Star Ocean: The Last Hope

Wydania
2009()
2009()
Ogólnie
Kolejna część sagi, jedyna wydana na Xbox 360.Tym razem dostajemy prequel wydanej na SNES’a pierwszej części serii.
Widok
TPP
Walka
akcja/czas rzeczywisty
Recenzje
Piter
Autor: Piter
26.05.2014

 

Od czasu zmierzchu ps2 można zauważyć, że wychodzi coraz mniej dobrych japońskich rpgów, zjadając własne zęby ze złości, iż nastąpił taki obrót spraw, zacząłem histerycznie sięgać po coraz to gorsze gry stworzone przez developerów z kraju kwitnącej wiśni, gdyż wszystkie najlepsze tytuły zostały już dawno ograne. A może znajdzie się jakiś rodzynek, który mnie wessie jak za dawnych lat – taka myśl wciąż chodzi mi po głowie. Tym razem padło na 4ą część sagi o kosmicznych przygodach. Twórcą gry, tak jak poprzednich części jest Tri-Ace, a wydawcą Square-Enix.

Gra jest prequelem wydanej w 1996 roku na SNES’a pierwszej części. Jest to typowe dla serii połączenie fantasy ze science-fiction. Naszym hero jest Edge Maverick, który razem ze swoją przyjaciółką Reimi wyrusza statkiem kosmicznym w kosmos, aby odnaleźć na innej planecie miejsce, w którym ludzkość mogłaby rozpocząć nowe życie, ponieważ Ziemia jest już na skraju destrukcji po III wojnie światowej. Oczywiście w miarę postępów w grze znajdujemy nowych towarzyszy przygody. Niestety postacie, oprócz Reimi, która jest klasyczną jrpg’ową laską, są co najmniej dziwne, a co gorsze nie wzbudzają sympatii. Jest Faize - koleś z uszami jak elf, który na każdym kroku wchodzi w tyłek naszemu herosowi, jest mała strasznie irytująca dziewczynka Lymle, Bachus D-79 naukowiec zmiksowany z robotem, czy krzyżówka kobiety z kotem Meracle. Główny bohater też nie jest lepszy, ponieważ sprawia wrażenie głęboko chorego na depresję i jęczy na każdym kroku jak to mu strasznie źle na tym świecie.

Rozgrywka już po paru godzinach robi się monotonna. Lecimy według utartego schematu: odkrywamy w fabule istnienie nowej planety, wsiadamy na statek, lecimy tam, poznajemy jej mieszkańców, pomagamy im w ich problemach i znów dowiadujemy się o kolejnej planecie i tak w koło Wojtuś. Fabuła nie porywa, jest płytka, a jeden czy dwa zwroty akcji niewiele dają. Planety są zróżnicowane od bardzo prymitywnych po niezwykle rozwinięte technologicznie.

System walki nie odbiega wiele od tego co widzieliśmy w poprzednich częściach. W walce biorą udział 4 postacie jednocześnie, w danym momencie kontrolujemy tylko jedną, natomiast akcję możemy zatrzymać w dowolnym momencie i przełączyć się na inną, użyć przedmiotu lub magii itp. Postacie, które akurat nie są przez nas sterowane walczą według tego jak je ustawimy w menu, niestety nie jest to nic takiego jak gambity w FFXII, ledwie kilka opcji. Walki są dość proste, a sprowadzają się w zasadzie do klepania przycisku A na padzie, z czasem natomiast stają się niestety coraz dłuższe i nużące, co na pewno zniechęci wielu, aby dotrwać do napisów końcowych. Duża różnorodność potworów niewiele pomaga. Rozwój postaci jest dość tradycyjny, dostajemy XP, z kolei nowych zdolności uczymy za otrzymane SP. Ciekawie prezentuje się możliwość tworzenia nowych przedmiotów, stworzyć można praktycznie wszystko, oręż, odzienie, przedmioty i wiele innych. Do tworzenia ich używamy itemków, które w większości dostajemy po pokonaniu przeciwników.

Najmocniejszą stroną w grze jest z pewnością grafika. Efekty graficzne są na dobrym poziome, wybuchy, rozbłyski, efekty czarów wszystko jest tak jak być powinno. W oczy rzuca się od razu wysoka rozdzielczość. Postacie są wykonane szczegółowo, ale cóż z tego, skoro są nieciekawe jak nigdzie indziej. Menu gry jest fajnie zaprojektowane i przejrzyste. Każda z planet ma swój własny klimat i nie sposób ich pomylić - za co plus.

Muzyka w grze jest średnich lotów, jakoś nie przypomina mi się aby któryś kawałek utkwił mi w pamięci i na pewno część 1 i 2 pod tym względem stoją wyżej. Nie można im zarzucić, że nie pasują do sytuacji, ale nic więcej pozytywnego o niej napisać się nie da. Inaczej ma się sprawa dubbingu. Głosy naszych bohaterów są najgorszymi jakie można usłyszeć, niektóre postacie są tak drażniące, że lepiej wyłączyć ich głosy w menu. Przykładowo kobieta-kot, mruczy coś co chwilę, a dziewczynka Lymle powtarza na końcu każdego zdania ‘kay. Odgłosy jakie wydają potwory również nie są najlepsze i nie wybijają się ponad przeciętność..

Podsumowując taka sobie fabuła z plejadą przygłupich postaci, które lepiej by nie otwierały paszczy bo się muchy zlatują :-). Fajny natomiast jest system craftingu. Grę polecić mogę tylko maniakom expienia dla których fabuła ma drugorzędne znaczenie i grają we wszystko z kategorii jrpg, lub takim jak ja, którzy ograli już wszystko co dobre i nie mają już ochoty po raz 10 przechodzić FF7 czy Suikodena.

 

Plusy

+ Dobry system rozwoju postaci

+ Różnorodność planet

+ Duża liczba przeciwników

+ System craftingu

 

Minusy:

- Byle jaka fabuła

- Gó*niane postacie

- Rekordowo beznadziejny dubbing

- Monotonia

- Nuda i flaki z olejem

 

Ocena 6/10


Obrazki z gry:

Dodane: 21.11.2013, zmiany: 26.05.2014


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?