Jade Cocoon: Story of the Tamamayu

Tamamayu Monogatari (JAP)
Wydania
1998()
1998()
Ogólnie
Klon pokemonów, z niespodzianką w postaci walczącego trenera oraz możliwością łączenia stworków.
Widok
izometr
Walka
turówka
Recenzje
Venra
Autor: Venra
17.02.2011

Ci mniej znani
PSX był konsolą która wywindowała jrpgi na szczyty popularności. Wszystko za sprawą Final Fantasy VII, które odniosło spektakularny sukces komercyjny, ale też znalazło uznanie w oczach recenzentów. Od tamtego momentu jrpgi hurtowo trafiały na szarą maszynkę Sony. W tym natłoku znalazło się miejsce dla znanych serii, ale też dla nowych i mniej znanych tytułów. Jade Cocoon jest właśnie jednym z tych mniej znanych tytułów, chociaż doczekał się nawet kontynuacji na PS2. Ale to historia na inną okazję. W tym tekście zajmę się właśnie Jade Cocoonem.

Baśniowy pokemon
Te dwa słowa w dużym stopniu nakreślają czym jest owa gra. Jest to rpg skupiający się przede wszystkim na łapaniu oraz trenowaniu i łączeniu potworów. Pierwszą różnicą od standardów jest fakt iż Levant, czyli główny protagonista potrafi walczyć. Jest to dosyć zaskakujące, bo w Pokemonie czy Digimonie nasz bohater nie uczestniczy w starciach. Ba, Levant może nawet ekwipować broń czy akcesoria które używa w walkach. Ma też itemy leczące, które działają tylko na niego. Bo stworki leczymy innymi przedmiotami, które nie działają znowu na Levanta. Ma to sens, chociaż ceny itemów dla naszych minionów są wyższe.

Klimat gry jest bardzo fajny. Kojarzy się z baśnią lub jakimś podaniem ludowym. W chara designie maczał palce ktoś ze studia Ghibli, co widać po artach i wstawkach anime. Nasz milczący protagonista Levant rusza z zadaniem uratownia wioski Syrus. Jego celem jest zdobycie odtrutki na przekleństwo, które dotknęło część mieszkańców. By go osiągnąć musi zostać Cocoon Masterem, czyli człowiekiem który łapie i używa w walce mieszkańców lasu zwanych minionami. Gra jest przesycona mistycyzmem, lokacje i muzyka świetnie współgrają tworząc bardzo fajny klimat.

Prerenderowana historia
W tej grze poruszamy się polygonalną, dosyć dużą i nieźle prezentującą się postacią po prerenderowanych tłach. Rozwiązanie podobne choćby do wspomnianego wcześniej Final Fantasy VII. Jest to melodia z przeszłości, kiedy konsole nie były na tyle silne by wygenerować całość w pełnym 3D. W tym tytule sterowanie nie zostało wzięte z FFVII, ale wzorowane jest na Resident Evil. Czyli wciskając górę na krzyżaku idziemy zawsze do przodu postaci, obojętne w którą stronę jesteśmy zwróceni. Bywa to niewygodne, zwłaszcza gdy chcemy ominąć przeciwnika. Bo, ku mojemu zaskoczeniu przeciwników widać w lokacjach. Przy odrobinie zręczności możemy sprawnie unikać niepotrzebnych starć. Oczywiście po opanowaniu nieintuicyjnego sterowania. Pewnym ułatwieniem jest przycisk biegu. Po wduszeniu postać biegnie przed siebie, a my tylko korygujemy trasę. Wracając do widocznych przeciwników fajnym patentem jest różne zachowanie potworów. Jedne dążą do starcia gdy tylko pojawimy się w zasięgu, inne snują się leniwie niespecjalnie zainteresowane naszą postacią. Kolejne znowu uciekają na sam widok, fajne rozwiązanie z tym różnym poruszaniem. Oddaje to uczucie żyjącej fauny lokacji. A lokacje mimo że prerenderowane to wyglądają w porządku. Mają drobne elementy animowane, kąty kamery są pomysłowe. Jest ok.

Muzyka to osobna historia. Jest naprawdę fajna, cieżko sprecyzować czemu. Nie są to typowe brzmienia rpgowe. Utwory odgrywane w dungeonach są magnetyzujące. Gdy po raz pierwszy grałem w tę grę, to właśnie muzykę przesiąkniętą oryginalnym wręcz spirytualistycznym klimatem zapamiętałem na wiele lat. Dialogi także są w dużej części czytane przez aktorów. I są spoko, zwłaszcza legendy opowiadane przez babcię Garai czy dziadka na cmentarzu.

Dobrana para
Najważniejszym aspektem systemu Jade Cocoon są miniony, czyli stwory przyporządkowane do jednego (lub więcej) żywiołu. One są naszą bronią, to od nich zależy sukces w grze. Bo mimo że Levant potrafi walczyć, to XP zdobywa za łapanie, a nie zabijanie minionów. I nie rośnie w siłę jak w klasycznym rpgu. Zwiększanie poziomu łowcy pozwala na łatwiejsze łapanie silniejszych stworów. Bo łapiemy je podobnie do pokemona. Osłabiamy i dopiero wtedy można je pochwycić. Same miniony levelują już klasycznie, co poziom wzrastają ich statystyki.

Walki to klasyczne starcia turowe, nic nad czym można się rozwodzić. Atakujemy, bronimy się, używamy magii i specjalnych ataków i oczywiście wzywamy potwory. W walce ma zastosowanie system podatności/odporności. Wodny atak na miniona ognia zada mu większe obrażenia i tak dalej.

Miniony możemy łączyć. Patent ów jest bardzo rozbudowany. Łączyć można stworki nawet na pierwszym levelu i należące do tego samego gatunku. Wyobraźmy sobie taką sytuację: złapalismy dwa takie same miniony, na tym samym drugim levelu. Można jednego z nich zamienić na walutę, ale możemy je także połączyć. Da to jednego, takiego samego stwora ale na trzecim poziomie. Bo gdy łączymy dwa różne miniony ich wygląd zmienia się diametralnie. Nawet zamienienie kolejności łączenia daje inny wygląd, umiejętności czy przynależność do żywiołu/ów. Kombinacji jest mnóstwo, łączenie daje nielichą frajdę. Zwłaszcza w momencie gdy wyjdzie nam fajnie wyglądająca bestia, a do tego silna. Podam pewien przykład. Mamy stworka przypominającego z wyglądu smukłego pancernika z rogiem, łączymy go z białym podobnym do ptaka stworem. Możemy uzyskać czworonożnego pancernika z krótszym rogiem i szkrzydełkami którego kolor jest jasny. Ale równie dobrze za podstawę można wziąć tą drugą bestię, wygląd będzie wtedy inny.

Kończyć czas
Jade Cocoon można skończyć stosunkowo szybko, w czasie poniżej 20 godzin. Chodzi oczywiście o tryb fabularny, bo można grać po zakończeniu w dodatkowym dungeonie zwanym Eternal Corridor. Pojawiają się tam nawet nowe potwory niedostępne w głównym trybie. Ogólne wrażenia są pozytywne. Nie jest to typowa kalka Pokemona. Klimat daje radę, fabuła jest dużo bardziej rpgowa niż w klasycznych zbieranko-łapankach. Bardzo fajnie wypada łączenie potworów, można mnóstwo czasu na to poświęcić i wcale się nie nudzi. Jade Cocoon to żaden przełom, ale solidny tytuł dający wystarczającą dawkę zabawy.

Plusy
+ łączenie stworów
+ baśniowy klimat

Minusy
- typowa walka
- staromodne sterowanie
- stosunkowo krótka

Moja ocena: 3/5


Obrazki z gry:

Dodane: 20.02.2011, zmiany: 07.12.2013


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?