Card of Destiny: Hikari to Yami no Tougoumono (JAP) |
|
Wydania |
2002( Box) |
Ogólnie
|
Niskobudżetowa pozycja mało znanej firmy Abel, która nieoczekiwanie zrobiła furorę wśród graczy. W grze dużą rolę grają tytułowe karty - to one odpowiadają za większość naszych współczynników, wynik walki itp. Ale na szczęście to nie jakiś Yu-Gi-Och-Och, ale porządny rpg ;-)
|
Widok
|
FPP
|
Walka
|
turówka
|
Recenzje |
Dreamcast i Rolly - znów w akcji. Powiecie - kiedy on w końcu skończy recenzować rpg na DC? Będę to robił do momentu aż ukończę je wszystkie hehe ;-) JRK będzie zadowolony.
Card Of Destiny, bo o niej będzie ta recenzja, pojawiła się w Japonii klika lat temu i nieoczekiwanie spodobała się tamtejszym graczom. Nie dziwi więc fakt, iż mała firma developerska jaką jest Abel,zdecydowała się także na port tej gry dla komputerów PC.
Karty Przeznaczenia cechują się niezbyt skomplikowanym scenariuszem i główny motyw, jakim są przygody dzielnego młodego rycerza Asu Rigeld'a - będzie zrozumiały dla wszystkich dzięki różnym przerywnikom i wstawkom CG. Całość gry toczy się w czasach średniowiecznych króli, księżniczek itp. I jak możecie się domyśleć, nasz bohater będzie cieszył się coraz większym szacunkiem wśród królewskiej watahy im dzielniej będzie walczył z siłami zła. Okaże się oczywiście jednym zdolnym je powstrzymać zresztą...
Już odpalając grę wiemy, że to właśnie Asu będzie jednym bohaterem, którym będzie sterował gracz (inni członkowie będą pojawili się w różnych sytuacjach, ale steruje nimi CPU konsoli) i musimy się nastawić na to, że wszystko będzie toczyć się wokół niego.
W oczy rzuca się także specyficzny sposób przedstawienia gry - rzekłbym oldskool'owy. Przede wszystkim grę można podzielić na dwa jej etapy. Pierwszy to zwiedzanie miast i rozmowa z napotkanymi postaciami, a drugi to podróże po lokacjach i walka.
Przybliżmy najpierw ciut ten pierwszy typ. Miasta są przedstawione w dość prosty sposób - poruszamy się po małej mapce i wchodzimy do środka jakiegoś miejsca i przy okazji możemy z kimś pogadać, kupić karty, zapisać stan gry czy odnowić sobie HP i możliwości naszych kart. Oczywiście w nich też rozgrywa się scenariuszowa akcja. Ku mojemu zaskoczeniu miasteczek jest tylko 3 (ale ta liczba zwiększy się po przejściu gry) ale naprawdę można się z nimi zżyć, a z czasem na pamięć wiemy kogo możemy spotkać rankiem na rynku, a kogo wieczorem nad rzeką.
Drugi etap jest zupełnie inny i zaczyna się gdy wkroczymy na mapę świata i wybierzemy się na wyprawę do jakieś lokacji. Wtedy pole widzenia zmienia się na widziane z oczu, a otoczenie zmienia się w imitujące 3D. Możemy swobodnie chodzić w każde miejsce i obracać się w każdą stronę. Lokacje nie są monotonne, raz trafią się góry, raz lochy innym razem las itd. Jak na rasowy rpg nie zabrakło statystyk czy ekwipunku. I tu mała uwaga! Nie mamy w nim broni, zbroji itp. bo całość zastąpiono tu tytułowymi Kartami. To one które umieszczamy w charakterystycznym diagramie powodują, że mamy zwiększoną defensywę czy atak, chronią nas przed rożnymi typami ataków czy dodają różne specialne umiejętności. I to od nas zależy jak je rozplanujemy. Nie zabrakło także podczas podróży zagadek - a to gdzieś będziemy musieli włączać różne przyciski, używać teleportów itp. Czasami dungeony są potwornie długie, ale na szczęście mapy są tu doskonale przygotowane i na pewno się nie zagubicie.
Pewnie ciekawi was walka. Hmm ona też jest dość specyficzna. Przypomina w 70% serię Dragon Quest czy ElDorado Gate (czyli wszystko widać jakby z oczu postaci i brak jest sylwetki atakującego gracza), ale ma także własne cechy. Najważniejsze są tu karty - to dzięki nim atakujemy różnymi żywiołami (potwory są naprawdę na nie wyczulone), odnawiamy sobie HP itp. Oprócz tego możemy stosować uniki, trzymać gardę oraz co ważne kontratakować ataki psychiczne lub magiczne gdy naprawdę nie możemy przełamać ofensywy wroga. Niestety ilość specjalnych umiejętności nie jest oszałamiająca, ale przynajmniej poziom walki nieraz miło was zaskoczy.
Jeśli chodzi o czas gry, to zdecydowanie zadowoli wszystkich wybrednych graczy. Znajdą się mini Questy z ciekawymi karciochami, ukryte lokacje czy wreszcie po ukończeniu gry kolejne nowe scenariusze do przejścia (Good i Evil). Także grania będzie jak na jedno-płytową przygodę sporo.
I na koniec grafika i dźwięk. Fani mangi będą wniebowzięci - ślicznie rysowane karty, potwory i postacie (lekko cukierkowe) oraz CG robią naprawdę miłe wrażenie, miasta i dungeony (wyraźne i barwne) mają naprawdę fajny klimacik. Elementy hentai w DC'kowej wersji są ograniczone do stopnia dobrego smaku. Szukajcie ich raczej w wersji PC'towej;-). Animacje podczas walki to według mnie możliwości PSX czy Saturna (mimo to nie są wcale brzydkie) ale nie spodziewaliście się chyba cudownych efektów po nisko-budżetowej produkcji.
Muzyka jest dosyć dobra, niektóre kawałki (nastrojowe ballady szczególnie) są naprawdę ładne i ocierają się o klimaty innej gry developrów z Abel - Exodus Guilty Neos. Ale zdarzają się też wpady ala utwór podczas walki - strasznie drażni. Dźwięk podczas walki także jest ok i pasuje do wykonywanych umiejętności i nic poza tym. Oczywiście dialogi postaci są czytane ładnie przez lektorów.
Podsumowując: Card Of Destiny nie jest rozbudowanym systemowo i graficznie rpg, ale prostota wcale nie oznacza, że gra jest słaba. Poprostu musicie się odpowiednio do niej nastawić, zrozumieć jej zasady i nie porównywać jej do innych gier - hitów. Jeśli się wciągniecie w jej świat będziecie zadowoleni i skradnie wam sporo czasu. Sprawdźcie ją, jeśli chcecie odmiennego rpg - to dobra i długa pozycja.
Autor ROLLY (rpgexe@interia.pl)
Grafika - 7/10
Dźwięk - 6.5/10
Grywalność - 7.5/10
Ogólna ocena - 7/10
Rok wydania - 2002
Producent - Abel Inc.
P.S.
Nie było mi dane testować wersji PC, ale właściwie obie nie różnią się na pierwszy rzut oka niczym, poza tym że na PC dodano animacje Henati i to że na DC gramy padem a na PC klawiaturą ;-)
Obrazki z gry:
/Obrazki dostarczył - Rolly | Portal SEGA-SKY www.sega.c0.pl/
Dodane: 14.10.2018, zmiany: 14.10.2018