3rd Birthday (The) (PSP)

3rd Birthday (The)

The 3rd Birthday
Wydania
2010()
2011()
Ogólnie
Nieoficjalna kontynuacja Parasite Eve 1 i 2 z PSX. Action rpg z genialną grafiką, pięknymi filmikami przerywnikowymi i zagmatwaną fabułą.
Widok
TPP
Walka
czas rzeczywisty
Recenzje
Judas
Autor: Judas
19.04.2013

Nowy Jork, 24 grudnia 2012. To miały być kolejne spokojne święta Bożego Narodzenia. Nagle ziemia zatrzęsła się i zaczęła pękać, zaś chwilę potem z powstałych otchłani wypełzło... coś wyglądającego jak połączenie orgomnych korzeni i macek. Byty te (po "zastygnięciu" uzyskały formę nazwaną BABEL) oplątywały budynki, które po chwili upadały jak domki z kart... Chaos na ulicach wydawał się nie mieć granic. Majestatyczny widok tych istot odbierał oddech i paraliżował... Niedługo potem pojawiły się obce istoty, dokonujące eksterminacji mieszkańców Nowego Jorku. Te formy życia(?) zyskały wspólną nazwę - Twisted. Nie ostał się nawet symbol narodowy - Statua Wolności, której postać z kikutem zamiast dłoni z pochodnią, zdawała się (wbrew nazwie) świadczyć o bezsilności i upadku człowieka w starciu z omnipotężną, nieznaną siłą...

Dokładnie rok później, organizacja CTI stara się zapobiec katastrofie, jaka miała miejsce ubiegłej Wigilii. Zaraz, zaraz, ZAPOBIEC katastrofie, która już się wydarzyła? Ano tak...

Główną postacią gry jest Aya Brea, członek CTI - Counter Twisted Investigation - organizacji, której (jak się zdaje) jedynym zadaniem jest wysłanie Aya'i w przeszłość celem jej zmiany (przeszłości, nie kobiety;)). Organizacja wykorzystuje przy tym sprzęt do podróży w czasie i inne hitechowe rozwiązania, w które zainwestowano całkiem pokaźną sumę zielonych papierków.

Wraz z postępami w grze - gracz uświadamia sobie, że to co pierwotnie brał za opowieść o bohaterstiwie, poświęceniu i zdradzie (etc) jest tak właściwie... Nie, nie mam zamiaru psuć tej recenzji zdradzając szczegóły. Zapewniam jednak, że dla fana serii (i samej Aya'i) może to być niemały szok. Po wydarzeniach zamykających grę pewne jest tylko jedno: ta historia jest czymś zupełnie innym, niż wydawało się na wstępie... Skutek okaże się przyczyną, pozorny cel - środkiem. Poznanie i zrozumienie tego, co tak naprawdę opisuje fabuła 3rd Birthday wymaga od gracza znacznie większej uwagi i koncnentracji niż przy większości innych obecnych pozycji RPG. Pewne wątki pozostają bez odpowiedzi, przynajmniej niżej podpisanemu nie udało się do nich dotrzeć;).

Zawiłości scenariusza pomaga ogarnąć dostępna od pewnego momentu baza danych - swoista encyklopedia - opisująca wydarzenia (chronologia inwazji), postaci i bestiariusz.

Oprócz realizacji zlecanych przez "górę" zadań Aya Brea stara się wypełnić własne cele: przede wszystkim mierzyć się musi z demonami przeszłości i poszukiwaniem utraconej pamięci i tożsamości (od pewnego momentu obie te ścieżki zaczynają niepokojąco zbiegać się w jedną). Nie pomaga z całą pewnością przygnębiające poczucie inności... Z jednej strony Aya to jedyna nadzieja na zapobieżenie ostatecznej katastrofie - z drugiej traktowana jest jako niebezpieczny odmieniec, zamykany i izolowany od otoczenia. Podobieństwa z Ripley (cykl Obcy) jak najbardziej słuszne. Aya, jaką znaliśmy z poprzednich części odeszła. Obecnie mamy do czynienia z (wbrew pozorom) słabą kobietą desperacko poszukującą zrozumienia i własnego miejsca na ziemi...

System
3rd Birthday charakteryzuje się epizodyczną, "misyjną" konstrukcją. Gra podzielona jest na zaliczane kolejno rozdziały. Akcja gry rozgrywa się natomiast w oparciu o skrypty. Można zatem przyjąć w pewnym uproszeniu, że każda rozgrywka (na danym poziomie trudności) będzie do siebie podobna. Gracz podąża zatem od jednego skryptu do kolejnego, zaś pochodną tej konstrukcji jest brak respawnu wroga - teren raz oczyszczony staje się terenem bezpiecznym, przynajmniej aż do odpalenia kolejnego skryptu. W takiej sytuacji rozwój postaci, chociaż oczywiście punkty i poziomy doświadczenia są w grze obecne, jest niejako wymuszony odgórnie, bez możliwości dodatkowego "nabijania" poziomów doświadczenia na placu boju.

W opisywanym tytule wykorzystano zręcznościowy, realtime'owy sposób rozgrywki. Oprócz przenośnej broni palnej, granatów, oraz okazjonalnie broni większego kalibru (np. działka czołgów, helikoptery) - główna bohaterka gry dysponuje mocami paranormalnymi, z których najważniejsze to:

- OVERDIVE (OD) - dzięki tej zdolności świadomość Aya'i transportowana jest do "ciał" znajdujących się na placu boju żołnierzy. Zdolność ta nie tylko pozwala prowadzić działania ofensywne, ale także przemieszczać się w czasie oraz na odległość (wędrując od jedego "ciała" do następnego). Gracz niejednokrotnie doświadczy uroków klimatycznych ucieczek przed zbyt silnymi odmianami "twisted" właśnie z wykorzystaniem umiejętności OD. Dzięki tej podstawowej (jeśli chodzi o wykorzystanie w grze) umiejętności możemy kontynuować rozgrywkę po śmierci ("do ostatniego żołnierza" - Stawka większa niż życie;)). Konieczność dbania o życie każdego żołnierza wynika zatem nie tylko z chęci uzyskania dobrej oceny na koniec epizodu, ale głównie ze względu na taktyczne możliwości w czasie realizacji misji.

- OVERDIVE KILL (ODK) - odpowiednio portaktowany przeciwnik (tj. po otrzymaniu wystarczającej ilości ołowiu;)) - oznaczony zostaje żółtym trójkątem. Znak ten wskazuje, iż możemy przeprowadzić kolejny specjalny atak - overdive (kill). Aya "wnika" w ciało wroga zadając "od wewnątrz" silne obrażenia. Kiedy przed opisaną wyżej akcją poziom energii takiego wroga jest bliski zeru - wykonywany jest właściwy ODK, zaś profitem może być uzyskanie cząstki DNA [o tym szerzej za chwilę]. Zdolność ta, prócz niewątpliwych zalet ma jedną poważną wadę - po jej zakończeniu Aya przez krótką chwilę dochodzi do siebie, wówczas pozostaje bezbronna i wrażliwa na ciosy.

- Liberation. W czasie walki napełniany jest pasek Liberation - coś na wzór limit break'ów znanych z innych gier Square. Po zapełnieniu paska i odpaleniu zdolności Aya zyskuje na krótki czas potężną siłę i szybkość.

Jak nietrudno się domyślić wykorzystanie powyższych zdolności ma kluczowy wpływ na przebieg rozgrywki. Nie jest to jednak wszystko, co przygotowali autorzy do dyspozycji gracza. Wymienię tylko te najistotniejsze elementy systemu:

Broń.
Do dyspozycji otrzymujemy całkiem pokaźny arsenał, podzielony na poszczególne grupy (pistolety, karabiny maszynowe, shotguny, karabiny snajperskie i broń ciężka). Dostęp do kolejnego uzbrojenia odbywa się właściwie dwustopniowo. W czasie działań operacyjnych Aya musi "wcielić się" w żołnierza uzbrojonego w dany typ broni - następnie należy zakupić za zdobyte uprzednio "punkty bitewne" - BP (zdowywane podczas walki wraz z punktami doświadczenia, oraz po zakończeniu danego epizodu).

Na tym jednak zabawa z bronią się nie kończy - można je bowiem "rozwijać", dokupując ulepszenia kilku różnych "modułów". Tutaj z kolei dochodzą ograniczenia związane z poziomem doświadczenia w używaniu danego rodzaju broni (zdobywanego, jak nietrudno się domyślić, poprzez używanie danego jej rodzaju).

OVER ENERGY
Jak wspomniałem w czasie walk zdobywamy różne cząstki DNA. Występują w kilku kolorach odpowiadających danej kategorii zdolności. Same w sobie nie stanowią jednak żadnej wartości - dopiero ich kombinacja ułożona na "tablicy DNA" pozwala cieszyć się ich dobrodziejstwami. Zabawa z miksowaniem cząstek może pochłonąć całkiem pokaźną ilość czasu, ze względu na ilość możliwych kombinacji i uzyskanych efektów. Dodatkowego smaczku dodaje fakt, iż z połączenia niektórych cząstek powstają mutacje, oddziałujące w sposób odwrotny od oczekiwanego (czytaj: pogarszają statystyki).

To wszystko sprawia, że gra jest całkiem rozbudowana, nie tylko jak na zręcznościowego RPGa. A przyznać muszę, iż nie opisałem wszystkich dostępnych aspektów (choćby możliwość odgrywania zaliczonych epizodów w "symulatorze", możliwość zdobywania dodatkowych strojów dla Aya'i itp.).

Przeciwników także jest spora ilość, są różnorodni, niektórzy potrafią napsuć krwi nie tylko poprzez działanie zespołowe... Dodatkowo wrażenie robią ogromni bossowie, których słabe punkty należy po pierwsze odkryć, a po drugie wykorzystać...

"Sensualia"
To, że ekipa Square (obecnie Square-Enix [S-E]) to mistrzowie animacji wiadomo od bardzo dawna, poczynając od siódmej Ostatecznej Fantazji firma rozpoczęła triumfalny przemarsz jako król renderingu (i tylko nieliczni mogli jednostkowo dotrzymać im kroku, okazjonalnie przebijając najlepsze osiągnięcia Mistrza). Animowanych scen jest w grze naprawdę sporo. Poza kusztem czysto artystycznym (oraz zmysłowym, powodowanym przez samą postać Aya'i) filmy te zachwycają reżyserią. Drobne gesty, odpowiednie kadrowanie, subtelne interacje między postaciami. Parę razy zdarzyło mi się zorientować, że nie słucham o czym postaci rozmawiają, koncentrując się na kunszcie magików ze S-E. Całość powoduje, że nie mamy już do czynienia z jedynie(?) wysokim poziomem technicznym wspomnianych animacji, ale też, a może przede wszystkim - z doznaniem artystycznym.

Grafika "in-game" dotrzymuje kroku tej "przerywnikowej". Gracz nie ma przez najmniejszą chwilę wątpliwości, że obcuje z topowym produktem ostatniego okresu świetności pierwszego handhelda Sony. Zarówno same lokacje, jak i wrogowie i sojusznicy "narysowani" są w sposób nie pozostawiający miescja na marudzenie. Dodatkowo niektórzy bossowie robią wrażenie swoim designem i rozmiarami...

Dźwięk - ścieżka dźwiękowa stoi na standardowo wysokim poziomie, zaś klimatem nawiązuje do (nieoficjalnych) poprzedniczek. Z chęcią wróciłbym do niej w postaci OSTa, już po ukończeniu gry. Podobnie jak rozpływałem się w zachwytach odnośnie reżyserii obrazu, tak teraz potwierdzę: ścieżka dźwiękowa doskonale współgra z wydarzeniami przedstawionymi na ekranie handhelda. Już samo obejrzenie (i wysłuchanie) intro pokazuje, jakie klimaty będą towarzyszyć graczowi podczas przygody (połączenie ostrego brzmienia gitary z instrumentami klawiszowymi).
Warto wspomnieć o voice actingu - głosy postaci dobrane są w sposób staranny, sprawiając iż bohaterowie stają się "kompletni" i bardziej wiarygodni. W mojej ocenie anglojęzyczna "obsada" nie ustępuje zaangażowaniem oryginalnej.

Jak bez trudu można wywnioskować z tonu tej recenzji - do gry podchodzę bardzo emocjonalnie - nieczęsto mi się to zdarza, ale nie jestem w stanie wystawić oceny w sposób tradycyjny (jako sumy ocen grafiki i dźwięku) - lecz jako pewnego rodzaju całokształtowe doznanie (strona audiowizualna nieodłącznym połączeniu ze scenariuszem i [przede wszystkim] zręczną reżyserią - coś co było do tej pory wizytówką serii Metal Gear Solid. Stylistycznie, klimatycznie i tematycznie gra przywołuje takie kinowe obrazy jak "Wojna Światów" czy "Terminator", gdzie sprowadzona do defensywy pozostała przy życiu, zdziesiątkowana ludzkość próbuje przetrwać i odzyskać "swoją Ziemię"), podobne tym związanym z obcowaniem z dziełem sztuki. Czegoś znacznie wykraczającego poza granice "zwykłej gry" - lekkiej rozgrywki, o której zapomina się w godzinę po obejrzeniu końcowych napisów... Odczucie to wzmacniają zawiłości scenariusza. Gra zrobiła na mnie na tyle silne wrażenie, że po chwili przestałem zauważać pewne niedociągnięcia dotyczące sterowania, czy pracy kamery. Za każdym razem, chwilę po odpaleniu konsoli i włączeniu 3rd Birthday, immersja ze światem gry była tak silna, że nie przeszkadzali mi natrętnie wbijający we mnie swoje kolana współpasażerowie tradycyjnie zapchanego busa (w drodze z pracy), ani nawet fakt, że moje sennheisery po trzech latach częściowo odmówiły współpracy i łaskawie zapodawały dźwięki jedynie do prawego ucha;)).
Gra wzbudza spore emocje, o czym świadczyć mogą skrajne oceny. Wśród krytyków dominują fani poprzednich części - zawiedzionych odmiennością rozwiązań (o ile wiem S-E nie traktuje gry jako bezpośredniej kontynuacji Parasite Eve). Gracze nieskażeni grą w PE1/PE2 zwykle oceniają 3rd Birthday pozytywnie, a nawet entuzjastycznie.

Moja ocena: 9/10


Obrazki z gry:

Dodane: 20.04.2013, zmiany: 21.11.2013


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?