Uncharted Waters: New Horizons |
|
Wydania |
1994() |
Ogólnie
|
1994, połączenie rpg i gry morskiej - czyli handlówka, zabawa w piratów i okrywców świata. Jedna z moich ulubionych gier wszech czasów wprost od geniuszy z KOEI.
|
Widok
|
Izometr
|
Walka
|
Turówka
|
Recenzje |
Uncharted Waters to seria opowiadająca o morskich wilkach z początku XVI wieku- żołnierzach, piratach, marynarzach, handlowcach i odkrywcach. W grze mamy więc wszystko - handel dobrami pomiędzy portami, walki z innymi flotami, budowanie statków, tworzenie flot, kupowanie miast dla naszego króla, odkrywanie nieznanych lądów, mórz, a także cudów świata. Pełna dowolność! Mojemu erpegowemu sercu spodobał się zwłaszcza ten ostatni motyw - jest ich prawie setka i można je wypatrzeć pływając blisko brzegów. Mogą to być budowle - np. Stonehage, czy piramidy Azteków, zwierzęta (kangury, bizony), baśniowe potwory (a jak! w Japonii atakują nas demony;-), cuda przyrody - wodospad Niagara, czy źródła Nilu.
W grze zawartych jest 6 scenariuszy. Mi udało się ukończyć do tej pory 3 z nich ;-) Każda z postaci (scenariuszy) reprezentuje inne mocarstwo - są to Holandia, Anglia, Portugalia, Hiszpania, Włochy, Turcja i piraci. Każda z postaci ma też inny cel - m.in. narysowanie mapy całego świata, odkrycie Atlantydy (!), pomszczenie narzeczonego, odnalezienie siostry, czy... spłata długów ;-) Każda gra jest więc tak naprawdę inna. Co fajne - każdy scenariusz można totalnie olać i zamiast szukać siostry zająć się piractwem, czy walczyć dla któregoś króla (niekoniecznie swojego, można w dowolnym momencie zmienić lojalność). Innym doskonałym pomysłem jest powiązanie ze sobą losów wszystkich postaci -spotykają się one ze sobą nawzajem w każdym scenariuszu (nie zawsze na przyjacielskiej stopie!). Grając po raz kolejny miałem możliwość przeżyć te same momenty z drugiego punktu widzenia i zrozumieć motywy tej drugiej osoby - za to też spory plus!
Do pływania autorzy oddali nam dwadzieścia kilka rodzajów statków i caluteńki świat, możemy nawet popływać po większości rzek! Co prawda wiąże się to z pewnymi przekłamaniami historycznymi, gdyż abyśmy nie umarli z głodu i pragnienia, twórcy gry rozsiali po całym świecie porty zaopatrzeniowe - i już w 1522 roku możemy kupować zapasy nawet w Australii ;-), ale to w sumie szczegół...
Ale, ale - gdzie te elementy rpg-owe zapytacie? Otóż są! Nasz bohater, jak i wszyscy oficerowie (również neutralni i przeciwnicy) opisani są szeregiem współczynników, które rosną w miarę ich używania. Główny bohater posiada również ekwipunek, a broń i zbroja również są "owspółczynnikowane" (ubogo, ale są!). Gdy dochodzi do walk okrętów (turowe, na osobnych planszach) i abordażu, może dojść do pojedynku kapitanów - coś jak w Pirates!, tyle że tutaj mamy turówkę. Wreszcie - w każdym porcie sterujemy naszym ludzikiem i akcję obserwujemy wtedy w typowym izometrycznym widoku erpegowym.
Mógłbym sporo jeszcze nawijać o tej grze - o misjach zlecanych przed władców, handlowaniu odkryciami i mapami, flirtowaniu z kelnerkami po knajpach całego świata, rekrutowaniu oficerów do załogi, sztormach, mapach skarbów, syrenach, plądrowaniu wiosek tubylców (ja tylko wykonywałem rozkazy...), ale... wolę wam tylko narobić smaku ;-), abyście sami sięgnęli po ten tytuł. A mi pozostaje jedynie płakać, że tylko dwie pierwsze części tej serii (z 4 które do dziś wyszły, ponadto opisywana dziś "2" ukazała się w Chinach w wersji rozszerzonej o 2 dodatkowe scenariusze - chiński i hinduski - skandal!) doczekały się angielskiej wersji, bo giera jest naprawdę niesamowita, a firma KOEI, jej twórcy, to jedna z moich ulubionych firm (ileż ja swego czasu zarwałem nocek nad Genghis Khanem 2, Romance of The Three Kingdoms IV, czy L'a Emperour - czy jak się to pisało;-).
Moja ocena: 9/10
Obrazki z gry:
Dodane: 22.06.2004, zmiany: 21.11.2013