.hack Part 4: Quarantine.hack//Zettai Houi Vol. 4 (JAP) |
|
Wydania |
2003() 2004() |
Ogólnie
|
Czteroczęściowa seria, która tak naprawdę powinna stanowić jedną większą grę. Bohater gry gra w grę komputerową (co też oni nie wymyślają w tej Japonii ;]) - typowego sieciowego dungeon crawlera.
|
Widok
|
3d
|
Walka
|
turówka
|
Recenzje |
.hack [czyt. Dot hack] to stosunkowo nowa seria, która w Japonii jak i w dużej części poza nią zyskała ogromną popularność i rzesze fanów. Dotychczas powstały cztery książki, trzy mangi, cztery serie anime, jedna gra online oraz czteroczęściowy cRPG, którego recenzję możecie przeczytać poniżej, a w przygotowaniu kolejna kilkuczęściowa przygoda na Playstation 2. Jednym słowem - jest w czym wybierać.
Historia hacków osadzona jest w niedalekiej przyszłości. Kiedy w wigilię 2005 roku pojawił się wirus Pluto's Kiss upadła cała sieć internet, a komputery milionów użytkowników zostały zainfekowane. Od tamtej pory monopol w dziedzinie systemów operacyjnych przejął ALTIMIT OS, reklamowany jako najbardziej stabilny i jedyny oferujący dostęp do internetu system. Po kilku latach do sprzedaży zostaje wprowadzona pierwsza gra MMORPG [Massive Multiplayer Online Role Playing Game] zwana The World. Szybko została ona okrzyknięta rewolucyjną i podbiła serca kilkunastu milionów graczy z całego świata. Największym atutem rozgrywki jest wysoki realizm osiągany głównie za pomocą hełmu, dzięki któremu gracz ma wrażenie jakoby samemu uczestniczył we wszystkich wydarzeniach.
Właśnie w owej grze rozpoczyna się nasza przygoda. Nastoletni chłopak zostaje namówiony przez przyjaciela do wspólnej zabawy online. Po dość długiej instalacji i wnikliwym przejrzeniu instrukcji tworzy swojego wirtualnego bohatera - Kite'a. Szybko loguje się do gry gdzie czeka już na niego Orca, postać znajomego. Szybko oprowadza go po grze, a następnie proponuje wybranie się do dungeonu. Po kilku chwilach spędzonych w lochach zauważają małą, białowłosą dziewczynkę gonioną przez ogromnego potwora, Skeith'a. Przyjaciele postanawiają ruszyć na ratunek, lecz podczas walki z monstrum Orca zostaje zgładzony dziwnym atakiem, a Kite'a w ostatniej chwili z opresji ratuje legendarny haker Helba. Krótko potem dowiadujemy się, że nasz towarzysz podczas gry zapadł w śpiączkę, a wszystkie serwery The World uległy awarii. Kiedy znów możliwe jest zalogowanie się Kite odkrywa, że posiada unikalną bransoletę obdarowującą go dwiema unikalnymi umiejętnościami: pierwszą z nich jest Gate Hacking - za pomocą odpowiednich przedmiotów możliwe jest zwiedzanie miejsc niedostępnych dla przeciętnego gracza, drugą natomiast Data Drain polegający na wysysaniu danych z przeciwnika powodując tym samym jego drastyczne osłabienie. Uzbrojony w tajemnicze moce postanawia dowiedzieć się co tak naprawdę stało się tamtego dnia oraz znaleźć sposób na wyleczenie Orci. Wbrew pozorom to dopiero początek, a dziać będzie się jeszcze wiele - fabuła to tak naprawdę najmocniejszy atut tej produkcji.
Przejdźmy więc do sedna każdej gry, czyli rozgrywki. Jest to typowy dungeon crawler - podczas naszej przygody będziemy zwiedzali ogromną liczbę losowo generowanych podziemi. I o ile ogólnie lubię takie gry, o tyle w tym przypadku autorzy grubo przesadzili. Przez kilkadziesiąt godzin będziemy zmuszani do eksploracji z zazwyczaj błahych powodów niezwiązanych z główną osią fabularną: a to będziemy musieli pomóc naszemu znajomemu odnaleźć pożądany przez niego item, a to znowu jeden z naszych kompanów poprosi nas o pomoc w poszukiwaniach pewnej osoby... możnaby wymieniać tak bez końca. Oczywiście po drodze musimy eksterminować tysiące potworów, a jakże! Walki toczą się [a raczej takie było założenie twórców] w czasie rzeczywistym, a sposoby zabijania są standardowe do bólu i znane praktycznie każdemu, kto chociaż raz widział cRPG na oczy: za pomocą magicznego guziczka X możemy [uwaga!!!] zaatakować przeciwnika bronią, natomiast wciśnięcie trójkąta skutkuje otworzeniem menu gdzie wybieramy jakiego czaru, przedmiotu czy skilla chcemy użyć oraz wydajemy proste polecenia naszej drużynie typu: atakujcie, leczcie, użyjcie magii itp. Warto również wspomnieć, że po owym menu poruszamy się spokojnie i bez nerwów, gdyż akcja wtedy automatycznie ulega zatrzymaniu - z początku będziemy z tego zadowoleni, w późniejszym czasie doprowadzi nas to do frustracji. Gdy co chwila będziemy przedzierali się przez okienka, potyczki z czasu rzeczywistego szybko zmienią się w turówkę. Poza tym wszystkim spędzimy miło czas w miastach kupując coraz lepszy ekwipunek, wymieniając się przedmiotami z NPC bądź hodując swojego własnego świniaka tamagotchi, którym będziemy się ścigać z czasem po nagrody.
Oprawa graficzna prezentuje się przeciętnie. Miasta wyglądają w miarę ładnie [choć kwadratowo ;)] natomiast otoczenie, w którym spędzimy większość gry jest mało różnorodne i schematyczne do bólu. Ot, mamy kilka szablonów powierzchni typu łąka, lasek, pustynia itp. i jeszcze mniej wzorów dungeonów. Skutkuje to tym, że przez cały czas będziemy obserwowali wciąż te same, puste, często brzydkie tereny. Nieco lepiej prezentuje się wygląd postaci: choć graficy nie okrasili ich zbyt dużą ilością detali, to są świetnie zaprojektowane i przyjemnie ogląda się Kite'a i jego kompanów w trakcie ich przygody.
Wszystko ratuje jeszcze jako tako dźwięk. Utwory, które usłyszymy w lokacjach zaprojektowanych przez twórców są nastrojowe i pasują idealnie do danego miejsca czy wydarzenia. Gorzej ma się sprawa w miejscach generowanych, gdzie krótkie melodyjki są zapętlone w nieskończoność, sprawiając że po dłuższym czasie grania odruchowo naciskamy mute na pilocie. Poza muzyką w dużej części gry będą nam towarzyszyć głosy postaci, do wyboru - angielskie lub japońskie. Tutaj nie mam niczego do zarzucenia, wszystkie zostały podłożone na przyzwoitym poziomie i bardzo miło się ich słucha.
Cała gra z nieznanych nikomu przyczyn została podzielona na 4 części, co niestety nie wychodzi jej na zdrowie. Ukończenie jednej z nich zajmuje ok. 20 godz. co w całości daje nam ponad 80 godz. bezsensownego i nudnego biegania po lochach. Niestety najbardziej boli fakt, iż gdyby została ona wydana jako jedna całość i skrócona o połowę jej ocena byłaby o półtora punktu większa. A tak otrzymaliśmy produkt, który nadaje się tylko dla zagorzałych fanów serii lub ludzi wytrwałych, lubiących przez kilkadziesiąt godzin oglądać wciąż te same obrazy. A mogło być tak pięknie...
Na dobre: ciekawa fabuła; dobrze udaje prawdziwego MMORPG
Na złe: wiele godzin spędzonych w automatycznie generowanych i schematycznych do bólu dungeonach; nieekscytujące potyczki; poza sekwencjami fabularnymi z ekranu wieje nudą
Fabuła: 8
Grafika: 6.5
Muzyka: 7
Rozgrywka: 4.5
Ogółem: 6.5
Obrazki z gry:
Dodane: 20.12.2006, zmiany: 07.12.2013