Kingdom Hearts: Chain of Memories |
|
Wydania |
2004() 2004() |
Ogólnie
|
Kontynuacja przeboju z Playstation 2, tym razem w wersji znacznie bardziej actionowej i na dodatek karciankowatej. Połączone siły Square/Enix i Disneya pozwoliły na stworzenie gry, w której spotykają się ze sobą Kubuś Puchatek i Cloud Strife z FF7 - to TRZEBA zobaczyć!
|
Widok
|
Izometr
|
Walka
|
Czas rzeczywisty
|
Recenzje |
Fabuła
Akcja Kingdom Hearts: Chains of Memory rozpoczyna się dokładnie w momencie zakończenia KH z PS2, KH2 zaś ma się rozgrywać po wydarzeniach w niej przedstawionych. Sora, Donald i Goofy natrafiają na swojej drodze na dziwny zamek, który igra z ich wspomnieniami. Fabuła jest tak naprawdę pretekstem do odwiedzenia wszystkich disneyowskich i squarowskich światów znanych z KH (zdaje się, że wyleciała tylko dżungla Tarzana), nie popycha akcji KH, nie odpowiada na żadne pytania które pozostają bez odpowiedzi po ukończeniu "jedynki".
Rozgrywka
Pierwszy kontakt z grą był dla mnie bardzo przyjemny - "wreszcie dorwałem KH, w którą mogłem popykać"! Ucieszyłem się, że będę mógł spotkać Kubusia Puchatka, Pinokio, Syrenkę Ariel ;-) Oczami wyobraźni widziałem już siebie atakującego wroga za pomocą latającego słonika Dumbo, ryczącego Króla Lwa, Dżina z lampy Alladyna, czy leczącego mnie Jelonka Bambi;-) Już nie wspominając o możliwości pogadania z Cidem, Aeris, Squallem, czy Yuffi. Miało być tak pięknie! Tymczasem... Pierwsza walka totalnie mnie zniesmaczyła. Nie wiedziałem co się dzieje, akcja toczyła się zbyt szybko, ale bezmyślnie i miarowo stukając w klawisze udało mi się wygrać kilka pierwszych potyczek. Potem pojawiły się NPCe, które zdradziły mi kilka zasad i trików na walki, ale to i tak nic mi nie dało. To wciąż było dla mnie zbyt szybkie, zbyt malutkie, za mało taktyczne! Już-już miałem się zniechęcić, ale zacisnąłem zęby, wyszeptałem mantrę "ninja nie może być mientka", powiększyłem dwukrotnie ekranik emulatora i spróbowałem raz jeszcze. I tym razem magia zadziałała. Pomalutku zacząłem wdrażać się w system walk, rozgramiać kolejnych wrogów już nie chaotycznym klikaniem, ale stosując coraz bardziej zaawansowane taktyki ;-). I jakoś to poszło - aż do samiutkiego końca. Ale... może skończę opowiadać o moich traumatycznych przeżyciach i napiszę coś sensownego o samej grze.
W kilku żołnierskich słowach: to karcianka akcji. Jak by to dziwnie nie brzmiało - tak właśnie jest. Nasz bohater (sam jak palec <przy okazji co to za durne powiedzenie, palce nie są przecież samotne?>, jego towarzysze z KH(PS2) zamienili się w karty) posiada talię kart i za jej pomocą walczy - wybierając pojedyncze karty (trzeci raz to słowo w jednym zdaniu, argh) na polu bitwy. Mogą być to ataki (o różnej sile uderzenia i szybkości), summony (boskie! postacie z bajek Disneya!), czary i przedmioty (leczące i kombinujące;-). Karty można łączyć w kombosy, blokować nimi ataki przeciwnika, biegać po polu walki i atakować wroga od tylca albo tłuc 10 przeciwników jednym ciosem. Walk jest dużo, przeciwników jeszcze więcej (kilkunastu w jednym starciu to norma), zabawy (jak się już to szatańskie sterowanie operuje) też sporo. W każdym świecie czai się dodatkowo 2-3 bossów, z którymi nie ma już tak łatwo.
Świat gry
Świat gry podzielony jest na kilkanaście krain. Każda z nich składa się z hmm- pokoi. Między nimi poruszamy się otwierając drzwi zamknięte na karty (ale nie bitewne, ale właśnie "drzwiowe"). Drzwi mają wymagania - a to karta ma być zielona, a to mieć na sobie jakąś cyferkę, a to, a tamto. Karty zdobywamy losowo na wrogu, więc kilka razy musiałem stoczyć kilkadziesiąt walk, by zdobyć wreszcie upragnioną kartę - klucz. Dodatkowo, klucz tworzy kolejny pokój. Jeśli otworzymy drzwi za pomocą karty "Pokój sejwowania", to taki właśnie pokój za nimi spotkamy. Inne przykłady to "agresywni przeciwnicy", "duże skarby", "sklep" itp.
Pod sam koniec gra robi się diabelnie trudna. Coraz potężniejsi, niemal niezniszczalni bossowie atakują nas jeden po drugim, bez możliwości sejwowania. A walki z nimi mogą trwać nawet kilkadziesiąt minut! Horror! Gdyby nie emulator i jego czarodziejska zdolność sejwowania w dowolnym momencie, nie dałbym rady tego ukończyć, a i tak poziom frustracji był już u mnie na poziomie "wyrzucam ten &@#%& monitor przez okno!". Na szczęśćie, po ukończeniu gry czekała mnie spora nagroda, która zrekompensowała moje cierpienia - możliwość zagrania jako inny bohater - Riku - z inną linią fabularną i ciut zmienionymi zasadami rozgrywki. Za to - ogromny plus. Gra ma również wbudowaną możliwość popykania w multiplayerze, z oczywistych względów tego nie testowałem, ale zdaje się, że polega to na tłuczeniu się między sobą graczy za pomocą zebranych wcześniej talii.
Czas na podsumowanie i wystawienie oceny. Będzie to dla mnie trudne - z jednej strony genialny pomysł, super klimaty, a z drugiej bardzo mocno zręcznościowy charakter. Jedno jest pewne - gra ma zdecydowanie więcej plusów niż minusów. Dostaje więc ode mnie mocną 7/10, a ja idę ślinić się oglądając zapowiedz KH2 ;-)
Moja ocena: 7/10
Obrazki z gry:
Dodane: 15.03.2005, zmiany: 21.11.2013