Dissidia: Final Fantasy |
|
Wydania |
2008() 2009() |
Ogólnie
|
Połączenie bijatyki i rpg, z postaciami z niemal wszystkich odcinków serii Final Fantasy.
|
Widok
|
3d
|
Walka
|
czas rzeczywisty
|
Recenzje |
Prolog...
Muszę przyznać, że rzadko mi się zdarza mi się czekać na grę od pierwszego newsa, jakiego się o niej zobaczyło. Pamiętam jak dziś, mniej więcej półtora roku temu, wchodzę na pewien serwis poświęcony grom RPG a tam wiadomość, iż powstanie pewna gra na PSP, w której będziemy kierować postaciami z uniwersum Final Fantasy, dano wtedy tylko logo gry. Ot tyle SE dało na początek informacji o Dissidii, a ja już zapragnąłem w nią zagrać, nie wiem czemu, ale czułem, że będzie to hit. Czy opłacało mi się czekać? Czy gra jest tak dobra jak obiecywano i miodna jak oczekiwałem? Czytajcie dalej, a się dowiecie ;).
Rozdział 1 - Fabuła...
I co tu teraz napisać? Gra jest niestety na razie dostępna tylko po japońsku, przez co nie mamy możliwości dowiedzenia się, o co w tym wszystkim chodzi. Ominę więc ten punkt, lecz gdy tylko odbędzie się premiera w Europie/USA uaktualnię recenzję by nikt nie był do tyłu:). Powiem tylko tyle, że cała gra jest podzielona na chaptery (w grze noszą nazwę Destiny Odyssey I, II, ... , X), a w każdym z nich kierujemy inną postacią z Final Fantasy. Zaś każdy z rozdziałów dzieli się na pięć faz, po których na końcu czeka nas boss, dla przykładu, biorąc Destiny Odyssey VIII kierujemy Squallem, pod koniec walczymy z Ultimecią, tak właśnie mniej więcej to wszystko wygląda :).
Rozdział 2 - Grafika oraz dźwięki...
Dissidia powstała na silniku Crisis Core, który mi przypomina bardzo ten z Kingdom Hearts. Square-Enix dodatkowo obiecywało, że D:FF będzie ciut lepsze niż prequel Final Fantasy VII na PSP pod względem graficznym. I tutaj jednak SE nas oszukało. Grafika zamiast być lepsza jest (bynajmniej dla mnie) ledwo na równi, jeśli nie powiedzieć że gorsza. Nie powiem, efekty specjalne (różnej maści wybuchy, EX-Mode itd.) prezentują się naprawdę bardzo dobrze i one co jak co, przewyższają te z CC:FFVII. Lecz jeśli popatrzeć choćby na postacie, to nie umywają się one do Crisis Core, tak samo mapy nie są zbyt dopracowane. Są duże, tego zarzucić nie można, lecz mało szczegółowe i trochę pustawe. Jednak gdy już są jakieś obiekty, to możemy je zniszczyć (w jednej lokacji nawet całą podłogę można roznieść w pył ;).
Jeśli chodzi zaś o muzykę, to jak zawsze w Final Fantasy, jest ona na najwyższym poziome. W trakcie walki towarzyszą nam znane utwory ze starszych FF, oczywiście nie zabrakło One Winged Angel ;). Żeby było milej, to my sami wybieramy przed każdą walką kawałek który chcemy usłyszeć gdy będziemy spuszczać przeciwnikowi łomot.
Rozdział 3 - Gameplay...
Jeśli ktoś chociaż trochę interesuje się światem gier, wie czym dokładnie jest Dissidia, czyli połączeniem RPGa i bijatyki. Zacznę może od postaci którymi będziemy walczyć, mianowicie jest ich łącznie 22, po jednym dobrym i złym z pierwszych dziesięciu fajnali plus dodatkowo Shantotto z FFXI i Gabranth z FFXII. Każda z nich charakteryzuje się innym stylem walki, umiejętnościami, dobrymi i słabszymi stronami. Część z nich jest bardzo łatwa do opanowania, a do części potrzeba nam będzie trochę więcej czasu na trening. Oczywiście w miarę wzrostu poziomu każdej z postaci zdobywamy nowe umiejętności, które pomogą nam w ratowaniu świata. Jeśli chodzi o współczynniki jest ich na bijatykę w sam raz, HP, CP - odpowiedzialne za przydzielanie skillów, BRV - liczba startowa Bravery Points, o nich później, ATK, LUK, DEF, nie zabrakło również ekwipunku (nie widzimy zmian w wyglądzie postaci), który będzie zwiększał nasze statystyki i mnożniki. Wspomniałem o czymś co zwie się Bravery Points, jest to bardzo oryginalna rzecz porównując Dissidie do innych gier. Jakby to tu wam wytłumaczyć krótko i prosto... Wygląda to wszystko mniej więcej tak: zaczynając walkę i gracz i przeciwnik dysponuje pewną ilością punktów HP i BP. Pierwsze przeciwnik traci po naszym ataku kółkiem, ilość jaką straci zależy od ilości BP jaką dysponujemy, je zaś odbieramy przeciwnikowi kwadratem. Gdy nasz atak się powiedzie, liczba Bravery Points redukuje się do zera, po czym zaczyna się regenerować do takiego stanu z jakim zaczęliśmy. Mam nadzieję że zrozumieliście mniej więcej na czym to wszystko polega :P.
W walce możemy również używać Summonów, uaktywniają się jednak one automatycznie po spełnieniu odpowiedniego warunku. Tak np. gdy sprowadzimy ilość BP przeciwnika do zera dzięki Ifritowi ilość naszych Bravery Points mnożona jest przez półtora. Inną fajną funkcją jest EX-Mode (coś na wzór Limit Break'ów z FFVII) którego możemy użyć gdy pasek za niego odpowiadający napełni się maksymalnie. Gdy go włączymy wygląd naszej postaci zmienia się na chwilę, odnawia jej się HP i odbiera przeciwnikowi więcej BP, kiedy zaś uda nam się zaatakować przeciwnika pod względem HP ukazują nam się prawdziwe możliwości EX-Mode :). Mamy wtedy możliwość użycia specjalnego ataku, który w 75% może zakończyć walkę naszym zwycięstwem (lub w najgorszym wypadku zwycięstwem przeciwnika gdy on użyje EX-Mode). Między walkami w story mode poruszamy się na czymś co przypomina bardzo szachownicę, podzielona jest ona na pola, zaś na każdym takim polu może się coś znajdować. Najczęściej będą to przeciwnicy, lecz zdarzają się różnego rodzaju skrzynki, potiony itp. Głównym celem na 'szachownicy' jest dotarcie do pieczęci, po której złamaniu przechodzimy do kolejnej fazy rozdziału.
Epilog...
Nie wiem jak dla innych, ale gra spełnia w większości oczekiwania jakie miałem w stosunku do niej. Teraz nic tylko czekać aż wyjdzie w zrozumiałym języku (chodzą słuchy że ma to nastąpić w połowie 2009, pożyjemy zobaczymy), lub czekać na jakiegoś nieoficjalnego angielskiego patcha :P.
Plusy:
+ artworki postaci, efekty specjalne;
+ muzyka;
+ obszerna biblioteka informacji;
Minusy:
- niestety, na razie tylko po japońsku;
- ciężkie opanowanie niektórych postaci
Grafika: 4-/5
Muzyka: 5+/5
Grywalność: 4/5
Ocena ogólna: 4+/5
Obrazki z gry:
Dodane: 18.12.2008, zmiany: 21.11.2013