Quest for Infamy |
|
Wydania |
2014() |
Ogólnie
|
Przygodówka point&click z elementami RPG silnie inspirowana serią Quest for Glory i staroszkolnymi przygodówkami. Jak wskazuje tytuł, główny bohater nie należy raczej do wzorów cnót wszelakich.
|
Widok
|
Izometryczny/Z boku
|
Walka
|
ATB
|
Recenzje |
Poniższy tekst pochodzi prosto z mojego wątku backlogowego, jest to więc raczej zbiór luźnych uwag, a nie pełnoprawna recenzja. Spodziewajcie się więc braku części opisowej i jeszcze większej subiektywności niż zwykle. Zostaliście ostrzeżeni.
Quest for Infamy to przygodówka z elementami RPG. Jak sama nazwa wskazuje, gra jest silnie inspirowana serią Quest for Glory. Głównego bohatera, ucieleśnienie cnót wszelakich, poznajemy, gdy przyłapany na małym tet-a-tete z baronówną ucieka przez okno przed ojcem niewiasty. Dzięki uprzejmości pewnego rolnika, zabiera się na wozie pełnym słomy do pobliskiej mieściny. Tu dowiaduje się, że jedyny most prowadzący w stronę cywilizacji właśnie się zawalił, a na jego odbudowanie trzeba będzie poczekać. Nie mogąc wrócić skąd przybył, postanawia pokorzystać nieco z uroków wiejskiego życia. Z wrodzonym sobie jednak szczęściem wkrótce wplątuje się w lokalne problemy - od agresywnego moczymordy począwszy, a na mrocznym kulcie poszukującym artefaktu dającego mu olbrzymią moc skończywszy.
Okolica, po której przyjdzie nam się poruszać (wioska, do której trafiliśmy, pobliskie miasto portowe, lasy, pola, cmentarz, nawet kopalnia krasnoludów się znajdzie) składa się z siatki połączonych ze sobą niewielkich lokacji (przeważnie mieszczących się na jednym ekranie). Większość czasu spędzamy na eksploracji, gromadząc przedmioty i używając ich w odpowiednich miejscach, jak również rozmawiając z miejscowymi i rozwiązując zagadki.
Gra niepozbawiona jest jednak elementów RPG. Wkrótce po rozpoczęciu rozgrywki wybieramy jedną z trzech klas postaci - bandyta, złodziej lub uczeń czarodzieja. W zależności od dokonanego wyboru zarówno niektóre stawiane przed nami zadania, jak i sposób pokonywania stających nam na drodze przeciwności się zmienia - na przykład złodziej otworzy zamknięte drzwi wytrychem, a mag użyje zaklęcia, którego jednak wcześniej będzie musiał się nauczyć. Nawet niektóre lokacje są dostępne jedynie dla przedstawiciela określonej klasy. Aby więc poznać tę grę w pełni, należy ukończyć ją trzykrotnie.
Gra nie oferuje statystyk w rodzaju poziomu postaci, siły czy zręczności, a liczba punktów życia jest niezbędna. Nasz bohater charakteryzowany jest za to poziomem zaawansowania w szeregu umiejętności, wykorzystywanych zarówno w eksploracji, jak i walce - jak skradanie się, wspinanie, blok czy moc magiczna, rosnących w miarę używania.
Właśnie, walka - od czasu do czasu, w czasie wędrowania po bezdrożach atakuje nas coś agresywnego. Przenosimy się wówczas na osobny ekran, w którym w systemie zbliżonym do ATB toczymy pojedynek z przeciwnikiem. Możemy użyć jednego z trzech typów ciosu mieczem, bloku (odnawiającego również życie), jednego z czterech czarów (jeśli wybraliśmy ścieżkę maga i zdążyliśmy się ich nauczyć), napoju leczącego lub wycofać na z góry upatrzone pozycje. Skuteczność naszych działań zależy wprost od poziomu umiejętności.
Jak wskazuje tytuł gry, w przeciwieństwie do pierwowzoru, nasz bohater nie jest bynajmniej nieskazitelnym herosem w lśniącej zbroi - przeciwnie, choć niepozbawiony empatii, generalnie dba wyłącznie o własne interesy i nie przejmuje się specjalnie takimi drobiazgami jak moralność, a tym bardziej prawo. W trakcie rozgrywki przyjdzie nam więc dokonywać czynów, o których bardowie przeważnie milczą w swych pieśniach.
Na uwagę zasługuje również postać narratora, w sposób mocno humorystyczny komentującego nasze co mniej inteligentne poczynania (choć humor ten jest często nieco niższych lotów), jak również oprawa dźwiękowa - różnorodne i wpadające w ucho melodie towarzyszące naszym wędrówkom po poszczególnych częściach doliny czy w pełni udźwiękowione wypowiedzi postaci. Pod względem graficznym również nie mam wiele do zarzucenia - choć stylistyka retro generalnie nie należy do moich ulubionych, ręczne rysowane, malownicze tła mnie urzekły. Problem rozmazanej czcionki dał się też na szczęście rozwiązać poprzez zmniejszenie rozmiaru okna, w jakim uruchomiłam grę (bo na szczęście opcja ta jest dostępna, ucz się, Lone Survivor).
Głównymi wadami produkcji jest konieczność wielokrotnego przemierzania tych samych lokacji na drodze do potrzebnych nam miejsc (mapa częściowo pomaga, ale nie całkowicie) oraz nieoznaczone i często trudne do znalezienia przejścia pomiędzy niektórymi z nich (naprawdę, czasem trzeba trafić dosłownie w piksel, żeby przejście się aktywowało). Duża liczba walk przy bardzo prostym systemie szybko nuży, ale na szczęście łatwo da się ich uniknąć - jeśli wystarczająco szybko dotrzemy do wyjścia, przeciwnik nas nie ruszy. Gra jest również dość trudna (co może być zarówno wadą jak i zaletą) - stawia przed nami zadania, ale bynajmniej nie prowadzi za rękę. Informacje niezbędne do rozwiązania niektórych zagadek bywają skrzętnie ukryte w zupełnie innym miejscu świata i natrafiamy na nie znacznie wcześniej, niż są faktycznie potrzebne - ja, przyznam szczerze, bez solucji nie dałam rady.
Ogółem: bardzo przyjemna pozycja dla miłośników serii Quest for Glory czy przygodówek point&click, chociaż akurat RPG bym się tu nie doszukiwała. Interesująca i wciągająca, choć dość trudna produkcja w staroszkolnym stylu.
Obrazki z gry:
/Obrazki dostarczyła Lotheneil/
Dodane: 21.04.2018, zmiany: 21.04.2018