Deep Dungeons of Doom |
|
Wydania |
2014( Steam) |
Ogólnie
|
połączenie gry zręcznościowej, dungeon crawlera i elementów RPG, przy czym wszystkie te elementy są mocno uproszczone. Kierujemy rycerzem, który postawił sobie za cel uratowanie krainy przed złem. W tym celu wyruszamy na wycieczkę krajoznawczą po lokalnych podziemiach, wycinając co tam się w nich rusza. Całość potraktowana jest z dużym przymrużeniem oka. Zamiast swobodnego zwiedzania podziemi przemieszczamy się pomiędzy pojedynczymi ekranami zawierającymi przeciwnika, kapliczkę przywracającą zdrowie lub dającą bonusy albo sklepik, po pokonaniu wroga otrzymujemy złoto i czasem przedmiot, ekwipunek składa się z dwóch miejsc - na element wyposażenia (jak broń lub hełm) i napój, zwój lub różdżkę z ograniczoną liczbą użyć. Co kilka walk dodajemy jeden punkt do jednej z czterech statystyk - życie, mana, siła ataku lub zręczność. Bonusy te są tymczasowe i znikają po wyjściu z podziemi. Najciekawszym elementem gry jest walka. Sprowadza się do dwóch przycisków, odpowiedzialnych za atak lub obronę, ale sukces starcia w bardzo dużym stopniu zależy od wyczucia czasu - należy bacznie obserwować przeciwnika, oceniając na podstawie animacji, czy zamierza atakować czy się bronić i reagować odpowiednio.
|
Widok
|
Z boku
|
Walka
|
Fazówka
|
Recenzje |
Istnieją gry które przechodzimy od ręki. Istnieją takie które ukończymy jedną ręką. Ręczę za to, że tak właśnie jest. Zanim dojdzie do rękoczynów, mogę poręczyć, że czasem ręka rękę myje. Zaręczyny - tego w tym tytule nie uraczymy... Ale zastanówcie się, jeżeli choć raz użyliście ręcznika do wytarcia twarzy - szanujcie czyjeś rękodzieło. Dobra, tyle tytułem wiców z ręką w roli głównej. Nie wypada wskazywać palcem, ale zaręczam, że to było konieczne. Widzicie, ta recenzja będzie jeszcze mniej obiektywna niż zwyczajowe recenzje. Tą grę ukończyłem lata temu i literalnie zrobiłem to jedną ręką i do tego lewą. Bo w prawej miałem połamaną kość śródpalcza palca małego. Mała pierdoła, a pół ręki w gipsie - obsługa myszy tą dłonią odpadła zupełnie. Byłem skazany na ten tytuł. Z racji prostoty obsługi. Do rzeczy więc.
A było to tak... W pewnym królestwie działo się źle. A właściwie to początkowo jego władyka zaaferowany był tylko kanałami pod grodem. Wysłał tam zakutego w ciężki pancerz mieczem władającego rycerza. I to jest nasza pierwsza postać. Następnie odnajdziemy jeszcze wiedźmę i szybkiego najmnika władającego dwoma nożami. Rycerz polega w znacznej części na zadawaniu solidnych obrażeń i ogólnej wytrzymałości. Czarownica zadaje większe obrażenia i zaużywa manę, posiada jej też odpowiednio więcej od innych postaci. Najemnik to szybki skurczybyk. Każda z wymienionych postaci ma własne drzewko umiejętności pasywnych: podstawowe i poboczne - te trzeba odblokować poprzez ukończenie odpowiednich lokacji.
Wkraczamy do lokacji. Jak można się domyśleć po tytule, to będą ostatecznie jakiegoś rodzaju podziemia: kanały, więzienia, klasztor, wieża maga, yyy... no dobra, tytuł to nie wszystko. Właściwie to wyjaśnia tylko jak nazywa się ostateczny cel naszej rozgrywki. Naszym celem w każdej z lokacji jest pokonanie przeciwników, dotarcie do końca, zebranie łupów, pokonanie złego i... przeżycie. Całość jest prezentowana w z perspektywy bocznej, niczym w staroszkolnych platformówkach czy bijatykach. Po jednej stronie mamy naszego herosa czy heroinę. Z przeciwka mamy najczęściej wroga. Tych menażeria jest bardzo bogata: od przeróżnych demoniszczy, nieumarłych po inne istoty magiczne. Walka jest czyniona w postaci wymiany razów. Atak wyprowadzamy dopiero jak napełni się wskaźnik. Jeżeli wyprowadzimy go w odpowiednim momencie, to budujemy combo. Oczywiście głupcem jest ten, który wyłącznie atakuje - musimy też w odpowiednim momencie zasłaniać się przed razami spotkanych maszkar.
Gra wymaga więc od nas szybkiej ręki i czujnego oka i odrobinę pomyślunku. Możemy też wyprowadzić cios akurat w trakcie ataku przeciwnika i zadać mu większe obrażenia - choć to może być broń obosieczna. W trakcie eksploatacji znajdujemy też przedmioty, którymi wspomagamy się w walce. Są dwie kategorie: pasywne i aktywne. Te drugie to mikstury, zwoje i temu podobne zużywalne rzeczy. Jesteśmy w stanie używać po jednym przedmiocie z każdej z kategorii. Przedmioty po ukończeniu (pomyślnym) lokacji możemy składować w schowku. Możemy je też wymieniać na inne znalezione w odwiedzanych lokacjach. Jest to o tyle ważne, że po śmierci naszej postaci przedmioty są tracone! Oczywiście możemy zdać się na łut szczęścia i tuż po śmierci wrócić po nie, ale nie zawsze wylosujemy sprzyjające wsparcie i czasami leziemy niemal goli i ponownie musimy przebić się przez tabuny wrogów aby odzyskać nasz ekwipunek.
Podziemia zawierają również niezbędne do rozwoju postaci złoto. Bogacimy się również wykonując pomniejsze misje jak choćby użycie obrony x razy, pokonanie/spotkanie y wyznaczonych przeciwników, zakup rozwinięcia (no tak, dostajemy pieniądze za wydawanie pieniędzy, no co?), itd. Gdy zapragniemy wykonać wspomniane zadania, to warto zachować w pamięci gdzie występuje dany rodzaj przeciwnika.
Gra oprawiona jest oddającym klimat posępności pixel art'em. Walki są brutalne i krwawe. Sporo tu elementów humorystycznych, jak choćby scenki pomiędzy naszymi bohaterami, acz bywa to często humor czarny. Jest to amalgamat nader udany, bo mimo lekkości gry samej w sobie nadal mamy tu do czynienia z surowym dark fantasy. Zdarza się tu parodia samego gatunku, ale produkcja nie staje się przez to trywialnym błazeństwem na ogranych niczym mój wstęp żartach. Ścieżka dźwiękowa, podobnie do grafiki, stylizowana jest na automatowe produkcje z lat 80-tych XX wieku i brzmi dobrze.
Gra potrafi wciągnąć, choć nie prowadzi nas za rączkę (ooo, znowu to zrobiłem...). Można w nią pograć mając kilka chwil, a równie dobrze przesiedzieć z nią całe pół dnia. I tak kilka dni z rzędu.
ZALETY:
+ Szybkie walki wymagające refleksu
+ Udana stylizacja na grę z poprzedniej epoki
+ Znakomity balans klimatu pomiędzy komedią a dark fantasy
+ Wciąga
+ Nie wybacza pomyłek...
WADY:
- Mało postaci do wyboru
- Brak umiejętności aktywnych u postaci
- Grind się zdarza...
Osoby, które grałyby w tę grę:
+ Sir Lancelot
+ Frau Tottenkinder
+ Aaron Hallam
Osoby, które nie grałyby w tę grę:
- Jakub Amman
- Charles T. Russell
- Rincewind
Moja ocena: 4/5
Obrazki z gry:
/obrazki dostarczył Ksiadz_Malkavian/
Dodane: 15.08.2017, zmiany: 14.09.2018