Witcher: Adventure Game (The)The Witcher Adventure GameWiedźmin: Gra Przygodowa |
|
Wydania |
2014(![]() 2014( ![]() |
Ogólnie
|
Planszówka osadzona akcją w drugiej części serii gier komputerowych
|
Widok
|
Raczej z góry planszy
|
Walka
|
Turowa
|
Recenzje |

Adaptacja gry planszowej, która powstała na podstawie kontynuacji gry komputerowej, cyklu będącego adaptacją serii książek fantasy. Nie mogłem się powstrzymać, by tego tak zawile nie opisać. I jest to adaptacja wierna. Mam na myśli fizyczną wersję gry planszowej - uściślam. Szata graficzna planszy, kart czy kości (każda postać ma własny komplet z racji ich zróżnicowania) - no jak żywcem wyrwane ze świata materialnego. Zachowano nawet względną spójność reguł, acz tutaj minimalny czas gry, to 1 zadanie, a tam 3. Takoż maksymalny też o dwa dłuższy w porównaniu do tego, co mamy cyfrowo. Drobną różnicą jest rozdzielenie dwóch okienek podróży, co pozwala przyjąć o jedną ranę w grze więcej - choć rana na dowolnym polu podróży ją wyłącza. Hm, no to zaczęliśmy od reguł i w sumie może na tym się skupimy.
Gra jest planszówką, gdzie współzawodniczymy z innymi uczestnikami i możemy się tak bawić w gronie maksymalnie czteroosobowym. Czy pozostałe trzy osoby będą prawdziwymi osobami czy raczej artefaktami myśli programistycznej (czyli botami) zależy już od naszych preferencji, z tym że wóz albo przewóz: nie da się mieszać. Wygrywa uczestnik z największą liczbą punktów zwycięstwa po tym, gdy ktokolwiek wypełni ustaloną wcześniej ilość misji głównych. Rozgrywka z racji tego, że gracz może wykonać dwie akcje idzie dość żwawo. Każda z postaci może podróżować zwyczajnie czy prędko - ta druga opcja może ściągnąć na nią kłopoty, szukać tropów w ramach śledztwa, leczyć dwie zwykłe rany czy jedną poważną, pobrać kartę rozwoju czy użyć wyjątkowej zdolności. A, każdej z akcji w swojej turze możemy się podjąć raz. Ale kim grać możemy, zapyta ktoś?
Bez zaskoczenia będzie, że Geraltem, ale mamy też Triss, Jaskra i Yarpena. Geralt specjalizuje się w walce bezpośredniej, Triss w magii, Jaskier to zasadniczo dyplomata, a Zoltan ni pies ni wydra - trochę polega na kumplach i sprzęcie. I tu w sumie jest ghul pogrzebany, bo różnorodność postaci jest wskazana, ale wyszło to słabo zbalansowane. Tytułowy bohater jest na tle innych zwyczajnie mocarny. Ma więcej kości w starciach, z czego jeden wynik podwaja mu atak. Do tego może mieć znaki, które czynią go jeszcze lepszą maszyną do zabijania. Jest w tym tak przegięty, że w zasadzie nie ma sensu w trakcie gry tracić czasu na robienie mikstur, bo kości i znaki załatwią większość pojedynków. A to pomaga gromadzić mu punkty zwycięstwa, złoto i poszlaki do zasobów. Te znowu są warunkiem wypełnienia misji - szybko więc leci. Triss może co prawda zaklęciami też pokonać nawet i przerazę, czy robić inne niezwiązane z walką rzeczy, ale nadal - bez zaklęć przegrać może z byle oprychem na drodze na początku gry - gdzie wiedźmin nawet się nie spoci. Za to Jaskier to lebiega straszna i w zasadzie granie nim w rozgrywkach poniżej 4 graczy jest ładowaniem sobie kłód pod nogi, bo on głównie zyskuje na sukcesach innych. Wiadomo, bard raczej żyje ze sławy czynów innych niż własnej sprawności w boju. Yarpen jest w sumie tak średni, że aż nieciekawy i do tego każdy zasób gromadzi równie trudno - gdzie każda z poprzednich postaci ma swój "ulubiony" i gromadzi go prędko.
Skoro kooperacja, to pewnie można sobie wzajemnie robić niecne numery? Otóż tak sobie. W sumie absurdem fabularnym byłoby gdyby Triss napadała Geralta, a Jaskier intrygował przeciw Yarpenowi. Możemy im co najwyżej podokuczać umieszczając w ich rejonach potwory czy zły los. Ewentualnie przy spotkaniu pomóc im wspierając ich misję zasobami - oni dostaną punkty zwycięstwa, a my ich podwójną ilość. I to w sumie tyle interakcji pomiędzy graczami - lwia część to kaprys losu. Tak więc sobie pędzimy za poszlakami, wykonujemy różne misje i tyle. A na walce i tak najwięcej zyskuje wiedźmin.
Walka polega na rzucie kośćmi, wspomaganym znakami, czarami, kumplami itd. i porównaniu czy spełniamy warunek pokonania napotkanego monstrum. Do pokonania najczęściej trzeba zgromadzić odpowiednią ilość mieczy (rzadziej czego innego), a aby wyjść z walki bez szwanku przydają się tarcze. Może więc być, że bestia padnie, ale w boju nas drapnie dotkliwie. Może też być, że obronimy się przed atakami, ale stwór dalej hasa po okolicy i nęka innych graczy. A potem wpada tam nasz siwowłosy odmieniec i zgarnia sobie nagrody. Przegrana w starciu to jakieś negatywne konsekwencje, często rany. Te blokują użycie jednej z akcji do momentu wyleczenia. Ale nie da się od ran zginąć - gdy skończą nam się miejsca na nie, to tracimy zdobyte punkty zwycięstwa. Oczywiście i bez tego, to mało komfortowa sytuacja, bo obrażenia nie leczą się same i jedną z dwóch akcji - a nawet tylko - poświęcić na rekonwalescencję trzeba.
Poza umiejętnościami postaci w grze możemy się też wspierać przeróżnymi kartami Dobrego Losu, które zasadniczo są uniwersalne i z powodzeniem może ich używać każda postać. Dają one jedno- czy kilkurazowo określone korzyści. Każdy z graczy może też brać z puli śledztw, acz mało sensownie jest brać notorycznie coś spoza preferowanego przez postać zasobu. Bywa jednak że trzeba, bo misje niejednokrotnie łakną dualizmu kolorystycznego. Śledztwa bywają sposobnością do zyskania, ale mogą też sprowadzić kłopoty.
Muzycznie mamy - niespodzianka - lepiej niż w wersji oryginalnej, hehe. No chyba że przy stole ktoś odpali muzykę z gier. Bo tu odpaloną mamy z drugiej części serii. Przygrywa miło i w sumie fajnie tworzy klimacik. Oprawa dźwiękowa jest atutem.
Gra ogólnie oddana wiernie, ale z dziwnych przyczyn bywają karty nieprzetłumaczone na język polski. Dość osobliwe, skoro gra jest polską produkcją. Ich ilość co prawda można policzyć na palcach głaszczącego kikimorę leśnika, ale i tak jest to lekki zgrzyt.
Osiągnięcia w grze wymagają sporo partii i samozaparcia. A już szczególnie te związane ze zwycięstwami nad żywymi graczami. Polecam znaleźć kogoś na forach, kto nam się zwyczajnie podłoży i komu się zrewanżujemy tym samym. A i wtedy zajmie to ładnych parę dni gry. Łowcy trofeów niech czują się ostrzeżeni!
Cenowo gra stoi nieźle i jak planujemy jej zakup na spotkanie ze znajomymi przy jednym stoliku i napojach, to jest to opcja do rozważenia. Wersja fizyczna będzie kosztować raczej wielokrotność tej kwoty. Gdy zamierzamy w to grać samemu, to też nie majątek za kilka godzin nawet przyjemnej gry. Jak ktoś potrzebuje pograć w coś bez fabuły, ale z mechanikami rozwoju postaci - choć mało rozbudowanymi - to całkiem dobry wybór, a może i lepszy jak ktoś uwielbia uniwersum Wiedźmina, te z gier naturalnie. Poziom zaawansowania reguł też nie zrazi nowych graczy.
ZALETY:
- Mało skomplikowane reguły
- Szybkie tury
- Dobra ścieżka dźwiękowa, która nie drażni po kilkudziesięciu godzinach gry
WADY:
- Kiepski balans postaci
- Strasznie czasochłonne osiągnięcia
- Niedotłumaczenia kart
Osoby, które grałyby w tę grę:
- Geralt z Rivii
- Triss Merigold
- Jaskier
- Yarpen Zigrin
Osoby, które nie grałyby w tę grę:
- Vilgefortz z Roggeveen
- Letho z Gulety
- Azar Javed
- Adda Biała
Moja ocena: 3/5
Obrazki z gry:
/obrazki dostarczył Ksiadz_Malkavian/
Dodane: 04.06.2025, zmiany: 04.06.2025