Treasures of Montezuma: Arena |
|
Wydania |
2014() |
Ogólnie
|
Mix gry logicznej i elementów RPG, kolejny klon Puzzle Questa tylko niestety mało udany.
|
Widok
|
izometr
|
Walka
|
turówka
|
Recenzje |
Podobnie jak różne odmiany Tetrisa, gry logiczne polegające na zamianie miejscami i łączenie w trójki tego samego koloru różnej maści klocków czy klejnotów towarzyszą nam od wielu lat. Z początkiem obecnego wieku światło dzienne ujrzało Bejeweled, na nowo propagujący ten model zabawy. Następnie pojawił się światowy hit w postaci Puzzle Questa, który dorzucił jeszcze elementy RPG. Niestety od tamtej pory mamy już tylko marnych naśladowców.
Wchodząc do menu zastajemy dwa rodzaje rozgrywki: Arena i Endless. Drugi tryb należy jednak dokupić osobno, więc go pominiemy. Ogólnie jednak sama gra jest całkowicie darmowa (F2P), aczkolwiek posiada system mikropłatności. Z drugiej strony można sobie świetnie radzić bez wydawania prawdziwych pieniędzy, bo pomagają one jedynie oszczędzić nieco czasu. Tylko czy będzie komuś na tym zależało, mając na uwadze miałkości tytułu?
Wróćmy jednak do Areny, a dzieli się ona na dwa tryby. „Story” to ścieżka fabularna, gdzie ścigany przez Corteza Montezuma trafia do świata demonów i musi przejść tam próbę, by zyskać pomóc bogów w walce z bandą najeźdźców. Drugim trybem jest „Tournament”, czyli wszystko, co związane z rozgrywką online. W obu przypadkach reguły zabawy są podobne, toczymy kolejne pojedynki z wirtualnymi przeciwnikami, niestety „kampania” fabularna pełni funkcję czysto treningową przed zawodami w Sieci, a opowieść w żaden sposób nie przykuwa do ekranu TV.
Na planszy rozrzucone są różnokolorowe klocki, a my przestawiamy je na zmianę z oponentem tak, by razem (w jednej linii) zgrupować minimum 3 jednego koloru - wtedy znikają, wypełniając odpowiednie paski. Gdy któryś zapełni się całkowicie, aktywuje się tzw. Totem, w zależności od rodzaju leczący rany lub zadający obrażenia od jednego z kilku żywiołów. Te same działania możemy podjąć samodzielnie grupując odpowiednie symbole na planszy (czaszki i butelki). Wygrywamy, kiedy wróg straci wszystkie punkty życia. Proste? Tak. Przyjemne? Najwyżej na paręnaście minut, bo później zieje nudą. Narzucono limit walk, lecz jest wystarczająco wysoki, by się nim nie przejmować, zresztą sam odnawia się co jakiś czas.
Tytuł posiada szczątkowe elementy RPG. Nasz bohater otrzymuje punkty doświadczenia, dzięki którym rozwija atak, obronę oraz pasek życia. Posiada też wymienny ekwipunek, oraz może mieć przy sobie przedmioty jednorazowego użytku jak np. mikstury leczące. Za każdą walkę otrzymujemy również pewną liczbę klejnotów na zakupy.
Jeśli chodzi oprawę graficzną, to została poprawnie wykonana, w klimacie rzecz jasna takim, by pasowała do tytułu gry. Schludnie, skromnie, ale stylowo. Dźwiękowo natomiast jest raczej nijako, jakoś mi te melodie nie zapisały się w pamięci. Niestety wersja PS3 posiada pewien problem - spadki animacji. "Chwytając” klocki przy pomocy pada odnosiłem często wrażenie, jakby działo się to z opóźnieniem. Ogólnie rzecz biorąc gra przy pomocy DualShocka 3 do wygodnych nie należy. W trybie sieciowym natomiast, mimo protekcji nowicjuszy, gracze o dłuższym stażu bez przeszkód mogą ich atakować. Niedopatrzenie czy jawne przyzwolenie?
Podsumowując - największą zaletą tejże produkcji jest to, że pobierzemy ją za darmo. Poza tym nie widzę innych powodów, dlaczego mielibyście posiadać ten tytuł na dyskach Waszych konsol, lepiej już po raz któryś przejść Puzzle Quest.
Plusy:
+ Za darmo (prawie)
+ Brak przymusu korzystania z mikropłatności
+ Oprawa graficzna w azteckich klimatach
+ Krótkie sesję z grą są nawet przyjemne…
Minusy:
- …ale na dłuższą metę wieje nudą
- Brak możliwości pojedynku przy jednej konsoli
- Obsługa padem jest mało wygodna (opóźnione reakcje)
- Gra lubi sobie chrupnąć
Moja ocena: +5/10
Tą recenzję pierwotnie opublikowano na www.pssite.com. Umieszczam ją tutaj za zgodą i wiedzą władz wspomnianego portalu.
Obrazki z gry:
Dodane: 23.12.2014, zmiany: 22.02.2015