DeathSpank

Wydania
2010()
Ogólnie
komediowy hack'n'slash, parodia gatunku z genialnym podkładem głosów i momentami absurdalnym humorem, pierwsza część trylogii
Widok
izometr
Walka
czas rzeczywisty
Recenzje
Endex
Autor: Endex
09.06.2015

Kiedy na rynku pojawił się DeathSpank, wciąż miałem starego PCta, który nie pozwalał mi nawet na jego uruchomienie. Patrząc na gameplaye z omawianej produkcji żałowałem, że nie mogę w to zagrać, ale cóż zrobić, nowy komputer trochę kosztuje, więc musiałem odpuścić. Kiedy już kupiłem nowszy komputer, o grze nie pamiętałem. Aż do niedawna, kiedy to na TremorGames, całkowicie przypadkiem trafiłem na nią szukając czegoś godnego punktów, które tam zdobyłem. Widząc, że są wszystkie 3 części wziąłem je bez wahania. Teraz pojawia się pytanie, czy było warto? Gry mogły być atrakcyjne na filmikach, ale czy gameplay będzie równie zabawny co tam? Czy gra się nie zestarzała? Odpowiedzi będą poniżej jak i w recenzjach następnych części.

Gra opowiada historię DeathSpanka, człowieka który lubi się tytułować jako Pogromca zła, Nosiciel Sprawiedliwości i Bohater Uciśnionych. Przemierza on tereny świata wzorowane na klimatach fantasy, a za cel w swojej podróży obrał sobie znalezienie artefaktu który zwie się… Artefaktem. Z czasem nasz protagonista postanowi też stawić czoło Lordowi Von Prong, który uwielbia swoją fryzurę tak bardzo, że w jego muzeum umieścił perukę która wygląda dokładnie jak to co ma na głowie.

Taaaaaaaaak, tyle mogę powiedzieć o fabule, bo nic więcej tutaj ma, no chyba że pod koniec. Wtedy to mamy mały twist fabularny, ale chyba nie chcecie bym wam to zdradził. Ogólnie cała gra skupia się tylko na zdobyciu Artefaktu i pokonaniu Lorda Von Pronga.

Brzmi to nieco niepoważnie i tak jest. Ta gra została stworzona przez Rona Gilberta, ojca takich klasyków jak Maniac Mansion czy Monkey Island i czuć w niej humor tych starych produkcji. Gra jest parodią, śmieje się z gatunku RPG, z interakcji pomiędzy nami, a NPCami, czy z questów jakie możemy w RPGach zdobyć.

Przyjdzie nam tu przykładowo wykonywać zadania dla Grotołaza, który cierpi na wiele fobii, w tym klaustrofobię, więc boi się wejść do groty albo obijanie biednych mobów specjalnym młotkiem by zmusić je do zrobienia kupy, ku uciesze plantatora owoców. Cała gra nie jest ani trochę poważna, a humor w niej zawarty jest w dobrym tonie i nie nudzi. Wiele razy zdarzyło mi się uśmiechnąć słuchając dialogów lub wykonując kolejne absurdalne zadania.

Ba, sam design DeathSpanka już pokazuje, że coś jest nie tak. Nasz Pogromca Zła jest gruby, ma chude nogi i ten heroiczny ton głosu. Kupiło mnie to od razu.

Oprawa graficzna i dźwiękowa gry jest świetna.

Grafika jest kolorowa i zmienia się w stosunku do miejsc jakie w danej chwili odwiedzamy. Sama oprawa jest specyficznie zrobiona. Świat jest tak jakby kulą do której przyklejone są wycinanki. Wycięte elementy są w 2D, zaś DeathSpank, NPC oraz nasi oponenci są w trójwymiarze. W żadnym wypadku to nie przeszkadza. Postaci są zrobione tak karykaturalnie, że bardziej się nie da i idealnie wpasowują się w całość oprawy. Na plus powinno się zaliczyć, że gra wyszła w 2010 roku i grając w nią dopiero w 2015 uważam, że gra jest bardzo ładna. Nic się nie zestarzała dzięki stylizowanej oprawie.

Kwestia dźwięku… Muzyka jest, nawet niezła, ale to nic szczególnego. Pisząc recenzję słuchałem soundtracku by coś o niej napisać i cóż mogę powiedzieć. Muzyka jest ok, ale nie jest czymś co mógłbym słuchać poza grą. Jak gramy, to muzyka nie przeszkadza, wręcz pasuje do całości, dzięki czemu możemy ją bardziej docenić. Jak załączymy ją bez tła, jakim jest w tym przypadku sama gra, to już nie robi żadnego wrażenia.

Samo udźwiękowienie, to nie tylko muzyka, prawda? Ta gra ma jeden z najlepszych dubbingów jakie słyszałem. Każdy dialog jest czytany przez aktorów, w dodatku są czytane tak dobrze, że jestem pełen podziwu. Aktor podkładający głos tytułowemu bohaterowi odwalił kawał genialnej roboty. Każdą kwestie czytał z taką powagą, z taką manierą, jakby faktycznie był herosem, ale zarazem dodawał do tego taki komediowy ton, który przypomina od razu bohaterów z kreskówek, którzy często dostawali po dupie. Postaci poboczne także brzmią dobrze, szczególnie Rich Cabin, który także ma genialne zrobiony głos. Ten lekko znudzony ton głosu i brzmiący jakby był ponad wszystkimi. Genialne.

Gra to taki nietypowy hack'n'slash. Rozwój postaci jest tutaj całkowicie inny od tego co widziałem w innych grach z tego gatunku. Co poziom wybieramy kartę, która zwiększa jedną ze statystyk o 5%, nie da się normalnie mieszać w statystykach. Wszystko jest zależne od tego co nosimy. Ilość HP jest związane z pancerzem jaki posiadamy w danej chwili, siła ciosu z bronią, jaką możemy włożyć w jeden z 4 slotów głównych. Są jeszcze sloty poboczne, w których możemy trzymać przedmioty pomocnicze np. potiony. Wszystko układamy w bardzo czytelnym ekwipunku.

Idąc walczyć mamy do dyspozycji miecze, maczugi, kusze, topory itp. Typowe wyposażenie bohatera gier fantasy. Mamy dostęp do magicznych ataków, ale osobiście przeszedłem grę nie używając ich. Były jakoś tak bez znaczenia, ponieważ gra jest łatwa, ale o tym za chwilę.

Grając na kontrolerze, każdą z broni mamy przypisaną do podstawowych przycisków [ABXY]. Na spustach mamy lockowanie wroga i wyciąganie tarczy, którą możemy blokować ciosy przeciwnika jak i go odpychać od siebie. Tarczą można też się zasłonić i przebiegnąć pomiędzy wrogami, gdyż wtedy się od nas odbijają. Sam system walki jest dobrze zrobiony, więc walki z hordami przeciwników są satysfakcjonujące, a sporadyczne okrzyki naszego bohatera tylko ją umilają.

Ja mam pada z Xboxa 360 i gra się na nim świetnie. Gra była przygotowywana z myślą o kontrolerach i da się to wyczuć. Ci co nie mają pada niech się nie obawiają, sprawdziłem ją też na klawiaturze i jest dobrze.

Wcześniej napisałem, że gra jest łatwa. Przypuszczam, że to wina grania na padzie. Blokowanie na nim jest tak intuicyjne, że nawet nie myśląc o bloku zauważamy, że blokujemy praktycznie każdy cios wymierzony w naszą stronę. Na klawiaturze się w to nie bawiłem, bo tylko sprawdziłem, czy jest grywalne, ale przypuszczam, że tam będzie nieco gorzej.

DeathSpank to nie jest długa gra. Gdyby nie to, że chciałem zrobić każde osiągnięcie i wykonać każdy quest, przeszedłbym ją spokojnie w jakieś 6-7 godzin. Trochę to smutne, że długość taka, a nie inna, ale z drugiej strony spędziłem w niej, dzięki osiągnięciom, około 13 godzin i nie żałuję tego czasu. To dalej więcej niż niejedna gra AAA.

Podsumowując, DeathSpank, to świetna gra niezależna, jako parodia gatunku sprawdza się świetnie. Nie mam jej prawie nic do zarzucenia. Gdyby była nieco dłuższa i trudniejsza ocena byłaby wyższa o jedno oczko, a tak, gra musi się zadowolić mocnym 8/10. Polecam wszystkim w to zagrać. Naprawdę warto.


Obrazki z gry:


/obrazki dostarczył Endex/

Dodane: 21.11.2013, zmiany: 09.06.2015


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?