Tales of Xillia 2 |
|
Wydania |
2012() 2014() |
Ogólnie
|
Tales of... odsłona... nasta? Bezpośrednia kontynuacja Tales of Xillia, choć inny główny bohater i wydarzenia toczą się rok później.
|
Widok
|
izometr
|
Walka
|
czas rzeczywisty
|
Recenzje |
Podobnie jak w recenzji części pierwszej, nie będę pisał o tym co się w grze wydarzy, bo nie ma to najmniejszego sensu. Rzucałbym tylko niepotrzebnymi spojlerami, a jako, że jest to też bezpośrednia kontynuacja części pierwszej, to bym musiał także podać kilka kluczowych sytuacji z poprzedniczki. Powiem tylko, że będziemy teraz oglądać świat za pomocą oczu nowego bohatera, rok po wydarzeniach ukazanych w poprzedniczce.
Odwiedzimy stare zakamarki świata, które zwiedzaliśmy w części pierwszej i zobaczymy (niestety) tylko kilka nowych.
Zatrzymajmy się tutaj na chwilę.
Mamy tutaj pierwszy poważny problem, a jest nim bezczelny recykling, który ma niby swoje wyjaśnienie w historii, ale jest to zrobione słabo i nie kupuję tego.
Czytasz niektóre wypowiedzi NPCów i brzmią po prostu jak wymówka twórców w stylu: „Nie zmieniajmy nic w mapie świata, NPC powie, że zmiany pojawią się za parę lat”.
No, można i tak, ale to i tak nie trzyma się kupy. Nie mam pewności, bo nie będę pamiętał każdego dialogu z części pierwszej, tona tekstu (rozumiecie), ale pod koniec gry, nasi herosi mówią, że Fennmont w, którym jest zawsze noc, powoli już traci ten typ klimatu.
Miasto się rozjaśnia, chwilę po ostatniej walce w grze!
Dodajmy to do siebie.
Jeśli chwilę po walce już widać zmiany, nocny klimat się rozrzedza, to jak rok później może być tam dalej ciągła noc?
Bardzo szkoda, bo powiem szczerze, nowe mapki jakie stworzono na potrzebę tej gry są wysokiej klasy, a mapki z jedynki mieli gotowe, więc przerobienie ich w mniejszym lub większym stopniu nie powinno być większym problemem. Zabawne jest też to, że wiele SAVE POINTów z jedynki, które są zawsze przed pomieszczeniem z bossem dalej występują w tej grze. Jaki w tym problem? Są w tym samym miejscu co w poprzedniczce, z tą różnicą, że tam miały sens z powodu walk, tutaj nie mają, bo w większości tych miejsc nie ma nawet jednego wroga do pokonania czy też jakichś ważniejszych momentów fabularnych. Skopiowano niemalże wszystko 1:1.
Leniwe kopiowanie terenów prowadzi do drugiego poważnego problemu.
Świat jest taki sam jak w części pierwszej i problem jest taki, że wiele tych terenów miało swoje przeznaczenie, głównie dla robienia questów pobocznych. A to jakieś potwory zaatakowały sprzedawcę, a to chłopiec w jaskini szukał fantów. Tutaj te tereny są totalnie puste, nie mają żadnej wartości dla czegokolwiek.
Gra w pewnym punkcie powie nam, że możemy powoli zwiedzać znany nam już świat i szukać skarbów. Pytanie tylko po co?
W jedynce były skarby. Specjalne znajdźki pozostawione przez Króla Piratów. Tutaj ich nie ma. Znajdziemy czasami jakiś kufer z pierdołami, ale nic ciekawego z nich nie dostaniemy.
A więc biegamy po tych samych mapach, nic się na nich nie dzieje, nic tam nie znajdujemy, nic się nie zmieniło. Jedynie jaki sens ma tutaj świat to przebiec go jak najprędzej, odblokować każdy z terenów i podejść do NPCa, który daje nam zadania do wykonania lub informacje na co możemy zapolować.
Jeśli o historii mowa, nie mam nic do zarzucenia. Jest przyjemna. Początkowo myślałem, że wszystko dzieje się za szybko, co wprowadzało mały chaos, ale po jakimś czasie nieco zwalnia i powoli zaczynamy łapać o co tutaj w ogóle się rozchodzi. Ogólnie uważam, że jedynka była dla mnie ciekawsza, ale ta nie ustępuje jakoś mocno. Obie są bardzo różne pod względem klimatu.
Podoba mi się, że dodano nam coś w formie wyborów. W kluczowym punkcie jakiejś cutscenki, Ludger może wybrać odpowiedź, na zadane mu pytanie, lub jak zareagować w danej sytuacji. Wielka część tych wyborów nie będzie miała znaczenia, ale z drugiej strony, równie wielka część będzie oddziaływać na pasek przyjaźni naszego bohatera do naszej drużyny.
Będą też takie scenki, które wraz z wyborem, nieco zmienią nam przebieg odgrywanej właśnie sceny.
Gra zaoferuje nam też specjalne zadania w formie epizodów dla każdego członka drużyny, które przyznaję, są bardzo dobre. Niestety jest ich mało, zadań mamy po 4 lub 5 na każdą z postaci. Epizody mają za zadanie pozwolić członkom naszej ferajny zaprzyjaźnić się ze sobą i w tym miejscu też najbardziej będziemy boostować przyjaźń. Jeśli wybory będą złe, to Ludger nie zapunktuje w oczach naszych bohaterów.
Ta mechanika ma także dodatkowe profity. Wykonywanie epizodów i maksowanie przyjaźni dodaje nam dodatkowe elementy do scenek jakie będziemy oglądać.
Dla tych co boją się, że będą stratni, bo nie najlepiej wybrali, powiem, że można w grze zdobywać mikstury przyjaźni, a też sama walka zbliża do siebie naszą ekipę, więc jeśli zawalimy podczas wyborów, to nie ma się czego obawiać.
Mam pewien problem z naszą drużyną.
Nasz bohater jest niemową. Nie dosłownie, ale pamiętacie jak w Chrono Triggerze, Crono się odzywał do naszego party? No właśnie, nic nie gadał. Ludger jest dokładnie takim bohaterem.
Umie mówić, bo czasem powie „Uhhhh”, „Yeah” czy tam „What?”, ale sami przyznajcie, dzieje się coś na ekranie, krzyczą do siebie, ktoś z kimś walczy, tam ktoś kogoś dźga mieczem, a Ludger w czasie dramatu wydaje z siebie jakiś pomruk. Nie podoba mi się to.
Tym bardziej, że w jednym miejscu gry, mamy scenę, gdzie Ludger wypowiada pełne zdania, które są udźwiękowione, aktor czyta je bardzo dobrze, więc dało się to zrobić.
Druga sprawa, to ogólnie cała drużyna, W jedynce było czuć jak ważni są dla siebie.
Tutaj cała historia skupia się na Ludgerze, przez co relacje naszego zacnego party zostały mocno ograniczone. Każda czynność, sytuacja lub scenka którejś z postaci pobocznej odnosi się do Ludgera, często całkowicie pomijając każdą inną możliwą postać jaka by mogła tam wnieść cokolwiek do sceny. Masz wręcz wrażenie, że nawet ze sobą nie rozmawiają, a jak już to robią, to nie mówią nic ciekawego.
Mamy tutaj postać głównego bohatera jedynki, który uratował małą Elize przed życiem w samotności. Bardzo chciał pomóc jej znaleźć nowy dom. Ich dialogi podczas skitów i podczas przechodzenia fabuły budowały wiarygodną relacje pomiędzy nimi, tutaj zapamiętałem go jako osobę, która sprawia wrażenie, że owej Elize nie zna.
Częściowo winna jest tutaj ta nieszczęsna mechanika przyjaźni. Jako, iż bohaterem jest Ludger to przyjaźń jaką budujemy, to skupia się tylko na nim, więc twórcy chyba nieco zapomnieli, by nasza oryginalna drużyna z poprzedniczki także budowała własne relacje.
Wcześniej wspomniane epizody nieco poprawiają tą sytuację, bo tam bohaterowie z jedynki błyszczą, ale nieważne jak dobrze im one wyszły, nie naprawiają całkowicie tego problemu.
Oprawa graficzna nie przeszła za bardzo liftingu, zmieniono tylko wygląd naszych postaci, ale nie trzeba się obawiać. Dla tych co wolą stroje z jedynki, lub ich warianty śpieszę z informacją, że można je zdobyć robiąc epizody i zaprzyjaźniając się z Ludgerem.
Mimo nikłych zmian w tym aspekcie, mam wrażenie, że coś zmienili jeśli chodzi o klatkarz. Dalej jest to 30FPS podczas eksploracji, a 60FPS podczas walk, ale każdy ruch kamerą sprawia wrażenie gładszego od tego co widzieliśmy w poprzedniczce. Niestety nie jestem wstanie stwierdzić co jest powodem, ale zmiana jak najbardziej na plus.
Niestety to jedyna poprawa jeśli chodzi o płynność.
Myślałem, że wraz z kolejna częścią, dopracują silnik i gra nie będzie tak tracić płynności jak jedynka. Niestety tutaj jest jeszcze gorzej z jakiegoś powodu. Gra potrafi spowolnić jeszcze bardziej niż w jedynce, a to potrafi być irytujące.
Nawet w miastach klatki się tracą w bardzo widoczny sposób.
Najprawdopodobniej jedną z przyczyn jest to, że mamy w miastach więcej widocznej ludności, ale jeśli mam się czepiać, to modele NPCów nie są aż takiej jakości by powinno być to problemem. Istnieją na tej konsoli gry, które mają jednak bardziej zaawansowaną grafikę, a nie spowalniały tak bardzo jak ta tutaj.
Pod względem dźwiękowym jestem usatysfakcjonowany.
Dobry angielski dubbing z jedynki, przegrywa z bardzo dobrym dubbingiem z dwójki. Aktorzy bardzo naturalnie brzmią w swoich rolach, szczególnie aktor, który czyta dialogi Rowena. W jedynce był bardzo dobry, a tutaj jest jeszcze lepszy. Poprzednio zarzucałem, że Milla brzmiała jakby dialogi czytał syntezator mowy. Całe szczęście, tym razem aktorka poradziła sobie znacznie lepiej. Nie jest to jednak dubbing doskonały. Wypowiedzi, które nawiązują do prac pobocznych jakich się będziemy podejmować, czasem są czytane beznamiętnie, ale jest tego tak mało, że jestem w stanie to przeboleć.
Przyczepić się mogę do tego, że muzyka nie została zmieniona, dodano kilka nowych utworów i ogólnie porównując z jedynką, to mam mieszane uczucia. Krytykowałem tam, że tematy muzyczne stworzone pod walkę szybko mnie znudziły, tutaj mamy inne, ale dalej nie podobały mi się jakoś szczególnie. Dopiero te z walk z bossami mi się spodobały, są znacznie lepsze od tych z jedynki.
Teraz czas opisać chyba najważniejsze elementy gry.
Zacznijmy od mięsa.
System walki przeszedł małą metamorfozę.
Ze względu na to, że mamy jednego głównego bohatera twórcy zaserwowali nam nieco inny pomysł na walkę. Ekipa z BandaiNamco wie, że ich gra to tony grindu, więc dali nam bohatera który dzierży nie jedną, nie dwie, a trzy bronie. Mamy do dyspozycji małe szybkie miecze, wielki młot i pistolety. Każda z tych broni działa inaczej na różnych przeciwników. Jeśli walczymy powiedzmy z żółwiem, to najlepszy jest młot, jeśli z ptakami to broń palna, a miecze dobrze działają na powiedzmy rośliny. Taki system przypomina nieco kamień/papier/nożyce, ale w takim ekstremalnie szybkim wydaniu. Ludger jest tak szybki, że nawet ciężkim młotem posługuje się równie szybko co Leia swoim kijem. A co potrafi zrobić z mieczami to już bajka.
Nasz protagonista posiada też specjalny tryb walki, który uruchamiamy za pomocą naciśnięcia L3+R3 po uprzednim naładowaniu paska tej umiejętności. Jak załączymy ten tryb to walka z drużynowej zmienia się w walkę gdzie pozostaje tylko główny bohater z całą zgrają przeciwników. Spodoba się wam to. Jesteśmy w czasie używania tej umiejętności całkowicie OP i nie da się nas zabić. Mamy potworny wzrost siły, jak i nowe możliwości tworzenia unikatowych kombosów. Jest coś bardzo satysfakcjonującego w ciachaniu przeciwników w tym trybie.
To nie wszystko co oferuje system walki, ale nie będę się rozpisywać na temat każdego jego aspektu, pozostawię wam nieco do odkrycia na własną rękę.
Mam mieszane uczucia co do zmian jakie zaserwowano nam w rozwoju umiejętności naszych bohaterów.
W części pierwszej mieliśmy Lilie w której rozwijaliśmy wszystko co chcieliśmy i jak chcieliśmy. Nie była to idealna mechanika, bo ewidentnie mocno obniżał poziomu trudności po odpowiednim wybieraniu umiejętności, przez co rozumiem chęć zmiany tego systemu na jakiś inny.
Usunięto ten element gry i teraz mamy coś o nazwie Allium Orb.
Działa to tak, że każda z postaci posiada jeden slot na takiego orba. Orby dostaniemy wraz przechodzeniem historii, kupimy, wykrafcimy, dostaniemy w prezencie, albo będą nagrodą za wykonanie fuchy. Każdy z orbów ma dany element. Walcząc i biegając po mapie, znajdziemy „pierwiastek ziemski”, który jest od razu pochłaniany przez owe orby. Jeśli orb się naładuje do progu jaki wymaga, dostajemy umiejętność, atak lub wzmocnienie ataku jaki już posiadamy. Na swój sposób działa to bardzo podobnie jak w jedynce, z tymi różnicami, że punkty które wydajemy na umiejętności dostawaliśmy za lvlowanie, a wyżej wspomniane pierwiastki musimy... farmić!!! Inna sprawa jest taka, że nie da się tak ładnie planować rozwoju. Cały system jest mało przejrzysty. Uczymy się po prostu wszystkiego na czuja i liczymy, że w końcu trafimy na jakieś ważniejsze umiejętności kiedyś nam się pojawią i się w końcu ich nauczymy, a w Lilii z jedynki wyszukiwałeś, rozwijałeś i wiedziałeś na czym stoisz.
Wole system jaki stworzono w jedynce, ale jestem świadom, że wymagana była zmiana. Niestety zmiana czegoś co było dość dobre, na coś tak dziwnego to nie jest najlepszy wybór. Można było nieco znerfić samą Lilię i dodać jej jakiejś nowe właściwości i byłbym zadowolony.
Musze poruszyć jeszcze pewną sprawę, która mnie męczy.
W grach tej serii, naprawdę wiele sobie pofarmisz. Twórcy uznali, że farmienie EXPa to mało, to dodali farmienie pierwiastków pod orby, ale to nie wszystko.
Teraz też będziemy farmić także punkty SP. W jedynce dostawaliśmy je zdobywając poziomy doświadczenia jak i rozwijając samą Lilię w odpowiedni sposób. Przypominam, że za punkty SP ekwipujemy umiejętności pasywne.
Podobnie jak w poprzedniej części, zdobywając poziomy, zdobywamy punkty SP, ale niestety nie na tyle, byś mógł ekwipować każdą ważniejszą dla ciebie umiejętność. Resztę tych punktów będziemy sobie grzecznie farmnić. Każda z postaci może zdobyć bonusowe punkty po odpowiedniej liczbie walk z danym przeciwnikiem. Nie musisz mieć ich w party podczas walk, nawet poza walką licznik pokonanych wrogów będzie się im naliczać, ale powiedzmy sobie szczerze...
Przeciwników mamy tutaj sporo, a prawie każdego trzeba pokonać 200 razy by zdobyć maksymalną ilość bonusowych punktów SP dla bohaterów. To jest kilka tysięcy walk, które będziemy powtarzać do znudzenia. Można pomyśleć, że można to pogodzić z famieniem EXPa, prawda? Nie da się. Punktów doświadczenia za niskopoziomowych przeciwników nie dostaniecie za wiele, a i walka z nieco silniejszymi też nie ma sensu. Najgorsza jest monotonia i myśl, że musiałbyś jeszcze powtarzać takie walki przez wiele kolejnych godzin. U mnie efektem prób farmienia punktów SP było to, że wiele późniejszych momentów gry przebiegałem nie walcząc z czymkolwiek. Omijałem każdego z wrogów, bo miałem dość walki i straty czasu jaki to powoduje.
Żeby tego było mało, to nie wszystko. Do tego całego farmienia dochodzi jeszcze pewien mały aspekt fabularny.
Z powodu pewnych nieprzyjemnych wydarzeń, jakie odgrywają się na początku, mamy na karku dług w wysokości 20mln złota, które będziemy spłacać podczas przechodzenia gry. Co pewien próg będzie do Ciebie dzwonić Nova, jedna z postaci pobocznych, w celu uregulowania należności.
Zatem na początku gry uzbrój się w cierpliwość, bo często będziesz miał taki dylemat:
„Kupić miecz za X złota? Może lepiej oddać pieniądze? Całą ratę, czy tylko część spłacić?”
Albo kupujesz ekwipunek, albo oddajesz grzecznie pieniądze.
Chcesz się gdzieś przemieścić? BAM. Nie możesz, bo fabularnie nie oddałeś jeszcze 100k złota. Trzeba je uzbierać wykonując fuchy u NPCa. Same fuchy dzielą się na śmieciowe i na mniej śmieciowe. Nie ma tutaj niczego ciekawego, tona powtarzalnych zadań typu idź i zabij, idź i znajdź lub idź i oddaj. Najciekawsze z nich to polowanie na elitki, ale to też zostało potraktowane mocno średnio. Elitki w tego typu grach przeważnie sprawiają pewne problemy. Tutaj tylko jedna z nich mnie pokonała, a to tylko i wyłącznie z powodu mojego błędu, bo nie zauważyłem, że nie mam w drużynie healera.
Jak wcześniej pisałem, trzeba zdobywać przyjaźń i jeśli nie poradzisz sobie za dobrze w epizodach i wyborach, zostaje ci walka albo granie w pokera w celu zdobywania żetonów, czyli... farmienie.
Za te żetony kupimy miksturki przyjaźni. Problem z tym jest taki, że zdobywanie żetonów jest równie mozolne co grind przyjaźni na walkach. Raz masz dobry dzień i będzie ci szło dobrze, a w inny każda możliwa partia nie będzie ci wychodzić. Raz w krótkim czasie zdobyłem ich tyle, że kupiłem kilka miksturek, a dzień później nie potrafiłem zdobyć nawet jednej. Cała gra w pokera jest totalnie losowa, więc zostaje nam liczyć na szczęście.
Gra zajęła mi znacznie więcej czasu niż poprzedniczka, a to za sprawą grindu jaki wymaga. Jak widać w tekście, dużo narzekam na to co tutaj zrobiono, ale nie zrozumcie mnie źle. To że narzekam na coś, nie oznacza, że to psuje grę. Wręcz przeciwnie, gra broni się sama ciekawą historią, poprawionym systemem walki, nowe tereny są naprawdę pomysłowe, sam fakt, że próbowano naprawić parę problemów z jedynki jest zawsze na plus, zaś na minus mogę zaliczyć to jak niektóre „poprawki” im niestety wyszły.
Uważam, że to dobra gra, ale jest dla mnie po prostu gorsza od części pierwszej. Jestem także w stanie zrozumieć, że znajdą się osoby, które właśnie tą część uznawać będą za tą lepszą. Sam wiem jak swego czasu podchodziłem do kontynuacji wspomnianego wcześniej Chrono Triggera.
Problemem grania w kontynuację jakiejś gry, szczególnie jeśli grasz obie zaraz po sobie, są przyzwyczajenia jakie nabywamy w grze w jaką zagramy jako pierwszą, a zarazem oczekujemy od kolejnej znacznie więcej. Co więcej, jak zagramy je w krótkim odstępie to oczekiwania zawsze będą większe niż jakbyś miał w nią pograć dopiero po roku, kiedy już nie ma hypu na tytuł. Ja niestety sobie przerwy nie zrobiłem, zacząłem grać w kolejną i przez dłuższa chwilę czułem się nieswojo. Z czasem te odczucia zniknęły i spokojnie przechodziłem tą naprawdę udaną kontynuację.
Daję grze ocenę 7/10, a szkoda. Gdyby twórcy nie podeszli leniwie do paru aspektów gry, spokojnie mogłem dać więcej.
Jeśli opisywany przeze mnie problem dotyczący grindu to dla ciebie za wiele, odejmij jeden punkt z oceny końcowej.
Obrazki z gry:
/obrazki podstępnie kradzione z sieci/
Dodane: 21.08.2014, zmiany: 01.09.2018