Adventures of Musashi (The)Musashi no Bouken (JAP)The Adventures of Musashi |
|
Wydania |
1990() 2000() |
Ogólnie
|
Typowy jrpg, przetłumaczony na język angielski przez fanów. Musashi podobał się Japończykom do tego stopnia, że gry z nim w roli głównej ukazały sie potem również na PSX i PS2.
|
Widok
|
izometr
|
Walka
|
turówka
|
Recenzje |
Jeden z wielu niezbyt powszechnie znanych jRPGów, które zawitały na NESa, a doczekały sie nawet fanowskiego tłumaczenia. Moje pierwsze odczucia: "Hmm tym tłumaczom naprawdę musiała się ta gra spodobać, skoro ją przetłumaczyli, grafa spoko, muza też, no to sobie spróbuję ;)" Tym bardziej że na stronce brak recenzji, postanowiłem zagłębić sie w ten nieznany mi dotąd tytuł.
Gra opowiada historię chłopca mieszkajacego w wiosce Arima, którego już w intro opisujż jako sword mastera. Bohaterem tym jest tytułowy Musashi, syn znanego niegdyś Miyamoto Musashiego. Nasz bohater dowiaduje się o powrocie największego wroga własnego ojca, czyli Kojiro, plotki głoszą że powstał z piekieł i razem ze swoimi sługusami chce zawładnąć światem i terroryzuje ludność. Oczywiście naszym głównym celem w grze będzie powstrzymanie Kojira i pokonanie go. Ale droga nie będzie taka prosta i nie od razu przyjdzie nam się z nim zmierzyć. Fabuła w dalszej części gry nie zrobiła na mnie żadnego wrazenia. Ot proste nieprzemyślane questy i ich śmieszne wypełnianie, które za moment opiszę.
Prawie na początku gry dowiadujemy się, że aby wejść do zamku Kojira musimy zdobyć pewien niezbędny miecz. Problem w tym, że aby tego dokonać, musimy znaleźć trzy legendarne miecze oraz pięć zwojów. I to właśnie one są celem naszych wędrówek i questów. A co do tych wędrówek... Wszystko jest naprawdę bardzo nużące i schematyczne. Gra zapowiada się całkiem ciekawie, ale po jakimś czasie odkrywamy, że jest naprawdę bardzo schematyczna, może po przeczytaniu recenzji i zagraniu w tą grę zwrócicie uwagę na coś takiego: Wioska, Jaskinia, Wioska, Wieża, Wioska, Jaskinia, Wioska, Wieza... i tak w kółko. Czasami oczywiście sa jakieś minimalne urozmaicenia i pod koniec gry dzieje się wszystko nieco ciekawiej, ale ogólnie to gra łapie za to u mnie wielkiego minusa. Następna kwestia, levelowanie. Na początku wszystko ładnie poobliczane i doskonałe, levele bijemy na coraz to lepszych potworach, całkiem ładne doświadczenie i ogólnie się dobrze gra, ale pod koniec gry trzeba tak expić, że aż się człowiekowi odechciewa w to grać. Poziom trudności drastycznie się zwiększa i zniechęca do dalszej gry.
Walki i magia w grze rozwiązane są naprawdę prostacko. Ogólnie to tak jak zauważyliście w tabelce na górze, gra jest bardzo podobna do Dragon Warrior (te wybieranie talk i look, jak dla mnie bez sensu) i z menu i z walki. Przeciwnik naprzeciwko ciebie, a my wybieramy atak, ucieczkę, item i... magię... i niestety tutaj kolejny poważny minus, do ktorego zaraz dojdę. Czary w grze poznajemy przez zdobywanie leveli (lubię coś takiego, wolę to niż kupowanie w sklepach), ale ilość czarów jest śmieszna - z tego co pamiętam to było ich osiem. A najgorsze jest to, że wszystkie ofensywne są prawie bezużyteczne, bo z miecza siepnie się więcej... nie wspominając już o czarach zwiekszajżcych atak. Czasami używamy jeszcze antidotum, ale i tak najważniejszym czarem jest Cure. Właśnie tak... walka ogranicza się dosłownie do dwłch opcji, bo rzucanie reszty czarów jest bez sensu, a w naszym teamie przez całą grę jest tylko jedna osoba; albo atakujemy, albo się leczymy... naprawdę zero frajdy... nie możesz przejść bossa? Cóż poradzić.. idź expić...
Nie podoba mi się również sposób w jaki rozwiązano inwetory. Samych przedmiotów leczących czy odtruwających jest około pięć rodzajów na całą grę... to troszkę śmieszne. Jeśli chodzi o ilość zbroji, mieczy i reszty akcesorii, to nie jest to żadna ogromna liczba, ale biorąc pod uwagę iż w skład naszej drużyny wchodzi jeden bohater, to chyba jednak nie jest tak źle. Lecz najgorszym problemem tego inwetory jest to, że ma ono naprawdę mało miejsca. Gdy ekwipujemy cały nasz ekwipunek do walki i obrony (miecze, zbroje [składa się to z pięciu cześci]), nie pozostaje nam zbyt dużo miejsca na normalne przedmioty... ponieważ większość inwetory zajmują przedmioty kluczowe! -.-. Szczególnie pod koniec gry... praktycznie zero miejsca na własne itemy, antidota... beznadzieja.
Nasza drużyna składa się głównie z jednego członka, dlaczego głównie? Otóż prawie na początku gry dołącza się do nas przyjaciel Tanuki, jakieś zwierzę, które czasami podczas walki rzuca jakieś zaklecia. W grze potrafi levelować za sprawą itemów "Happa", które znajdujemy w całym świecie tej gry. Oprócz tego ten zwierzak potrafi znaleźć rzeczy, które są niewidoczne dla Musashiego. (Bez solucji, niektóre z tych miejsc są tak śmieszne, że trzeba by godzinami po mapie łazić i każde pole sprawdzać żeby znaleźć jakiś kluczowy przedmiot...)
Grafika i muzyka. Jeśli chodzi o to pierwsze.- jest całkiem przyjemna, świetnie wygląda w menu i intro również całkiem przyjemne. Problem w tym, że te lokacje się powoli nudzą... chodzi o tą schematyczność, o której wspomniałem wyżej, bo wnętrza budynków wszędzie podobne itp. Muzyka jest fajna, ale tak samo jak i z lokacjami, w każdej jaskini, w każdej wieży, w każdym mieście ta sama. W połowie gry przerzuciłem się muzycznie z emulatora na winampa.
Być może troszkę surowo potraktowałem ten tytuł, ale patrząc na FF3, które niedawno ukończyłem, zrozumiałem że nawet i na NESie w tej grze można by bardzo dużo poprawić. Widać że autorzy mieli zapał na początku, ale potem większość "na odwal" zrobili i moja ocena jest taka a nie inna... ajjj Ci z Sigma mieli szczęście że to "at least jRPG" :D
Moja ocena: 2/5Obrazki z gry:
Dodane: 24.11.2006, zmiany: 21.11.2013