Middle-Earth: Shadow of MordorŚródziemie: Cień Mordoru (PL) |
|
Wydania |
2014( Steam) 2014( Steam) |
Ogólnie
|
Gra akcji z elmentami RPG osadzona w świecie Śródziemia. Pod względem mechanik zbliżona do serii Assassin's Creed i Arkham, z unikalnym systemem Nemezis.
|
Widok
|
TPP
|
Walka
|
Czas rzeczywisty
|
Recenzje |
Inspirowane prozą Tolkiena oraz filmami Jacksona (chyba bardziej) RPG akcji z otwartym światem. Wchodzimy w skórę (między innymi my) Taliona, Strażnika Bramy. Próbuje on jakoś ułożyć sobie życie wraz z żoną i synem. Ich nie tak znowu sielankowe jestestwo zostaje brutalnie przerwane przez najazd orków, które plądrują całą twierdzę. W wyniku niefortunnych wydarzeń Talion zostaje pojmany, a jego żona i syn rytualnie uśmierceni na jego oczach. Celem miało być przyzwanie Kelebrimbora, a właściwie to jego ducha. I tak też się stało, ale niekoniecznie w manierze oczekiwanej przez czyniących makabryczny obrządek. Duch elfiego kowala łączy się z ciałem (a może także i duszą?) zmarłego Taliona. Z tego miejsca zaczyna się odwetowa podróż będąca pierwszymi krokami na drodze do upadku sprawcy całego zamieszania czyli Saurona. Dodatkowym utrudnieniem jest swoista amnezja elfa - nie wie on zbyt wiele o posiadanych przezeń mocach czy doczesnym życiu. Naturalnie fani twórczości Tolkiena domyślają się kim jest elf, ale bez tej wiedzy można spokojnie delektować się tytułem.
Świat jest mroczniejszy niż ten przedstawiony w filmach spod znaku Śródziemia. Nie spotykamy tu elfów, krasnoludów (no dobra, jeden się znajdzie) czy niziołków. Ustawicznie będziemy natomiast spotykać zielonoskórych i inne bestie. Fabuła pozwala nam stawiać pierwsze kroki i uczyć się w miarę postępów nowych mocy, gdyż takie otwierają się w naszym bohaterze możliwości z racji współdzielenia ciała z elfim upiorem. Przy okazji - jesteśmy też nieśmiertelni: zabici odradzamy się w jednej z wież. Ale jest też ciemna strona tego faktu: nasz morderca stał się właśnie silniejszy i konieczny będzie większy wysiłek aby się za nasz zgon odgryźć. Sama przedstawiona historia jakaś szczególnie interesująca nie jest: zemsta, zbieranie sił, zdobycie sojuszników i atak na najwyższych rangą wodzów uruków. Dorzucono też wątek... niewskazanej miłości? Nic wzruszającego - jest bo jest, a i to pod koniec gry... Sama historia prawdopodobnie może urazić fanatycznych tolkienistów dość luźną adaptacją wątków czy wręcz ich zupełną zmianą. Mnie w odbiorze gry nie wadziła, ale też po jej ukończeniu nie jest czymś co jakoś mnie zaskoczyło czy trwale wyryło się w pamięci. Rzetelna robota rzemieślnicza scenarzysty i tyle.
Standardowo misje możemy podzielić na fabularnego i pobocznego sortu. Warto sprawdzać czy ukończenie tej pierwszego rodzaju nie odblokuje nam nowych możliwości rozwoju postaci, bo część umiejętności możemy uzyskać tylko po osiągnięciu pewnego pułapu fabularnego. Naturalnie mamy też okazje do swobodnego hasania po mapie i wykonywania innych zadań jak wyzwania dla posiadanej broni czy odnajdywanie zapisanych run czy też odczytywanie wspomnień ze znalezionych przedmiotów. Nagrodami za te ostatnie dwie aktywności są odpowiedniki punktów doświadczenia. Niemniej one same bywają niewystarczające do dalszego rozwoju, bo (poza zablokowanymi fabułą!) konieczne są też punkty potęgi - te uzyskujemy za pokonywanie bestii czy realizowanie pobocznych misji takich jak przeszkadzanie orkowym kapitanom w awansie albo... pomoc jednemu kapitanowi w napaści na innego, bo orki tak szczodre w miłości do bliźniego nie są.
Początek gry to małe możliwości: miecz, łuk i nóż do skrytobójczych zabójstw i dobijania rannych w walce. Mimo że system walki pozwala toczyć płynnie starcia z wieloma przeciwnikami równocześnie - z czasem może się okazać, że nie jest już tak sielankowo gdy jeden z nich posiada solidny pawęż, inny strzela do nas z kuszy, gdy trzeci wyprowadza serię ciosów dwoma toporami. I wtedy umieramy. Rozwój postaci otwiera przed nami szereg nowych możliwości i nie ma większych przeszkód aby pod koniec gry mieć dostęp do każdej z nich. Uzyskamy więc nowe manewry w walce bezpośredniej, ale też wiele interesujących zagrywek pozwalających uśmiercać wielu bez szwanku: detonowanie ognisk i beczek z grogiem strzałem z łuku, strącanie przynęt przywołujących karagory (coś jak bardzo spory pies, tylko szybsze i wspinające się po ścianach) czy graugi (olbrzymie ociężałe bestie niemal niewrażliwe na ciosy ostrzem czy strzały), a ostatecznie możliwość werbowania orków i bestii do własnej armii poprzez naznaczanie (pozwalające w ten sposób uzyskać kontrolę nawet nad wodzami!). Główną zaletą gry jest różnorodność opcji eliminowania przeciwników i wypełniania misji. Sam Talion jest bardzo biegły w walce wręcz, jak i obsłudze łuku, choć wiele może być w tym zasługi Kelebrimbora. Do tego potrafi spadać z dowolnej wysokości i tylko lekko wzdychnąć zginając kolana, a po ścianach wspina się niczym śródziemny Człowiek-Szeloba. Czy to w temacie poruszania się z kocią gracją po murach i ścianach, czy też płynnego rozstrzygania dynamicznych starć protagonista cieszy nasze oczy płynnością ruchów. Ale też zdarza się, że umiera...
Śmierć żadnej bezpośredniej kary nam nie daje, acz pozwala awansować w orczej hierarchii zabójcy i pozwala wydarzeniom z misji pobocznych iść swoim torem - czasem oznacza to awans, a czasem śmierć któregoś z kapitanów. Dawniej (czyli przed końcem roku 2020) nasz zabójca mógł pojawić się w grze naszego znajomego posiadającego również ten tytuł, ale z racji zamknięcia serwerów nie będzie to już miało miejsca - takoż nie da się wykonać już misji w rodzaju Wendetta i związane z nią osiągnięcie jest już dzisiaj niedostępne!
Muzycznie gra jest w porządku, przygrywa adekwatny folk, choć dźwięki fortepianu w tych kilku rzadkich momentach tworzyły u mnie dysonans. Innych zarzutów nie mam, brak też powodu do sentymentalnych wspomnień na przyszłość.
Tytuł ogrywałem w wersji GOTY, stąd miałem też możliwość zapoznania się z dwoma dodatkowymi scenariuszami: jeden ma miejsce po głównym wątku fabularnym (albo niedługo przed jego ukończeniem), a drugi przedstawia losy Kelebrimbora po tym jak wykuł już Jedyny Pierścień i próbował pokonać Saurona. Poza dodatkowymi wątkami fabularnymi dostajemy też kilka nowych mocy oraz wyzwania z limitem czasowym.
Większość osiągnięć jest średnio trudna do uzyskania, ale te najrzadsze potrafią napsuć krwi - przynajmniej dla ludzi nienawidzących bycia ograniczanym wspomnianym limitem czasowym.
Gra posiada też błędy - często wjeżdżałem na linie w ścianę, a przeciwnicy potrafią skacząc z ustępu pojawić się na moment dziesiątki metrów powyżej wysokości z jakiej spadali. Sterowanie też potrafi nadinterpretować nasze intencje i nakazać postaci wspinać się, gdy bardziej wskazany byłby pościg.
Dobra produkcja aby się wyżyć w starciach czy poskakać sobie po ścianach. Fabularnie nie rozkłada na łopatki, ale też obywa się bez udziwnień czy infantylnych uproszczeń.
ZALETY:
+ Świetna płynna walka
+ Multum możliwości rozegrania walk
+ Satysfakcjonujące wykończenia wrogów
WADY:
- Średnia fabuła
- Sterowanie potrafi czasami zareagować nieodpowiednio
- Sporadyczne bugi
Osoby, które grałyby w tę grę:
+ Drizzt Do'Urden
+ David Belle
+ Peter Jackson
Osoby, które nie grałyby w tę grę:
- John R.R. Tolkien
- Grimgor Ironhide
- Duszołap
Moja ocena: 4/5
Obrazki z gry:
Dodane: 27.04.2019, zmiany: 04.01.2021