RiglordSaga 2 (JAP) |
|
Wydania |
1996() |
Ogólnie
|
Druga część serii (w zasadzie miniserii, bo przy okazji to część ostatnia) wydana została już tylko w Japonii. A szkoda, bo według Rolly'ego to jedna z lepszych pozycji na Saturna. Dla przypomnienia - to strategia turowa, ale ze swobodnym spacerowaniem po świecie i normalnym "erpegowym" klimatem pomiędzy walkami.
|
Widok
|
izometr
|
Walka
|
turówka
|
Recenzje |
Już sporo czasu minęło odkąd pierwszy raz zagrywałem się namiętnie w Mystarię (znaną jako Riglord Saga w Japonii) z Saturna, było to koło 8 lat temu - wspaniałe czasy i wiele innych zaliczonych rpg-ów po drodze, mimo to uważam tą grę za jedną z najlepszych przedstawicieli swojego gatunku. Aż tu nagle, po latach wpada mi w ręce jedna z najbardziej pożądanych gier, druga część tej wspaniałej pozycji - od razu sentyment powrócił i pojawiła się łezka w oku... Riglord Saga 2 w mojej chatce, wspaniała chwila dla gracza. Popędziłem jak szalony i szybko włożyłem płytkę do czarnej wysłużonej już konsolki. To, co wam przedstawię będzie czymś na podobieństwo wyliczanki i porównania z pierwszą częścią, (więc poczytajcie także o preqelu) no i rasową recenzją.
Zaczynamy!
Po wielu latach pokoju (w kwestii wyjaśnienia - akcja gry dzieje się dużo wcześniej przed wydarzeniami przedstawionymi w Mystarii) na kontynencie Riglord, pojawia się grupa siedmiu potężnych magów, która pragnie wojny i chce pokazać całemu światu jak potężną i niszczycielską posiadają armię. Na dowódców wybierają najsilniejszych swoich wojowników Galzarda i Raglosa, którzy mają poprowadzić ich wojska do zwycięstwa i zajęcia każdego ludzkiego skupiska. W tym samym czasie poznajemy główną bohaterką Mieu - księżniczkę z Królestwa Smoka, która pobiera lekcję u swojego ojca. Po pewnym czasie zamek najeżdżają Raglos i Galzard. To początek konfliktu, w dodatku zabijają jedyną bliską osobę Mieu - jej ojca. Niestety ona i jej przyjaciel Rasty są zbyt słabi by walczyć - uciekają, a zamek staje w płomieniach. Nie obejdzie się bez zemsty, Mieu i Rasty wyruszają z Królestwa w poszukiwaniu sojuszników. Tyle o scenariuszu - co będzie dalej sami zobaczycie jak zagracie.
Na samym początku już rzucają się w oczy duże zmiany, choć także sporo cech napotkanych w Mystari. Ale po kolei. Intro zdecydowanie nabrało rozmachu i wygląda dużo lepiej niż poprzedniczki, (chociaż zrobione jest w ten sam sposób tzn. przedstawia nam wszystkich naszych bohaterów) i prezentuje się naprawdę ładnie. Rozgrywka to już to, co spowodowało mój szeroki uśmiech na gębie. W roli przypomnienia dodam, iż jest to strategia turowa podczas walki i zwykły rpg poza nią (czyli zwiedzamy lokacje, odwiedzamy miasta, rozmawiamy).
Po pierwsze: jeszcze ważniejszą rolę odgrywa teraz zróżnicowanie terenu (teraz możemy np. wrzucić wroga w przepaść, poślizgnąć się na zboczu - oczywiście wtedy nie obędzie się bez obrażeń). Wspaniała sprawa.
Po drugie. Postacie latające dostały teraz jeszcze jedną wysokość i dzięki przemieszczaniu się pod niebem mogą teraz chwytać i przenosić innych bohaterów (np. przez terenowe przeszkadzajki, aby dostać się po skarb) lub po prostu pozbywać się wrogów. I co ważne są po za zasięgiem zwykłych ataków!
Po trzecie. Teraz na polach bitwy gdzie przyjdzie nam walczyć pojawiły się różne pułapki - a to ruchome pisaki, pękające podłogi czy bardziej pomysłowe i wpływające na strukturę areny - płonący i zawalający się most, zalewająca nas woda i inne równie interesujące. Areny stały się bardziej interaktywne. Niejednokrotnie ciężko będzie się gdzieś dostać, więc np. trzeba będzie przewrócić drzewo i po nim śmignąć po skarb. Także teraz gracz musi być bardziej skupiony na tym, co robi i wykazać trochę inwencji.
Po czwarte. Zwiększono prawie czterokrotnie (!!!) Ilość lokacji i miast, dzięki czemu gdy pierwszą część, Riglord Sagi rozpracowaną na maksa kończyliśmy w góra 35 godzin, to tu czas gry wzrasta nam do prawie 80 godzin!! (a to tylko 1 CD!). Do tego największy poziom dostępny w Mystari, (czyli 30LV) wzrósł do 99LV! Mimo to i tak wrogowie posiadają wyższy!!
Po piąte. Pamiętacie - gra była nieliniowa - teraz także, tyle, że możemy obrać zupełnie inne drogi scenariusza!!! Przykładem niech będzie jedna z przygód gdzie musimy uratować wioskę przed potężnym wybuchem. Jak się nam to nie uda wioska wraz z mieszkańcami na zawsze znika z mapy!! Gdy wykonamy to zadanie - pozostanie tam! Coś niebywałego, tego naprawdę się nie spodziewałem. Teraz już wiem, że muszę zagrać kolejny raz, aby sprawdzić jak potoczy się wszystko inną drogą...
Po szóste. To, że ilość miast wzrosła kilkakrotnie już pisałem, ale nie spodziewałem się, że tak się zmienią. Są duże, rozbudowane, pełne mieszkańców. Teraz możemy zwiedzać każdy budynek i gadać do woli. Nie zabrakło w nich sklepów, barów (aby poplotkować lub zdobyć zdarzające się w nich questy), Battle Aren (także się zmieniły się na lepsze - teraz możemy w nich wygrywać przedmioty!) czy charakterystycznych bilboardów, na których mieszkańcy wypisywali różne śmieszne rzeczy. Po prostu miodek.
Po siódme. Gra nadal jest taka sama, co dodaje jej uroku i od razu wiemy co jest grane. Pojawią się stare miejsca (Quennsland, Midy itp.) i zupełnie nowe miejsca. Ten sam wygląd menusów (troszkę tylko lepiej rozłożone), te same zasady gry z kilkoma nowościami, nawet te same nazwy przedmiotów (plus nowe) i ich zastosowanie (pisać można by długo - podam tylko kilka np. niektóre bronie potrafią usypiać wroga, inne działają lepiej na smoki, inne znów zwiększają szanse na obrażenie krytyczne, a zbroje nie tylko dodają nam punkty obrony, ale także chronią nas przed żywiołami, zwiększają naszą szybkość itp.) tyle, że ich nazwy są po japońsku ;-) Podobne postacie (teraz trochę bardziej w mangowym stylu i ciut wyższe) i te niezmienne parametry opisujące postać. Więc to także plus.
Po ósme. Wzrosła liczba postaci (poznawanych w kolejnych etapach gry lub werbowanych w ukrytych zadaniach) i liczba technik (dwukrotnie), co daje liczbę na oko około 600! Teraz oprócz świetnych starych skillsów (choć niektórych zabrakło) jak Niewidzialność, Ochronne tarcze, potężne ataki magią i świetne techniki złodzieja (teraz możemy wykradać co tylko można od wroga) pojawiły się nowe. Np. Kamui potrafi transformować się w dwie inne postacie (niedźwiedzia i orła), a każda jest zupełnie inna!! To trzeba ogarnąć samemu, bo nie da się opisać jak wiele możliwości to daje. A na dokładkę developerzy z Micro Cabin dali nam możliwość ich kombinowania i odkrywania zupełnie nowych, których postać normalnie się nie nauczy!! I znów, kolejny świetny patent i siedzenie na konsolą przez godziny.
Po dziewiąte to dźwięk. Teraz możemy usłyszeć już głosy postaci i ich okrzyki podczas walki, co zupełnie mnie zaskoczyło (oczywiście pozytywnie). Dźwięki ataków, magii i innych technik są w porządku, czyli można się do nich wczuć, aczkolwiek są teraz trochę cichsze. Muzyka towarzysząca nam przez cała grę to już rarytas. Tematycznie podobne do Mystarii, piękne i smutne utwory już na starcie, potem dynamiczne lekko w stylu drum'n bass ze śpiewanymi wokalami (!) doskonale pasują do gry. Do tego zupełnie nowe mocne rockowe kawałki podczas walk z bossami gry napędzają gracza do gry. Nie zabraknie także mistycznych kawałków działających jak hipnoza - słucha się ich zamiast grać ;-)
Po dziesiąte. Grafika to w sumie ten sam silnik gry bez żadnych usprawnień. I tu właściwie tylko jeden minusik się pojawi. Oprócz tego, że cały świat jest w 3D to postacie są bitmapami, a z nimi Saturn radził sobie świetnie, dlatego rozczarowałem się brakiem ciut ulepszonej grafy. Domyślam się, że wszystko poszło w cały świat Riglord, gdyż jest on naprawdę wielki. Niektóre efekty podczas walki nawet ciut zubożały - zupełnie nie wiem czemu. Domyślam się, że to pośpiech - Sega zleciła wydanie drugiej części w czasie krótszym niż rok i taka jest chyba tego cena. To nie znaczny, że grafa jest zła. Jest ok., ale i bez zmian.
Po... O przepraszam za bardzo się rozpędziłem. Pora na podsumowanie. Te wszystkie zalety i zmiany na lepsze tworzą grę, którą można nazwać tylko w jeden sposób HIT! Rozbudowana, wymagająca, mega długa i nieliniowa. RiglordSaga 2 sprawi wam dużo radości mimo że nie jest już młoda "ciałem" to "duchem" bije na głowę wiele nowych tytułów. Przymknijcie oko na drobne graficzne niedociągnięcia, wsłuchajcie się w muzykę i zagłębcie w grę, z którą w szranki może stanąć niewiele tytułów. Na koniec wspomnę tylko, iż trzecia część miała ukazać się na Dreamcascie, ale niestety projekt wstrzymano - więc pozostaje się modlić oby Sega nie zapomniała o tej perełce i kiedyś wydała nowy jeszcze bardziej rozbudowany i piękny graficznie, kolejny epizod.
Uff, dużo można było by jeszcze pisać. Ale właśnie zasiadłem do gry, o której tak się rozpisałem i ciężko się skupić ;-)
P.S. Mimo że gra jest po japońsku, to możecie sobie o niej poczytać na stronie http://free.hostdepartment.com/k/karachiking - jest tam sporo interesujących informacji !!
Autor ROLLY (www.sega.c0.pl)
Grafika - 8/10
Dźwięk - 9/10
Grywalność - 10/10
Ocena ogólna - 9/10
Rok wydania - 1996
Producent - Sega/Micro Cabin
Obrazki z gry:
Dodane: 20.03.2006, zmiany: 11.11.2014