Operation Abyss: New Tokyo Legacy |
|
Wydania |
2017( Steam) |
Ogólnie
|
Typowy japoński dungeon crawler w stylu Wizardry. Jako nowinka i wyróżnik - całkiem rozbudowany crafting.
|
Widok
|
TPP
|
Walka
|
turówka
|
Wydane również na
|
|
Recenzje |
Wizardry Xth to japoński spinoff serii Wizardry odznaczający się grafiką anime, przeniesieniem fabuły w klimaty sf oraz zaawansowanym craftingiem. Po bankructwie dewelopera dziedzictwo Wizardry Xth zostało przedłużone w postaci kolejnych gier. Jedną z nich była Class of Heroes, gdzie pozbyto się całej otoczki sf powracając do fantasy. Inną była seria Generation Xth, która była duchowym następcą Wizardry Xth. Niestety, seria została wydana na PC tylko w wersji japońskiej (do pierwszej części istnieje angielskie tłumaczenie). Nie ma jednak co płakać, Operation Abyss jest to remake dwóch pierwszych części Generation Xth, kolejna część w drodze (Operation Babel).
Fabuła przenosi nas w przyszłość. Tokyo jest atakowane przez varianty, które przychodzą z innych wymiarów. Walką z nimi zajmuje się tajna organizacja, a nasi bohaterowie są nowo sformowanym oddziałem Xth. Naszą bazą wypadową jest akademia, w której jest siedziba organizacji zlecające nam kolejne misje, jest też laboratorium wytwórcze (crafting) oraz laboratorium medyczne. Varianci to po prostu potwory, ale są oni odporni na współczesną broń, więc należy z nimi walczyć bronią z kodu, a herosi muszą pobrać tzw. blood code, czyli po naszemu klasę postaci. Generalnie wszystko posiada nowe nazwy, więc na początku można być nieco zagubionym. Klasy są nieco inne: muscular, intelligent, academic. Ras nie ma. Na początek można wybrać tryb gry: basic lub classic. Dotyczy on customizacji postaci. Potem wybieramy drużynę własną lub przygotowaną. W miarę rozwoju fabuły dostępne są nowe misje i odblokowywane są nowe labirynty.
System rozwoju jest tradycyjny, przy awansie możemy podnieść jeden z atrybutów postaci, w czasie odpoczynku w bazie, rzecz jasna. Z rzadka dostajemy skilla, tu zależy od klasy jaki on będzie. Plusem jest odejście od modelu Wizardry, gdzie przy awansie część atrybutów malała. Odnośnie walki to też turowy standard z małym wyjątkiem. Istnieje tzw. wskaźnik Unity, po którego napełnieniu możemy użyć grupowej umiejętności (atak, obrona, udana ucieczka). Sama rozgrywka to typowy japoński dungeon crawler w stylu Wizardry. Jest dość bliska oryginału, ale nie tak bliska jak Elminage i nie tak daleka jak Stranger of Sword City. Aha, jest jeszcze taki wskaźnik poziomu pojawiających variantów. Im większy tym bardziej niebezpieczne stwory się pojawiają. Wskaźnik maleje, gdy uciekamy z walki. Czynnikiem wyróżniającym tytuł jest rozbudowany crafting. I nie potrzeba do tego specjalnej klasy postaci jak w Elminage. Tutaj możemy składać nowe przedmioty, rozkładać, ulepszać parametry oraz nadawać pewne właściwości.
Interfejs jest całkiem przyjemny, choć tkwi jeszcze jedną nogą w przeszłości. Skoro to remake to można było niektóre opcje zrobić lepiej pozbywając się nadmiernego klikania. Nie jest tak źle jak w Elminage, ale można to już było poprawić. Graficznie jest bardzo przyjemnie, choć nie każdemu przypadnie do gustu. Bardzo dobre są dwuwymiarowe grafiki variantów, co kontrastuje z innymi stylistycznie grafikami npc-ów, które są bardziej japońskie. Muzycznie, również nieźle, nie można się czepiać. Jest japoński dubbing, aczkolwiek udźwiękowienie jest niepełne, podobnie jak w innych grach Epxerience.
Nie wszystko jednak jest idealnie. Są i wady. Pierwsze dwie wady to wady nie tyle samej gry co wady całego podgatunku. Pierwszy to grind, może po godzinie gry tego nie widać, ale spokojnie, jest i nie można go ominąć. Druga wada, tę można zaakceptować, to monotonia dungeonów (brak elementów wystroju) i mechanika jego "obsługi" (pola z ikonami). Niemniej są to wady każdego japońskiego dungeon crawlera. Tutaj jest jeszcze jedna wada, a jest to backtracking. Ciężko przeszukuje się już odkrytą mapę, a jest to dość częsty przypadek, bo progress fabuły to zestaw misji, które odwołują się do już odwiedzanych dungeonów. No i nie ma wygaszania myszki przy używaniu pada. W Stranger jakoś umieli.
Jakby nie patrzeć, Experience produkując sporo dungeon crawlerów potrafi je zróżnicować. Ten jest dość przyjemny, ale myślę, że mniej przyjazny dla zachodniego gracza niż np. Stranger of Sword City, ale też z drugiej strony, jest też bardziej rozbudowany. Same dungeony są o wiele bardziej zaawansowane i zawierają więcej elementów typu: teleporty, spinnery, ukryte przejścia, pułapki, specjalne strefy. Oceniam jako przyzwoity średniak.
Moja ocen: 3/5
Obrazki z gry:
/obrazki dostarczył Cholok/
Dodane: 15.04.2017, zmiany: 18.04.2017
Komentarze:
Gratulacje z okazji napisania setnej recenzji. Mi starczyło zapału tylko na trzy.
[Gość @ 20.04.2017, 15:30]