Dark Messiah of Might and Magic: ElementsDark Messiah: Might and Magic: Elements |
|
Wydania |
2008() |
Ogólnie
|
Wydana 2 lata po PC konwersja przyjemnego miksu pierwszoosobowej siekaniny i rpga osadzonego w znanym i lubianym świecie M&M .
|
Widok
|
fpp
|
Walka
|
czas rzeczywisty
|
Recenzje |
Might and Magic - jedna z dłuższych i według mnie lepszych serii komputerowych rolplejów wraz z upadkiem 3DO i NWC odeszła w zapomnienie na długi, zbyt długi czas. Chociaż może lepiej, jako że już od ósmej części widać było brak pomysłów u twórców. A o "dziewiątce" wolę nic nie mówić/pisać nawet, po co się niepotrzebnie denerwować? Po paru latach jednak prawa do marki M&M trafiły pod skrzydła Ubisoftu, które to zleciło swoim studiom prace nad piątą częścią HoMM oraz tytułu, który jest bohaterem niniejszej recenzji: Dark Messiah of Might and Magic. Niestety (a może na szczęście... sam już nie wiem) nie jest do kontynuacja legendarnej już serii, a bardziej spinoff, jako że z ambitnego cRPG zostało tu raczej niewiele. Z początku tytuł wydany tylko na PCty był First Person Slasherem, dość szybkim i stosunkowo krwawym z całkiem nieźle wmontowanymi elementami RPG, został nawet przez niektóre kręgi nazwany "Half Life-m fantasy" (dziwnym nie jest, wszak obie gry dzielą tę samą technologię). Po pewnym czasie poszła plotka, że Mroczny Mesjasz trafić ma także na konsole nowej generacji, a dokładniej x-boxa360, z podtytułem Elements, i że ma być to wersja odpowiednio rozszerzona i swoisty exclusive dla konsolki M$. Sranie w banie, za przeproszeniem, poza drobnymi różnicami obie gry oferują tak naprawdę jedno i to samo, a te różnice wcale nie stawiają konsolowego Mesjasza stopień wyżej od tego z PieCyka. Dobra, jedziemy...
Tak jak to miało miejsce w PCtowym oryginale wcielamy się w rolę Saretha, ucznia maga Phenriga. Tutaj jednak pojawia się pierwsza nowość: podział na profesje. O ile w oryginale za każde wykonane zadanie dostawaliśmy punkty, które później wydawaliśmy na różne umiejętności (i nic nie stało na przeszkodzie, żeby grać wojownikiem, który może się leczyć magią czy wspomóc fireballem), o tyle tutaj już na początku gry musimy się określić, czy wybierzemy drogę wojownika, łucznika, maga czy zabójcy. Szczerze? Nie rozumiem tego posunięcia, ograniczanie możliwości rozwoju postaci to według mnie psucie czegoś co było jak najbardziej dobre. Ale niestety, na tym nie koniec. W Elements nie istnieje żaden, nawet najmniejszy rozwój postaci - za wykonywanie zadań (DMM&M jest grą liniową jak na typowego FPSa przystało, są jednak zadania poboczne) i ubijanie kolejnych wrogów dostajemy punkty doświadczenia i levelujemy odblokowując kolejne umiejętności. Znowu krok wstecz. Wydaje się, że ten nasz cały "exclusive" to jakaś wykastrowana wersja oryginału... Na szczęście jednak sama rozgrywka się nie zmieniła, podobnie jak fabuła (bo to ta sama gra jest, tylko z lekko innym systemem). Znów wszystko kręci się wokół Cienistego Czerepu, walki z nekromantami, a Phenrig, aby nam za smutno nie było podczas zabawy, również łączy nas z piękną Xaną - przy czym "łączy" jest tu jak najbardziej dosłowne, a jej głos i komentarze (nieraz pikantne i zabawne) będą nam towarzyszyć przez całą rozgrywkę (no chyba, że... albo nie, bez spoilerów).
Rozgrywka jest identyczna ja na PieCu - przemy przed siebie i robimy jedną wielką borutę takim niemilcom jak źli żołnierze, gobliny, orkowie, cyklopi, etc, przy użyciu miecza, sztyletów, łuku czy wszelakich czarów. Każda z broni występuje tutaj w kilku różnych odmianach, do tego grając wojem będziemy mogli korzystać także z tarcz (przydatne, mimo że zasłania 1/3 ekranu), a nawet w kuźni wykuć sobie potężniejsze zabawki. O ile gramy wojem (mój pierwszy wybór, zresztą na kompie też zawsze wybierałem rozwój postaci nastawionej raczej na walkę w zwarciu) wszystko będzie szybkie i pełne dynamizmu, do naszej dyspozycji mamy ciosy o różnej sile, kombosy, ciosy specjalne oraz... kopanie! O tak, zdecydowanie moja ulubiona czynność w tej grze (poza ucinaniem łbów) - nie ma to przecież jak wkopanie wroga do ogniska czy nabicie go na wystające ze ściany kolce (a kopanie maleńkich goblinów to już sama frajda ]:->). Generalnie wiele razy przyjdzie nam korzystać z dobrodziejstw otoczenia (czy to ucinając linkę podtrzymującą żyrandol, który spadając oczyści nam drogę z przeciwników, czy to zawalając wiszące mosty, na wyżej wspomnianych kolcach kończąc), również będąc magiem, zamrażając podłoże (wróg wtedy dosłownie traci grunt pod nogami).
W odróżnieniu od oryginału zniknął limitowany ekwipunek, teraz nasze przedmioty "klasowe" są automatycznie dodawane do naszego menu przedmiotów, a cała reszta (w wypadku grania wojem będą to laski, sztylety i łuki) nie będzie do naszej dyspozycji, jedyne co to odblokujemy dane itemy i będziemy je sobie mogli pooglądać z poziomu menu głównego. Czy ja coś mówiłem już o tym, że gra została wykastrowana? Skoro trochę narzekam, to muszę napisać jedno - na padzie nie gra się tak przyjemnie jak za pomocą konfiguracji mysz-klawka. Że odkryłem Amerykę? Cóż, w innych tytułach, jak np. Mass Effect czy Oblivionie sterowanie padem było czystą przyjemnością, w DMM&M jednak za dużo jest chaosu i często występują problemy z celowaniem. Nie jest oczywiście tragicznie, tylko po prostu troszkę mniej wygodnie.
Oprawa audiowizualna - Reptile (poprzedni recenzent) trochę nam tu na grafikę narzekał, i szczerze mówiąc nie mam pojęcia dlaczego. O ile gramy na dobrym telewizorze i posiadamy odpowiednie kabelki (ja niestety nie posiadam i u mnie na plazmie gra faktycznie wygląda średnio - ale to nie jej wina. Na moim gestapowskim TV, który maskuje pewne niedociągnięcia jest już ok) gra wygląda fantastycznie (to nie są puste słówka - widziałem grę w pełnej okazałości i było naprawdę baardzo ładnie). Muzyka i dźwięki również stoją na przyzwoitym poziomie, chociaż przyznam się bez bicia, że w tej chwili nie potrafiłbym zanuciś jakiegoś motywu z gry. Ba! Nie powiem Wam nawet, czy jest tam jakaś muzyka :P.
Kończąc: Dark Messiah jest świetnym, szybkim slasherem, może tylko z trochę niewygodnym sterowaniem (ale idzie się przyzwyczaić jak się chce) i według mnie warto się z nim zapoznać. Wkopanie kilku goblinów do ognia i poucinanie łbów wrednym i brzydkim orkom naprawdę relaksuje (już widzę te postulaty i kolejne teksty "gry wywołują u ludzi agresję" XD).
Plusy:
+ oprawa
+ system walki
+ kopanie :P
Minusy:
- liniowość, ale to FPS, a nie RPG.
- z początku niewygodne sterowanie i co się z tym wiąże: chaos.
- wykastrowany system rozwoju postaci...wrrr...
Ocena końcowa: 4/5
Obrazki z gry:
Dodane: 12.03.2008, zmiany: 21.11.2013