejętności (te też oczywiście mają swoje poziomy ;-)).

Graficznie gra zbliżona jest jakością do pierwszej Neptunii - same plansze i modele postaci wykonane są na przyzwoitym, pe es trójkowym poziomie. Na uwagę zasługują natomiast statyczne ilustracjie cg. Dostajemy je najczęściej po pokonoaniu silnych wrogów. Są one narysowane w ładnym stylu ecchi. Bo choć o tym nie wspomniałem - jest to też jeden z głównych wyróżników. Gra nawet nie udaje, że nie jest fanserwisowa. Same bohaterki i osobowości są tu typowymi archetypami postaci z gier czy anime. Każdy znajdzie więc tu swój własny fetysz ;). Sama muzyka jest na przyzwoitym disgaeowym poziomie i raczej nie zapada w pamięci. Ma ten plus że nie zniechęca do rozgrywki, a to już też jest sukces. Sam japoński voice-acting, który możemy wybrać jest także na wysokim poziomie. Czy był angielski? Nie potrafię powiedzieć, bo w sumie nie pamietam.

I przechodzimy do podsumowania. Mugen Souls Z nie jest grą wybitną. Można by rzec że jest grą średnią, z pewnymi problemami z balansem trudności. Ale z drugiej strony ma w sobie coś, co bardzo mocno wciąga i człowiek ma ochotę po raz 30-ty czy 40-ty ruszyć na podbój mugen fielda, by zebrać pieniądze na awans przedmiotów, by móc pokonać tego jednego trudnego wroga na jedym ze światów. Więc jeśli nie odbijesz się na samym początku i lubisz gry typu Disgaea, to zdecydowanie polecam.

Moja ocena: 7/10


Obrazki z gry:

Dodane: 20.05.2014, zmiany: 16.05.2021


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?