Code of Princess |
|
Wydania |
2012() 2012() |
Ogólnie
|
Chodzona bijatyka na 6 godzin grania z dużą dozą erpegowatowości - xp, levele, rozwój postaci.
|
Widok
|
boczny
|
Walka
|
czas rzeczywisty
|
Recenzje |
Masz kilka wolnych godzin? Tak z 6, 8? Zapraszam!
Nie, nie - to wcale nie będzie najdłuższa recenzja w historii strony :) - właśnie tyle mniej więcej zajmuje ukończenie Code of Princess. Czy warto je poświęcić? Cóż, odpowiedź nie jest jednoznaczna.
Uciekaj i wróć!
Tak mniej więcej można podsumować fabułę... pewnie ze 40 procent jRPGów, nie inaczej będzie w Code of Princess. Mamy tutaj także potężny artefakt (miecz), na którego moce ostrzy sobie zęby główny adwersarz w grze, zatem trzeba go (znaczy miecz, nie adwersarza) za wszelką cenę chronić. A kiedy krainę zaczynają nękać potwory - rozsiewana jest plotka, że to sprawka rodziny królewskiej. Najeźdźca kreuje się przy tym na zbawcę, walczącego z tymi potworami (no... nie chodzi mi o rodzinę królewską. ale w sumie... wiecie o co mi chodzi). Zatem na początku uciekamy... ale tak właściwie kto? Przede wszystkim Solange Blanchefleur de Lux - skąpo odziana, tytułowa księżniczka. A, nie - przecież to standardowe odzienie członka królewskiej rodziny (nie było tematu). Jest i złodziejka, zombie Zozo (to NIE jest ZOMBIE!!!), bard czy (turbo)zakonnica. Do wyboru, do koloru. Co istotne - rozgrywka każdą z postaci jest nieco innym doświadczeniem, gdyż...
...to właściwie jest beat'em up!
No tak, walczymy sterując jedną postacią, zaś w czasie (RPG)akcji na ekranie dzieje się naprawdę sporo. Mamy ciosy słabe, mocne, specjalne/magiczne, kombosy, normalnie jak w rasowej bijatyce! Jest tylko jeden mały "problem" - całość gry możesz załatwić grając naszą Solange. No bo tak: żeby postać była przydatna do walki to trzeba "wbić" jej odpowiedni poziom doświadczenia. A żeby to zrobić właściwie pasuje powtarzać już zaliczone misje (także w trybie "free", o tym za chwilę). I znowu - jeśli potraktujesz grę jako action RPG (trochę błąd ;)) - wystarczy Ci jednokrotne zaliczenie misji fabularnych (jeszcze chwila, już piszę) i obejrzenie zakończenia (no dobra - dwóch!). Ale jeśli poświęcisz chwilę na rozwój pozostałych postaci - możesz się w miarę dobrze bawić przechodząc grę po raz drugi, trzeci, czy n-ty ;). Hellooooł - kto by nie chciał zrobić trochę rozwałki grając zakonnicą walczącą Gwiazdą Zaranną (no, po prostu morgersternem ;))? W dodatku noszącą imię Hel (z jednej strony kojarzy się z piekłem, z drugiej przywodzi na myśl niezbyt milutką siostrę przyrodnią Thora)! Albo powalczyć trochę zombie (cholera, to NIE jest zombie... przynajmniej tak twierdzi), czy bardem...
Gra zawiera sporą dawkę humoru: sytuacyjnego, słownego (miecz głównej bohaterki nazywa się DeLuxcalibur), adaptacyjnego (afiliacyjnego i takiego w służbie ego), trochę nieadaptacyjnego - agresywnego... dobra, wygłupiam się - po prostu można się pośmiać (co kto lubi). Dialogi między postaciami, pomysły na rozwiązanie niektórych problemów, odwrócenie uwagi od zagrożenia (czy własnego strachu) - tutaj często będziesz się uśmiechać (jeśli przymkniesz trochę jedno oko i uwzględnisz konwencję gry).
Konstrukcja.
Początkowo chciałem napisać, że gra posiada budowę przywodzącą na myśl taktyczne RPGi - mamy tutaj wyraźnie zaznaczone "misje", rozpoczynające się i najczęściej kończące pełniącymi rolę kreatora fabuły dialogami. Potem przyszło olśnienie - przecież to standardowe dla bijatyk PLANSZE (stages). Dodam, że taka misja nierzadko kończy się w czasie poniżej minuty (szczególnie kiedy dla zdobycia doświadczenia powtarzasz misję w trybie "wolnym"). Z drugiej strony - jak się trochę pogubisz to możesz pół życia spędzić tłukąc szeregowych żołnierzyków (którzy się respawnują), zamiast od razu pokonać bossa ;).
Mamy zatem tryb fabularny, tryb frywol..., przepraszam - wolny, no i parę opcji rozgrywki sieciowej. Tej ostatniej nie sprawdzałem (hej! znacie jakiegoś posiadacza 3DSa? Ja też nie;)). Samych misji jest coś koło trzydziestu, przy czym większe pół <uciekamy> a mniejsze <wracamy>*
Pogaduchy - rozwałka - (znowu) pogaduchy, podsumowanie (doświadczenie, trochę złomu, trochę pieniążków**) i ciach - następna misja. Tak kręci się opowieść w Code of Princess. A jak to wyglada?
Na RPGowy charakter gry wskazują: przede wszystkim zdobywane doświadczenie, mające wpływ na parametry postaci [tych jest kilka - siła, szybkość, magia, etc...], ekwipunek, który można... wyekwipować postaciom, fabuła [no niby nie do końca fabuła jest ściśle związana z gatunkiem RPG]. No i mamy drużynę, chociaż walczącą pojedynczo***.
Wizualia i dźwiękualia
No cóż, graficznie jest całkiem nieźle - postaci są dość (jak na 3DSa) szczegółowe, dialogi okraszają przyjemne dla oka grafiki (sylwetki / portrety postaci). A same dialogi są "mówione" i właściwie nie ma się do czego przyczepić. Ścieżka dźwiękowa także specjalnie nie męczy - zdarzyło mi się ze dwa razy wrzucić płytkę dołączaną do zamówień przedpremierowych (nie, nie kupiłem gry przed premierą :)) do odtwarzacza. Niektóre motywy są naprawdę całkiem fajne!
Podsumowanie
Code of Princess to taka typowa pozycja "między". Bo międzygatunkowa, bo ląduje w mojej ocenie gdzieś między grami słabymi i wybitnymi, bo taka do grania między kolejnymi "dużymi" tytułami. I to zadanie wypełnia całkiem dobrze. Dzięki zastosowaniu takiej a nie innej konstrukcji (tj. krótkie misje) doskonale nadaje się do grania w autobusie/pociągu/tramwaju/na tronie****. Specjalnie nie męczy poziomem trudności, a od strony audiowizualnej może nawet cieszyć. Czy polecam? No tak, właściwie tak... między polecam a nie polecam :).
ogólnie - 7/10 (jak lubisz bijatyki to nawet 7,5/10, jak nie - 6,5/10).
* patrz akapit "Uciekaj i wróć!". Jak to nie ma większych i mniejszych połówek? :/
** między misjami możemy odwiedzić sklep, ale nic ciekawego tam nie ma.
*** dzięki opcjom internetowym prawdopodobnie można grać drużynowo, ale kto to sprawdzi... ;)
**** niepotrzebne skreślić
Obrazki z gry:
/obrazki dostarczył Judas/
Dodane: 21.11.2013, zmiany: 25.09.2021