Wartales

Wydania
2023( Steam)
2023( Steam)
Ogólnie
Otwarty świat, survival, symulator najemnika, a do tego z trybem kooperacji i z turowymi walkami.
Widok
izometr
Walka
turówka
Recenzje
Thane
Autor: Thane
14.02.2025

Wojenne Opowieści przez Internet
Przygoda z Wartales zrodziła się z poszukiwania tytułu do gry w kooperacji online. Dwaj kumple z lat szkolnych, oddzieleni przez niegdysiejsze Święte Cesarstwo Rzymskie, postanowili spróbować swoich sił w zupełnie nieznanym tworze. O fabule nie napiszę zbyt wiele. Rozgrywka trwała długo, średnio jedna sesja na tydzień, zajęło to pół roku. Większości już nie pamiętam. Zresztą nie fabułą gra stoi, a rozgrywką.

Przenosimy się do świata inspirowanego średniowieczną Europą. Około sto lat temu Imperium Edoran rozpadło się pod wpływem niszczycielskiej plagi. Od tamtej pory dawne mocarstwo pogrążyło się w chaosie. Szerzy się bezprawie, a ludzie by przetrwać są gotowi na wszystko. Mieszkańcy borykają się z tajemniczą chorobą, która nie zabija, lecz wywołuje u zakażonych niepohamowany głód. Jeśli nie zostanie on zaspokojony, ofiary tracą zmysły, przemieniając się w istoty przypominające zombie.

Tworzymy swój oddział najemników, aby ruszyć ku chwale w tym nieprzyjaznym świecie. Równie dobrze fabuła mogłaby wyglądać tak: dawno, dawno temu, żył zły król, który zaniedbał swoje królestwo, i tak powstał Chocapic, bla bla bla... Początkowo mamy cztery postacie. Są już gotowe drużyny, ale możemy też wszystko wybrać sami - płeć, wygląd, imię, cechy i klasę. Cecha to rodzaj umiejętności pasywnej, która nie zawsze ma pozytywny wpływ. Klas jest kilka, każda definiuje to, jaki rodzaj broni możemy założyć. Następnie są podklasy, które określają główną umiejętność oraz rodzaj dostępnych pancerzy - lekkie, średnie lub ciężkie. W późniejszym etapie gry dostajemy możliwość zresetowania postaci za złoto i możemy rozdzielić wszystko od początku włącznie z podklasą - klasa jednak zostaje do końca gry taka sama. Jeśli zdecydowaliśmy się używać mieczy, te miecze zostaną już z nami do końca gry. A to dopiero początek.

Gdy mamy już swoją wesołą paczkę to ahoj przygodo! Naszym oczom ukazuje się mapa eksploracji. Ładne mieściny, lasy i pagórki, powolnie przemieszczamy się by pooddychać świeżym powietrzem i nagle... co jest, nasza drużyna już się zmęczyła?

Jak będziesz widział na targu sarninę to mi kup! Mam nowy przepis!
Obozowisko to istotna część gry i spędza się w nim trochę czasu. Tutaj możemy odpocząć, najeść się, upić, wykuć haczyki czy zbudować pal do nabijania zwłok. To nie jest żart. Każda z postaci "ludzkich" oprócz klasy bojowej może wybrać profesję. Jest kowal, drwal, majsterkowicz, górnik, aptekarz, złodziej, bard, uczony, kucharz, gorzelnik i rybak. Profesje też zdobywają poziomy, uzyskując dostęp do kolejnych przedmiotów czy aktywności. Część profesji, jak majsterkowicz, może zbudować stół do majsterkowania (a jakże!) w obozie aby tam pracować. Aptekarz i kowal muszą korzystać z miast, aby tam wytwarzać przedmioty. A jest ich od groma i zdobycie wszystkich przepisów i wykonanie ich zajmuje sporo czasu. Rybak złowi nam ryby, złodziej otworzy wytrychem zamek, aby zdobyć mąkę i sól, gorzelnik zamieni jabłka w cydr, a kucharz wymiesza to wszystko w kociołku i powstanie uczta, po zjedzeniu której nasza drużyna jest gotowa do dalszej drogi. To była bardzo skrócona i okrojona wersja wydarzeń. Początkowo mikro-zarządzanie może być uciążliwe, trudno się w tym wszystkich połapać. Jako że ja i mój towarzysz przygody znamy się jak łyse konie, szybko podzieliliśmy się obowiązkami, jak w harcerstwie, i każdy robił swoje aż do końca gry. We dwójkę raźniej i była to przednia zabawa. A jednocześnie oszczędność czasu - kiedy ja przekopywałem się przez tony łupów w moim plecaku w poszukiwaniu żelaza na nowe zbroje, on już przygotowywał pyszny posiłek. Cały ten śmietnik ma swoją wagę, po przekroczeniu której nasza kompania przemieszcza się z prędkością kulawego żółwia. Z pomocą przychodzą nam kucyki, które zwiększają udźwig, a nawet mogą brać udział w walce, czego nie polecam. Oczywiście trzeba je też wykarmić, a im większa drużyna tym więcej jedzenia trzeba zapewnić. Gdy do każdego posiłku będziemy serwować napoje wyskokowe, członkowie popadną w alkoholizm i nie będą już zadowoleni bez flaszki. Inni z kolei będą wegetarianami i wymagać będą sałaty w menu. Możemy nawet pożywiać się martwymi wrogami. Mniam.

Ten się rusza pierwszy, więc ja go zwiążę, a ty go podpalisz.
Walka jest turowa, każda z postaci ma określony zasięg ruchu. Na pierwszy rzut oka nic nowego, widziałem to sto razy. Jednak szybko okazało się, że nie jest to takie oczywiste. Gdy zaatakujemy wroga w zwarciu, wiążemy go walką, przez co nie może się ruszyć ani zaatakować nikogo innego dopóki jedna z postaci nie zginie. Chyba, że postanowi wyrwać się ze związania, czym naraża się na atak okazyjny, czyli darmowy cios otrzymany od przeciwnika i traci możliwość wykonania akcji w tej turze. Może jedynie się ruszyć, jeśli przeżyje. Oczywiście od tej reguły jest masa wyjątków. Każda umiejętność ma inne warunki, inny zasięg i inne efekty. Ponownie, na początku było to przytłaczające, ale gdy się pozna zasady i obróci je na swoją korzyść, zaczyna to sprawiać frajdę. Gdy przypadkiem postrzelimy kompana, relacje w drużynie mogą stać się napięte. Do tego stopnia, że może dojść do bójki lub próby zabójstwa jednego przez drugiego. Gdy zbierzemy na plecach odpowiednią ilość blizn od bratobójczych strzał to może się odblokować (ale nie musi) cecha, np. mniejsze obrażenia otrzymywane od strzał.

Jak ty wykuwasz itemy to ja idę zrobić kawę i kanapki.
Każda kraina ma swoją główną linię fabularną. Gdy wykonamy serię zadań, pasek zapełnia się na 100 % i mamy obszar zaliczony. Pozostają zadania poboczne, które są opcjonalne. Jest też spora ilość sekretów. W oberżach możemy brać odnawialne misje dodatkowe w celach zarobkowych, typu zabij, przynieś, zanieś itd. Oprócz tego są do zwiedzenia grobowce starożytnych, które przypominają klasyczne dungeon crawlery z czasów Eye of The Beholder. Kilka prostych zagadek, trochę walki i tajemnicze przedmioty do rozpracowania dla uczonego, które zamieniają się w legendarne wyposażenie lub coś na sprzedaż. Wrogów można ogłuszyć i pojmać. Po nakarmieniu i ogoleniu, gdy spędzą w kajdanach odpowiednią ilość czasu z naszą drużyną, mogą się przyłączyć. Możemy też za pomocą lin lub sideł łapać zwierzęta, jak dzik, wilk czy niedźwiedź, a nawet gigantyczny komar, które będą dla nas walczyć i zdobywać poziomy doświadczenia. Napotkamy na szlakach kupców, którym możemy coś sprzedać lub zaatakować ich i ograbić. Rośnie wtedy pasek podejrzenia, jak w GTA, przy kumulacji będziemy ścigani przez straż. Podobnie ma się sprawa z kradzionymi przedmiotami. Czekają nas jaskinie, górskie szczyty, wbijanie haków z linami, aby odblokować z pozoru niedostępne lokacje. Są też areny i bossowie, tzw. czempioni, oraz walki okraszone specjalnymi warunkami zwycięstwa. Twórcy naprawdę się postarali, aby urozmaicić rozgrywkę i gra potrafi zaskoczyć nawet po stu godzinach. Po osiągnięciu maksymalnego poziomu, zdobyciu legendarnego ekwipunku i poznaniu zasad walki, poziom trudności z wymagającego spada znacząco i prawie wszystkie walki wygrywa się tym samym schematem, ale jedna zasada pozostaje z nami do końca. Trzeba się pilnować cały czas, bo chwila nieuwagi, jeden błąd i cały nasz plan bierze w łeb i możemy to przypłacić życiem. Kiedy postać otrzyma śmiertelny cios, przechodzi w stan agonii - nie może atakować i porusza się powoli. Kolejny cios jednak przynosi śmierć. A ta, jak w życiu, jest definitywna. Wspominałem, że pancerze szybko się zużywają i trzeba je regularnie naprawiać?

Znowu ten śnieg, nic nie widzę.
Graficznie gra prezentuje się dobrze. Nie ma fajerwerków, ale wszystko jest na miejscu i pasuje do klimatu. Mapa eksploracji przypomina ładnego RTSa. Postacie są solidnie wykonane, ale przy takiej ilości napotkanych NPCów szybko stają się wtórne. Walki w dzień i w nocy, w śniegu czy burzy z piorunami - nigdzie nie miałem wrażenia, że coś jest brzydkie czy byle jakie. Uświadczymy też kilku finiszerów, gdy kamera z bliska pokaże nam marny koniec oponenta. Brakuje tylko latających kończyn i byłoby miodzio, bo krew jest. Dźwiękowo i muzycznie jest poprawnie, nic się nie wybija, jest i tyle. Wyjątkiem jest pierwsza część utworu towarzyszącego nam podczas walki w Drombach - ta chóralna wokaliza jest genialna.

Technicznie więc byłoby bez zarzutów, gdyby nie jedno ale... Sterowanie na padzie jest okej, wszystko się da i działa to fajnie. Dopóki nie przestanie. Nagle ni z tego ni z owego nie da się zamknąć inventory, albo wybrać umiejętności podczas walki, albo zaznacza się nie to co trzeba. Hitem jest moment, kiedy ja otwieram mapę, a drugi gracz zacznie z kimś rozmowę - ja mam freeza i nic nie mogę zrobić, oprócz słuchania dialogu, mając oczywiście na cały ekran mapę świata. Zdarza się też, że modele jednostek nakładają się na siebie i gra tego nie widzi. Wejście na most czasem graniczy z cudem, polecam. Optymalizacja na PC jest dobra, ale Steam Decka zarzyna, co dwie godziny trzeba robić reset gry lub urządzenia, bo klatki spadają do 5.

Pomimo technicznych niedoskonałości grę bardzo polecam, zwłaszcza w kooperacji. Fantastyczna zabawa. Shiro Games utkało małe, niedoskonałe ale jednak, arcydzieło.

Moja ocena: 8/10
W coopie: 9,5/10 (za znikające sejwy)

P.S.
Ukazały się cztery dodatki, mocno wpływające na rozgrywkę. Dodam je po ukończeniu i zastanowieniu się nad formą recenzji.


Obrazki z gry:


/obrazki dostarczył Thane/

Dodane: 19.05.2023, zmiany: 16.02.2025


Komentarze:

Słyszałem dużo dobrego o tej grze, do nadrobienia :)

Lebowski


[Gość @ 14.02.2025, 17:15]

Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?