Hunted: The Demon's Forge |
|
Wydania |
2011() |
Ogólnie
|
Tradycyjny, niskobudżetowy tytuł fantasy z mrocznymi lochami, strasznymi potworami, lasami, elfami, itp. Nie wnosi nic nowego, lecz jak ktoś nie ma wysokich wymagań to można zagrać a nawet czerpać z tego przyjemność.
|
Widok
|
TPP
|
Walka
|
akcja
|
Recenzje |
Mroczne lochy, straszne potwory, lasy, elfy, demony, w zasadzie wszystko już było i ciężko jest zaprezentować coś nowego, coś świeżego. Hunted jest tytułem fantasy, który w zasadzie zamiast zaprezentować coś nowego, cały motyw skupia się wokół klasycznego klimatu. Bohaterowie mają za zadanie przebrnąć przez hordę demonów, aby po prostu przejść dalej. Na wstępie już powiem, gra jest niskobudżetówką, zatem nie ma co nastawiać się na jakieś "Assasinowe open wordy", specjalne tryby krajoznawcze, czy Bóg wie jakie inne oczekiwania. Jeżeli w ten sposób ktoś podejdzie do tego tytułu, szybko się rozczaruje, rzuci w kąt i będzie płakał za wydanymi pieniędzmi. Szczerze, też mnie ostrzegano jakoś przed tym tytułem (prosto z mostu, że to syf), jednak, szczerze, jak na gierkę niskobudżetową wypada nie najgorzej.
Nietypowa opowieść - przedstawienie postaci
Caddoc i E'lara, wspólnicy, przyjaciele od lat, są zwykłymi poszukiwaczami przygód, łowcami skarbów. Dobrana para. Caddoc załatwia wszystko za pomocą swojej brutalnej siły, natomiast E'lara ściąga z odległości. Medyk nie jest tutaj wskazany.
E'lara - elfka. Jeżeli myślicie, że to słodziutka nieśmiała dziewczyna, o blond włosach, walcząca o prawa dla swojej rasy i o wolność zwierząt wraz z green peace, to jesteście w wielkim błędzie. Nic z tych rzeczy, no może za wyjątkiem koloru włosów. E'lara jest przewrażliwiona na punkcie swojej rasy, jest dumna z tego, że jest elfem i się złości, że inni tego nie doceniają, czy są wobec tego faktu obojętni. Walka o wolność zwierząt? Nah... To nie w jej stylu. Bardziej przypomina typową dziewczynę, która na pierwszym miejscu stawia różnego rodzaju świecidełka i kosztowności - to jest na pierwszym miejscu, a na drugie miejsce chyba troska o swojego towarzysza, gdyż w sumie razem zdobywają dobrocie. Jak to zwykle w grach bywa, kobieta jest słabsza, ale za to nadrabia szybkością. Główna broń: łuk, dodatkowa: miecz.
Caddoc - człowiek. Typowy facet, brutal, lubi piwo, pieniądze i no ładne kobiety. W zasadzie zna się z E'larą od dzieciństwa i mają wspólną pasję i wspólny cel: pieniądze. Reszta się nie liczy. Nieważne kto, nieważne co - jeżeli pieniądze wchodzą w grę, to wykona zadanie. Za pomocą swojej siły jest w stanie wszystko wyrżnąć, jedynie boi się pająków i insektów. Podstawowe bronie to: miecz, topór, maczuga, dodatkowa: kusza.
Akcja gry toczy się pewnej nocy, gdy Caddoc otrzymuje proroczy sen, w którym jakaś zjawa - w postaci pięknej kobiety - go szuka, gdyż ma dla niego zadanie. Nazajutrz owa zjawa odnajduje bohaterów i prosi o pomoc. Wiadomo jaki warunek - wielka nagroda w postaci góry złota. Najpierw mieli udać się do miasta, gdzie czekają kolejne zadania, następnie to się przeobraża w rzeź demonów. Sprawa nabiera coraz to większego rozpędu, aż bohaterowie tak naprawdę stają przed zadaniem uratowania świata (zostali w to po prostu - wrobieni).
Tworzenie bohatera, dressing up, nazywanie[...]?
Zapomnijcie o tego typu rzeczach. Nie ma mowy a zmianie wyglądu, fryzurki, nazwaniu bohatera, czy dodaniu brody bohaterce. System gry jest tak drętwy, że na to nie pozwala. Oczywiście, gdy się zmieni broń (na jakąś nowszą) to tak, wygląd jej się zmieni, ale szału nie ma, gdyż każdy z bohaterów może jedynie być wyposażony w 3 bronie, a przeważnie korzysta się i tak tylko z jednej, ewentualnie z dwóch. Prosta sprawa, przykładowo dla Caddoc'a podstawowym wyposażeniem będzie jakaś broń sieczna (np. miecz, albo topór), a dodatkiem będzie kusza. Na logikę biorąc, jeżeli miecz zadaje obrażenie 420, a kusza 120, może 190 jak się znajdzie dobrą, to kto mądry będzie czekał aż bohater załaduje strzałkę (co trwa wieki), jak łatwiej jest po prostu podbiec machnąć 2x mieczem i tyle.
A co ze zbroją? Czasami można znaleźć coś nowego, ale naprawdę to jest rzadkość. Jak się coś nowego założy to teoretycznie nieco wygląd bohatera się poprawia, ale tyle co nic. W zasadzie to jest chyba mało istotne.
System sterowania postacią może przypominać tanią przeróbkę wyciągniętą z tytułu Gears Of War. Bieg do przodu, przyklejanie do ściany, tutaj kucnięcie, przeskakiwanie przeszkód - wszystko aby dopaść i zasiekać wroga. W zasadzie te całe przyklejanie jest tam tak potrzebne, i jest tak wykorzystywane, prawie wcale. Jakby nie było, to chyba gracze nie narzekaliby, a nawet by nie zauważyli różnicy.
Niestety system rozrywki jest tak powalający, że w szybkim tempie gracz po prostu zasypia przez monotonię. Jest chapter, do przodu, nawalanka, zbieranie przedmiotów, do przodu, kolejna scenka, nawalanka, przedmioty, nawalanka itd. Dla urozmaicenia autorzy zaserwowali nieco questów pobocznych czy zbieranie (zwłok, ratowanie więźniów, czy kryształów), nie ratuje to przed monotonią.
Walka w pocie czoła
Istnieją proste kombosy, które można ze sobą miksować za pomocą lekkich i mocniejszych ataków (np. lekki, lekki, mocny atak), ale nie oczekujcie jakieś systemu slashera wyciągniętego z DMC. Ciekawym zjawiskiem jest tarcza, która ulega zniszczeniu i to można po każdej walce zaobserwować jej stan np. czasami z puklerzu zostaje tylko jedna deska, ale jeszcze ma obronę na 20, więc tarcza jest ok.
Złoto odgrywa rolę dodatkową. Nie można za znalezione pieniądze kupić nowej broni, umiejętności, czy czegoś innego. Złoto odblokowuje ukryte dodatki w galerii - to wszystko.
Jednak istnieje sklepik, gdzie za pomocą kryształków możemy kupić specjalne zdolności, umiejętności i czary. Nie jest ich za dużo, raptem 3 umiejętności dla broni, 3 czary i tyle. Oczywiście później są jeszcze mocniejsze wersje tych czarów (ma się rozumieć), no ale za dużo i tak ich nie ma, ale za to można je łączyć, dzięki czemu można wykonać z partnerem jakąś wspólną kombinację. A dla miłośników przemocy, istnieje mały system wykończenia przeciwnika, gdzie można demona zadźgać w brutalny sposób, ale kamera zazwyczaj ucieka i mało się widzi. Nie jest to co prawda wykończenia rodem wzięte z Mortal Kombat, no ale jakieś drobne urozmaicenie jest. Jak to mawiają, odrobina brutalności nikomu jeszcze nie zaszkodziła.
Dobre i złe strony gry
W zasadzie w grze jest więcej negatywów aniżeli pozytywów. Rozgrywka naprawdę powalająca nie jest, gra szybko staje się monotonna, grafika do najwyższych lotów też nie jest zaliczana, co można zauważyć. W zasadzie moim (skromnym) zdaniem, jestem obojętny co do niej, gdyż jakiegoś wstrętu nie budzi (argh, jak to paskudnie wygląda!), prawda, ale też nie zapiera dechu w piersiach. Muzyka, też jakaś nie za ciekawa. Utworów się nie da jakoś zapamiętać, ani żadne nie wpadają jakoś w ucho.
Na początku wspomniałem o systemie gry (chapter, scenka >> do przodu >> horda >> scenka >> do przodu [...]) - idzie się jedynie do przodu. Nie ma możliwości powrotu, zatem jeżeli coś opuściliśmy, należy rozpocząć rozgrywkę od nowa. Co czasami może się wydawać dziwne, (przeskoczyliśmy skałę, dlaczego nie może jej przeskoczyć ponownie?). Koncepcja logiki, praw fizyki, leży i po prostu kwiczy. To z tym przeskokiem, to pół biedy - inna sytuacja: nie można przejść bo nagle pojawia się przeciwnik (z prochu ziemi), czasami nie można przejść przez ZWYKŁĄ TRAWĘ(!), istnieją etapy gdzie można ją ściąć mieczem, ale niestety czasami zwykła trawa blokuje nam ścieżkę. Inna sprawa: beczki, niektóre można rozwalać i znajduje się dobrocie, niektóre ponownie ze stali, nie ruszysz. Czekanie aż partner podbiegnie aby przeskoczyć na drugi brzeg, też się zdarza. Ale najbardziej zdumiewa moment kiedy w czasie walki polegniemy.
Padamy na kolana, i wzywamy partnera by nam pomógł (ponownie scena niczym z Gears Of War), czołgamy się po podłodze, mamy naciskać przycisk akcji by "nie paść". W tym czasie partner musi rzucić biały flakonik "phoenix down" czy coś aby nas podnieść. To jest OK. Ale jeżeli nie ma flakonika, no to wzywamy go o pomoc, i teraz uwaga: postać WYRZUCA SWÓJ FLAKONIK po to, aby partner podniósł go i rzucił nim w nas. Nie mam bladego pojęcia, dlaczego postać nie jest w stanie sama wypić tej miksturki, sama w siebie rzucić czy nie wiem jak to nazwać, rozbić ten flakonik i się podnieść.
W grze jest pełno tego typu absurdalnych momentów. Ale jeżeli nie zniechęciliście się do tej pory, no to mam dla was dobrą wiadomość. W grze jest kilka ciekawych aspektów, chociażby sam humor, jak bohaterowie sobie dogadują nawzajem. Mimo że bohaterowie są przyjaciółmi, partnerami (?), to raczej nie ma między nimi jakiegoś wątku miłosnego - można o tym zapomnieć. Jednak E'lara uwielbia wypominać, moment w którym zgrabne kształty zjawy zaślepia jego umysł i ma problem z wyborem co jest cenniejsze (i lepsze) dla zespołu - czyli zapłata. Im większe bagno, tym większa zapłata.
Inny motyw, czasami po planszy można spotkać biegające kurczaki, można wyciągnąć kuszę i jednego sobie zestrzelić, tak dla zabawy. Komentarz - bezcenny - E'lara: "Oczywiście musiałeś pokazać temu kurczakowi, kto tutaj rządzi".
Najbardziej jednak z tego wszystkiego, cieszy opcja multiplayer, co-op dla 2ch graczy. Split screen. No coś pięknego! Ktoś powie, opcja pierdółka, ale nie macie pojęcia ile ona jest w stanie radości wnieść w tę grę. Moment w którym zasiadasz z przyjacielem przed konsolą, serwujesz smakołyki, napoje a przy tym świetna zabawa przy trzaskaniu hordy, razem komentowanie jaka ta gra jest, co jest fajnego, a co beznadziejnego. No poważnie, moment bezcenny. Przy okazji, nieważne jak inteligentne jest AI (kontrola bohatera, gdy gramy solo), raczej nie jest w stanie równać się z kimś kto siedzi obok i rozumie co trzeba zrobić. Co-opy to rzadkość, a jeszcze RPG, ho! No to jest naprawdę coś.
Sumując
Gierka jest słaba, grafika taka sobie, muzyka może być jaka jest, system walki nie jest rewelacyjny. No poważnie, więcej negatywów można wyliczyć jak pozytywów w grze. W pojedynkę, gra może być nudna, niemrawa, szkoda pieniędzy na taki chłam wydawać i w 100% się z tym zgodzę, gdyż osobiście nie widzę, bym pociskał sam w ten tytuł. Jednak przymrużając oko na te wszystkie niedociągnięcia (jest jak jest, bo to niskobudżetówka - wiele nie wymagaj), to gra jest nam w stanie sprawić całkiem niezłą frajdę. Humor, lajtowe podejście, nie stresowanie się, tutaj odkrywanie pewnych elementów gry w "galerii", opcja dla dwóch graczy, przy pomocy split screena. Ah tak tak, zapomniałem o najważniejszej funkcji "Real time weapon change", można zmieniać broń w czasie rzeczywistym, za pomocą jednego klawisza, a nie jakieś tam menu i szukanie ekwipunku. Ta, świetna sprawa.
Jeżeli drogi czytelniku nie zgorszyłem Cię tym opisem, to być może warto będzie zainwestować trochę groszy na ten tytuł. W zasadzie gra wiele nie kosztuje, gdyż, czy to na konsole (XBOX360/PS3) czy na PC - cena waha się w granicach 20-50zł. Nie wydaje mi się, że to jakiś wielki koszt za oryginalny tytuł, przy którym można się dobrze z przyjacielem zabawić, czy chociażby postawić na półce z grami i mieć w kolekcji ten właśnie tytuł. Jeżeli nie posiada się wielkich wymagań, to gra okaże się bardzo przyjemna, natomiast jak się zapomni o tym, że gra jest wykonana niskim nakładem, to można się szybko rozczarować.
Reptile
reptile@o2.pl
Moja ocena: 3/5
Obrazki z gry:
/Obrazki: Reptile/
Dodane: 21.11.2013, zmiany: 27.05.2014