Freedom Force vs The 3rd Reich |
|
Wydania |
2005( Box) 2009( Steam) |
Ogólnie
|
Freedom Force 2. Czyli kontynuacja jajcarskiego rpg z superbohaterami (unikalnymi ale będącymi delikatnymi podróbkami tych znanych z Marvela i DC) w rolach głównych. Komiksowa grafika.
|
Widok
|
izometr
|
Walka
|
czas rzeczywisty z pauzą
|
Recenzje |
Freedom Force vs The 3rd Reich kupiłem niejako przez przypadek i podszedłem do gry w sposób inny niż zazwyczaj. Nie czytałem bowiem żadnych recenzji ani nawet opinii graczy. Ba, mimo że gra jest z 2005 roku nie miałem pojęcia o jej istnieniu ani że ma prequel.
Po instalacji przywitała mnie pompatyczna, ale fajna muzyka i grafika w komiksowym stylu. I zacząłem grę.
Po mniej niż godzinie wiedziałem z czym mam do czynienia i że spędzę z tym tytułem dużo czasu :). Teraz jestem tuż po napisach końcowych, więc mogę napisać wrażenia.
We FFvs3rdR przejmiemy kontrolę nad grupą superbohaterów znanych właśnie jako Freedom Force. Ich głównym celem będzie przywrócenie właściwego porządku historii poprzez cofnięcie się w czasie i zapobieżenie wygraniu wojny przez III Rzeszę...Ale nie tylko.
Nasi herosi to bardzo ciekawa ferajna. To różnego rodzaju wariacje bohaterów znanych z uniwersów Marvela i DC. Na nasze rozkazy dostaniemy El Diablo – faceta, który kontroluje ogień; Bulleta, który jest szybki niczym Flash; Green Genie – arabską dziewczynę na latającym dywanie, która posiada zdolność zmieniania kształtów tak ludzi jak i przedmiotów i wielu innych bohaterów, z których paru to różne odpowiedniki Hulka, Supermana czy Thora, skutecznie walczący wręcz i z ogromna wytrzymałością.
Gra należy do popularnego na Wschodzie, acz mało popularnego na Zachodzie podgatunku cRPG znanego jako tRPG (taktyczne RPG). Z bardziej znanych przedstawicieli tego typu gier można wymienić serię Jagged Alliance czy Silent Storm. Niektórzy, naginając mocno temat, zaliczają tu też Świątynię Pierwotnego Zła czy sagę Icewind Dale. Bo o ile w tych grach, także w opisywanym tytule, najwięcej czasu przyjdzie nam spędzić na walce samej w sobie, o tyle kwintesencją, także tej gry jest co innego: odpowiedni dobór drużyny, odpowiedni rozwój i... właśnie taktyka. Co prawda mam zastrzeżenia że rozgrywka toczy się tu w czasie rzeczywistym, a nie turowym, ale aktywna pauza jest tu jak najbardziej wskazana, podczas której wydajemy rozkazy naszym herosom. Zły dobór drużyny, zły rozwój jej członków czy po prostu źle opracowana taktyka może bardzo utrudnić lub uniemożliwić skończenie misji. Na szczęście twórcy przewidzieli taki rozwój wypadków i wsparli graczy zarówno autosejwem przed każdą ważną misją (i możliwością zapisu gry także przed jak i tuż po skończeniu planszy), a także sześcioma poziomami trudności, które możemy zmienić jeśli jest nam za trudno lub za łatwo :).
Bohaterowie są opisani szeregiem kilku cech (tych akurat zmieniać nie można) oraz szeregiem umiejętności potrzebnych w walce, które rozwijamy. Bohater zdobywa doświadczenie po skończonej misji, a także dzięki specjalnym, acz niezbyt często występującym „kanistrom” z doświadczeniem, które czasem można spotkać na planszy. Na planszy spotkać też można „kanistry” leczące herosów czy zwiększające ich... prestiż.
Czym jest prestiż? Cóż, dzięki punktom prestiżu możemy rekrutować do ekipy nowych herosów. Nie wszyscy bowiem są dostępni od razu. Niektórzy dołączają wraz z rozwojem fabuły, innych trzeba rekrutować samodzielnie (o ile uznamy że bohater o danych mocach jest nam potrzebny). I do tego potrzebujemy punktów prestiżu.
Trzeba więc dobrze poznać naszych herosów, czytać dokładnie opisy ich umiejętności, przemyśleć jaki lubimy styl rozrywki, jak lubimy walczyć. Herosów bowiem podczas misji możemy mieć maksymalnie czworo, trzeba więc rozważnie ich dobierać; zwłaszcza że w niektórych misjach jeden heros czy dwóch nawet, ze względów fabularnych będzie narzucony odgórnie.
Uprzedzam wszystkich ortodoksów gier Bioware: tutaj gracz nie prowadzi dialogów i nie dokonuje żadnych wyborów. Nie ma takiej potrzeby, bo gra jest liniowa i bohaterowie sami ze sobą rozmawiają. Fani ubierania herosów w różne ciuszki i zdobywania sprzętu też będą zawiedzeni. Nie ma tu czegoś takiego jak ekwipunek. Dlaczego? Bo jest niepotrzebny. Herosi nie korzystają z broni i zbroi, bo nie muszą. Mają swoje kostiumy i moce :).
O technikaliach nie za wiele napiszę: muzyka mi się po prostu podoba, zwłaszcza utwór z menu głównego. A grafika.... Tej też nie jestem w stanie jakoś sensownie ocenić. Po pierwsze dlatego że jest rysunkowa, w komiksowym stylu i mi się akurat podoba :). Po drugie dlatego że ja jestem graczem raczej retro i nie mam za bardzo porównania do tytułów współczesnych :).
Freedom Force vs The 3rd Reich uważam za tytuł znakomity. Trudno mi się do czegoś doczepić. To jedna z największych pozytywnych niespodzianek jakie spotkały mnie w tym roku w kategorii gier czy nawet kultury w ogóle. Polecam wszystkim fanom gier taktycznych, cRPG i komiksowych klimatów :). Zwłaszcza że na Windows 7 działa bez problemów (więc chyba na win10 też).
Moja zaskakująca ocena: 5/5
Obrazki z gry:
/obrazki niestety buchnięte ze steama - może się kiedyś podmieni/
Dodane: 21.11.2013, zmiany: 17.07.2018