Inuyasha: The Secret of The Cursed MaskInuyasha: Juuso no Kamen (JAP) |
|
Wydania |
2004() 2004() |
Ogólnie
|
Psi demon Inuyasha w jeszcze jednym nastawionym na miłośników anime rpg.
|
Widok
|
izometr
|
Walka
|
turówka
|
Recenzje |
Inuyasha, jak pewnie wielu wiadomo, to słynny ludzki demon o psich uszach, a przy tym główny bohater równie słynnego serialu anime. Jego ogromna popularność ciągle jest wodą na młyn producentów różnorakich gadżetów oraz, co najważniejsze dla nas, gier. Multum pozycji zalało wszystkie możliwe platformy do elektronicznej rozrywki, chociaż większość nie opuściło granic Japonii. Na szczęście kilka z nich trafiło jednak na Zachód, w tym opisywany tu jRPG dla konsoli PlayStation 2. Oto krótki tekst o tym, co gra sobą reprezentuje.
Nie znam tej serii anime, wygląda jednak na to, iż scenariusz gry stanowi raczej jej osobny epizod niż kalkę któregoś odcinka. Więcej, nawet Inuyasha nie jest głównym bohaterem, a jego obecność wygląda raczej na chwyt reklamowy. W każdym razie akcja rozgrywa się wokół proantagonisty o nazwisku Kururugi. Zależnie od początkowego wyboru pokierujemy nastolatkiem bądź dziewczyną. Niestety oprócz imienia (Michiru, Kaname), scenki wprowadzającej i kilku kosmetycznych elementów płeć nie posiada żadnego wpływu na rozgrywkę. Cała opowieść toczy się jak po sznurku beż żadnych, co bardziej skomplikowanych wątków pobocznych. Nasz uczeń/uczennica po odnalezieniu tajemniczego symbolu przypadkiem trafia do świata terroryzowanego przez demony, w którym mieszka Inuyasha wraz przyjaciółmi. Z miejsca bohater wpada w kłopoty, z których za uszy wyciąga go właśnie jego przyszły psiouchy przyjaciel. Z czasem spotyka także resztę paczki, tj. Kagome (rówieśnica proantagonisty), Shippo (braciszek Inuyashy, lisi pół-demon), Miroku (wędrowny kapłan, erotoman) oraz Sango (oschła kobieta z wielkim bumerangiem). Niestety coś więcej o nich wiedzieć będą tylko wielbiciele anime, bowiem sama gra udziela dość skąpych informacji. Na obydwoje z Kururugów poluje główny arcydemon, Naraku wraz ze swoimi przydupasami, w tym przy pomocy swojego damskiego wcielenia - Kagury. Z drugiej strony wygląda na to, iż jedynie konfrontacja z Naraku jest jedynym sposobem, aby młodzieniec (bądź dziewczyna) wrócił do domu. Z tego powodu zasila drużynę Inuyashy i razem z nią podróżuje przez krainę, walcząc przy okazji ze złem w odwiedzanych miejscach. Opowieść mimo prostoty potrafi wciągnąć, być może właśnie dzięki temu oraz elementom komedii. Po drodze da radę zahaczyć o zadania poboczne, lecz ich wykonanie oprócz satysfakcji nie przynosi większych profitów. Czasem podczas przygody zdarzają się przerwy, wtedy to możemy bliżej poznać naszych przyjaciół, lecz jak już wspomniałem nie mówią zbyt wiele o swoich losach. Podsumowując. Jeśli podejdziemy do fabuły bez większych wymagań nie powinna nas rozczarować.
Dziwi mnie za to podejście grafików do strony wizualnej. Standartowo poruszamy się trójwymiarową postacią Kururugi w towarzystwie jednego z jego kompanów po naprawdę ślicznych dwuwymiarowych tłach. Nie przeszkadza nawet fakt, iż różnorodność krajobrazów czy lokacji jest niewielka. Postacie NPC również są bez większych zarzutów. Zwiedzimy naprawdę klimatyczne miejscówki, w tym miasta i inne osiedla. Sylwetki postaci podczas rozmów również prezentują się poprawnie. Niestety czar pryska, gdy dochodzi do walki. Nie chodzi już o sam styl "chibi", w jakim zostały wykonane figurki walczących postaci, bo to kwestia gustu. One jednak są naprawdę brzydkie, mało szczegółowe, przypominają proste "lalki" z ery Nintendo 64. Przeciwnicy są pod względem wizualny jeszcze gorsi, a ich różnorodność mizerna. Tła bitewne potrafią zanudzić, bowiem jest ich jedynie kilka rodzajów, a zresztą pola walki przypominają zamkniętą arenę gdzie za "trybuny" służy taki czy inny widoczek. Kamera podczas potyczki pokazuje obraz zza pleców bohaterów trochę jak w Dragon Quest 8, niestety jest nisko umieszczona, przez co na ekranie często nie widać dwóch najbardziej skrajnych wojaków. Nie wiedzieć też dlaczego, obraz gdy walczymy jest nieco przyciemniony, wywołując tylko negatywne odczucia. Sytuację ratują jedynie zbliżenia kamery podczas zadawania ciosów, lekko komiksowa kreska oraz naprawdę udane animowane wizualizacje ataków łączonych. Sama Mapa Świata została już lepiej zaprojektowana, lokacje są odpowiednio na niej zaznaczone i wraz z rozwojem fabuły połączone ścieżkami. Z jednej miejscówki do drugiej przemieszczamy się po prostu ją wybierając.
O ścieżce dźwiękowej natomiast złego słowa nie powiem. Znakomicie podkreśla klimat, chociaż same melodie do oryginalnych specjalnie nie należą. Usłyszymy stadardowe dalekowschodnie brzmienia typowe dla produkcji gdzie akcja posuwa się szybko do przodu. Dubbing wykonano profesjonalnie, a to ważne, bo członkowie drużyny mają bardzo dużo do powiedzenia. Ich komentarze usłyszymy nawet podczas walki.
Wróćmy jednak do spraw bojowych. Twórcy poszli po najmniejszej linii oporu i zaimplementowali klasyczny do bólu turowy system walki, idźmy jednak po kolei. Na planszy bitewnej panuje tłok, bowiem w boju bierze udział cała drużyna, czyli wszystkie 6 postaci! Jedynie wyjątki od tej reguły generuje fabuła. Z taką mini-armią przegrać można jedynie na własne życzenie, bowiem wróg nie stanowi większego wyzwania, co najwyżej jedynie irytuje. Podczas eksploracji widzimy unoszący się tu i ówdzie fioletowy pył, wejście w niego aktywuje potyczkę. Niestety po wytępieniu wszystkich źródeł zła aktywują się losowe walki, pewnie po to, by gracz nie poczuł się zbyt pewnie. O kolejce decyduje parametr szybkości, co znajduje odzwierciedlenie na specjalnym kole umieszczonym w prawym górnym rogu ekranu. Polecenia wydajemy najprostsze z możliwych, czyli atak, cios specjalny, użycie przedmiotu, aktywowanie ataku łączonego itd. Zamiast Many występuje specjalna energia magazynowana w trzech kulach przy miniaturce postaci. Oczywiście wszystko więcej niż atak i użycie przedmiotu bazuje na tym "źródle zasilania", którego ubytki uzupełniamy zadając celne obrażenia. Największą wadą są jednak znowu kwestie techniczne. Ładowanie potyczki trwa dość długo, a podczas niej gra potrafi się "zawiesić" bez powodu. Co ciekawe, zgodnie logiką główny bohater to początkowo łamaga, lecz wraz z rozwojem fabuły uczy się własnych umiejętności specjalnych.
Rozwój postaci następuje szybko i odbywa się według predysponowanego schematu. Sprawia to, że zabawa może nie jest banalna, ale jest całkiem prosta i szybko się kończy. 15 godzin wystarczy by zobaczyć jedno z zakończeń. Ekwipunek, jako taki ograniczony został do akcesoriów zwiększających statystyki oraz tony przedmiotów regenerujących, które kupimy bądź znajdziemy. Niestety o ich sprzedaży należy zapomnieć, lecz pieniędzmi popuszczamy sobie kaczki na wodzie, więc funduszami nie ma co się przejmować. Jeśli ktoś odczuje namiętną chęć powtórzenia rozgrywki to gra oferuję po zakończeniu opcję New Game+.
Inuyasha: The Secret of The Cursed Mask to pozycja raczej dla osób orientujących się w temacie tego anime, jeśli jednak ktoś poszukuje dobrego interludium między poważniejszymi produkcjami również będzie jak znalazł. Rozgrywka w każdym razie była naprawdę przyjemna, jednak wewnętrznie czuje, iż nie mogę wystawić wyższej oceny niż +6/10. Na więcej niestety gra nie zasługuje, a przed niższą notą uratowała tytuł jedynie wysoka grywalność. Ostatecznie można dać grze szansę, jeśli tylko dysponujecie nadmiarem funduszy.
Nie znam tej serii anime, wygląda jednak na to, iż scenariusz gry stanowi raczej jej osobny epizod niż kalkę któregoś odcinka. Więcej, nawet Inuyasha nie jest głównym bohaterem, a jego obecność wygląda raczej na chwyt reklamowy. W każdym razie akcja rozgrywa się wokół proantagonisty o nazwisku Kururugi. Zależnie od początkowego wyboru pokierujemy nastolatkiem bądź dziewczyną. Niestety oprócz imienia (Michiru, Kaname), scenki wprowadzającej i kilku kosmetycznych elementów płeć nie posiada żadnego wpływu na rozgrywkę. Cała opowieść toczy się jak po sznurku beż żadnych, co bardziej skomplikowanych wątków pobocznych. Nasz uczeń/uczennica po odnalezieniu tajemniczego symbolu przypadkiem trafia do świata terroryzowanego przez demony, w którym mieszka Inuyasha wraz przyjaciółmi. Z miejsca bohater wpada w kłopoty, z których za uszy wyciąga go właśnie jego przyszły psiouchy przyjaciel. Z czasem spotyka także resztę paczki, tj. Kagome (rówieśnica proantagonisty), Shippo (braciszek Inuyashy, lisi pół-demon), Miroku (wędrowny kapłan, erotoman) oraz Sango (oschła kobieta z wielkim bumerangiem). Niestety coś więcej o nich wiedzieć będą tylko wielbiciele anime, bowiem sama gra udziela dość skąpych informacji. Na obydwoje z Kururugów poluje główny arcydemon, Naraku wraz ze swoimi przydupasami, w tym przy pomocy swojego damskiego wcielenia - Kagury. Z drugiej strony wygląda na to, iż jedynie konfrontacja z Naraku jest jedynym sposobem, aby młodzieniec (bądź dziewczyna) wrócił do domu. Z tego powodu zasila drużynę Inuyashy i razem z nią podróżuje przez krainę, walcząc przy okazji ze złem w odwiedzanych miejscach. Opowieść mimo prostoty potrafi wciągnąć, być może właśnie dzięki temu oraz elementom komedii. Po drodze da radę zahaczyć o zadania poboczne, lecz ich wykonanie oprócz satysfakcji nie przynosi większych profitów. Czasem podczas przygody zdarzają się przerwy, wtedy to możemy bliżej poznać naszych przyjaciół, lecz jak już wspomniałem nie mówią zbyt wiele o swoich losach. Podsumowując. Jeśli podejdziemy do fabuły bez większych wymagań nie powinna nas rozczarować.
Dziwi mnie za to podejście grafików do strony wizualnej. Standartowo poruszamy się trójwymiarową postacią Kururugi w towarzystwie jednego z jego kompanów po naprawdę ślicznych dwuwymiarowych tłach. Nie przeszkadza nawet fakt, iż różnorodność krajobrazów czy lokacji jest niewielka. Postacie NPC również są bez większych zarzutów. Zwiedzimy naprawdę klimatyczne miejscówki, w tym miasta i inne osiedla. Sylwetki postaci podczas rozmów również prezentują się poprawnie. Niestety czar pryska, gdy dochodzi do walki. Nie chodzi już o sam styl "chibi", w jakim zostały wykonane figurki walczących postaci, bo to kwestia gustu. One jednak są naprawdę brzydkie, mało szczegółowe, przypominają proste "lalki" z ery Nintendo 64. Przeciwnicy są pod względem wizualny jeszcze gorsi, a ich różnorodność mizerna. Tła bitewne potrafią zanudzić, bowiem jest ich jedynie kilka rodzajów, a zresztą pola walki przypominają zamkniętą arenę gdzie za "trybuny" służy taki czy inny widoczek. Kamera podczas potyczki pokazuje obraz zza pleców bohaterów trochę jak w Dragon Quest 8, niestety jest nisko umieszczona, przez co na ekranie często nie widać dwóch najbardziej skrajnych wojaków. Nie wiedzieć też dlaczego, obraz gdy walczymy jest nieco przyciemniony, wywołując tylko negatywne odczucia. Sytuację ratują jedynie zbliżenia kamery podczas zadawania ciosów, lekko komiksowa kreska oraz naprawdę udane animowane wizualizacje ataków łączonych. Sama Mapa Świata została już lepiej zaprojektowana, lokacje są odpowiednio na niej zaznaczone i wraz z rozwojem fabuły połączone ścieżkami. Z jednej miejscówki do drugiej przemieszczamy się po prostu ją wybierając.
O ścieżce dźwiękowej natomiast złego słowa nie powiem. Znakomicie podkreśla klimat, chociaż same melodie do oryginalnych specjalnie nie należą. Usłyszymy stadardowe dalekowschodnie brzmienia typowe dla produkcji gdzie akcja posuwa się szybko do przodu. Dubbing wykonano profesjonalnie, a to ważne, bo członkowie drużyny mają bardzo dużo do powiedzenia. Ich komentarze usłyszymy nawet podczas walki.
Wróćmy jednak do spraw bojowych. Twórcy poszli po najmniejszej linii oporu i zaimplementowali klasyczny do bólu turowy system walki, idźmy jednak po kolei. Na planszy bitewnej panuje tłok, bowiem w boju bierze udział cała drużyna, czyli wszystkie 6 postaci! Jedynie wyjątki od tej reguły generuje fabuła. Z taką mini-armią przegrać można jedynie na własne życzenie, bowiem wróg nie stanowi większego wyzwania, co najwyżej jedynie irytuje. Podczas eksploracji widzimy unoszący się tu i ówdzie fioletowy pył, wejście w niego aktywuje potyczkę. Niestety po wytępieniu wszystkich źródeł zła aktywują się losowe walki, pewnie po to, by gracz nie poczuł się zbyt pewnie. O kolejce decyduje parametr szybkości, co znajduje odzwierciedlenie na specjalnym kole umieszczonym w prawym górnym rogu ekranu. Polecenia wydajemy najprostsze z możliwych, czyli atak, cios specjalny, użycie przedmiotu, aktywowanie ataku łączonego itd. Zamiast Many występuje specjalna energia magazynowana w trzech kulach przy miniaturce postaci. Oczywiście wszystko więcej niż atak i użycie przedmiotu bazuje na tym "źródle zasilania", którego ubytki uzupełniamy zadając celne obrażenia. Największą wadą są jednak znowu kwestie techniczne. Ładowanie potyczki trwa dość długo, a podczas niej gra potrafi się "zawiesić" bez powodu. Co ciekawe, zgodnie logiką główny bohater to początkowo łamaga, lecz wraz z rozwojem fabuły uczy się własnych umiejętności specjalnych.
Rozwój postaci następuje szybko i odbywa się według predysponowanego schematu. Sprawia to, że zabawa może nie jest banalna, ale jest całkiem prosta i szybko się kończy. 15 godzin wystarczy by zobaczyć jedno z zakończeń. Ekwipunek, jako taki ograniczony został do akcesoriów zwiększających statystyki oraz tony przedmiotów regenerujących, które kupimy bądź znajdziemy. Niestety o ich sprzedaży należy zapomnieć, lecz pieniędzmi popuszczamy sobie kaczki na wodzie, więc funduszami nie ma co się przejmować. Jeśli ktoś odczuje namiętną chęć powtórzenia rozgrywki to gra oferuję po zakończeniu opcję New Game+.
Inuyasha: The Secret of The Cursed Mask to pozycja raczej dla osób orientujących się w temacie tego anime, jeśli jednak ktoś poszukuje dobrego interludium między poważniejszymi produkcjami również będzie jak znalazł. Rozgrywka w każdym razie była naprawdę przyjemna, jednak wewnętrznie czuje, iż nie mogę wystawić wyższej oceny niż +6/10. Na więcej niestety gra nie zasługuje, a przed niższą notą uratowała tytuł jedynie wysoka grywalność. Ostatecznie można dać grze szansę, jeśli tylko dysponujecie nadmiarem funduszy.
Obrazki z gry:
Dodane: 02.11.2010, zmiany: 21.11.2013