Finał sagi o szlachetnym yakuzie

news_imgs/2021_09_15/Yk600.jpg

Tytuł nagłówka ubiega treść newsa, to są zwyczajne dzieje. Dzieje się też sporo w ostatniej części sagi o Kazumie Kiryu czyli w zrecenzowanej przeze mnie ostatnio Yakuzie 6: Song of Life. Tym właśnie sposobem mamy komplet recenzji głównonurtowych gier z serii Yakuza wydanych na PC, zupełnie nieprzypadkowo również mojego autorstwa. Kusi aby pożegnać serię ciepłymi słowami, ale nie ma lekko, bo właśnie zacząłem ostatnią odsłonę serii (choć nie opowiada już o losach Kiryu, lecz kompletnie świeżej postaci Kasugi Ichibana). Ckliwe pożegnanie będzie musiało chwilę poczekać - w temacie serii. To może dla odmiany... upamiętnimy postać Kiryu? Nie wiem kiedy ponownie spotkam tego zdystansowanego jegomościa o niezłomnym kręgosłupie moralnym. Przeszliśmy wiele razem: od sytuacji dramatycznych do traum związanych z obcowaniem z wątpliwej urody niewiastami. Łzy straty bliskich często ocieraliśmy rękawem garnituru grając w rzutki czy w gry wideo na automatach. Śpiewaliśmy razem rzewne ballady, tylko po to aby krztusić się ze śmiechu oglądając kim jest obiekt westchnień na teledysku w karaoke. Zmienialiśmy zatwardziałych bandziorów w przyjaciół albo chociaż szanujących nas oponentów mocą legendarnych Łomotów Przyjaźni Kiryu (może w tym tkwi tajemnica sympatii jaką darzy bohatera Goro Majima?). Przeszliśmy razem przez prawie dwie dekady życia ex-yakuzy o złotym sercu i graniczącej z absurdem naiwności wiary w ludzi. Bywaj, Kiryu.

Dobra, ale wiecie kto tak naprawdę miał najwięcej charyzmy i bigla w dotychczas poznanych tytułach serii? Goro Majima. Wygrywa osobowością z głównym protagonistą serii właściwie bez cienia potu pod ekstrawagancką fryzurą. Motywy Kiryu bywały specyficzne, ale to jest postać, której nawet bohater nie potrafił rozpracować mimo ponad 10 lat specyficznej znajomości. Bo jak pojąć kogoś, kto ryzykuje własną karierę w organizacji czy własne życie ratując nas... tylko dlatego, że nie pogodzi się z faktem, że pokona nas ktoś inny od niego? Tandetny ubiór i szalony styl walki skrywały tu często przebiegły, acz honorowy umysł. Ile to razy obracał oczywistą porażkę w spektakularny sukces? Był też jednostką skrytą i pojawiające się z zaskoczenia fakty, jak to że był żonaty potrafiły wprawić niejednokrotnie w konsternację. W temacie gier o niczym tak nie marzę, jak powstanie gry, gdzie Majima byłby główną postacią, coś jak w Yakuzie 0. To tytuł który powitałbym z otwartymi ramionami nawet gdyby był symulatorem pracy księgowego - byle był nim Majima ("Yo, odliczamy wizytę w klubie z hostessami od podatku, Kiryu-chan?!?").

Dobra, jak na news to sporo o Yakuzie dzisiaj. Kończę więc, zanim zdołam kogoś niechcący do serii zniechęcić.

Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?