Fire Emblem: Three HousesFire Emblem: Fuuka Setsugetsu (JAP) |
|
Wydania |
2019() 2019() |
Ogólnie
|
Jeszcze jedna odsłona tej taktycznej serii słynącej z permanentnej śmierci bohaterów.
|
Widok
|
izometr
|
Walka
|
turówka
|
Recenzje |
Seria Fire Emblem liczy już tyle gier, a jakoś nigdy nie było mi dane w to pograć. Sprawdziłem tylko ze dwa tytuły z serii, ale sprawdzanie to nie to samo co ich ogrywanie. Zmierzam do tego, że najnowszy Fire Emblem to moja pierwsza gra w serii, do której prawilnie przysiadłem i przez długi czas doświadczałem tego, co twórcy tutaj przygotowali. Odrobiłem też zadanie domowe i obeznałem się z podejściem długoletnich fanów serii do tych nowszych odsłon. Mamy wśród nich 2 obozy, tych co nienawidzą nowe części i tych co zaczęli grać dopiero od 3DSa, gdzie zaczęły się zmiany, które nie przypadły do gustu starym fanom. Proszę więc o wyrozumiałość, bo moja opinia pewnie wielu ludziom się nie spodoba. Po raz pierwszy doświadczyłem gry z tej serii dopiero teraz i dała mi tyle zabawy, że po przejściu jednej kampanii, zacząłem grać od razu w kolejną. Drugiej ścieżki jeszcze nie skończyłem, bo ostatnimi czasy ogrywam po kilka gier naraz, więc trochę mi jeszcze zejdzie z tym tytułem. Uznałem jednak, że po przejściu historii jednej ze stron konfliktu, mogę spokojnie opisać co uważam o tej grze.
Gra opowiada historię Byletha, który jest młodym najemnikiem. Wraz z ojcem ratuje kilku uczniów i eskortuje ich do klasztoru. Tam po kilku, mniej lub bardziej ważnych dialogach, nagle dostajemy fuchę jako nauczyciel. Początkowo nie wiadomo jeszcze dlaczego tak się stało, ale im dalej w grę, tym więcej się dowiadujemy o naszym pochodzeniu i o planach jakie mają względem nas ludzie z klasztoru. Po tym jak zostaniemy nauczycielem, wybieramy jeden z domów, którego zostajemy wychowawcą, po czym przystępujemy do nauczania. Każdy z tych domów wiąże się z nieco inną kampanią w późniejszych częściach historii. Gra dzieli się na dwie wielkie części, podzielone na rozdziały. Część szkolną, gdzie będziemy robić przeróżne rzeczy (jest tego dość sporo), oraz wojnę, która będzie w późniejszej części gry. Przeróżne rzeczy o których wspomniałem, to przykładowo budowanie przyjaźni pomiędzy nami, a uczniami/nauczycielami/najemnikami, których możemy wcielić do naszej drużyny, picie herbatki z kimkolwiek będziemy mieli ochotę, możemy szukać partnerki/partnera do małżeństwa, łowić ryby, robić zadania poboczne, które dzielą się na te z walką i te, które wykonamy w samym klasztorze, oddawanie odpowiednim ludziom ich straconych przedmiotów, które możemy znaleźć. Jest jeszcze kilka pomniejszych rzeczy o których nie trzeba pisać. Brzmi to jak pierdoła, ale wierzcie mi, jest to coś, przy czym spędzicie dużo czasu. Jest to zrobione naprawdę dobrze, więc dość naturalnie przychodzi ich wykonywanie. Zapomniałem o najważniejszym. Fabuła przedstawiona w grze, jest naprawdę wciągająca, a postacie bardzo fajnie napisane. Czuje się do nich faktyczną sympatię, a to zawsze na plus.
UWAGA SPOILER (tak jakby)
W drugiej części gry, kiedy będziemy przechodzić kolejne wojenne potyczki, to będziemy walczyć z z naszymi ulubionymi uczniami, z czasów nauczania w klasztorze. Gra potrafi nawet wzbudzić smutek. Większość uczniów którzy w końcu musieli ze mną walczyć chętnie bym oszczędził, ale niestety mi się nie udało. Jest taka możliwość, ale żeby to zrobić, przed samą wojną trzeba mieć statystyki przyjaźni z tymi postaciami na dość wysokim poziomie, czego nie udało mi się początkowo zrobić. Niestety musiałem wszystkich pozabijać i to właśnie jest to co powoduje, że targają nami emocje. Niektóre postacie mają taką historię, że aż chcielibyśmy, by w końcu żyli w spokoju i byli wolni, a kończymy zabijając ich w jakieś dziurze, co raczej nie poprawia humoru.
KONIEC SPOILERA
Ogólnie nie chcę zbyt wiele pisać o tym, co się w grze wydarzy, bo tą historię fajnie jest poznać samemu. Nie jest jakoś odkrywcza, ale podobało mi się w niej to jak została poprowadzona, a fakt, że każdy z domów jaki możemy wybrać, ma w drugiej części gry odmienną kampanie, również jest miłym dodatkiem.
Z punktu widzenia samej fabuły, gra jest poprowadzona na bardzo wysokim poziomie, czego nie mogę powiedzieć o oprawie. Niestety graficznie już jest dość nierówno. Na bardzo fajnie wyglądające jej elementy, są też takie, które wyglądają po prostu staro. Tworząc grafikę, twórcy chyba nie do końca przemyśleli kilku rzeczy. Mamy tutaj kilka dziwnych elementów, które nie powinny się pojawić w tej grze. Podczas walk mamy bardzo ładnie zrobione areny, modele postaci też dobrze wyglądają, ale jest to gra w której postacie są stworzone raczej minimalistycznie. Oczywiście różnią się od siebie i praktycznie każda postać ma swój charakterystyczny wygląd, ale nie ma tutaj czegoś takiego, że opadnie wam szczęka. Gra jest ładna, ale problemem jest, że wiele tekstur jest niskiej jakości. Szczególnie widać to w klasztorze, gdzie poruszamy się z kamerą za postacią jak w grach TPP. Jak jesteśmy na arenie, kamera jest w górze i tego za bardzo nie widać, zaś z bliska, to już inna sprawa. To mały problem, ponieważ, aż tak to nie uwiera, ale uważam, że można było nad tym popracować. Gra jest dość obfita w detale, tereny są bardzo fajnie wymodelowane, ale jest tutaj zauważalnie mało skomplikowana geometria obiektów, modeli, budynków jak i elementów otoczenia. Zaskakująco, mimo tego wszystko wygląda bardzo schludnie.
Jest jedna sprawa, która prezentuje się jednak bardzo dziwnie. Mamy tutaj rozmowy pomiędzy postaciami. Odbywają się one na specjalnym ekranie, gdzie nasze postacie w 3D stoją na tle niskiej jakości obrazka, który dodatkowo potrafi mieć zniekształcenia. Kamera w tych rozmowach porusza się w przeróżne strony, więc trzeba było stworzyć jakiś efekt głębi w tych scenach. Mamy tutaj prawdopodobnie jakiegoś rodzaju ścianę, która co jakiś czas zmienia kąt, a na niej naklejone są bitmapy ze scenerią na której tle rozmawiają ludki. W miejscu gdzie jest zmiana kąta „ściany z tłem” jest widoczne wcześniej wspomniane zniekształcenie, co też zobaczycie na screenach jakie zrobiłem. Nie do końca rozumiem, dlaczego tak zrobiono. Mamy tutaj tak naprawdę 2 typy rozmów. Na tle świata i na tle zniekształconych bitmapów. Można było spokojnie zostać przy jednym, tym dobrze wykonanym. O mało bym zapomniał. Drzwi w tej grze to obiekt niefizyczny, podobnie jak wiele filarów. Nieraz się zdarzy, że wejdziecie w drzwi, a nasz bohater będzie przez nie przenikał. Jeśli nie zapomnę, to będzie to na jednym ze screenshotów.
Gra działa w 1080p i chodzi w 30 klatkach. Rozdzielczość jest niestety dynamiczna i dość często się ona zmienia, by utrzymać płynność na poziomie 30 klatek. Momenty zmiany rozdzielczości są widoczne, a mimo zmniejszenia rozdzielczości, niektóre areny, gdzie mamy ogromne ilości przeciwników, potrafią chwilowo zwalniać. Jednak uspokajam, gra działa przez około 95% gry w stałych 30 klatkach. Spadki nie są częste, a jak już się to wydarzy, dość szybko gra potrafi wrócić do pełni płynności. Sama zmiana rozdzielczości to nie problem, ale fakt, że nie ma tu za bardzo AA (albo jest tak słaby, że go nie widać), to najpewniej te zmiany będą niejednemu przeszkadzać. W formie przenośnej gra wydaje się mieć 720p i mam wrażenie, że problemy ze spadkiem klatek tutaj nie występują. Tak samo jak w wersji z docku, rozdzielczość jest dynamiczna, ale w formie przenośnej, jakoś jest to mniej zauważalne. W tym trybie, niektóre tekstury mają także zmniejszoną rozdzielczość, ale prawdę mówiąc dowiedziałem się o tym w trakcie pisania tej recenzji, kiedy z ciekawości spojrzałem na porównania grafiki. Na małym ekranie w ogóle tego nie zauważyłem. Taka malutka informacja. Pewna cześć ludzi skarży się na to, jak małe są napisy w formie przenośnej. Ja mam wadę wzroku i muszę nosić okulary, których nie noszę. Zupełnie nie rozumiem gdzie jest problem, bo ja mimo nieco złego wzroku normalnie mogłem wszystko rozczytać, czy to na telewizorze, czy to na małym ekranie Switcha. Nie wiem czy to po prostu czepialstwo ludzi, czy z moimi oczami jednak nie jest tak źle.
Udźwiękowienie gry mnie zaskoczyło. Po pierwsze, mamy do wyboru dubbing japoński i angielski. Preferuje oryginalny, który jest bardzo dobrze zagrany, zaś sprawdzając angielski uważam, że nie jest źle, ale dalej mam wrażenie, że ludzie zamiast grać postać, czytają tylko dialogi. Mamy tutaj czasami takie absurdy, że gdy dzieje się coś smutnego i aktor z Azji ma smutny ton głosu, czasem nawet głos mu się załamuje, to w wersji angielskiej aktor brzmi jakby postać przez niego odgrywana dobrze się bawiła. Ogólnie, kilku aktorów mówiących po angielsku dobrze brzmi, ale całościowo, wersja japońska wypada lepiej.
Gra brzmi bardzo dobrze. Muzyka jest po prostu genialna. Tutaj jest nawet dubstep, który mnie nie irytuje, a zarazem bardzo dobrze pasuje do walki w której występuje. Soundtrack jest tez ogromy, bo jest tutaj naprawdę sporo muzyki. Różnorodność i style jakie tutaj usłyszymy mogą zaskoczyć. Mamy tutaj spokojną muzykę, wcześniej wspomniany dubstep, muzykę bitewną z mocnymi trąbkami, czy smutne utwory z instrumentami smyczkowymi. Są też takie, z potężnymi bębnami, że aż rozsadza człowieka. Znajdzie się tutaj też utwór z operowym wokalem ala Pavarotti, który jest naprawdę świetny. Jeden z moich ulubionych na tym soundtracku. Jest tutaj tak wiele przeróżnych melodii, że chyba każdy znajdzie coś co mu się spodoba. Wspomnę, że niektóre utwory mają takiego kopa, że aż chce się powtarzać walki, by usłyszeć dane utwory od nowa. Po prostu jeden z moich ulubionych soundtracków jakie kiedykolwiek usłyszałem w grach.
Jak się w to gra? Po prostu wyśmienicie. Wcześniej wspomniałem o pobocznych rzeczach, więc sobie je odpuszczę. Walka i rozwój to coś co chciałbym opisać. Walka jest zrobiona bardzo dobrze. Postacie są mocne lub słabe przeciwko pewnym postaciom, więc musimy odpowiednio dobierać naszych wojowników i atakować odpowiednich przeciwników. Łucznik zrobi mniej obrażeń przeciwnikom w zbroi, zaś bardzo dobrze sobie radzi z motłochem, którego zawsze wiele na arenie. Są tutaj pewne zależności, więc nie należy rzucać byle kim, w byle jakiego przeciwnika, bo można tutaj łatwo zginąć. Moja pierwsza rozgrywka odbywała się na poziomie Normal, z opcją Perma Death. Nie straciłem nigdy moich podopiecznych, bo jak się okazało, na normalu gra jest dość łatwa. Grałem na normalu, bo słyszałem, że gry z tej serii potrafią być trudne, ale jak się okazuje, mogłem spokojnie zacząć od wyższego poziomu trudności. Mimo łatwości z jaką mi się to grało i tak mnie to wciągnęło. New Game + zacząłem już na hardzie i zauważyłem, że jak na normalu zwykłe walki możemy powtarzać, co pozwala nam farmić expa, tak na hardzie nie można już tego robić. Grind na normalu za bardzo ułatwia grę, więc myślę, że hard jest znacznie lepszym wyborem, nawet dla nowych graczy, co chcą spróbować Fire Emblem. Gra musi dawać jakieś wyzwanie. Wyższy poziom trudności powoduje, że ważniejsze jest dobre pozycjonowanie się względem przeciwnika, bo ten bije znacznie mocniej niż na normalu. W najgorszym wypadku, potrafi w ciągu jednej rundy wykończyć nasze postacie, jeśli źle je ustawimy. Pod tym względem przypomina to trochę szachy, z tą różnicą, że w najlepszym wypadku nasza postać przeżyje rundę, ale bez leczenia się nie obejdzie. Jeśli tak się stanie, mamy w kolejnej rundzie wyłączone z walki aż dwie postacie, jedną obitą i drugą, która musi ją wyleczyć. Obita postać może wyleczyć się sama, ale przykładowo w moim wypadku, dość często zapominałem kupić jakieś miksturki leczące, więc musiałem używać mojej drużyny do leczenia. Normal był przyjemny i prostolinijny, hard jest przyjemniejszy ze względu na to, że się więcej kombinuje. Uważam, że wyższy poziom trudności jest najlepszym sposobem, by tej gry doświadczyć.
Podnosząc poziom naszej postaci, jak i ich umiejętności otwiera nam to drogę do zmiany klasy. Podnosić umiejętności możemy na lekcjach w klasztorze, jak i podczas walk, gdzie, poziom umiejętności w korzystaniu danej broni rośnie wraz z jej użyciem. Podczas lekcji w klasztorze, możemy też nakierować naszych uczniów by kształcili się w danym kierunku. Jeśli chcemy, to możemy to wszystko ustawiać ręcznie i mieć pieczę nad każdym aspektem rozwoju naszych ludzi. Musimy przy tym samym trzymać ich morale, najlepiej na najwyższym poziomie. Im wyższe morale, tym więcej lekcji możemy im dać. To możemy zwiększać przykładowo jedząc z nimi posiłki, co zwiększa też przyjaźń pomiędzy nami. Jak już się wyuczymy pewnych umiejętności bojowych możemy wysłać uczniów by ci poszli wykonać test, który pozwoli im dostać nową lepsza klasę. Klasę można potem wzmacniać do poziomu mistrzowskiego. Żeby osiągnąć mistrzostwo w danej klasie, trzeba znać wszystkie jej elementy na możliwie najwyższym poziomie. Początkowo nasza drużyna jest ograniczona. Możemy używać w walce tylko uczniów, których jesteśmy wychowawcą. Możemy jednak bratać się z uczniami jak i z nauczycielami z innych domostw. Takie postacie będą miały co do nas pewne wymagania. Przykładowo, nie będą dla nas walczyć, jeśli my jako wojownik, nie będziemy władać mieczem na danym poziomie. Trzeba też oczywiście zwiększać przyjaźń między nami. Przyjaźń wiąże się też z przeróżnymi scenkami, które można zobaczyć tylko wtedy, kiedy dana postać pała już do nas sympatią na pewnym poziomie.
Szczerze, po ponad 60 godzinach gry, dość ciężko mi opisać wszystko co i jak tutaj działa. Jest tutaj naprawdę dużo mikro zarządzania przeróżnymi rzeczami, że jakbym miał to wszystko rozbić na części pierwsze, to ta recenzja miałaby chyba minimum 10 stron. Wiele rzeczy można zrobić, na wiele rożnych sposobów. Każda z postaci, którą będziemy mogli poruszać, ma własny ekwipunek i nosi swoje przedmioty, więc co jakiś czas trzeba je im z osobna uzupełniać. Bronie mają swoją wytrzymałość, więc trzeba zdobywać przedmioty, które pozwolą nam je u kowala naprawiać, lub nawet ulepszać. Nic nie stoi na przeszkodzie, że z łucznika zrobimy żądnego krwi tanka berserkera, bo dlaczego by nie? Każda z postaci zwiększy przyjaźń z nami, ale także z innymi postaciami z którymi mamy styczność. Można to robić w trakcie walk, albo w samym klasztorze. Jest tutaj tyle statystyk do zwiększania, że ludzie co lubią się tym bawić, powinni być zadowoleni.
Dla mnie Fire Emblem Three Houses jest absolutnie rewelacyjne. Jedna z najlepszych gier jakie grałem w tym roku. Zero nudy przez ponad 60 godzin świadczy tylko o tym, jak dobre to jest. Ocena 5/5 jest jak dla mnie jedyną, jaką mogę tutaj wystawić. Jest to gra dobrze brzmiąca i nieźle wyglądająca mimo dość dziwnych decyzji jakie podjęto podczas jej projektowania. Ma bardzo dobrą historię i co najważniejsze strasznie wciągający gameplay. Spora ilość rzeczy, które tutaj można zrobić, nie powoduje, że człowiek jest zagubiony. Jest to gra, którą polecam każdemu, nawet tym, którzy nienawidzą nowych części tej serii. Warto spróbować, może się jednak do niej przekonacie.
Moja ocena: 5/5
Obrazki z gry:
/obrazki dostarczył Endex/
Dodane: 22.12.2019, zmiany: 22.12.2019