Overlord: Raising Hell |
|
Wydania |
2007() 2007() |
Ogólnie
|
Gra w której każdego gatunku mamy po trochę, wystarczająco dużo było w niej rpga by załapała się do tabelek. Dodatek nie wprowadził żadnych większych zmian, ale utrzymał poziom podstawki, a nawet dodał jeszcze więcej humoru.
|
Widok
|
TPP
|
Walka
|
czas rzeczywisty
|
Recenzje |
For you, Master! For the Overlord! - okrzyki wydawane przez wiernych sługusów są dla mnie prawdziwym miodem na uszy. Nic dziwnego zatem, że po ukończeniu podstawowej przygody w Overlordzie sięgnąłem po (Zły) dodatek zwany Raising Hell.
Jeśli chodzi o podstawową wersję Overlorda to do recenzji Nerki99 dodałbym tylko moją krótką opinię: zaczyna się fajnie, ale im dalej tym gorzej. Co prawda na końcu nie schodzi do zbyt niskiego poziomu (można nawet rzec, że na finiszu ponownie robi się ciekawiej), ale staje się bardziej przewidywalne. Raising Hell zaś poprawia wiele błędów podstawki oraz dorzuca nowe pomysły, jak i w ciekawy sposób eksploatuje znane już (Złe?) postaci.
Fabularnie rzecz dzieje się po skończeniu podstawowej kampanii. Od najmądrzejszego miniona imieniem Gnarl dowiadujemy się o pewnych nowych źródłach Zła. Są to przejścia do poziomów zwanych otchłaniami. Każda otchłań nawiązuje swą stylistyką i treścią do miejsca z którego można się doń dostać. Tak na przykład w Evernight Abyss będziemy mieli za zadanie wziąć udział w przedstawieniu prezentującym historię elfów (udręczony szpiczastouchy lud wychodzi na scenę, po to by w następnym akcie zostać wyrżniętym), zaś w piekle krasnoludów będziemy przyglądać się jak niepohamowana miłość do złota każe krasnalom wpadać prosto na bomby. O ile w jedynce humor dosyć szybko się wyczerpał, to zarówno w konstrukcji poziomów, cutscenkach i wypowiedziach Gnarla do samego końca widać świeżość, a gracz zamiast kręcić głową może wreszcie wybuchnąć (Złym) śmiechem.
Sam rdzeń rozgrywki nie został zbytnio wzbogacony o nowe mechanizmy. Największą nowością jest to iż można wreszcie sterować (Złymi) minionami niosącymi przedmioty, dzięki czemu zabawa nabiera nowego wymiaru (np. granie w ponga superspasionym niziołkiem) oraz wreszcie nie można się zaciąć w ciasnych miejscach, co było zmorą Overlorda. Dodano także unikatowe artefakty do zdobycia i wytopienia, takie jak Hełm Zbierania, czy Ognista Zbroja. Dodano także tryb multiplayer na (Złym) splitscreenie, co się zawsze na PC chwali, jednak nie znalazłem ofiary, która by chciała go ze mną przetestować.
Grafika generalnie prezentuje ten sam poziom co podstawka, jednak odniosłem wrażenie, że poziomy zostały dopracowane z większym pietyzmem niż te z oryginału, nie mówiąc już o tym, że level designer się postarał i zrobił coś bardziej skomplikowanego niż prosta ścieżka. Nowe potwory to raptem parę nowych modeli, jednak pomyślane zostały tak, by każdy różnił się znacznie zdolnościami. Wreszcie (Zła) taktyka "huzia na Józia" odeszła w niebyt.
Właściwie to mam tylko jedno poważne zastrzeżenie: dlaczego znowu walczymy Zło vs Zło? Jak mam się poczuć panem Zła, gdy w gruncie rzeczy to ratuję ludzi od większych okropności? Mógłbym jeszcze mówić, że za mało nowych rzeczy (żadnych dodatków do wieży!), ale O:RH rekompensuje to z nawiązką (Złym) humorem, który w przeciwieństwie do podstawki nie zaczyna nużyć. Jeśli zatem chcesz poczuć się może nie jak Mroczny Lord, ale raczej jako Władca Złośliwych Minionów i nie jesteś kompletnym sztywniakiem, to Overlord Raising Hell jest pozycją obowiązkową.
PS: Po zainstalowaniu dodatku Błazen znika z wieży, więc radzę przed instalacją nakopać mu ile wlezie.
Moja (Zła) ocena: 4/5
Obrazki z gry:
Dodane: 16.10.2013, zmiany: 30.11.2013