Super Robot Taisen Compact 2 Dai-3-Bu: Ginga Kessen Hen (JAP) (WonderSwan)

Super Robot Taisen Compact 2 Dai-3-Bu: Ginga Kessen Hen (JAP)

Wydania
2000()
Ogólnie
Wielkie Roboty na Wonderswanie. W sumie wydano ich tam sześć części - 1,2,3, przy czym dwójka miała 3 chaptery, sprzedawane osobno (przenosiło się między nimi sejwy). Ten dzisiejszy to ostatni, porządkowo zwany czasami 2-3.
Widok
izometr
Walka
turówka
Recenzje
Reptile
Autor: Reptile
06.08.2013
To już trzecia, a zarazem ostatnia odsłona gigantycznych robotów w kosmosie. Ostatnia w sensie drugiej części ma się rozumieć i chwała Najwyższemu, gdyż miałem wrażenie, jakbym zaczął grać w jakiś serial brazylijskiej telenoweli. Nie żebym był negatywnie nastawiony do megabotów, ale tutaj jako gracz czuje się nieco oszukany. Oczywiście że komercja robi swoje, czysty biznes, by zdzierać z gracza pieniądze na lewo i prawo jak tylko można. Po najtańszej linii oporu, a jakby inaczej.

Ciąg dalszy historii
W 2.3 dowiadujemy się o zbliżającej się astreoidzie, która niebawem ma uderzyć w Ziemię. London Bell obawia się, że obrońcy planety nie dysponują aż tak wielką siłą, by ją zniszczyć. W międzyczasie Kyosuke i Excellen otrzymują niepokojącą wiadomość od Einsts'a, wynikiem czego Kyosuke nie może skoncentrować się na wypełnieniu misji, gdyż martwi się o swoją drugą połówkę. Excellen postanawia w pośpiechu opuścić Ra Cailum. Gandol porozumiewa się z Ra Cailum i bojowy smoczy statek wspomaga Londona. Einst postanawia się ujawnić, co powoduje nagłe zatrzymanie inflacji astreoidy...

Od zawsze jakoś gwiezdne wojny wydawały mi się skomplikowane i do końca nie potrafię dobrze strawić całej tej historii. W każdym razie, coś ma huknąć w Ziemię, przez co jest wywołana panika, a główny bohater bardziej się martwi o swoją dziewczynę niżeli o asteroidę. Sytuacja jest dość ekstremalna.

Ta sama gra, po raz n-ty
Oprócz historii, a i to jest w zasadzie ciąg dalszy drugiej serii, to nic nie uległo zmianie. Mam tutaj na myśli KOMPLETNIE nic. Po raz kolejny mamy do czynienia z grą, której grafika niczym się nie różni od swoich poprzedniczek. Melodie i dźwięki zostały wklejone ponownie. Masowa produkcja z jednych i tych samych materiałów, przypomina mi nieco amatorskich twórców, gdzie nie liczy się jakość, a ilość stworzonego bełkotu, by zdobyć uznanie u innych. Czy w tym przypadku jest tak samo, tego do końca stwierdzić nie mogę, ale jednak czuję się nieco oszukany, że muszę płacić kilkakrotnie za jedną i tą samą grę, a w niej nic nie uległo zmianie. To znaczy czułbym się, gdybym był Japończykiem z Wonderswanem te kilkanaście lat temu. Dalej mamy do czynienia z czarno białymi kwadracikami, które w zależności od położenia są bardziej lub mniej czytelne. Prymitywne nałożenie animacji podczas walki, te same dźwięki, te same melodie. Gdyby nie nazwa gry, to ciężko by było stwierdzić, w którą część tak naprawdę gram.

System gry
Dla przypomnienia super wojny robotów, to gra z gatunku taktycznego RPG. Tutaj mamy prosty schemat: masa tekstów (w języku japońskim oczywiście), po czym przechodzimy do mapy, gdzie rozgrywa się walka w systemie taktycznym. Najpierw gracz rusza swoim oddziałem do boju, a jak wszyscy wykonają ruch, wtenczas przychodzi pora na ruch przeciwnika. Walka dobiega końca, jak spełnimy jakiś warunek (np. pokonamy głównego dowódcę, a zazwyczaj wszystkich przeciwników). Irytujące może być dziwaczne rozłożenie współczynników takich jak HP, atak, czy obrona. Większość robotów posiada po 4000 HP (powiedzmy tak średnio). Brzmi dużo, ale tak na poważnie, to są 2-3 ataki od przeciwnika tak naprawdę. Tak jak w poprzednich częściach system walki był ciężki, tak samo i w tej, nic nie uległo zmianie. Dopóki gracz nie rozgryzie zasad panujących na planszy rozgrywającej się walki, czym może atakować, jakimi jednostkami na jakim polu, to będzie prawie że nie do przejścia (nawet pierwsza misja!). Bardzo łatwo dochodzi do takiego absurdu, jak np. całą jednostką należy się rzucić na jednego przeciwnika by go rozwalić (obrażenia jakie mu zadajemy to często 300-800 HP), a ci oczywiście też nam oddają (po 1000 jak nie więcej HP - gdzie tutaj sprawiedliwość?). Gra na "czuja" tutaj raczej nie przejdzie. Niestety seria SRW do tego typu gier nie należy.

Summarum
To już trzecia odsłona drugiej części wojen robotów w przestworzach. Podobnie jak i poprzednie części, tak samo i ta, nie za bardzo wyróżnia się w tłumie. Gra jest przeznaczona wyłącznie dla japońskich maniaków uwielbiających walki gigazordów. Dla zwykłego Kowalskiego może się okazać nudnym tytułem, nic nie wnoszącym w jego życie. Niczym nie różniący się obraz, dźwięk, czy nawet system gry podpowiada, że portfel wiernego gracza został ładnie obskubany. Całe szczęście że istnieją Romy, gdzie można pobrać i grę przetestować - tym sposobem za wiele się nie traci, prócz czasu. Ale tak szczerze, czy ktoś kto nie interesuje się kulturą japońską, w dzisiejszych czasach gdzie mamy realistyczny otwarty świat, przepełniony smokami, goblinami i trolami, wiedźminami i innymi rusałkami, z którymi można obcować w wysokiej rozdzielczości HD, skłoniłby się sięgnąć właśnie po ten czarno biały tytuł, jakim jest saga walczących robotów? Chyba tytuł można polecić jedynie specyficznej grupie osób; hardcorom, fanom gier 2D, miłośnikom SCI-FI i gigazordów w jednym.

Moja ocena: 2/5

Reptile
reptile@o2.pl
www.rpgmaker.pl


Obrazki z gry:

Dodane: 24.08.2013, zmiany: 21.11.2013


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?