Growlanser III: The Dual DarknessGrowlanser Generations (USA)Growlanser Collection (JAP) |
|
Wydania |
2001() 2004() |
Ogólnie
|
Trzecia część popularnej w Japonii serii gier taktycznych. Do Europy poprzednie nie dotarły, więc ciężko się połapać w fabule. Gra wydana jako Growlanser Generations - w zestawie z częścią drugą od razu.
|
Widok
|
izometr
|
Walka
|
turówka
|
Recenzje |
Growlanser III jest drugą grą z tejże serii przetłumaczoną na język angielski i wydaną poza Japonią. Mimo iż tytuł ten ukazał się w tym samym roku, co Growlanser II obie produkcje dość znacznie się od siebie różnią mechaniką rozgrywki. Część druga była taktycznym jRPGiem gdzie eksplorowaliśmy świat w stylu zbliżonym do np. Final Fantasy Tactics czy Suikoden III, natomiast edycja oznaczona numerkiem 3 jest już praktycznie typową grą fabularną z mocno jednak obecnymi elementami strategii. Powrócono, więc do korzeni całego cyklu, który debiutował jeszcze w erze PSXa. Nie wszystkie zastosowane rzecz jasna koncepcje się sprawdziły, ale idźmy po kolei.
Fabuła:
W
świecie gry niszczonym przez ciągłe wojny i anomalie pogodowe
kierujemy losami Slayna Wildera. Jegomość jest Mistrzem Mroku (i
przy okazji Dark Spirit Messenger’em) odpowiedzialnym za to by
wszystkie dusze po śmierci trafiały w odpowiednie miejsca. W wyniku
splotu wydarzeń jego świadomość łączy się z ciałem
umierającego właśnie skrytobójcy Gray’a. Nieprzytomnego
mężczyznę odnajduje Annete, córka prezydenta Federacji Xironii.
Slayn jak to zwykle bywa oczywiście cierpi na amnezję, ale i tak
wyruszy z dziewczyną ratować świat oraz odzyskać pamięć. Mimo
sztampowego początku scenariusz jest naprawdę ciekawy i o wiele
bardzie rozgałęziony niż to miało miejsce w części drugiej.
Również bohaterowie, których napotkamy są o wiele bardziej
wyraziści i ogólnie szybciej się do nich przywiązujemy niż to
miało miejsce w poprzedniej edycji. Wspomagać nas będzie 8
postaci, wśród których wartych zainteresowania są zwłaszcza
wróżka Raimy i featherianka Monika. Niestety do drużyny możemy
włączyć tylko trójkę z nich, ale na szczęście jej skład można
zmieniać. Growlanser II miał krótki scenariusz jednak historia
prezentowana w trójce nie jest wiele dłuższa, grę można ukończyć
w czasie poniżej 30 godzin. Na pocieszenie autorzy zafundowali nam
kilka możliwych zakończeń w zależności od tego, z jaką postacią
mamy najlepsze stosunki. Nie trzeba też znać poprzednich
Growlanserów by się dobrze bawić, ponieważ przedstawiana opowieść
jest całkiem nowa aczkolwiek domyka kilka wątków znanych z
poprzedniej odsłony m.in., wyjaśniając pochodzenie Featherian,
oraz kulisy ich projektu „Space-Time”.
Grafika:
Gra
wygląda właściwe tak samo jak poprzedniczka i to jest właśnie
błąd. O ile wobec tamtego tytułu można było być wyrozumiały
zważywszy na to, iż był to taktyczny jRPG to w tym przypadku
należy być bardziej krytyczny z uwagi na „przeprofilowanie”
tejże produkcji. Mapa świata, o której dokładnej poniżej jest
brzydka i z niewyraźnymi lokacjami. Postacie to nadal dwuwymiarowe
sprite’y biegające po renderowanych tłach. Na plus należy jednak
zaliczyć większą różnorodność map do potyczek losowych, a
także pojawienie się ekranów miast, które zarówno jak wnętrza
odwiedzanych budynków prezentują się całkiem nieźle. Natomiast
lochy i jaskinie zrobione zostały metodą kopiuj-wklej, ale w
ferworze walki nie zwraca się na to uwagi. Efekty towarzyszące
rzucaniu zaklęć są właściwie tylko umowne, żeby nie powiedzieć
prymitywne nawet jak na 2001 rok. Portrety postaci są nadal ładnie
narysowane, aczkolwiek odniosłem wrażenie, że te z dwójki
prezentowały się nieco lepiej. Przełamano się też i
zaimplementowano kilka wstawek animowanych wprawdzie nie
powalających, lecz dobre i to. Wygląd menusów również nie uległ
zmianie, dodano jedynie zakładkę „item”.
Muzyka
i udźwiękowienie:
To
samo, co poprzednio plus kilka nowych melodii nie irytujących, ale
też nie wybijających się ponad przeciętność. Poprawiono trochę
jakość dialogów mówionych, ale za to jest ich jakby mniej. Niestety
nasz Slayn jest praktycznie niemową a odzywa się dopiero
wtedy, gdy go głosu dochodzi świadomość Gray’a czyli rzadko.
Dobrze, chociaż, że reszta drużyny i większość napotkanych
postaci mają coś do powiedzenia. Wybija się tu zwłaszcza wróżka
Raimy obdarzona pięknym i miłym głosem.
Walka,
rozwój postaci, ekwipunek, magia:
Styl
walki jest właściwie taki sam jak w Growlanser II: The Sense of
Justice gdzie odsyłam po szczegóły. Tutaj skupimy się na
wprowadzonych poprawkach. Po pierwsze w potyczce zamiast siedmiu
bierze udział tylko 4 bohaterów. Zwiększono za to rolę
sojuszników i musimy o nich dbać nawet bardziej niż o własnych
wojaków. Zadania bojowe mają teraz częściej ściśle określone
cele i nieraz ograniczenia czasowe, więc proste wybicie wrogich
oddziałów sprawy nie załatwia, co więcej może to doprowadzić do
naszej przegranej. Przeciwnik otrzymuje też posiłki, na które my
raczej liczyć nie możemy. Wszystkie te rozwiązania zwiększyły
nieco poziom trudności i jak to bywa jednych to zadowoli a innych
nie. Na szczęście wprowadzono też kilka udogodnień a jedną z
nich jest możliwość używania przedmiotów leczących podczas
walki, co pozwala zaoszczędzić nieco czasu a wcześniej było
niemożliwe. Możemy też przed spodziewaną potyczką rzucić na
siebie odpowiednie zaklęcia wzmacniające bądź przyśpieszające
ubytek paska ATW, nie tracimy wtedy cennych tur. Podczas niektórych
pojedynków, pod warunkiem nie prowokowania zbyt wcześnie
przeciwnika, mamy szansę zając sobie lepsze pozycje do ataku,
również nasza wróżka dobrze się sprawdza w roli szpiega.
Ekwipunek nadal ogranicza się tylko do posiadanego przez nasze
postacie pierścieni z kamieniami oraz zbroi i nic więcej. Rozwój
postaci też przebiega tak samo jak w części drugiej tylko jest
nieco wolniejszy. Ograniczono ilość otrzymywanych, co poziom
punktów specjalnych, przez co nowe zdolności nabywamy w ślimaczym
tempie. Magia została po staremu, każdy poziom (docelowo 9) to
jedna tura to odczekania. Niestety nie mamy co marzyć o szybkim
zdobyciu czarów obszarowych, wróg natomiast korzysta z nich
nagminnie i teoretycznie dzięki nim jest w stanie położyć całą
naszą drużynę trupem nim się spostrzeżemy. Dwie bądź więcej
postaci są jednak w stanie łączyć zaklęcia i zamiast kliku
rzucić jedno o wiele potężniejsze aczkolwiek pod warunkiem
otrzymania odpowiednich wskazówek od mistrza magii oraz muszą mieć
też opanowaną technikę „cooperative”. HP już nie odnawia nam
się po bitwach i tak jak MP uzupełniamy je w gospodach, bądź przy
pomocy przedmiotów leczących albo magii.
Technikalia:
Zamiast
planszy many teraz otwartą mapę świata taką jak np. w Suikoden
II. Możemy pójść gdzie chcemy, jeśli oczywiście nie ogranicza
nas fabuła. Szkoda tylko, że nie bardzo jest dokąd, bo lokacji
stosunkowo niewiele. Podczas podróży jak zawsze przytrafiają nam
się losowe potyczki z potworami, których jak w większości tego
typu grach nie widzimy. Z czasem jednak aktywujemy teleporty, przez
co możemy się szybko przemieszczać. Miasta nie są już punktami
na mapie. Eksplorujemy je tak jak resztę świata rozmawiając przy
okazji z NPCami i uzupełniając zapasy. Dorabiamy się też własnego
„hotelu” razem ze sklepami, jadalnią, laboratorium, a nawet
własną agencją detektywistyczną. Żeby to wszystko sprawnie
działało rekrutujemy jak w serii Suikoden odpowiednie postacie, ale
to i tak namiastka tego, co mieliśmy tam. Pomysł trafiony, lecz
jego potencjał niewykorzystany. Lochy i inne pieczary nie widzimy
już tylko podczas walk, lecz możemy sobie po nich swobodnie błądzić
starając się unikać potworów. Kamera pokazuje widok izomeryczny
bądź, co rzadziej z boku Określając współczynniki Slayna, nie
odpowiadamy już na dociekliwe pytania, wybieramy tylko grupę krwi i
znak zodiaku. Ma to wpływ na nasze relację z członkami drużyny i
określa jakie opcje dialogowe będą dostępne. Nadal mamy coś na
kształt „private actions” z serii Star Ocean, lecz w porównaniu
do poprzedniej części system został nieco rozbudowany i jest o
wiele przyjemniejszy. Tak jak w pierwszym Growlanserze posiadamy
wróżkę (Raimy), chociaż nie mamy na nią zbyt wielkiego wpływu.
Wprowadzono pewne elementy przygodówkowe, lecz są one dosyć
irytujące. W sklepach rozsianych po miastach zaopatrujemy się teraz
także w dość tanie przedmioty, co kontrastuje z bardzo wysokimi
cenami zbroi, nie ma, więc już miejsca na rozrzutność. Za
identyfikacje pierścieni również płacimy. Gra ma wysoki poziom
trudności, bez systematycznego „dopakowywania” postaci się nie
obejdzie.
Dodatki:
Tak
jak poprzednio dostępna jest arena wreszcie zrobiona tak jak powinno
być. Możemy też brać udział w wyścigach. Po wykonaniu pewnego
questu mamy możliwość importu bohaterów z Growlanser II, a dla
niektórych z nich mamy też szansę zdobycia specjalnego ekwipunku.
Jest też opcja New Game+ a po ukończeniu gry odblokowuje się dział
„Extras” gdzie znajdziemy m.in. artworki naszych postaci i parę
innych ciekawych rzeczy.
Podsumowanie:
Growlanser
III: The Dual Darkness mimo kilku wad jest
pozycją lepszą od swojej
poprzedniczki. Poprawiono pewne niedociągnięcia i stworzono całkiem
nową historię, która przy okazji uzupełnia scenariusz
zaprezentowany w części drugiej sama jednak nie wymaga jego
znajomości. Mimo iż oprawa audio-wizualna nie zachwyca gra jest
warta uwagi chociażby ze względu na sposób prowadzenia fabuły i
ciekawy acz wymagający sposób prowadzenia. Polecam zarówno
miłośnikom tradycyjnych jRPG jak i wielbicielom taktyków. Nie jest
to jednak tytuł dla początkujących graczy. Ocena gry to 8/10 lecz
z zastrzeżeniem, iż wprowadzone tu rozwiązania wielu osobom mogą
się nie spodobać.
Obrazki z gry:
Dodane: 19.10.2008, zmiany: 21.11.2013