Skyrim

The Elder Scrolls V: Skyrim
Wydania
2011()
Ogólnie
Kolejna odsłona serii The Elder Scroll, to raz jeszcze kawał dobrej zabawy - ogromny otwarty świat do zwiedzenia, setki questów, przedmiotów i przeciwników do ubicia.
Widok
TPP/FPP
Walka
czas rzeczywisty
Recenzje
Niedźwiedź
13.04.2013
Od razu, na wstępie napiszę, że ta gra mną pozamiatała. Nigdy szczególnie nie interesowała mnie ta seria. Ani Morrowind, ani Oblivion nie przykuły mnie na dłużej niż kilka godzin, a Daggerfalla pamiętam jedynie ze starych gazetek komputerowych. Jednak nadszedł ten dzień, kiedy wyszedł Skyrim. Po pierwszych recenzjach - wszędzie zachwyty, recenzenci ogryzają paznokcie z podniecenia. Trzeba sprawdzić samemu co tam Bethesda smacznego ugotowała. Po ponad 130 godzinach na liczniku wiem jedno - w swojej kategorii najsmaczniejszy posiłek od wielu lat.

Fabularnie zaczynamy jako więzień prowadzony na stracenie. Na nasze szczęście egzekucję przerywa pojawienie się smoka, który praktycznie równa miasteczko z ziemią. Udaje się nam uciec i szybko dowiadujemy się, że jesteśmy Dragonbornem - osobą, która potrafi pochłaniać dusze smoków oraz rozmawiać w ich języku. Główna oś fabuły obraca się wokół starożytnej przepowiedni, mówiącej o powrocie pradawnego smoka Alduina - Pożeracza Światów. Naszym zadaniem jest temu zapobiec. Równolegle do głównego wątku śledzimy także losy wojny domowej, która trawi tereny Skyrim - północnej dzielnicy kontynentu Tamriel.

Już od samego początku poraża nas ogrom i swoboda tej gry. Gdy zakończą się początkowe wydarzenia, cały świat stoi przed nami otworem, a mapa jest naprawdę ogromna. W którą stronę byśmy się nie udali to czeka na nas bogactwo rzeczy do zrobienia. W świecie Skyrim'a znajdziemy miasta i miasteczka, wioski, jaskinie, kopalnie. Wszystko to czeka tylko na odkrycie i zbadanie. Nigdy nie wiadomo na co trafimy. Świat, który stworzyli twórcy jest na swój sposób magiczny. Wszystko jest na swoim miejscu, nic nie wydaje się wepchnięte na siłę. Sama podróż, zwiedzanie nowych obszarów, może trwać godzinami. Oczywiście tak jak w poprzednich grach Bethesdy, istnieje opcja szybkiej podróży do wcześniej odkrytych miejsc. Jednakże korzystałem z niej bardzo rzadko i wolałem o własnych siłach przemierzać tą cudowną krainę. Muszę przyznać, że mimo swojej wielkości Skyrim nie popadł w sidła monotonii. Każdy region charakteryzuje się czymś innym - mokradła, lasy, bagna, góry. Każda jaskinia, a są ich dziesiątki, jest na swój sposób inna, nie odczuwamy, że wszystko jest zbudowane z wymieszanych ze sobą tych samych klocków. Widać, że ktoś nad tym elementem dłużej posiedział i miał masę pomysłów do wykorzystania.

Kolejnym elementem, który stoi na bardzo wysokim poziomie jest fabuła i questy. Jak już wcześniej wspomniałem, główna nić fabuły to powrót smoków oraz w mniejszym stopniu wojna domowa. Całość jest fajnie napisana i wyreżyserowana, a co za tym idzie - potrafi wciągnąć. Jednakże siłą Skyrima są wszelkiej maści zadania poboczne, które potrafią być naprawdę genialne, szczególnie zadania dla gildii oraz questy deadryczne. W tym ogromnym świecie ilość przygód, która nas spotka jest praktycznie nieograniczona. Wiąże się to z tym, że wprowadzono losowe questy, które dostajemy w karczmach. Są to krótkie zadanka polegające na zabiciu kogoś lub przyniesieniu odpowiedniego przedmiotu. Takie krótkie wypady poza miasto dla relaksu. Inaczej jest z zadaniami, które mają swoje oddzielne nazwy w naszym dzienniku. Są one przeważnie długie, rozbudowane i z ciekawymi fabułami. Najlepszym przykładem są zadania dla gildii, które są wieloetapowe, z linią fabularną często o wiele lepszą niż główna. Wisienką na torcie za tak zwane zadania przydzielane nam przez bóstwa zwane deadrami. Tutaj autorzy zaszaleli i jedyne co napiszę, żeby nie psuć zabawy w ich odkrywaniu to, że są wprost genialne, z pomysłami wywalonymi w przysłowiowy kosmos oraz bardzo często z małą nutką nieliniowości, co wiąże się z otrzymywaną na końcu nagrodą. Uwielbiam takie momenty, kiedy po otworzeniu dziennika zadań ich ilość powoduje, że nie wiemy za co się zabrać w pierwszej kolejności. Tutaj jest to na porządku dziennym i co najważniejsze, ilość idzie w parze z jakością. Na koniec najważniejsze - zaglądajcie w każdy zakamarek. Czasami znalezienie jakiegoś przedmiotu lub przeczytanie książki otwiera przed nami drogę do jakiegoś małego zadania, które z biegiem czasu przeradza się w długą i rozbudowaną podróż.

Rozwój postaci opiera się na prostej zasadzie: im częściej czegoś używam, tym jestem w tym lepszy. Używam mieczy - coraz lepiej nimi władam, często czaruję - moje zaklęcia są coraz silniejsze, skradam się - coraz trudniej mnie wykryć. Ten banalny w swojej prostocie system jest jednak mocno rozbudowany i daje duże możliwości kreowania naszej postaci, dzięki wprowadzeniu perków - zdolności przypisanych dla każdej umiejętności. Wartość każdej umiejętności można podnieść maksymalnie do 100 punktów. Odpowiednia ilość zebranych punktów ze wszystkich dostępnych umiejętności pozwala nam awansować na kolejny poziom doświadczenia. Po awansie możemy wybrać czy chcemy dodać dodatkowe punkty do paska życia, magii lub staminy oraz dostajemy po punkcie na rozdysponowanie na wcześniej wymienione perki. Tutaj właśnie widać ten ogrom możliwości. Każda zdolność ma przypisane dla siebie drzewko rozwoju, na którym wybieramy w co chcemy zainwestować. Nie wszystko jest od razu dostępne, gdyż co lepsze perki wymagają sporego zaawansowania w danej dziedzinie. Naturalnie to co wybierzemy zależy od tego, jaką postacią zamierzamy grać. Złodziej posługujący się łukiem jak snajper, a może wojownik potrafiący rzucać na siebie czary ochronne i lecznicze? Nic nas nie ogranicza, możemy być kim chcemy.

Liczba przedmiotów, które znajdziemy w trakcie naszej przygody jest ogromna. Mikstury, zwoje z czarami, książki, roślinki, rudy metali. To tylko niewielki wycinek z tego co możemy znaleźć. Wszystko jest bardzo ładnie posegregowane i opisane. Dużą rolę odgrywa kowalstwo, enchanting oraz alchemia. Dzięki kowalstwu w bardzo szybkim czasie uzyskamy dostęp do potężnych broni i pancerzy, które trudno zdobyć w normalnych warunkach. Jest to jedna z najważniejszych zdolności dla każdego bohatera i naprawdę bardzo opłaca się w nią inwestować. Z kolei zaklinanie (enchanting) pozwala nam dodawać przedmiotom, które nosimy dodatkowe atrybuty takie jak np. odporność na ogień lub wysysanie życia. W pewnym stopniu z poprzednimi zdolnościami powiązana jest alchemia, która nie tylko pozwala nam na tworzenie mikstur leczniczych lub trucizn, ale także dzięki niej uzyskujemy dostęp do napojów zwiększających efekt działania różnych umiejętności.

Walka jest zaraz po eksploracji najważniejszym elementem Skyrima. Tutaj widzimy jedną z nowości wprowadzonych w tej części, a mianowicie niezależne wykorzystanie obu dłoni. System ten jest genialny w swojej prostocie i daje masę radości. Możemy bawić się z wykorzystaniem broni i czarów na wiele sposobów. Zarówno pod lewą jak i pod prawą rękę możemy podpiąć dowolny czar lub oręż, co daje nam dużą ilość kombinacji do wykorzystania. Bieganie po polu walki z dwoma toporami lub kulą ognia w jednej ręce i błyskawicami w drugiej jest po prostu czaderskie. Omawiając system walki, nie można zapomnieć o skradaniu się i wynikających z tego bonusach. Dotyczą one przede wszystkim sztyletów i łuków, które przy wsparciu odpowiednich perków zabierają ogromne obrażenia. Ważną rolę odgrywają także smocze krzyki, które są bardzo przydatne w czasie walk. Jakby nie patrzeć spowolnienie czasu czy zamrożenie pobliskich przeciwników to pomocny dodatek. Pod względem trudności prowadzonych potyczek to ogólnie tytuł można zaliczyć do tych względnie prostych, a jedynie gdzie miałem problemy to pierwsze walki ze smokami oraz niektóre potyczki z magami, ale to była jedynie wina braku odporności na żywioły.

Na szczególne uznanie zasługuje także oprawa tej gry. Biorąc pod uwagę fakt, że jest to tytuł z otwartym światem, to grafika jest wprost rewelacyjna. Jakość tekstur, oświetlenie, liczba szczegółów wyświetlanych na ekranie oraz wygląd postaci robi ogromne wrażenie. Z oczywistych względów na dobrym komputerze wszystko jest o wiele ładniejsze, jednak biorąc pod uwagę fakt ile lat na karku ma już PS3, to całość prezentuje się naprawdę cudownie. Muzyka i ogólna oprawa dźwiękowa to także wysoki poziom, a utwór z menu to prawdziwy hit. Wspaniałe są akcje pokroju bitwy ze śnieżnym trolem w czasie zamieci śnieżnej, kiedy muzyka wydobywająca się z głośników powoduje, że człowiek aż rwie się do walki, albo muzyka towarzysząca starciom ze smokami - takie coś jest po prostu epickie.

Niestety Skyrim nie ustrzegł się kilku wad, które na szczęście nie mają większego wpływu na odbiór całości. Największym minusem jest przede wszystkim ilość błędów i stabilność gry. Zainstalowanie dostępnych patchy jest wprost zalecane i bez nich trudno mówić o komfortowej zabawie. Po poprawkach gra jest bardzo stabilna i praktycznie nie ma błędów, co u Bethesdy nie jest takie pewne. Przez te kilkadziesiąt godzin miałem tylko 2 zwisy konsoli i najmniejszych problemów z questami, skryptami i tylko raz jedna postać lewitowała w powietrzu. Jakby nie patrzeć jest to ogromny wyczyn. Wspomnę jeszcze o jednym małym fakcie, który powoduje mały grymas na twarzy. Na początku tego nie odczuwamy, ale po długim czasie daje się zauważyć ubóstwo pod względem unikatowych broni i pancerzy. O ile w takim New Vegas było tego naprawdę dużo, tak tutaj, nie licząc nagród za deadryczne questy, unikatowych rzeczy jest niestety bardzo mało. Nic nie sprawia większej frajdy niż znalezienie gdzieś na końcu świata w jakiejś jaskini, unikalnego i jedynego w swoim rodzaju przedmiotu.

Skyrim jest grą nastawioną przede wszystkim na eksplorację i poznawanie tajemnic otaczającego świata. Ze swego zadania wywiązuje się celująco, oddając do dyspozycji gracza ogromną i przemyślaną w najmniejszym detalu piaskownicę, którą może bawić się na swój własny, indywidualny sposób. Swoboda i ogrom możliwości to drugie imię tej gry, a co najważniejsze, przez cały czas nie będziemy ani przez chwilę się nudzić.

Moja ocena: 9,5/10


Obrazki z gry:

Dodane: 19.04.2013, zmiany: 21.11.2013


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?