Romancing SaGa 2: Revenge of The Seven

Wydania
2024( Steam)
Ogólnie
Remake gry ze SNESa, żeby było śmieszniej, kilka lat temu wyszedł też remaster, ale widać sprzedał się na tyle dobrze, że opłacało się wydać i tak po raz kolejny
Widok
TPP
Walka
turówka
Recenzje
Cholok
Autor: Cholok
31.05.2025

Nigdy nie było mi po drodze z grami z serii SaGa. Odrzucał mnie motyw wyboru jednego bohatera z kilku dostępnych, co wiązało się z różnymi wątkami fabularnymi i wynikającymi z tego problemami. Niby fajnie, bo teoretycznie można grać kilkukrotnie całkiem inaczej, ale zwykle się to nie sprawdza. Nawet "Live A Live", gdzie każdy bohater miał całkiem inny gameplay mnie nie zauroczył. Jedynie "Octopath Traveller" mi się podobał. Pozwalał poznać pełnię fabuły w jednym przebiegu, miał jednak problemy z takim sobie wątkiem nadrzędnym rekompensowanym świeżymi mechanikami wprowadzonymi do tej serii. "Romancing Saga 2" jest trochę wyjątkowa pod tym względem. Na początku gry wybieramy cesarza jednego z dwóch, przy czym jest to docelowy władca, którym zagramy dopiero pod koniec gry. Gra ta zawiera elementy charakterystyczne serii (system rozwoju i wolność rozgrywki) bez konieczności wielokrotnego powtarzania gry, aby zrozumieć pełnię fabuły. Jest to pełny remake, dziwna decyzja z racji całkiem niedawnego wydania remastera. Być może wpłynęła na to sprzedaż gry, największa z całej franczyzy SaGa.

Fabuła skupia się na pokonaniu 7-u byłych bohaterów, którzy stali się głównymi złymi. Aby tego dokonać trzeba zjednoczyć wszystkie ziemie krainy, a na to trzeba czasu dłuższego niż życie jednego pokolenia. Rozwiązano to przez system dziedziczenia władzy. Po wykonaniu niektórych zadań następuje skok dużego okresu czasu i wtedy wybieramy nowego cesarza, który dziedziczy umiejętności poprzedniego, więc nie trzeba budować postaci od nowa, choć zmiana klasy może wymusić naukę bardziej dopasowanych technik. Dziedziczy się również cały inwentarz, podobnie drużyna nie traci doświadczenia. Po co to jest? Tak naprawdę to po nic. Wymusza to zmianę klasy lub płci, a to może pozwalać wykonać niektóre zadania. Cesarz może abdykować tylko raz w swojej kadencji, chyba że umrze, a śmierć w tej grze jest permanentna. Mijające setki lat nie zmieniają architektury czy rozwoju technologii. Żadnych plusów z tego nie ma, nawet fabularnych. W pewnym sensie jest to ograniczenie zmiany klasy lidera naszej drużyny, bo każda nowa klasa wybrana na cesarza odblokowuje nową formację drużyny w walce.

Cechą wyróżniającą serię "Romancing Saga" jest wolność eksploracji i całkowity brak liniowości. Można iść wszędzie tzn. musimy wpierw odkryć lokację, ale później używamy szybkiej podróży gdziekolwiek. Nie ma w zasadzie jednego wątku głównego, jest ich wiele, a celem jest aneksja wszystkich obszarów krainy. Pojawia się też wiele zadań pobocznych. Gra jest jednak oparta na pewnych wyborach i nie da się "przejść" wszystkiego, jest coś za coś, można sporo zawalić i przez to nie przyłączyć danego obszaru lub nie odblokować nowej klasy. Jest kilka obszarów odwiedzanych tylko jednokrotnie. Ma to znaczenie ze względu na znajdźki, a te są bardzo użyteczne. Oprócz dobrze poukrywanych skrzynek będziemy szukać świecących kulek z zasobami oraz kamieni pamięci rozszerzających fabułę (ich zbieranie daje też konkretne bonusy). Nie można zapomnieć o poszukiwaniach pana S (nawiązanie do "SaGa 2"), które również nagradza nas pewnymi profitami. Oprócz tego możemy zdobyć księgi magiczne, dzięki którym można stworzyć nowe czary korzystające z dwóch żywiołów.

Oprócz eksploracji będziemy też rozwijać naszą stolicę. Można tu wybudować kilka obiektów użyteczności publicznej. W kuźni możemy wykuwać nowy oręż i zbroje oraz ulepszać te stare wykorzystując znajdowane zasoby. W domu magii można syntezować nowe czary, o ile znajdziemy odpowiednie księgi. W instytucie nauki można przechodzić egzaminy z wiedzy o świecie, aby uzyskać nagrody. No i w końcu ogród, który pozornie jest tylko wizualnym dodatkiem. Nie, nie hodujemy roślinek. Możliwość rozbudowy zależy od naszych postępów w grze, a wiele budynków ma kilka poziomów.

System rozwoju postaci ma swoje korzenie w grze "Final Fantasy II" (wspólny designer). Podnosimy te umiejętności, których używamy w bitwie. W praktyce działa to tak, że po wygranej dostajemy punkty, które dodawane są do tych używanych. Każdy typ broni oraz żywioł czaru jest traktowany jako osobna umiejętność i ma osobny poziom. Używając broni możemy nauczyć się nowych technik ataku, których jest bardzo dużo. Symbolizowane jest to świecącą żarówką obok komendy ataku. Używanie tej komendy przybliża możliwości nauczenia się nowej techniki (żaróweczka świeci coraz jaśniej). Liczba technik i czarów, które można zapamiętać jest ograniczona, ale jest rejestr, który zapisuje już te wyuczone, więc nie jest to dużym problemem. Nie można posiadać jednocześnie czarów z przeciwstawnych biegunów np. ogień i woda.

System walki jest turowy z inicjatywą pokazaną na osi czasu. Walczymy drużyną złożoną z 5-u osobników wynajmowanych w tawernie. Każda postać może walczyć dwoma orężami naraz oraz czarować. Przeciwnicy mają słabości na pewne typy broni lub żywioły, które odkrywamy próbując różnych ataków. Jest to pokazane w formie graficznej podobnie jak w grze "Octopath Traveller". Fajnie, nie musimy pamiętać jacy wrogowie mają słabości i odporności. Dodatkowo posiadamy pasek overdrive, który po nabiciu wyzwala potężny atak zespołowy. System walki jest świetny, animacje są w miarę szybkie, przeciwnicy są widoczni na mapie i się nie odradzają (do reloadu). Bohaterowie po walce odzyskują zdrowie do pełna. Jedynie punkty BP nie zregenerują się, a służą one do rzucania czarów i używania technik. W zamian  bohaterowie mogą używać w czasie walki tylko dwóch przedmiotów z podręcznej torby. Poza tym istnieje permadeath, każda postać ma licznik żyć (LP), który można podnieść bardzo rzadkimi miksturami lub stracić w trakcie specjalnych ataków niektórych potworów. Otwarty świat, możemy iść gdziekolwiek... Co to może oznaczać? Skalowanie przeciwników? Oczywiście, że tak. Nie jest ono zepsute jak w "Oblivionie", ale i tak szkaluję.

Ta gra to remake, do którego wprowadzono sporo mechanik, których nie było w oryginale, więc nie ma sensu zbytnio porównywać do w swojego pierwowzoru na SNES. Dla tych powstał wszak remaster. Grafika przeniosła się do pełnego 3d, niezbyt nowoczesnego jednak. Pierwsze odpalenie tytułu nie było przyjemne. Skojarzyło mi się ze starym Ys8, rozmyte tekstury, blooming itp. grzechy. W miarę ogrywania przyzwyczajamy się do obrazu i ten przestaje razić. Muzyka jest w dwóch wersjach, oryginalnej i przerobionej. Ogólnie jest to styl orkiestrowy, nie przypadł mi do gustu, ale nie oceniam. Dubbing jest dwujęzyczny, oczywiście niepełny. Interfejs użytkownika bardzo dobry. W grze zaimplementowano wiele rzeczy qol: wyłączalne wskaźniki zadań, szybki bieg, łatwiejsze poziomy trudności, wbudowany help.

Moja ocena: 4/5


Obrazki z gry:


/obrazki dostarczył Cholok/

Dodane: 25.10.2024, zmiany: 31.05.2025


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?