Tokyo Jungle (Playstation 3)

Tokyo Jungle

Wydania
2012()
2012()
Ogólnie
Nietypowa gra o rudych, kudłatych pieskach, masowych mordach, zagładzie ludzkości, walce o przetrwanie i marynarskich mundurkach. Czyli wszystko miłe i bez nadmiernej powagi.
Widok
izometr
Walka
czas rzeczywisty
Recenzje
Dirge
Autor: Dirge
05.04.2013

Premiera Tokyo Jungle nie należała do szczególnie głośnych. Wersja pudełkowa pojawiła się tylko w Japonii, zaś we wszystkich innych częściach świata gra dostępna jest wyłącznie w sprzedaży cyfrowej. Choć trudno odmówić grafikom promocyjnym pewnego uroku, jak na możliwości PlayStation3, gra jest całkowicie przeciętna, wręcz uboga. Od samego początku nikt nie wróżył jej zawrotnej kariery, której zresztą nie osiągnęła. Czy warto więc wydawać pieniądze na tą dziwną mieszaninę action RPG i gry zręcznościowej? O dziwo, tak.

Co by było, gdyby ludzie zniknęli? Tokyo Jungle nie stara się znaleźć odpowiedzi na to pytanie, nie snuje ponurych wizji i nie pokazuje nam niczego odkrywczego. Zamiast tego stawia nas pośrodku tego niemal postapokaliptycznego, lecz jednocześnie mocno uproszczonego świata, gdzie przetrwać mogą tylko najsilniejsi. Co ciekawe, robi to, nadając nam formę szpica miniaturowego. Tak, takiej właśnie radośnie przygłupiej, pomarańczowej kulki kłaków, a więc słabego materiału na "najsilniejszego". Nasz bohater, niegdyś zapewne pupil jakiegoś japońskiego biznesmena (bo, jak uczą nas gry, wszyscy dzisiejsi Japończycy to biznesmeni), niespodziewanie zostaje zmuszony do porzucenia bezpiecznej przystani, jaką do tej pory było mieszkanie jego właściciela. Szybko okazuje się, iż wraz ze zniknięciem ludzi, na ulicach Tokio nastała całkowicie nowa era, era zwierząt. Chcąc nie chcąc, mały szpic musi obudzić w sobie prastare instynkty i stanąć do walki, rozgrywającej się między byłymi kanapowcami i ich odległymi krewnymi, którzy uciekli z tokijskiego zoo. Nietrudno domyślić się, kto jest do tej rywalizacji jest przygotowany lepiej od szpica - wszyscy. Jeśli chcemy przetrwać, z miłego, puchatego stworzonka musi narodzić się pierwotna bestia, istna maszyna do zabijania. Najlepiej w różowej kurteczce.

Powyższy akapit jest streszczeniem jedynie pierwszej fabularnej misji w Tokyo Jungle, a warto dodać, iż jest ich niemało. W związku z tym przyjdzie nam również odszukać mamę zagubionego jelonka, szpiegować stado lwów, stworzyć armię dla nękanego przez stado Tosa Inu Beagla oraz dokonać wielu innych bohaterskich czynów. A wszystko to wciąż walcząc o życie, przy jednoczesnym poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie co też stało się z ludźmi. Problem z trybem fabularnym w Tokyo Jungle polega jednak na tym, iż kolejne misje odblokowujemy poprzez zbieranie przedmiotów w trybie przetrwania. W praktyce oznacza to ciągłe przerzucanie się z jednego trybu na drugi, co znacząco wydłuża czas gry, ale też zniechęca gracza do dalszego poszukiwania odpowiedzi. Na szczęście przez minimalistyczność wszystkiego, Tokyo Jungle można porzucić na długie miesiące, a potem od razu do niej wrócić bez najmniejszego problemu.

Jeśli chodzi o mechanikę, to w trybie historii jest ona dość uboga - pod fabularną otoczką często sprowadza się wyłącznie do naprzemiennego skradania się i atakowania. Dużo ciekawiej prezentuje się tryb przetrwania, w którym, jak sama nazwa wskazuje, naszym celem jest jak najdłuższe utrzymanie się przy życiu. W odróżnieniu od trybu fabularnego, tu zwierzę, którym gramy, nie jest z góry narzucone. Choć początkowo do wyboru mamy tylko wspomnianego już szpica i małego jelonka, po wykonaniu specjalnej misji (przeważnie po jednej na dany gatunek), dostajemy możliwość odblokowania kolejnego zwierzaczka. Zaczynamy więc od króliczków i kotków, a gdy przebrniemy już przez jeżozwierze, dochodzimy do lwów i dinozaurów. Tak, dinozaurów, dla których jednak świat jest tak samo bezlitosny, jak dla małych, porzuconych sarenek o wodnistych oczkach. Niestety, najciekawsze stworzenia zostały zachowane na potrzebę DLC, dlatego też żyrafą, czy zagubionym biznesmenem zagramy tylko po uiszczeniu niewielkiej opłaty. [Uprzedzając ewentualne pytania: biznesmen się nie rozmnaża. Tak, mnie też nurtowało to pytanie.] Walczyć trzeba z wieloma przeciwnościami; stale narastający głód, starość, całkowita jałowość pewnych obszarów i pojawiające się co chwila toksyny są jednak niczym w porównaniu z drapieżnikami. Czasem na naszej drodze staną bowiem zwierzęta, których zwyczajnie nie będziemy mogli na danym etapie gry pokonać, nawet gdy przywdziejemy pełen mundurek japońskiej uczennicy, tym samym podnosząc sobie statystyki. Czasem będziemy mogli przed nimi uciec, a czasem biegnąc wpadniemy na kolejnego, równie niepokonanego drapieżnika. Od razu warto zaznaczyć, iż Tokyo Jungle nikomu nie wybacza. Umarłeś? Trudno, twój problem. Zaczynaj od początku. A umiera się często - lekarstwa nie pomogą, gdy przeciwnik weźmie nas na jedno kłapnięcie paszczą. Nasze szanse nieznacznie podnosi odpowiednio dobrany strój oraz nagrody za wykonane misje, ale to nie wystarczy. Co trzeba zatem zrobić, aby przeżyć? To proste - rozmnażać się. Sam proces nie jest jednak aż tak łatwy. Jeżeli uda nam się oznaczyć dany teren i przejąć go na własność, przybędą do nas samice (lub samce w niektórych wypadkach). Nie każda samica da nam jednak dobre potomstwo. Najlepsze są oczywiście mistrzynie, prawdziwe, rasowe laski, później zwykłe, całkowicie przeciętne samice, a na końcu desperatki, które oprócz swoich genów chętnie przekażą nam pchły. Jednak o ile te ostatnie są z natury łatwe, o tyle o mistrzynię trzeba się już postarać. Nasza atrakcyjność zależy bowiem od ilości spożytych przez nas kalorii, im więcej - tym lepiej, rzecz jasna. Gdy jednak nastąpi już upragniona zmiana pokoleń, licznik kalorii zeruje się i trzeba zaczynać wszystko od początku. System ten jest łatwy do opanowania i trudny do zrealizowania. Dlatego, choć zasady gry pojmuje się w ciągu kilku pierwszych sekund, pierwsze sukcesy pojawiają się znacznie później.

Świetnym dodatkiem jest możliwość grania w dwie osoby. Choć pozwala na to tylko tryb przetrwania, jest to prawdopodobnie najlepsza część Tokyo Jungle. Współpraca ma pewne zalety, jak możliwość ożywienia poległego towarzysza, jedzenia nigdy nie ma w nadmiarze, a teraz jeszcze trzeba dzielić to na dwa, walcząc przy tym o odrębne terytoria dla obu zwierzątek. Wyzwanie jest więc niemałe. Brak, co prawda, split screenu, co niejako wymusza na graczach pełną kooperację, jednak przez to ekran gry pozostaje równie czytelny, jak w singlu.

Największym minusem Tokyo Jungle jest zdecydowanie grafika. Ten sam efekt można by prawdopodobnie osiągnąć już na PlayStation2. Owszem, wystarcza to, by dojrzeć wszystko, co jest konieczne do grania, a budowa świata sprawia, iż nie patrzy się na niego z obrzydzeniem, ale przy sprzęcie, na którym wygląd gry często przesądza o jej sukcesie, można by spodziewać się czegoś więcej. Muzycznie jest jeszcze gorzej - w tle leci wciąż ten sam kawałek. Początkowo wydaje się on dość neutralny, ani to przyjemny, ani szczególnie paskudny, ale z czasem staje się zwyczajnie nużący.

Tokyo Jungle jest grą o banalnie prostej mechanice, przeciętnej grafice i paskudnej muzyce. Teoretycznie wynikałoby z tego, że nie ma w nim nic dobrego. Ale jest. Jest ta niesamowita, choć trudna do wyjaśnienia grywalność, która sprawia, że można na tej prymitywnej grze stracić całe noce, próbując odblokować w końcu tego upragnionego wilka, czy jakiekolwiek inne stworzenie, które tak sobie upatrzyliśmy. Gra jest warta świeczki, ale niewielkiej. Na pewno nie warto odrywać się dla niej od innych, często ciekawszych produkcji. Jest jednak świetna, gdy akurat brak ciekawszej alternatywy lub gdy nie mamy ochoty na zbyt długie siedzenie przed konsolą. Teoretycznie mogłabym ją zaproponować każdemu, jednak szczególnie polecam ją osobom, które mają z kim grać. Tokyo Jungle świetnie sprawdza się na imprezach (gdzie potrafi zamienić się w prawdziwego roleplaya, gdy po przebraniu swoich zwierząt, ludzie nagle i niespodziewanie zaczynają odgrywać harcerzy) oraz gdy ma się w pobliżu konsoli dziewczynę (w moim przypadku zadziałało lepiej, niż Podróż, czy Flower). Małe, ale cieszy.

Moja ocena: 3,5/5


Obrazki z gry:


/obrazki i podpisy - Spawara/

Dodane: 09.04.2013, zmiany: 28.03.2014


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?