7th Dragon 2020 |
|
Wydania |
2011() 2016( Nieoficjalnie) |
Ogólnie
|
Wariacja na temat Etrian Odyseey, ale w klimatach smoczej postapokalipsy.
|
Widok
|
izometr
|
Walka
|
turówka
|
Recenzje |
„A co by było gdybyśmy zmałpowali Etriana?” - pomyślał pewnego dnia ktoś w imagepoch i wszedł w zadanie do tego stopnia że jako directora projektu wyznaczył gościa odpowiedzialnego za pierwsze Etrian Odyssey. Wynikiem prac był DSowy crawler zwany 7th Dragon, który niezaprzeczalnie wionął Etrianem. Przyjęty był ciepło ale bez szału, z różnych mniej lub bardziej ważkich powodów rozgrywkowych. Dlatego może gdy przyszła pora ukleić jakiś sequel, poszedł on w odmienną stronę w niemal wszystkim (poza tym że są smoki).
Sequel ten – a może gra poboczna – czyli bohater niniejszej recenzji, zamienił DS na rywalizujące PSP, zamienił grafikę ze sprite'ów na pełne 3D, zamienił wreszcie stylizację z high fantasy na urban fantasy – teraz akcja dzieje się nie wśród elfów i rycerzy, ale nieomal tu i teraz, w sielskich klimatach postapokaliptycznej Japonii.
Sprawa jest bowiem taka, że pewnego dnia znienacka na Ziemi pojawiają się smoki i w krótkim czasie wybijają większość życia na planecie. Gracz kieruje wykreowaną przez siebie postacią-protagonistą określonym jako osoba „o potencjale rangi S” (co znaczy w sumie tyle, że stoi wysoko, wysoko ponad przeciętnymi cywilami), która ledwo przeżyła ten atak i pospołu z dwoma innymi, również utworzonymi przez gracza postaciami rangi S zaczyna kontratak przy wsparciu organizacji pozarządowej zwanej Murakumo. Oznacza to zdobywanie nowych zasobów, ratowanie ocalałych cywili, a wreszcie zabijanie coraz potężniejszych smoków.
Poza prezentacją gra jednak jest nadal dość blisko swoich Etrianowych korzeni – core gameplay nadal polega na eksploracji nowo odblokowanej lokacji, wygrywaniu random encounterów oraz tłuczeniu obecnych na mapie smoków (w gruncie rzeczy tutejszy odpowiednik FOE, choć mniej uciążliwy i nie respawnuje się). Za to wszystko dostaje się expa, punkty umiejętności, a smoki dropią specjalne zasoby liczone w punktach, które po powrocie do bazy można wydać na produkcję nowych przedmiotów bądź w ten czy inny sposób przydatnych sekcji budynku. Po zabiciu głównego smoka zostaje odblokowana nowa lokacja i proces zaczynany jest od nowa. W przeciwieństwie do Etriana jednak wszystko jest dużo mocniej fabularyzowane – jest jasno uzasadnione co robimy i dlaczego, zdarzają się zwroty akcji i inne niespodzianki, z którymi trzeba będzie jakoś sobie radzić przy wsparciu ludzi w bazie. Zabawę będą też urozmaicały misje poboczne, dawane zazwyczaj przez odratowanych cywili.
Mechanicznie jest całkiem fajnie – klas jest zaledwie kilka, ale party składa się z tylko trzech postaci więc nie ma obawy że będzie dublowanie ról. O użyteczności postaci decydują przede wszystkim posiadane umiejętności. Podobnie jak w co lepszych etrianach przy każdej postaci łatwo można zauważyć ze dwie grupy umiejek które wzajemnie się wspierają i tworzą razem build – na przykład Trickster może skupić się na sztyletach, co daje focus na różne statusy typu trucizna, albo też na pistoletach, co daje ataki obszarowe oraz potężne crity. Dzięki temu oraz dzięki łatwym respecom i zmianom klas, można w miarę swobodnie eksperymentować i sklejać ekipy wymiataczy, a efekty będą dość szybko zauważalne, co mi sprawiało sporą przyjemność. Wrogowie natomiast są w miarę sensownie wyważeni, choć z czasem i wraz ze zdobytym doświadczeniem większość walk będzie szła autobattle, za wyjątkiem smoków – ale i tu endgame smoki to jednak nie ten sam poziom zagrożenia co na początku, gdy nie miało się prawie wcale umiejętności i sprzętu. Trochę szkoda, ale w gruncie rzeczy wcale nie tęsknię za 7thD Code VFD, gdzie większość story bossów można było wygodnie zabić tylko kompletnie skupiając drużynę na jednym aspekcie mechanik.
Oprawa jest OK, bardzo kolorowa, utrzymana w stylistyce Super Deformed, ale też całkiem OK animowana – każdy atak ma unikatową animację, każdy wróg jest w ciągłym ruchu i generalnie jest na czym oko zawiesić, szczególnie że smoki mają bardzo kreatywne i niespodziewane projekty. Muzyka zaś jest klasą samą w sobie – z jednej strony legendarny Yuzo Koshiro ukleił fantastyczne elektroniczne kawałki (szczególnie Rival Arrival grające przy pojedynkach z Neko i Daigo), z drugiej strony gra oferuje ciekawostkę, to jest vocaloidowe arranżacje wszystkich utworów w grze, które można odblokować i aktywować ratując samą Hatsune Miku w ramach jednego z sidequestów. Mi vocaloidowe kawałki nie przypadły aż tak bardzo do gustu, ale niezaprzeczalnie mają swój klimat.
7th Dragon 2020 jest moim zdaniem jednym z najlepszych RPGów wydanych na konsole przenośne i bardzo solidną, przystępniejszą alternatywą dla Etrianów.
Plusy:
+ względnie nieźle zbalansowany system klas
+ solidny rozmiar
+ sensowny poziom wyzwania
+ dobra oprawa audiowizualna
Minusy:
- prosta konstrukcja lokacji
- z czasem poziom trudności spada zauważalnie
Moja ocena: 5/5
Obrazki z gry:
/obrazki dostarczył Rankin Ryukenden/
Dodane: 31.03.2016, zmiany: 07.06.2021