Might and Magic III: Isles of Terra |
|
Wydania |
1993() |
Ogólnie
|
1993, trzecia część serii zapoczątkowała standard, który został zmieniony dopiero w genialnej MM6. Konwersja na Genesis jest wierną kopią z PC (lub Amigi, któż to wie), choć ze znacznie uboższą paletą barw i niewygodnym bezmyszkowym sterowaniem.
|
Widok
|
FPP, ruchy wieży szachowej.
|
Walka
|
Turówka, wybieramy polecenia.
|
Recenzje |
Na wstępie zaznaczam, że nie lubię recenzować gier, w które nie lubię grać. Jestem subiektywny, a poniżej opisywana gra naraziła mi się wyjątkowo. Nie zostawię na niej suchej nitki...
Gra z bardzo długiej i bardzo zasłużonej serii Might and Magic. Dziś na PC można zagrać w część dziewiątą, a w tym opisie opowiem wam co nieco o części trzeciej- zwłaszcza o jej wersji na Segę Genesis.
Mechanikę i fabułę gry pokrótce opowiedział wam już JRK w swojej recenzji tej gry na PC. W kwestiach merytorycznych niewiele się zmieniło - ta sama fabuła - Corak, Sheltem a między nimi nasza drużyna... tak samo składająca się na początku z sześciu śmiałków, później można będzie do niej dołączyć dwóch kolejnych. Kraina Terra to połączenie klasycznego heroic fantasy z science-fiction. Tak zresztą jest w niemal całej serii M&M.
W grze jest masa przedmiotów, statystyk. Spory jest świat - wiele tu miast i NPC. Świat jest nie tylko wielki, ale i nadmiernie, dosłownie "po same brzegi" wypełniony monstrami, z którymi walka odbywa się na tym samym ekranie, w trybie FPP. Walczymy w turach, o kolejności wejścia do walki decydują współczynniki postaci. Gdy tylko wyjdziemy z miasta, czeka nas walka, walka i jeszcze raz walka. A jedna nudniejsza od drugiej... Dużo też questów- wersja na Genesis nie została chyba pozbawiona żadnego elementu obecnego w wersjach PC i Amiga. Poza grywalnością... ale o tym dalej.
Grafika - nieco gorsza niż w wersji PC-towej - a to dlatego, że blaszakowe VGA ma czterokrotnie bogatszą paletę kolorów niż procesor graficzny Segi Genesis. Wersja na Segę to prawdopodobnie konwersja z Amigi (32 kolory). Poruszamy się po widzianym w trybie pierwszoosobowym świecie. Przesuwamy się skokowo o pełne pole, skręcamy o 90 stopni. Tak jest zawsze, bez względu na to czy to las czy miasto, czy też podziemia.
Muzyka- tragiczna i piskliwa. Już motyw z pierwszego miasta - Fountain's Head doprowadzał mnie do szału, czego efektem było wyłączenie dźwięku. Na PC i Amidze było o niebo lepiej.
Dźwięk. Digitalizowana mowa Sheltema w intrze, ale w czasie gry już plastikowe i słabiutkie brzdęki. Kolejny raczej słaby element tej gry.
Interfejs- gwóźdź do trumny Might and Magic III- skutecznie uniemożliwia grę. Denerwuje toporne poruszanie po świecie, przełączanie klawiszami opcji w menu. A w walce to przyznam że zagubiłem się całkowicie. Żenada.
I tak szybko dojechaliśmy do końca tej wędrówki przez krainę nędzy i rozpaczy, jaka jest dla mnie genesisowe M&M 3. Czas na ... Podsumowanie: gra zestarzała się i to bardzo. Być może w wersji PC byłaby jeszcze do strawienia, ale jej konwersja na wolną i ubogą graficznie konsolę, a także to straszne sterowanie za pomocą pada powoduje, że od tego tytułu po prostu mnie odrzucało. Nie mogę dać więcej niż 1/5. Niestety, bo bardzo lubię serię Johna von Canneghama. A że dungeonówkę FPP można zrobić na tej konsolce dobrze, udowodniło np. Shining in the Darkness. Fanom chodzenia po labiryntach zdecydowanie polecam raczej tamtą grę. Od MM3 na Genesis trzymajcie się z daleka, dobrze Wam radzę, zwłaszcza że macie wersje na inne platformy.
PLUSY: sporo statystyk i przedmiotów.
MINUSY: niemal wszystko inne.
mastyl2@wp.pl
Obrazki z gry:
Dodane: 17.01.2003, zmiany: 21.11.2013