Legend of Zelda (The): Link's Awakening

The Legend of Zelda: Link's Awakening
Wydania
2019()
Ogólnie
Zremasterowana i mocno unowocześniona wersja hitu z Gameboya sprzed 25 lat.
Widok
izometr
Walka
czas rzeczywisty
Recenzje
Endex
Autor: Endex
09.12.2019

Studio Grezzo już zaprawione w remakowaniu gier z serii Zelda, wzięło się za kolejną część. Tym razem odświeżyli coś znacznie bardziej „oldschoolowego”. Pomimo nowoczesnego wyglądu, zrobiono wszystko by gra jak najbardziej przypominała oryginał, zatem mamy tu staroświecką grę, z odpowiednio dzisiejszą oprawą audio/wideo, która nie będzie dla każdego.

Grę zaczynamy od bardzo ładnego animowanego wstępu, po czym mamy pierwszy pokaz możliwości silnika graficznego i stylu w jakim grę wykonano. Po tej krótkiej animacji wstępnej wiemy już, że Link płynąc przez ocean został chwycony w sam środek sztormu i nie skończyło się to dla niego dobrze. Ocean wyrzuca Linka na plażę, gdzie nieprzytomny, zostaje znaleziony przez Marin. Scenka kończy się zbliżeniem na wielką górę, na szczycie której mamy tajemnicze, ogromne jajo. Z czasem jak już będziemy przemierzać wyspę i przechodzić kolejne podziemia, zaczniemy dowiadywać się więcej na temat samej wyspy i tajemnic jakie skrywa. Jeśli nie grałeś w oryginał to dodam, że w tej części nie ma Zeldy i nie eksplorujemy Hyrule. Nie będę się rozpisywać o fabule, ponieważ gry z tej serii nigdy nie były jakoś mocno rozwinięte pod tym względem, a strzępki historii, które mamy w tej grze, są na tyle klimatyczne, że głupio by było spojlerować. To nie jest wada, ponieważ, gry z tej serii zawsze stawiały na gameplay, a nie na przesadną ilość przerywników filmowych lub dialogów. Ogólnie przejście jej zajęło mi około 13 godzin, co nie jest złym wynikiem, tym bardziej, że nie maksowałem tego tytułu, więc pominąłem wiele rzeczy, które gra oferuje pobocznie.

Jako iż jest to remake to trzeba by było napisać co się zmieniło względem oryginału. A tych zmian trochę mamy i są raczej oczywiste. Grafika jest na pierwszym planie. Pewnie widzieliście trailery. Graficznie, nowa i stara wersja gry to niebo i ziemia. Gra jest ładna, kolorowa, pełna detali i ma ciekawy styl graficzny. Wszystko na ekranie posiada tak jakby teksturę plastiku, a postacie wyglądają jak małe laleczki. Taka oprawa nie każdemu się spodoba, ale jak dla mnie jest super. Silnik potrafi wyświetlać obraz w 60 klatkach na sekundę, ale nie jest idealnie. Gra ma dziwną przypadłość, że kiedy wchodzimy do jakichś pomieszczeń lub z nich wychodzimy, tracimy te klatki. Prawdopodobnie mamy tutaj jakiś agresywny limiter ustawiony na 60fps, a jak spadnie poniżej tej wartości, od razu spada do 30fps. Z tego też powodu przez całą grę będziemy doświadczać 2-3 sekundowe spadki płynności, przy każdym przechodzeniu z mapy do budynku i na odwrót. Niby 30 klatek to dalej płynne, ale jak gra działa ciągle w 60, to nagły spadek do 30 jest bardzo zauważalny. Da się do tego przyzwyczaić, ale nie powinno coś takiego w ogóle występować i musi być poprawione. Niestety w chwili mojego ogrywania gry tego nie zrobiono. Jest jeszcze jedna kwestia. Napotkałem się z opiniami ludzi, którzy nie lubili głębi ostrości, którą zastosowano w tej grze. Występuje ona na dole jak i na górze ekranu, tak by najwyraźniej było w samym środku, tam gdzie znajduje się Link. Jestem akurat z tych ludzi, którym to nie przeszkadzało, ale piszę o tym, ponieważ, dla niektórych ten efekt był tak denerwujący, że moderzy usunęli go z gry. Aż tak to ludziom przeszkadzało.

Poza grafiką również udźwiękowienie zostało całkowicie odświeżone. Oryginalny soundtrack jest spoko, ale to co słyszę tutaj jest świetne. Muzyka w podziemiach, podczas eksploracji, intro czy nawet śpiewanie Marin brzmią bardzo dobrze. Nowe wersje utworów z Gameboya mogą się nieco różnić tonem, stylem albo prędkością ich ogrywania, więc jeśli jesteś przywiązany do starej muzyki, nowe aranżacje możesz docenić, lub wręcz przeciwnie. Dla mnie są bardzo dobre.

Jak pisałem wcześniej, jest to klasyczna gra i przechodząc ją, od razu to czujesz. Dzisiejsze gry trzymają gracza za rączkę, zaś tutaj prawie nic, więc możesz się bardzo zdziwić. Mamy tutaj mapę świata, ale nigdy na mapie nie masz znacznika, gdzie masz iść. Lepiej nie przeskakiwać dialogów, bo możesz przeskoczyć jakąś ważną informację. Nie wiem czy było to w wersji oryginalnej, ale mamy tutaj budki z telefonami, które ewentualnie nam podpowiedzą gdzie masz iść, albo co zrobić jeśli się już faktycznie pogubisz. Jednak jeśli chcesz grać bez takich pomocy, a przewijasz dialogi, możesz tego pożałować. To samo tyczy się dungeonów. Nic ci nie pomoże i nic ci nie podpowie co masz w nich zrobić, wszystko trzeba rozgryźć samemu.

Kolejna rzecz tyczy się wyboru przedmiotów. W dzisiejszych grach mamy „koło wyboru”, tutaj tego brakuje. Będziemy dość często wymieniać przedmioty użytkowe, bo w jednym dungeonie będziesz potrzebować np. haka, bomby, łuku itp. Brak „koła wyboru” przedmiotu oznacza, że za każdym razem będziemy wchodzić w menusy i przypisywać je pod przyciski, tylko po to, by za kilka sekund zmienić je na inne. Zabawne, że sloty na przedmioty mamy 2, a podskakiwanie, czyli dość standardowa czynność, jest niemożliwa, jeśli nie mamy odpowiedniego przedmiotu. Skok jest tutaj tak często używany, że mając przedmiot umożliwiający tą czynność, przez 90% gry będzie zajmował jeden ze slotów. Tak więc przez niemal całą grę skończymy z jednym slotem, a w podziemiach, czy w walkach z bossem jest to rzecz głupia, by być tak ograniczonym i zmuszanym do ciągłego wchodzenia w menusy.

Zadania poboczne, których tutaj kilka znajdziemy, są dość nieintuicyjne. Jeśli zgubimy się podczas przechodzenia historii, to mamy te telefony co nam pomogą, ale zadania poboczne, to już inna sprawa. Jest tutaj przykładowo zadanie, gdzie będziemy przekazywać odpowiednim NPCom przedmioty i dostawać kolejne, które będą chcieli inni. Nie ma tu prawie nic co by nam pomogło, wiele z nich przekazywałem przypadkiem. CZASEM jest mała wskazówka, że ktoś chce patyk, a ktoś inny banana, ale jeśli tej wskazówki nie ma, to trzeba szukać na chybił – trafił. Jest to upierdliwe, ale prawdę mówiąc, sprawa z menusami i szukaniem po omacku rozwiązań jak najbardziej pasuje do gier z tamtych czasów, więc sam nie wiem czy mam to pochwalić, czy wręcz przeciwnie.

Remake dostał dungeon buildera, którego, się przyznam, nawet nie spróbowałem. Początkowo miałem plany coś tam pobudować, ale w momencie jak przeszedłem grę, już nie myślałem, by przedłużać jej ogrywanie. Skończyłem na tym, że usatysfakcjonowany ukończeniem tej fajnej małej gry, odstawiłem ją na półkę z myślą, że za rok, może 2 pogram w nią od nowa.

Grezzo zrobiło kolejny dobry remake. Nie jest idealny, ale zasługuje na porządne 4/5 z minusem za te dziwne spadki płynności. Remake ten spokojnie udowadnia, że można by było jeszcze odnowić serię Oracle, ale już na poprawionym silniku, który nie będzie miał problemu utrzymać tych stałych 60 klatek.


Obrazki z gry:


/obrazki dostarczył Endex/

Dodane: 09.12.2019, zmiany: 09.12.2019


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?