Darksiders III |
|
Wydania |
2018( Steam) 2018( Steam) 2018( Steam) 2018( Steam) 2018( Steam) 2018( Steam) 2018( Steam) 2018( Steam) 2018( Steam) 2018( Steam) 2018( Steam) |
Ogólnie
|
Każda część Darksidersów to inny bohater i inna historia - ta z numerem 3 to przygody Furii w stylu Dark Soulsów.
|
Widok
|
TPP
|
Walka
|
czas rzeczywisty
|
Recenzje |
Darksiders to marka, która mocno oberwała po upadku THQ i przez długi czas fani nie wiedzieli, czy kolejna część w ogóle się pojawi. Nie pierwsza to marka i nie ostatnia, która wtedy oberwała, ale podobnie jak choćby Titan Quest, udało jej się wyjść obronną ręką z tego zamieszania, a my jako gracze możemy się cieszyć nową odsłoną od końcówki 2018 roku. Grę posiadam niemal od premiery, ale powstrzymywało mnie od jej ogrania takie sobie opinie graczy, oraz strach, że mam do czynienia z niedorobionym produktem. Nie pierwszy już raz moje obawy były bezpodstawne, a odpaliwszy ten tytuł odnalazłem dokładnie to czego oczekiwałem po kontynuacji. Ewolucji rozgrywki oraz lepszej grafiki przy jednoczesnym zachowaniu klimatu serii, oraz ciągłości historii.
W trzeciej odsłonie wcielamy się w Furię, jednego z jeźdźców apokalipsy, nad którymi bezpośrednią kontrolę sprawuje rada spopielonych. Furia otrzymuje zadanie schwytania siedmiu grzechów głównych, które rozpanoszyły się w świecie targanym wojną pomiędzy piekłem, a niebem. W przeciwieństwie do swoich braci, w których mogliśmy się wcielić w poprzednich częściach, Wojny oraz Śmierci, Furia preferuje bardziej taktyczne podejście do walki, co oznacza, że walka bardziej przypomina tą znaną z Dark Souls. To właśnie walka była najbardziej kontrowersyjna w dniu premiery. Doszło nawet do tego, że studio Gunfire Games ugięło się pod opinią graczy i dodało do gry opcję pozwalającą wybrać bardziej zręcznościowy styl walki, przypominający ten z poprzednich odsłon. Moim zdaniem te oskarżenia były zupełnie bezpodstawne, bo ja całą grę przeszedłem na oryginalnych ustawieniach i uważam, że system bloków i uników/kontr w odpowiednim czasie sprawdza się co najmniej dobrze. Zupełnie nie rozumiem tych utyskiwań graczy, ale może dlatego, że Dark Souls to jedna z moich ulubionych gier. Zresztą podobieństw do Dark Souls jest dużo więcej. Na wzór soulsów zbieramy dusze przeciwników, które służą w grze jako waluta zarówno do awansu, jak i do zakupu przedmiotów wzmacniających, zbroi itp. Poza wyżej wymienionymi podobieństwami zbieramy też części adamantytu oraz artefakty anielskie, oraz demoniczne, które posłużą nam do wzmocnienia i ulepszenia broni. Nie da się ukryć faktu, że najnowsza część sporo czerpie z serii Dark Souls, ale robi to na tyle dobrze, że trudno to uznać za zarzut. Zarówno klimat gry, jak i cała opowieść o wojnie demonów z aniołami, ma swój unikalny charakter, który zachował klimat poprzednich części, a serwowana nam opowieść wpisuje się w całość doskonale. Można powiedzieć, że wizja ziemi podczas apokalipsy jest bardzo zbliżona do tego, co już znamy z jedynki i dwójki, a poszerzona wizja świata o nowego jeźdźca nie odbiega od kanonu. Każdy jeździec ma w swój styl, a sięgnięcie po rozwiązania znane z soulsów w tej części, tylko wzbogaciły mechanikę gry, nie spłycając opowieści.
Rozwój naszej Furii możemy podzielić zasadniczo na dwie części. Pierwsza to podstawowe współczynniki, w które inwestowanie zawsze się opłaca, a są to zdrowie, atak oraz magia. Drugi to rozwój broni. Tych w grze bez dodatków, poza podstawowym biczem, są cztery rodzaje: Ogień, Błyskawica, Energia oraz lód. W miarę postępów fabularnych zdobywamy nowe moce, a wraz z nową mocą, zdobywamy nową broń. Poza walką moce te posłużą nam do rozwiązywania zadań środowiskowych, których w grze jest całkiem sporo. Energia pozwoli nam zamieniać się w kulę, która przyczepia się do specjalnych powierzchni oraz chodzić pod wodą, Lód pozwoli chodzić po wodzie, zatrzymywać w ruchu niektóre obiekty, oraz wspinać się po lodowych ścianach. Ogień daje możliwość kroczyć po lawie oraz palić pajęczyny, a błyskawica szybować na wietrznych prądach. Na wzór poprzednich części, backtracking w grze jest bardzo opłacalny, a powrót w stare miejsca z nową mocą pozwoli odkryć niedostępne wcześniej miejsca. Działania te nie są konieczne do ukończenia fabuły, ale na wyższych poziomach trudności raczej zalecane, bo bossowie potrafią z nas wycisnąć wszystkie soki. Poza w/w broniami dostajemy jeszcze broń dystansową, podobną do bumerangu, którą możemy nasycać wybraną akurat mocą, co jeszcze bardziej poszerza wachlarz zagadek środowiskowych i możliwości w walce.
Pod względem graficznym oraz muzycznym, nie mam grze nic do zarzucenia. Delikatnie komiksowy charakter jest bardzo zbliżony do tego co znamy z części drugiej. Przemierzany świat to mieszanka opanowanego przez demoniczne kreatury ludzkiego świata. Mamy tu zarówno olbrzymie wieżowce oplątane wielkim drzewem, zapuszczone stacje metra zamieszkane przez pajeczo podobne istoty, skaliste wzgórza zamienione w fabryki służące demonom tylko w im znanym celu. Bywa, że krajobraz jest bardzo malowniczy i piękny na swój okrutny sposób. W grze jest sporo zakamarków nie obowiązkowych, można więc myszkować po tych krainach, szukając sekretów i ukrytych przez twórców nawiązań do poprzednich części oraz easter eggów. Podróże po krainach ułatwia natomiast system szybkiej podróży oparty o szczeliny, do których naszym przewodnikiem jest znany z poprzednich części demon-handlarz Vulgrim.
Kwestia dodatków:
Gra spodobała mi sie na tyle, że będąc mniej-więcej w jednej trzeciej gry, zakupiłem wszystkie dodatki. Dodatek Keepers of the void poszerza rozgrywkę o nową krainę opartą o szczeliny Vulgrima. Jest to miejsce pilnowane przez starożytnych strażników, których musimy pokonać, a kolejne części tej krainy oparte są o zagadki środowiskowe związane z konkretną mocą Furii. Kolejne segmenty tej krainy odsłaniane są przed nami wraz z naszym postępem w grze, a nagrodą za każdy ukończony segment jest alternatywna broń przypisana do konkretnej mocy. Natomiast nagrodą za pokonanie głównego strażnika jest wypasiona zbroja. Pomimo jednolitej koncepcji graficznej, nie odczuwałem znużenia i przeszedłem dodatek z przyjemnością, ale po konstrukcji dodatku widać, że warto go mieć od początku gry, aby czerpać z nagród pełnię korzyści. Podobnie jest z drugim dodatkiem The Cruicible, który dodaje do gry arenę, na której poza specjalnymi nagrodami można w przystępny sposób farmić dusze potrzebne do rozwoju postaci. Arena została zaprojektowana tak, że jej segmenty zmieniają się w miarę postępów, co urozmaica rozgrywkę. Całkiem przyjemny umilacz o ile podobnie jak poprzedni dodatek, posiadamy go od początku rozgrywki ( Lub zakupimy dość wcześnie). Dodatki oceniam pozytywnie, zwłaszcza że obecnie na przecenach można je zakupić za niską cenę.
Darksiders 3 to gra, która czerpie garściami z Dark Souls nie zapominając przy tym o swoim pochodzeniu. Zarówno historia w niej zawarta, jak i klimat oprawy graficzno-muzycznej jest zgodny z kanonem wykreowanym przez poprzedniczki. Walka, która była kontrowersyjna w dniu premiery, mi przypadła do gustu, ale rozumiem, że nie każdemu musi taki sposób walki pasować. Po patchach osoby stroniące od gier soulslike mogą wybrać bardziej zręcznościowy sposób radzenia sobie z przeciwnikami, co zapewne przełoży się na komfort rozgrywki. Polecam tę grę zarówno fanom soulsów, jak i poprzednich części.
PLUSY:
+ Ładna, lekko komiksowa grafika
+ Dwa systemy walki do wyboru.
+ Fajna historia z ciekawym zakończeniem.
+ Bardzo dobra kontynuacja historii jeźdźców
MINUSY:
- Dodatki "opłacalne" są tylko jeśli posiadamy je od początku rozgrywki.
- Bywa tendencyjnie.
8/10
Tym razem wcielamy się w rolę Furii, kolejnego po Wojnie i Śmierci Jeźdźca Apokalipsy. Nasza bohaterka otrzymała rozkaz pokonania siedmiu Grzechów Głównych, które po przedwczesnym kataklizmie wyrwały się na wolność i zaczęły plątać po okolicy. Zawsze chętna do walki Furia nie namyślała się długo, wzięła swój bicz i z pieśnią na ustach ruszyła przebijać się przez tabuny wrogów. Wkrótce okazuje się, że jej misją zainteresowany jest niejaki Lord of the Hollows (Władca Pustki), który z sobie jedynie znanych powodów postanawia wyposażyć wojowniczkę w potężne moce żywiołów.
Fabuła nigdy nie była domeną serii, ale historie opowiedziane w poprzednich częściach i sam świat przedstawiony miały swój klimat i potrafiły zainteresować. W tej części jest podobnie, choć wyraźnie widoczna jest większa kameralność opowieści - zwiedzane obszary są przeważnie pozbawione nieagresywnych postaci (bo monstrów szczerzących kły i skaczących nam do gardła bynajmniej), więc nie bardzo jest nawet do kogo usta otworzyć. Nieco więcej "czasu antenowego" dostała tu więc nasza bohaterka, dzięki czemu możemy obserwować jej stopniową przemianę z z aroganckiej i popędliwej dziewoi (która swoją drogą niemiłosiernie mnie drażniła), w bardziej zrównoważoną obrończynię tego, co na tym zrujnowanym świecie pozostało jeszcze do obrony.
Kiedy uruchomiłam grę i ogarnęłam z grubsza sterowanie, moją pierwszą myślą było "co oni zrobili z tą grą?". Twórcy tej odsłony zapatrzyli się bowiem mocno w gry typu Dark Souls i postanowili oprzeć swoją produkcję na zbliżonym stylu. Miejsce obszernych i pełnych zakamarków map zajęły teraz bardziej korytarzowe struktury, łączące się w jeden, potężny loch. Nawigację utrudnia całkowity brak mapy bądź minimapy (za co gra zarobiła ode mnie od razu kilka minusowych punktów, orientacja przestrzenna nigdy nie była bowiem moją mocną stroną). Przeciwników nie kosimy już jak rolnik zboże, każdy z nich to poważne niebezpieczeństwo, wymagające indywidualnego podejścia. Pokonując wrogów i rozbijając elementy otoczenia zdobywamy dusze, które następnie wymieniamy u Vulgrima na poziomy doświadczenia (co pozwala na podniesienie poziomu zdrowia, siły ataków fizycznych bądź specjalnych), kamienie dodające nowe bonusy do broni (do każdej z nich można przypisać jeden, ale w każdym momencie możemy je wymieniać). Na swojej drodze spotkamy również Ulthane'a, który po dostarczeniu mu rud metali, jak również anielskich i piekielnych artefaktów chętnie wzmocni nasze bronie lub wspomniane przed chwilą błyskotki.
Jak już wspomniałam, Furia w miarę postępów fabularnych (a konkretniej pokonywania kolejnych Grzechów) zaczyna władać mocą żywiołów - kolejno ognia, błyskawic, grawitacji i lodu. Z każdą z nich otrzymujemy dostęp do nowych broni, z charakterystycznymi dla siebie atakami specjalnymi, jak również nowych możliwości pokonywania przeszkód terenowych - ogień pozwala na wyskok wysoko w powietrze czy palenie pajęczyn zagradzających drogę, a przez to dotarcie do niedostępnych wcześniej miejsc, błyskawice na szybowanie i unoszenie się w prądach powietrznych, a lód - na bieganie po powierzchni wody. Ich wykorzystanie w rozwiązywaniu nieraz skomplikowanych zagadek środowiskowych jest niezbędne zarówno do przejścia do kolejnych obszarów, jak i odnajdywania ukrytych w zakamarkach fantów.
Furia to szybka i zwinna, ale krucha wojowniczka, bazująca na błyskawicznych atakach i unikach. Na wyższych poziomach trudności gra nie wybacza błędów - już kilka ciosów zwykłych przeciwników (o bossach nie wspominając) wystarczy, aby zakończyć jej żywot. Vulgrim oferuje co prawda nowe zbroje, ale jedyne, co one dają po założeniu to stosunkowo niewielkie bonusy do odporności. Istotnym elementem jest również system kontr - unik we właściwym momencie powoduje spowolnienie czasu i automatyczne potraktowanie wroga potężnym ciosem. System walki jest stosunkowo prosty i bardzo responsywny, przeciwnicy jednak nie stoją jak słupy czekając na śmierć - przeciwnie: są szybcy, agresywni i silni, przez co pokonanie ich wymaga uwagi, obserwacji ich zachowań i ciosów i odpowiedniego dopasowania taktyki. To wszystko sprawia, że walka jest bardzo dynamiczna i efektowna, a pokonywanie nawet zwykłych wrogów nie jest nużące. Aktualnie wykorzystywany żywioł można zmieniać w dowolnej chwili, swobodnie łącząc bronie i ich ataki w combosy dostosowane do preferowanego przez nas stylu gry i przeciwnika, z którym właśnie walczymy.
Podczas gdy walki ze zwykłymi wrogami potrafią być interesujące, bossowie (siedem Grzechów i kilku opcjonalnych, poukrywanych tu i ówdzie w co mniej uczęszczanych zakątkach map) to wredne bestie, wymagające indywidualnego podejścia i poznania schematów ich ataków - jak również sporo uwagi i nieco szczęścia - a czasem kilku (nastu) podejść. Ich pokonanie daje jednak sporo satysfakcji.
Podsumowując - mam mieszane uczucia, jeśli chodzi o tę produkcję. Podchodziłam do niej bez uprzedniej wiedzy na temat jej mechanik, ale ze znajomością części poprzednich, więc przeżyłam pewien szok i muszę przyznać, że również rozczarowanie. Gra ma wiele zalet - dynamiczny i przemyślany system walki, piękne lokacje (z moimi ulubionymi jaskiniami pokrytymi fluorescencyjnymi grzybami), rozbudowany system umiejętności eksploracyjnych i zagadki środowiskowe z nieoczywistymi rozwiązaniami. Jednocześnie wyraźnie widać mniejszy rozmach produkcji (i zapewne również i budżet) - gra jest zauważalnie krótsza i bardziej liniowa, warstwa fabularna zarysowana jedynie z grubsza, a głównej bohaterki, przynajmniej początkowo, bynajmniej nie darzyłam sympatią. Ma się niestety wrażenie, że gra powstała w pośpiechu i stanowi odcinanie kuponów od popularności marki, a nie jest pełnoprawną kontynuacją, co może nie wróżyć najlepiej przyszłości serii. A byłoby szkoda, bo fabuła pozostawia więcej pytań, niż udziela odpowiedzi, a chętnie poznałabym zakończenie tej opowieści.
Gry soulslike to również nie mój ulubiony gatunek, więc skręt serii w tę stronę nie nastroił mnie do produkcji zbyt pozytywnie. Do tego dochodzą problemy z kamerą, która nie zawsze działa jak powinna, zwłaszcza gdy walczymy z grupą przeciwników - część z nich chowa się wówczas poza ekranem, a znaczniki nadciągających ciosów nie zawsze pokazane są z wystarczającym wyprzedzeniem, żeby mieć czas na uniknięcie ciosów. Ja sama grałam na najniższym poziomie trudności, więc nie było to przesadnie dokuczliwe, ale miłośników wyzwań może przyprawić o frustrację.
Darksiders III, jak wskazuje nazwa, jest już trzecią grą z serii i podobnie jak poprzednik nie kontynuuje historii z części pierwszej. Nie kontynuuje także części drugiej. Dostajemy historię, która wydarzyła się przed pierwszą częścią, ale już apokalipsie, która miała w niej miejsce. Każda z wydanych gier głównej serii przedstawia innego bohatera. Tym razem pokierujemy losami Furii, siostry jeźdźców z poprzednich gier, która dostaje misje zapolowania na siedem grzechów głównych.
Fabularnie gra jest znacznie mniejsza od poprzedników, ale zupełnie mi to nie przeszkadzało. Niestety wielu ludzi nie podziela mojej opinii. Każdy ma swój gust i rozumiem, że będą ludzie, którym fabuła tej gry nie podejdzie. Mi się naprawdę spodobała i nie będę ukrywał, że chętnie poznałbym dalsze losy Furii. Po przejściu gry jestem autentycznie nakręcony na kolejną część, której niestety nie ma. Tak samo na mnie działały poprzednie części, a moim zdaniem to wystarczająca rekomendacja. Żałuję że nie ma kolejnej części z numerkiem, ale przynajmniej jest poboczna historia pod tytułem Genesis, którą z pewnością kupię.
Gunfire Games (czyli twórcy tej gry) jest po części stworzone przez pracowników Vigil Games, które zrobiło poprzednie gry z serii. Co ciekawe kolejna część ekipy Vigil stworzyła Airship Syndicate i te jest odpowiedzialne za Darksiders Genesis. Obie ekipy są teraz znacznie mniejsze i nie mają już dostępu do takich zasobów pieniężnych jak niegdyś. Darksiders 2 pochłonęło około 50 mln dolarów podczas produkcji, zaś część trzecia kosztowała tak mało, że po około miesiącu się zwróciła i zaczęła na siebie zarabiać. Braki w budżecie są zauważalne, ale nie oznacza to, że gra na tym ucierpiała w kwestii oprawy audio/wideo. Jakbyśmy chcieli porównać część drugą i trzecią to 6 lat różnicy między nimi jest jak najbardziej zauważalne. Mimo braków w budżecie część trzecia prezentuje się bardzo dobrze.
Świat gry dzieli się na kilka części i na szczęście każda z nich wygląda zupełnie inaczej. Ogólnie pod względem projektowym widać, że twórcy wiedzieli co robią. Miejsca wyglądają ciekawie i potrafią mieć naprawdę wiele detali, przez co czasem nie wiadomo na czym zawiesić oko. Mam jednak wrażenie, że początkowe tereny są zrobione gorzej od tych późniejszych. W porównaniu z poprzednikami można także zauważyć mniejszy rozmach w budowie lokacji. W obronie tej gry dodam, że ta część jest też bardziej liniowa od poprzednika, więc to nie był dla mnie żaden problem. Nie licząc terenów, bardzo fajnie zaprojektowano przeciwników jakich przyjdzie nam eksterminować. Bossowie zaś, to już zupełnie inna bajka. Jak wiemy, w tej części polujemy na siedem grzechów głównych i ich modele są naprawdę pieczołowicie przygotowane. Jestem pewny, że wielu z was grało w gry znacznie droższe w produkcji, które nawet nie mają ułamku kreatywności jaką zobaczymy w tej grze. Nawet bossowie poboczni nie zostali pominięci i wyglądają świetnie. Przypominam, ta gra miała niski budżet, a wygląda tak dobrze.
Udźwiękowienie gry też jest bardzo dobre. Poruszanie się Furii sprawia, że słyszymy całe żelastwo, które ma do siebie przyczepione. Walka brzmi mięsiście, krwawo, wybuchowo i satysfakcjonująco. Podczas eksploracji usłyszymy całą gamę odgłosów, dzięki którym można nawet namierzyć ukrytych przeciwników. Polecam zatem grać na słuchawkach, ponieważ w tej formie (moim zdaniem oczywiście) jest to znacznie przyjemniejsze. Dzięki dźwiękowi można też wyszukiwać ukryte przedmioty. Takowe wydają specyficzny dźwięk, którego jak usłyszymy to już wiemy, że warto się nieco porozglądać.
Gra posiada polski dubbing, ale jest moim zdaniem bardzo nierówny. Aktorka odgrywająca główną postać brzmi dobrze, ale wiele postaci pobocznych brzmiało już średnio albo nawet słabo. Przełączyłem na język angielski i ten dubbing jest świetny. Niestety przełączenie języka na angielski, spowoduje zmianę także w napisach. Gra nie daje nam możliwości ustawienia dźwięku i napisów w taki sposób jaki nam odpowiada.. Grałem zatem po angielsku, ale pod koniec jej przechodzenia, znalazłem moda, który pozwoli nam zmienić ścieżkę dźwiękową i napisy według naszych potrzeb. Jeśli polski dubbing ci nie odpowiada, możesz dzięki temu grać tak jak lubisz.
Muzyka w grze jest bardzo dobra, ale ma podobny problem co wiele gier jakie ogrywałem na przestrzeni lat. Podczas słuchania mamy wrażenie, że już to gdzieś słyszeliśmy. Ten utwór przypomina muzykę z Dark Souls, tamten z God of War, a jeszcze kolejny ma coś z Władcy Pierścieni. Jest to soundtrack na tyle dobry, że mógłbym go słuchać poza grą, ale brak mu nieco własnej tożsamości. Przyznam jednak, że jeden utwór naprawdę mi się mocno podoba. Kawałek z ostatniej sceny w grze jest naprawdę świetny i bardzo dobrze radzi sobie z budowaniem odpowiedniego nastroju. Żebym nie wyszedł na gbura, podobnie myślałem o soundtracku z części pierwszej. Był fajny, ale nie różnił się od tego, co już słyszałem w wielu innych grach w tamtym czasie. Cześć druga miała świetny soundtrack, był inny i potrafię go słuchać do dziś.
System walki tej gry jest jedną z kontrowersyjnych rzeczy, która podzieliła graczy. Część pierwsza była jak Zelda, druga jak Zelda + hack'n'slash, zaś trzecia jest jak Dark Souls. Muszę powiedzieć, że jestem z tych ludzi, co lubią gry trudne, więc jak się dowiedziałem, że to jest gra typu Souls, odebrałem to jako plus. Chcąc się poczuć jak w Soulsach, zrobiłem coś czego raczej się nie polecam ludziom nieobeznanym z tego typu grami. Moją pierwszą przygodę z grą, zacząłem od razu na poziomie trudności Apokalipsa. Było tak jak chciałem, przeciwnicy potrafili mnie zabijać od jednego lub dwóch ciosów, na takich warunkach przechodziłem tą grę i mi się udało. Po jej przejściu, ograłem jeszcze NG+, ponieważ chciałem zdobyć wszystkie osiągnięcia. Jakie są moje wrażenia?
Jest to jedna z lepszych gier jakie przyszło mi pograć w tym gatunku. System walki jest dość rozbudowany i naprawdę przyjemny. Nie można bezmyślnie szarżować, trzeba być skupionym i grać ostrożnie. Każdy przeciwnik ma swoją gamę ciosów i każdego z nich można się nauczyć poprzez obserwację. Przykładowo, jest tutaj jeden przeciwnik, co atakuje tupnięciem nogi. Tupnięcie jedną nogą oznacza falę uderzeniową z prądu, a drugą nogą falę uderzeniową rozchodzącą się po ziemi. Jeden z ciosów można skontrować, a drugiego nie. Na poziomie trudności w jakim grałem, pomyłka od razu kończyła się zgonem i kolejnym podejściem do walki z nim.
Wyżej wspomniane kontrowanie jest zależne od tego, jak dobrze radzimy sobie z unikami. Same uniki są naprawdę świetnym dodatkiem do systemu walki, ale magia dzieje się wtedy, kiedy unikniemy ciosu przeciwnika w idealnym momencie. Wtedy widzimy chwilowe spowolnienie czasu i mamy możliwość zadania ciosu specjalnego, który jest właśnie tą kontrą. Ten atak jest też znacznie mocniejszy od tych podstawowych. Jak już dobrze opanujemy uniki i walkę, to nie ma problemu z łączeniem kontr ze zwykłymi ciosami i budowaniem kombosów całkowicie innych niż te podstawowe.
Sama walka jest naprawdę widowiskowa, a im lepiej gramy, tym większą przyjemność będziemy odczuwać. Walki są tutaj naprawdę szybkie, a przeciwnicy, szczególnie niektórzy bossowie, bardzo agresywni. Pokonanie kogoś na wysokim poziomie trudności, umiejętnie unikając każdego kolejnego jego ataku daje naprawdę sporo satysfakcji. Nie każdy potrafi stworzyć wymagający i zarazem tak przyjemny system walki, a tutaj moim zdaniem się udało na piąteczkę.
W grze mamy możliwość zmiany w formę demona, ale niestety w normalnej formie walka jest znacznie przyjemniejsza. Forma demona jest widowiskowa i potężna, ale nie ma żadnej głębi. Osobiście korzystałem z niej tylko w momencie w którym prawie ginąłem, ponieważ zmieniając się nie tracimy HP nawet podczas przyjmowania ciosów i będąc w tej formie się leczymy.
Furia wraz z rozwojem fabuły dostaje przeróżne dodatkowe moce. Wraz z nimi pozyskujemy nowy oręż, który jeszcze bardziej rozszerza jej możliwości ofensywne. Nie wiem czy to wina preferencji, ale ja używałem tylko jednego z nich. Moc ognia daje nam do dyspozycji dwa sztylety i ich szybkie ataki z dodatkiem podstawowego bicza zupełnie mi wystarczyły, by nie mieć potrzeby korzystania z innych broni. Tylko jeden przeciwnik dosłownie zmuszał mnie do użycia innej broni. Są tutaj przeciwnicy używający tarczy i są oni naprawdę denerwujący. Na apokalipsie ciągle kryją się za tarczą i nonstop przyzywają kolejnych pomocników. Miejsce w których się ich spotykało było dla mnie trudniejsze do przejścia niż pokonywanie kolejnych bossów. Na nich dobry był młot, bo jak są za tarczą nie ma sensu ich atakować. Unik i kontra młotem działały na nich znakomicie.
Wraz z mocami, podobnie jak w Zeldach/Metroidvaniach, dostajemy możliwość dostania się do miejsc których wcześniej nie mogliśmy odwiedzić. Chciałbym wspomnieć, że świat jest tutaj stworzony podobnie jak w Soulsach. Każde miejsce jest w jakiś sposób połączone z innym, więc dzięki nowym mocom, otwierają się nam skróty, które przyspieszą przechodzenie niektórych dłuższych odcinków. Otworzą się także drogi do niektórych specjalnych przeciwników, których trzeba pokonać by zdobyć ich esencję, która jest ważna w craftingu.
Rozwój postaci jest także podobnie wykonany jak w Soulsach, aczkolwiek jest mocno uproszczony. Zdobywamy dusze, za pomocą których zwiększamy poziom postaci. Za każdy poziom dostajemy jeden punkt rozwoju. W Soulsach statystyk do zwiększenia było sporo, tutaj zaś są tylko trzy i są to ilość HP, siła ataku i siła ataku specjalnego. Im większy poziom osiągniemy, tym więcej dusz potrzebujemy. W Soulsach były ogniska, pełniące rolę punku kontrolnego, teleportu i miejsca gdzie właśnie wydajemy dusze. Tutaj to mamy w formie znanego fanom serii Vulgrima. U niego wydajemy dusze by kupić kolejny poziom lub jakieś przedmioty, teleportuje nas i tam gdzie go znajdziemy zapisuje się gra.
Gra daje nam do dyspozycji wcześniej wspomniany crafting, który wzmocni naszą postać. Podczas eksploracji, nieraz podniesiemy przeróżne kawałki kruszcu, który można wykorzystać do rozwoju broni, a po rozpoczęciu NG+ także zbroi. Ulepszenia ekwipunku robią sporą różnicę, szczególnie jeśli mowa o ulepszeniu dobrej zbroi, albo specjalnych kamieni wzmacniających broń jaką dzierżymy. Te można znaleźć lub kupić np. u Vulgrima. Przykładowo, zbroja otchłani plus jedno ulepszenie broni spowoduje, że co minutę odzyskiwać będziemy około 300HP, co ograniczy korzystanie z flaszki Nefilim, która jest odpowiednikiem Estusa z Dark Souls. Inne ulepszenia pomogą nam np. szybciej regenerować energię, która pozwala nam się zmienić w formę demona. Ulepszenia są czymś na co warto przeznaczyć nieco naszego czasu.
Dobra, jak wiemy gra została średnio przyjęta, a ja piszę o niej jak o grze, która nie ma wad. Wiec jak to jest w rzeczywistości? Gra miała swoją premierę już dawno temu, a ja zagrałem w nią dopiero teraz. Mam wersję na PS4 i ta zmotywowała mnie do kupienia wersji na PC. Powodem jest niechlujne wykonanie. Na PS4 pamiętam naprawdę długie ładowanie się gry i upierdliwe doładowywania w niektórych miejscach. Jako że na PC gram na dysku SSD, to pomyślałem, że nie będzie takiego problemu jak na konsoli. Nie myliłem się, ale mimo wszystko dalej nie jest idealnie. Przykład problemu jaki miałem ogrywając to swego czasu na PS4: https://www.youtube.com/watch?v=e6HlBKfhVQ8 Nigdy tego na PS4 nie ukończyłem bo mnie to mocno denerwowało. Nie wiem nawet, czy zostało to w końcu załatane, czy też nie. Kupienie wersji PC to naprawdę najlepsza decyzja jaką podjąłem w kwestii tej gry. Na około 45 godzin grania w tą wersję, może z 2 razy gra mi się zatrzymała całkowicie, ale nie na tak długo jak na filmiku powyżej. Niestety tam gdzie na filmiku z wersji konsolowej gra się zatrzymywała, to na PC zamiast totalnej zwiechy, gra doczytuje w tle i potrafi wtedy nieco tracić klatki. Na szczęście, jest to bardziej chrupnięcie, a nie dłuższy spadek płynności. Trwa to ułamek sekundy, ale niestety coś takiego tutaj występuje, więc o tym wspominam.
Samo doładowywanie terenu jest nieco problematyczne. Na konsoli tego nie sprawdzałem, ale na PC znalazłem jedno miejsce, które w łatwy sposób można używać w celu crashowania gry. Jest tutaj jedno połączenie katakumb z grotami powyżej, gdzie jak zbyt szybko przez nie przejdziemy, to gra nie zdąży załadować wszystkiego co potrzebuje i się po prostu wywali do pulpitu. Testowałem to wiele razy. Jak szybko przeleciałem przez ten „korytarz”, gra się wysypała, zaś jak wolno i dałem jej czas na załadowanie assetów, wszystko działało. Znalazłem to miejsce w naprawdę okropny sposób. Straciłem w tym miejscu część mojego progresu. Kolejnym problemem jaki napotkałem jest bagienny teren. Mamy tam kontenery, które nie zawsze mają załadowane tekstury. Nieważne ile razy grę włączałem od nowa, zawsze te same kontenery nie miały tekstury. Na szczęście występowało to tylko w jednym miejscu, więc nie wpłynie to na moją ocenę .
Gra ma jak dla mnie poważny problem z sejwami. Gra zapisuje się automatyczne, ale w pewnym momencie, przestała to po prostu robić. W ten sposób, zupełnie nieświadomy, dzień później włączając grę, zauważyłem, że muszę powtarzać około 4 godziny gry, jednego bossa, który napsuł mi sporo krwi i odzyskać poziom doświadczenia, który utraciłem. Problemem jak się okazuje jest chmura Steama. Nie mam pojęcia dlaczego chmura powoduje problemy, ale jak ją wyłączymy w Steamowych opcjach gry, to znów możemy cieszyć się działającym zapisywaniem się rozgrywki.
Jeśli chodzi o płynność gry, to na PS4 mamy niestabilne 30 klatek, zaś na PC spokojnie mogłem wyciągnąć 60fps i w ogóle ich nie traciłem (nie licząc chrupnięć spowodowanych ładowaniem). Gra ma limiter klatek ustawiony na 60, więc na upartego najpewniej mogłem mieć nawet więcej, ale nie chciałem edytować plików ini by to sprawdzić. Niestety, twórcy ograniczyli scenki w grze do 30 klatek, ale nie trzymali się tej zasady przez całą grę. Na ogól te bardziej dynamiczne mają limit klatek, zaś bardziej statyczne nie. Początkowo myślałem, że te w 30 klatkach mogą nie być na silniku, ale potem zauważyłem, że podczas tych scenek, zbroja którą zdobyłem w DLC jest normalnie w niej widoczna, więc jak najbardziej wszystko jest na silniku gry. Nie jest to bardzo wielki problem, ponieważ te limitowane scenki wyświetlają klatki w idealnych odstępach, więc nie ma efektu szarpania obrazu. Mimo wszystko, uważam że można było wszystkie scenki pozostawić w pełnej płynności i nikt by na tym nie stracił. Ogólnie jestem zadowolony tym jak działa wersja na komputery. Jakość obrazu jak i jego płynność, nie licząc sporadycznych chrupnięć, trzyma się przez większość gry tak jak można tego oczekiwać, czyli bardzo dobrze.
Parę słów odnośnie DLC. Mamy 2 dodatki i w zależności od poziomu trudności jaki mamy ustawiony, zajmą nam od godziny do kilku godzin. Jest znany z dwójki Tygiel (czyli arenka) gdzie będziemy walczyć z falami wrogów tak długo, aż przejdziemy 100 rund. Po wszystkim można kupować nowe zbroje i ulepszenia, zaś drugi dodatek to 4 poziomy z dużą ilością walk i łamigłówek, które trzeba przejść i pokonać bossa. Po ich przejściu odblokuje się nam przeciwnik specjalny, po pokonaniu którego dostaniemy naprawdę fajną zbroję. W tym drugim dodatku ostatni przeciwnik był dla mnie najtrudniejszym bossem w grze.
Na apokalipsie podchodziłem do niego przez 4 dni. Oczywiście robiłem sobie przerwy żeby się za bardzo nie denerwować. Na tyle mnie łoił, że pośpieszyłem na fora internetowe w poszukiwaniu wiedzy. Może źle z nim walczę albo coś. Natrafiłem na forum, gdzie jeden z graczy pisał, że jest za słaby na tego bossa, a miał już 101 poziom. Ja miałem wówczas 70, więc trochę wtedy zwątpiłem. Sam tego chciałem wybierając grę na apokalipsie. Wyzwanie to wyzwanie. Trzeba było się zaprzeć i po naprawdę wielu próbach go pokonałem. Ten przeciwnik jest okropnie agresywny, a jego ciosy potrafią być zadawane z opóźnieniem, a to zaburza rytm walki. Myślisz, że zaatakuje, robisz unik, by tylko zobaczyć, że jednak robił co innego i obrywasz. Nie umiałem się do niego porządnie dopasować. Pokonanie go naprawdę dało mi dużo satysfakcji. Dodatki oceniam jako dobre, ale uważam, że nie są warte ceny jaką za nie proszą. Kupować tylko w przecenie.
Darksiders 3 jest kolejną świetną odsłoną tej serii i gorąco ją polecam. Może rzucę teraz nawet dość niepopularną opinią, ale uważam, że ta część podoba mi się bardziej od części drugiej, co oczywiście nie oznacza, że część druga jest słaba. Mimo problemów technicznych, grało mi się w to znakomicie. Płynny i zajmujący system walki daje sporo przyjemności, świat jest ładny i miło się go eksploruje, oraz wszystko brzmi tutaj świetnie. Każda cześć Darksiders w jakiś sposób jest niedoceniona i tą część również to spotkało, na niestety zupełnie innym poziomie. Oceny w branży growej są moim zdaniem mocno zaniżone. Mam wrażenie, że grałem w inną grę niż inni (Gamespot czy EdgeMagazine i ich 4/10? Jak to możliwe?).
Tylko i wyłącznie ze względu na problemy techniczne daję ocenę -4/5. Gdyby ich nie było, dałbym więcej. Słyszałem plotki o następnej części i mam nadzieję, że faktycznie jest już coś tworzone. Chciałbym by kontynuowano tą serię. Smutne by to było jakby ją porzucono.
Takie tam, techniczne informacje na zakończenie. Posiadam i5 4690k, czyli procesor co ma około 6 lat, 16GB DDR3 1600MHz, co nie jest może słabe, ale są to ramy średniej szybkości jak na te czasy, a do wyświetlania grafiki mam GTX 1660ti. Nie jest to najlepsze co można mieć w swoim komputerze, ale w zupełności wystarczające by odpalać każdą grę na maksymalnych detalach, w pełnym HD i mieć na ogół 60 lub więcej klatek przy dzisiejszych grach. Jeśli masz lepsze podzespoły nie ma się czego obawiać. Gra będzie ci działać bardzo dobrze. Jeśli masz jakimś cudem słabsze podzespoły niż ja to i tak myślę, że spokojnie w to będziesz mógł pograć. Znajomy to przechodził na GTX 960 i mi powiedział, że miał na ogół ponad 40 klatek.
Obrazki z gry:
/obrazki dostarczył Endex/
Dodane: 06.03.2019, zmiany: 22.08.2021