Final Fantasy IFinal Fantasy I & II: Dawn of SoulsFinal Fantasy I & II Advance (JAP) Final Fantasy |
|
Wydania |
2004() 2004() 2004() 2004() 2004() 2004() |
Ogólnie
|
Remake pierwszej części Final Fantasy z NESa, a właściwie ciut przerobiona wersja z WonderSwana/ Playstation. Wydana w kompilacji z częścią drugą pod wspólnym tytułem Dawn of Souls.
|
Widok
|
Izometr
|
Walka
|
Turówka
|
Recenzje |
Wraz z ukazaniem się konsolki Wonder Swan wyszły na nią dwa świetne killery- konwersje Final Fantasy sprzed wielu lat. Od tamtej pory zazdrościłem użytkownikom tego sprzętu i modliłem się do Boga o wydanie na mojego Advance'a. Po dość długim czasie Wszechmogący wziął pod uwagę moją prośbę i tym sposobem kierowcy 32-bitowego pojazdu zostali obdarowani rewelacyjnym prezentem. Squareenix serwuje nam dwie pierwsze konwersje 'ostatnich fantazji' jako jeden pack. Co to oznacza? Jakieś 100 godzin ostrego ciorania, czego chcieć więcej?
Pierwsza część w oryginale była wydana w 1987 roku na 8-bitową konsolę stacjonarną Nintendo. Gra została wypuszczona przez podupadającą firmę Squaresoft i jak sam tytuł wskazuje, miała być tylką jedną częścią, bez kontynuacji. Developerzy jednak nie spodziewali się, że produkcja odniesie tak wielki sukces.
Mimo tylu lat nadal jest wspaniałą szpilą, czego dowodem są konwersje na PSXa, wspomnianego Wonder Swana i w końcu na naszego kochanego Game Boya. Co prawda grafika została podciągnięta dość konkretnie, tak nadal jest to 20% możliwości GBA i tytuł z pewnością nie podwyższy sobie noty za oprawę wizualną. Fabuła skomplikowana nie jest i można ją przedstawić tylko kilkoma wyrazami- czwórką bohaterów (każdemu z nich dobieramy fach, w którym jest najlepszy- walka, magia itp.) ratujemy świat. Zasady proste, jednak radocha nie do opisania. Przemierzamy miasteczka, pokonujemy hordy przeciwników (niektórzy bywają dość toporni), pomagamy różnym istotom (bo jak tu nazwać człowiekiem jakiegoś krasnalka?) i dopakowujemy naszych herosów. Walki toczymy w systemie turowym i prócz standardowych ataków niektórzy wojownicy potrafią również władać magią różnych żywiołów. Dalszym przebiegiem gry kierujemy na własną rękę, ponieważ napotkani mieszkańcy różnych rejonów tylko proszą nas o wsparcie, zupełnie nie podając żadnych wskazówek. Przez to niedociągnięcie nie dwa razy zdarzy się graczowi zatrzymać i bez efektów zmierzać 'do nikąd', póki nie odkryje się dalszego ciągu fabuły. Gdy już ukończy się kompletnie pierwszą część (oczywiście nie trzeba kończyć jedynki Finala, by delektować się dwójką), czas rozpocząć nową przygodę w drugiej odsłonie, również dostępnej na carcie.
Oryginał ujrzał światło dzienne również na NESie rok po tym, jak Square uratowało swoją pozycję z pomocą opisanej powyżej części pierwszej. Warto nadmienić, że dopiero dość niedawno druga odsłona została przetłumaczona na zrozumiały język. Przez te wszystkie lata mogli się cieszyć rozrywką tylko skośnoocy sąsiedzi ze wchodu, którzy byli w stanie zrozumieć swoje wymyślne krzaczki. Ścieżka fabularna w przeciwieństwie do poprzedniczki została lekko podciągnięta. Naszym zadaniem będzie udzielenie pomocy królowej poprzez wykonywanie różnych zadań, które ona nam zleci. Ważną rzeczą jest również pozbycie się imperatora, który narzuca się naszej 'pracodawczyni'. Większych nowości nie dojrzałem, prócz napotkania flagowych chocobosów oraz zmieniony system rozwoju bohatera. Mianowicie po zakończeniu każdego pojedynku zwiększa się ten status, który podczas walki był najbardziej wykorzystywany. Dla przykładu jeśli używaliśmy broni białej i nasz poziom życia znacznie się zmniejszył (mówiąc krótko dostaliśmy baty), to wojownik urośnie na poziomie HP oraz na sile i tak dalej. Myślę, że taki zabieg znacznie uratuje standardowo nudny system pojedynków turowych i nie będzie nikt zmuszony ze znużeniem wciskać w kółko przycisku A.
Grafika w obydwóch częściach jest kiepska, oceniając przez pryzmat innych odsłon RPG na GBA. Muzyka jest świetna i tylko trochę osłabiona od wydania Final Fantasy Origins na PSXa, co jest zdecydowanym plusem. Utwory potrafią przykuć uwagę na długo i bez wątpliwości nie należą do tych, które zmuszają do przyciszania dźwięku. Nieraz podczas przemierzania świata zdarzało mi się zatrzymać i wyluzować przy jakimś miłym kawałku. Porządnym atutem jest również ogromny bestiariusz, dostępny w menu, który zapisuje parametry i dokładne dane wszystkich stworów napotkanych na drodze.
Double pack Dawn of Souls to świetny pomysł, na który czekałem od wielu lat. Cieszę się bardzo, że w końcu autorzy przejrzeli na oczy i wypełnili brakującą lukę w RPGach na 32-bitową konsolę. Wydanie polecam szczególnie osobom, które wielbią się w przygodówkach i brakuje im kaski. Final starczy Wam na naprawdę długo, a wciągnięci w to bagno będziecie mieli poważne problemy, by się z niego wydostać... chyba, że padną baterie :)
Grywalność
Doskonała. Gra wciąga, niczym odkurzacz z telezakupów, a warto podkreślić, że wraz z pudełkiem dostajemy dwa RPGi.
Grafika
Poprawiona względem oryginału, jednak wyciska z konsolki tylko jakieś 20% jej możliwości. W przypadku jednak tego typu gier można przymróżyć oko na tą wadę.
Muzyka
Świetne kawałki, które doskonale spisałyby się w slocie odtwarzacza płyt w formie CD z napisem 'Chilloutowe sample'. Bardzo dobrze zrealizowne utwory, które tylko małym stopniem różnią się od utworów z wersji PSXowej.
Moja ocena: 8/10
Tekst za zgodą autora przedrukowany z jego strony GC Centrum: gbcentrum.glt.pl mail: tori@autograf.pl
Obrazki z gry:
Dodane: 11.05.2005, zmiany: 21.11.2013