Dragon Quest Builders |
|
Wydania |
2018() |
Ogólnie
|
Połączenie klasycznego Dragon Questa (z fabułą będącą bezpośrednią kontynuacją pierwszej części) i Minecrafta. Elementy rpg - dość ubogie.
|
Widok
|
izometr
|
Walka
|
czas rzeczywisty
|
Recenzje |
Nie mam zielonego pojęcia dlaczego to powstało, kto wpadł na pomysł by połączyć Minecrafta z Dragon Questem, ale ta osoba powinna dostać medal. Nigdy nie umiałem się przekonać do Minecrafta, zaś do Buildersów przekonałem się naprawdę szybko. Wszystko za sprawą dobrego dema jakie było w Nintendowskim eShopie. Jeśli grałeś/grałaś w całkowicie pierwszą grę w serii a lat 80, to wiedz, że Builders jest kontynuacją złego zakończenia tej właśnie gry. Dragonlord zwycięża, pogrąża świat w ciemności, a ludziom odbiera wszelkie umiejętności budowania, przez co stają się powolutku wymarłym gatunkiem. W tym momencie pojawiamy się my, odbudowujemy świat, walczymy z zastępami wroga by dostać się do antagonisty i pokonać go raz na zawsze. Wybaczcie ten spoiler, ale nic nie straciliście. Podobnie na wzór pierwszej części, praktycznie całość historii przedstawiono już na samym początku gry. Ta, dość malutka historyjka, to nie wszystko co gra oferuje.
Mamy tutaj multum zadań pobocznych, a także nawiązania do jedynki, które będziemy odnajdować w dialogach czy snach. Podczas wędrówki w świecie jaki dano nam do eksploracji, znajdziemy przeróżne pamiętniki lub miejsca, które nawiązują do klasycznych części serii. Zrobiłem sobie na złość, ponieważ ogólnie z Dragon Questem jestem baaardzo w tyle, przeszedłem tylko jedną grę w serii (i nie mam na myśli 11 części), więc początkowo wszystkich odniesień nie zauważałem. Całe szczęście, wydano pierwszą trylogię na Switcha, którą już mam i ogrywając ją, zacząłem te nawiązania zauważać, a to zawsze miła rzecz. Widać, że Builders był robiony przez ludzi, którzy bardzo lubią serię Dragon Quest.
Gra dzieli się na kilka scenariuszy i w każdym musimy odbudować inne miejsce. Po odbudowie, będzie walka z bossem, a po jego pokonaniu odblokowujemy kolejny rozdział. W tym miejscu trzeba wspomnieć, że wraz z kolejnymi rozdziałami, zaczynamy zupełnie od nowa, bez przedmiotów, bez surowców, w zupełnie nowym miejscu, gdzie znajdziemy jedynie ruiny. Jedynie co zostaje z poprzedniego rozdziału to niektóre umiejętności, które udało nam się poznać. Dla tych co też chcieliby sporo statystyk i zaawansowany rozwój postaci zmartwić może to, że tutaj jest to dość marginalne.
Jedyną statystyką (jeśli można to tak nazwać) którą zwiększymy, jest poziom naszego zdrowia. Nie ma tutaj także expa za walkę z potworami. Jeden z NPCów, w takcie jednej z rozmów, dość zabawnie z tego żartuje. Jedyny poziom, jaki możemy tu zwiększyć, to poziom naszego miasteczka. Poziom miasta zwiększamy poprzez budowanie. Budując przyciągamy nowych mieszkańców, którzy dają nam nowe zadania. Jeśli chcemy się wzmocnić, to po prostu budujemy, dzięki czemu odblokowujemy nowe zadania. Robiąc te zadania dostajemy specjalne ziarno, które spożywamy i rośnie nam HP. Jeśli zaś chcemy zwiększyć siłę, to nam się to nie uda (albo po prostu ja nie znalazłem takiej możliwości?). Nie oznacza to jednak, że nie możemy stać się silniejsi. Są tutaj dwa typy zadań. Główne i poboczne. Wykonując wszystkie, możemy odblokować nowe przepisy na przedmioty, które możemy sami tworzyć. Ubierając lepsze odzienie, zwiększamy swoje parametry. Nawet bez tego się obejdzie.
Jeśli pójdziemy w świat i zdobędziemy jakieś surowce, po ich podniesieniu nasz bohater uczy się co z nimi robić, ale w dość surowy sposób. To wystarcza by ogarnąć sobie lepszy ekwipunek, ale dzięki zadaniom możemy nauczyć się jak przetapiać metal, by oręż był mocniejszy itp. Ogólnie zbieranie surowców, questowanie i crafting jest tutaj bardzo przyjemnie wymieszany, więc nigdy nie myślałem o tym, by olać jedno na rzecz drugiego. Zawsze chciałem się nauczyć jak najwięcej.
Graficznie gra jest mieszanką stylu Akiry Toriyamy i Minecrafta. Grafika jednak nie jest zrobiona aż tak kwadratowo. Jeśli w Minecrafcie mieliśmy drzewa z klocków, to tutaj tak nie jest. Tak jest praktycznie ze wszystkim. Jedynie tereny są klockowe, reszta elementów jest wyprofilowana i zaokrąglona. Ogólnie, grafika w porównaniu do Minecrafta bez modów, wygląda dla mnie po prostu lepiej. Jest bardzo ładna, a też należy pochwalić to, jak różnorodnie wyglądają tereny, mimo klockowatości. Modele postaci, jak i wrogów są naprawdę bardzo ładne, ale nie na tak wysokim poziomie jak w jedenastej części głównej serii. Mógłbym się przyczepić nieco do skali jaką ma świat. Chodząc po świecie, ma się wrażenie, że nasza postać, w porównaniu do reszty świata, wydaje się nienaturalnie duża. Wszystko w tej grze, w porównaniu do naszego bohatera wydaje się stonowane pod względem wielkości, co mi osobiście troszkę przeszkadzało. Patrząc na drugą część Buildersów, widać, że to poprawiono. Tam świat wydaje się wręcz monumentalny. Jak widać, nie tylko ja miałem z tym problem. Szczerze, jest to mały szczegół, który może innym w ogóle nie przeszkadzać. Jeśli masz duszę budowniczego, to co za problem przerobić mapę tak, by ta skala wydawała ci się prawidłowa. Nic cię tutaj nie powstrzymuje przed modyfikacją praktycznie całej mapy. W ogóle na Youtube można zobaczyć, co bardziej kreatywna część graczy potrafi tutaj zbudować. Ja nie należę, do tych kreatywnych, więc moje budowle były raczej bardzo proste.
Gra dostaje ogromnego plusa za stałe 60 klatek na sekundę. Bardzo sporadycznie ta płynność spada, ale nie jakoś mocno. Builders działa w 720p, i zupełnie tego nie widać. Obraz nie jest „zamazany”. Szczerze myślałem, że gra działa w wyższej rozdzielczości, ponieważ obraz jest w miarę ostry, mimo słabego AA. W wersji przenośnej znów mamy 720p, ale już w 30 klatkach. Nie ma tutaj limitera klatek, co widać w formie przenośnej, ponieważ klatki latają tutaj w górę i dół. Szczęśliwie zmiany płynności nie są zbyt agresywne, więc nie odczuwa się tego jakoś mocno.
Muzyka jest bardzo ładna. Ogrywam powoli remaki pierwszej trylogii i widzę skąd wzięto muzykę do tej gry. Są to dokładnie te same kompozycje co w remaku pierwszej gry. Fakt, że przekopiowano muzykę z innej gry, może wydawać się leniwy, zaś z drugiej strony, ileż można przerabiać ten sam utwór? Nie czuję też potrzeby by krytykować taką decyzję, bo są to po prostu bardzo dobre aranżacje i słuchając ich podczas ogrywania, aż dwóch gier zupełnie (DQ1 i Builders) mnie nie znudziły. Dla tych co lubią słuchać dialogów, to mam złą wiadomość. Cały skrypt, jest w formie napisów. Nie ma dubbingu. Akurat w tej grze mi to zupełnie nie przeszkadzało. Grając nawet się o tym nie myśli, jakoś tak naturalnie można to zaakceptować.
Gry jeszcze nie skończyłem, bo ją sobie dawkuję. Jestem po dwóch scenariuszach, a z tego co mi wiadomo są trzy. Gram w to już ponad 25 godzin i w ogóle nie czuję nudy, nie myślę nawet o tym by grę odstawić. Gra się w to bardzo fajnie na telewizorze jak i w formie przenośnej w krótkich, czy dłuższych sesjach. Za bycie tak przyjemnie wciągającą grą daję jej 5/5 mimo iż jestem świadom, że nie jest to arcydzieło na jakie może ta ocena wskazywać. Co mam dać grze, która dziennie zachęca mnie by w nią grać, daje mi narzędzia i pozwala mi robić co mi się żywnie podoba, a przy tym w ogóle mnie nie nudzi? Czy to właśnie nie jest znak, że to bardzo dobrze wykonana gra?
Moja ocena: 5/5
Obrazki z gry:
/obrazki dostarczył Endex/
Dodane: 01.03.2018, zmiany: 18.12.2019