Skies of Arcadia Legends

Eternal Arcadia Legends (JAP)
Wydania
2002()
2003()
Ogólnie
Konwersja z DC, pod względem technicznym niemal idealna, ale są i dodatki: 24 nowe odkrycia, ekwipunek, cały wątek z łapaniem poszukiwanych, kilka walk z dotatkowym bossem.
Widok
izometr
Walka
turówka
Recenzje
Venra
Autor: Venra
23.09.2010

Niebieski Jeż
Z czym standardowemu graczowi kojarzy się firma Sega? Mnie, mimo że jestem rpgowcem z krwi i kości od razu kojarzy się Sonic, może Virtua Fighter. Ale oprócz obydwu serii firma może się również kojarzyć z rpgami. Shining Force czy Phantasy Star to najlepsze przykłady, ale nie jedyne. I o tym mniej znanym przykładzie rpgowej szkoły od Segi będzie w niniejszym tekście mowa.

Powietrzni Piraci
Skies of Arcadia zadebiutowała na nieodżałowanym dziecku Segi, czyli konsoli Dreamcast. Zebrała bardzo dobre recenzje. Niestety, wiemy jak ta konsola skończyła, przez co gra nie mogła wypłynąć na szersze wody. Dlatego też trzy lata później wydano konwersję na Gamecuba, pod lekko zmienionym tytułem Skies of Arcadia Legends. Głównym bohaterem gry jest Vyse, młody powietrzny pirat. Należy on wraz ze swoją przyjaciółką Aiką do załogi powietrznego statku Albatross, którego kapitanem jest jego ojciec. Oczywiście bohaterowie nie są opryszkami, gdyż należą do kasty piratów zwanych Blue Rogues. Czyli takich którzy zabierają potężnemu imperium i dają biednym. W trakcie ataku na jeden ze statków rzeczonego imperium ratują przypadkowo tajemniczą Finę, na której bardzo zależy mocarstwu. Tak zaczyna się historia w grze, która przy pomyślnych wiatrach trwa ponad 40 godzin, aż do uratowania świata. Gra fabularnie to raczej jrpgowy standard, ale podany w bardzo przystępnej i wciągającej formie. Dodać trzeba, że z wymienioną trójką grywalnych postaci jest łącznie 6. Pomimo szablonowości wszyscy są bardzo charakterni i naprawdę da się ich polubić.

Co w grafice piszczy?
Odpalając grę na Gamecube spodziewałem się widocznego skoku graficznego w stosunku do DC. Niestety, zmiany jeżeli są, to co najwyżej kosmetyczne. Wizualnie gra od razu kojarzy się z Grandią 2. Czyli raczej kanciaste modele postaci, z mangowymi mordkami oraz dosyć surowe w szczegóły otoczenie. O ile na Decku gra była w czołówce pod względem wizualiów, tak na Gacku niestety jest tylko lekko powyżej przeciętnej. Przy przenosinach na mocnieszy sprzęt ucierpiała niestety sfera dźwiękowa. Na DC gra zabierała dwie płyty GD-Rom po około 1 gb, tak na GC mieści się na jednej mini DVD, około 1,4 gb. To niestety słychać właśnie w jakości muzyki. Jest ona słabiej samplowana i ogólnie brzmi po prostu gorzej. Nie zmienia to faktu że ost jest bardzo przyzwoity. Jest naprawdę kilka świetnych utworów, a pozostałe również trzymają przyzwoity poziom. Wspomnieć trzeba, że brakuje jako takiego voice actingu, postacie rzucają co najwyzej jednozdaniowe lakoniczne sekwencje, które po dłuższym czasie co najwyżej irytują.

Czy w kufrze jest skarb?
Dobrze, skoro gra nie powala pod wzgledem wykonania, to czy daje radę pod względem zawartości? O tak daje radę i to bardzo. Mamy potężny świat, który wraz z postępującą fabułą odkrywa kolejne przestrzenie do zwiedzania. Oprócz głównego wątku fabularnego mamy mnóstwo innych rzeczy do robienia. W gildii żeglarzy możemy zbierać zlecenia na pochwycenie co gorszych drani, za nagrodę oczywiście. Żeby nie było za łatwo, by dopaść niektórych poszukiwanych musimy spełnić pewne warunki. Na przykład pójśc do karczmy i zagadać z npcem, bądź wyśledzić jego statek gdzieś w przestworzach. Kolejną, chyba najfajnieszą sprawą są odkrycia. Można poczuć się jak Kolumb, odkrywamy kontynenty, budowle czy naturalne fenomeny. W gildii otrzymamy oczywiście pewne wskazówki dotyczące każdego odkrycia, co by to po omacku nie latać po całym świecie. Ale żeby nie było za łatwo, jeżeli będziemy zwlekać, to inny odkrywca nas uprzedzi. Jest także quest związany ze zdobywaniem moonfishy dla pewnego doktorka. Owocuje to odkrywaniem kolejnych wątków fabuły oraz oczywiście nagrodami rzeczowymi.

Powyższe rzeczy są bardzo zajmujące, ale teraz najważniejsza sprawa. W pewnym momencie gry stajesz się właścicielem statku, a później wyspy. A statek bez załogi nie ma prawa pływać (tu akurat latać). Tu spotykamy się z pewnym podobieństwem do Suikodena, chociaż na mniejszą skalę. Zajmujemy się werbowaniem załogi. Jednych wystarczy spotkać i zagadać. Innych trzeba odnaleźć, bądź przynieść specyficzny item czy po prostu zapłacić. Łącznie możemy zwerbować 22 członków załogi. Przynoszą oni również profity na wyspie bohaterów. Jeden otworzy sklep z itemami, drugi z bronią. Budowlaniec wybuduje budynki, czy pomnik bohatera. Ciekawym patentem są tytuły, które główny bohater otrzymuje. Jeżeli kojarzycie tytuły w serii Tales to wiecie o co chodzi. Tytuły otrzymujemy za wykonywanie różnych czynności od osiągnięć bitewnych na wydarzeniach fabularnych kończąc.

Bardzo ważnym aspektem każdego rpga jest system walki. W Skies of Arcadia Legends jest on standardowy do bólu. Jest to typowa turowa walka, bez wielkiej dozy kombinowania. Urozmaiceniem jest fakt, iż postacie poruszają się po polu bitwy, co pozwala czasami uniknąć czaru obszarowego przeciwnika. Niestety poruszanie jest całkowicie randomowe. Próbą urozmaicenia walki było wprowadzenie możliwości zmiany atrybutów broni w jej trakcie. Ja skorzystałem z tej opcji może ze trzy razy w trakcie gry, co wymownie wyraża jak przydatna była ta opcja.

Jednak jest jeszcze drugi typ walki. Walki powietrzne statkami. Tu dopiero gra błyszczy. Te walki potrafią być wyzwaniem, tu przydają się dodatkowi członkowie załogi oraz rozbudowany okręt bojowy. Tu jest miejsce na kombinowanie, czy zaatakować czy może użyć skilla zwiększającego celność. Modlitwa by przeciwnik nie użył najpotężniejszego ataku w tej turze gdy ty zbierasz Ap na swój najpotężniejszy atak, będąc jednocześnie bezbronnym. Naprawdę świetna sprawa.

Co nowego?
Legends jest konwersją, pod względem technicznym prawie identyczną ze starszym bratem. Sega jednak nie pokpiła sprawy dodając przyzwoitą porcję bonusowych rzeczy. 24 nowe odkrycia, cały wątek z łapaniem poszukiwanych, kilka walk z dotatkowym bossem. Jest to łowczyni piratów Piastol, która to próbuje ubić Vyse z pewnych powodów, które to można odkryć pokonując ją kilkukrotnie na przestrzeni gry. Dodatkowi bossowie oraz elementy ekwipunku to oczywiście dodatek dosyć standardowy.

Koniec Wyprawy
Skies of Arcadia Legends jest dla mnie grą bardzo dobrą, ocierajacą się o genialność. Kilka czynników niestety wyklucza najwyższą notę, ale polecam grę każdemu posiadaczowi Gacka bądź Wii, nie tylko fanom rpg. Emanuje rewelacyjnym klimatem odkrycia i podróży jak mało która gra. Posiada standardową fabułę i standardowe postacie, które jednak spełniają idealnie swoje zadanie i zapadają w pamięć. Jest to danie o znanym smaku, jednak polane pysznym sosem grywalności i rozbudowania, że smakuje jak nigdy.

Moja ocena: 4/5

Plusy
+ klimat odkrywania i podróży
+ walki statkami
+ mnóstwo dodatkowych rzeczy do robienia
+ rekrutacja załogi
+ dobry ost

Minusy
- niestety ze słabą jakością dźwięku
- przeciętna grafika jak na możliwości gacka
- dla niektórych minusem mogą być standardowe postacie i fabuła
- dosyć łatwa


Obrazki z gry:

Dodane: 24.09.2010, zmiany: 21.11.2013


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?