Away: Shuffle Dungeon |
|
Wydania |
2008() 2008() |
Ogólnie
|
Dungeon crawler ze zmieniającymi się co 15 sekund lochami. Jak łatwo więc zgadnąć, tytuł nastawiony na action, action i jeszcze raz action.
|
Widok
|
izometr
|
Walka
|
czas rzeczywisty
|
Recenzje |
Był sobie człowiek...
...a właściwie cała wioska ludzi. Każdy miał pełne ręce roboty i wiódł spokojny żywot. Do czasu, kiedy wieśniacy zaczęli znikać. Nikt nie wiedział, co się z nimi dzieje. Jednego dnia pielą w ogórku, a następnego nie ma po nich śladu. Fenomen znikających ludzi nazwano "AWAY". Przez wiele lat ma miejsce ten incydent i do tej pory zniknęło już 99 osób. Kto będzie setny?
Na początku gry poznajemy naszego bohatera o niecodziennym imieniu - SWORD. Gra sobie na harfie i cieszy się życiem. Przybył on do wioski Webb dwa lata temu, aby tutaj osiąść i być może założyć rodzinę. Ma on przyjaciółkę Anellę, z którą spędza dość dużo czasu. Pewnego pięknego dnia, pojawia się przedziwne zjawisko. Nadchodzą ciemne chmury, a z nieba spadają świecące pioruny przypominające gigantyczne sople lodu. Dziwna siła usiłuje porwać naszego bohatera, lecz z pomocą przychodzi nam Anelle, która oferuje siebie w zamian za Sworda. Z nieba dochodzi głos, który przyjmuje ofertę dziewczyny. Jednakże pazerna moc pochłania wszystkich mieszkańców wioski, pozostawiając jedynie Sworda.
Tak przedstawia się fabuła tej nieco dziwnej gry. Muszę przyznać, że pomysł bardzo mi się spodobał. Jakaś siła wyższa porywa ludzi, a my usiłujemy dowiedzieć się, co za tym wszystkim stoi. Tytuł gry jednak mówi nam nieco więcej. Mianowicie, oprócz fenomenu AWAY, mamy tutaj SHUFFLE DUNGEON. I tę część musimy rozumieć dosłownie - losowe dungeony, lochy, jaskinie.
Sword musi odnaleźć mieszkańców Webb. W tym celu musi poszukać w wiosce przedmiotu, który należał do danej osoby. Po znalezieniu tej rzeczy, pojawia się portal prowadzący do dungeonu, w którym uwięziony jest poszukiwany przez nas człowiek. Lochy jednak co jakiś czas się zmieniają. Na dwóch ekranach przedstawiona została jaskinia, którą możemy eksplorować i zabijać potwory. Co kilkanaście sekund loch dolnego, bądź górnego ekranu (przemiennie) zmienia się na inny. W tym czasie bohater musi znajdować się na drugim, stałym, ekranie. W ten sposób badamy jaskinie, otwieramy skrzynie ze skarbami, zabijamy potwory. Przy końcu dungeonu czeka na nas boss, a po wygranej ratujemy jednego z mieszkańców wioski.
Jak już wspomniałem, pomysł bardzo mi się podoba, jednakże szybko się nudzi. Ciągłe wchodzenie do lochów, które są do siebie bardzo podobne sprawia, że nie spędzimy dużo czasu przy tym tytule. Trzeba od niego trochę odpocząć, po czym powrócić i zbadać kolejną jaskinię. W ten właśnie sposób przebrnąłem przez kilka godzin nieustannego oczopląsu powstałego w wyniku ciągłej ruletki dungeonów. Grę można ukończyć w 15 godzin. To dużo, jak na tak marny produkt. Dlaczego marny? Otóż poza pomysłem gra nie oferuje nic ponadto.
Grafika jest cukierkowa, chociaż niezbyt przypadła mi do gustu. Kanciaste postaci, mało detali. Bohaterowie wyglądają sztucznie i odpychająco. Pamiętam, że taki design postaci był modny pod koniec lat 90, czyli ponad 10 lat temu. Spodziewałem się lepszych efektów po Artoon (Yoshi's Island DS) oraz po Majesco Games (Cooking Mama, Monster Tale). Z drugiej jednak strony nie mają oni zbyt dużego doświadczenia w jrpg, dlatego też można im co nieco wybaczyć. Wszystkie lokacje są do siebie bardzo podobne, niemal identyczne. Powtarzające się non stop te same dungeony, z tymi samymi potworami, skutecznie odpychają od tego tytułu.
Muzyka jest całkiem przyjemna, chociaż żaden utwór nie zapadł mi w pamięci. Jak każda szanująca się jrpgowa produkcja, gra ta posiada w cut scenkach voice acting. Trzeba przyznać, że głosy pasują do bohaterów. Piskliwy głos Anelle, czy też pełen wigoru głos Sworda.
Walki z potworami odbywają się w czasie rzeczywistym. Machamy w prawo i w lewo swoim mieczem i siekamy potworki; ot żadnej filozofii.
Podsumowując tę recenzję, muszę przyznać, że nie byłem w stanie ukończyć tej gry. Zbyt bardzo mnie znudziła i zrytowała. Pomysł bardzo mi się spodobał i miałem dużą nadzieję, że gra ta przyjemnie wypełni trochę mojego wolnego czasu. Niestety, ostatnio ciągle trafiam na byle jakie tytuły, które nie przykuwają mojej uwagi na długo. Taki właśnie jest Away - shuffle dungeon. Na chwilę zaciekawi, aby później przynudzać. Cóż, po kilku godzinach przewracania oczami, powiedziałem temu tytułowi: GO AWAY!.
Plusy:
+ pomysł
Minusy:
- grafika
- powtarzające się dungeony
- i wszystko inne...
Moja ocena 2/5
...a właściwie cała wioska ludzi. Każdy miał pełne ręce roboty i wiódł spokojny żywot. Do czasu, kiedy wieśniacy zaczęli znikać. Nikt nie wiedział, co się z nimi dzieje. Jednego dnia pielą w ogórku, a następnego nie ma po nich śladu. Fenomen znikających ludzi nazwano "AWAY". Przez wiele lat ma miejsce ten incydent i do tej pory zniknęło już 99 osób. Kto będzie setny?
Na początku gry poznajemy naszego bohatera o niecodziennym imieniu - SWORD. Gra sobie na harfie i cieszy się życiem. Przybył on do wioski Webb dwa lata temu, aby tutaj osiąść i być może założyć rodzinę. Ma on przyjaciółkę Anellę, z którą spędza dość dużo czasu. Pewnego pięknego dnia, pojawia się przedziwne zjawisko. Nadchodzą ciemne chmury, a z nieba spadają świecące pioruny przypominające gigantyczne sople lodu. Dziwna siła usiłuje porwać naszego bohatera, lecz z pomocą przychodzi nam Anelle, która oferuje siebie w zamian za Sworda. Z nieba dochodzi głos, który przyjmuje ofertę dziewczyny. Jednakże pazerna moc pochłania wszystkich mieszkańców wioski, pozostawiając jedynie Sworda.
Tak przedstawia się fabuła tej nieco dziwnej gry. Muszę przyznać, że pomysł bardzo mi się spodobał. Jakaś siła wyższa porywa ludzi, a my usiłujemy dowiedzieć się, co za tym wszystkim stoi. Tytuł gry jednak mówi nam nieco więcej. Mianowicie, oprócz fenomenu AWAY, mamy tutaj SHUFFLE DUNGEON. I tę część musimy rozumieć dosłownie - losowe dungeony, lochy, jaskinie.
Sword musi odnaleźć mieszkańców Webb. W tym celu musi poszukać w wiosce przedmiotu, który należał do danej osoby. Po znalezieniu tej rzeczy, pojawia się portal prowadzący do dungeonu, w którym uwięziony jest poszukiwany przez nas człowiek. Lochy jednak co jakiś czas się zmieniają. Na dwóch ekranach przedstawiona została jaskinia, którą możemy eksplorować i zabijać potwory. Co kilkanaście sekund loch dolnego, bądź górnego ekranu (przemiennie) zmienia się na inny. W tym czasie bohater musi znajdować się na drugim, stałym, ekranie. W ten sposób badamy jaskinie, otwieramy skrzynie ze skarbami, zabijamy potwory. Przy końcu dungeonu czeka na nas boss, a po wygranej ratujemy jednego z mieszkańców wioski.
Jak już wspomniałem, pomysł bardzo mi się podoba, jednakże szybko się nudzi. Ciągłe wchodzenie do lochów, które są do siebie bardzo podobne sprawia, że nie spędzimy dużo czasu przy tym tytule. Trzeba od niego trochę odpocząć, po czym powrócić i zbadać kolejną jaskinię. W ten właśnie sposób przebrnąłem przez kilka godzin nieustannego oczopląsu powstałego w wyniku ciągłej ruletki dungeonów. Grę można ukończyć w 15 godzin. To dużo, jak na tak marny produkt. Dlaczego marny? Otóż poza pomysłem gra nie oferuje nic ponadto.
Grafika jest cukierkowa, chociaż niezbyt przypadła mi do gustu. Kanciaste postaci, mało detali. Bohaterowie wyglądają sztucznie i odpychająco. Pamiętam, że taki design postaci był modny pod koniec lat 90, czyli ponad 10 lat temu. Spodziewałem się lepszych efektów po Artoon (Yoshi's Island DS) oraz po Majesco Games (Cooking Mama, Monster Tale). Z drugiej jednak strony nie mają oni zbyt dużego doświadczenia w jrpg, dlatego też można im co nieco wybaczyć. Wszystkie lokacje są do siebie bardzo podobne, niemal identyczne. Powtarzające się non stop te same dungeony, z tymi samymi potworami, skutecznie odpychają od tego tytułu.
Muzyka jest całkiem przyjemna, chociaż żaden utwór nie zapadł mi w pamięci. Jak każda szanująca się jrpgowa produkcja, gra ta posiada w cut scenkach voice acting. Trzeba przyznać, że głosy pasują do bohaterów. Piskliwy głos Anelle, czy też pełen wigoru głos Sworda.
Walki z potworami odbywają się w czasie rzeczywistym. Machamy w prawo i w lewo swoim mieczem i siekamy potworki; ot żadnej filozofii.
Podsumowując tę recenzję, muszę przyznać, że nie byłem w stanie ukończyć tej gry. Zbyt bardzo mnie znudziła i zrytowała. Pomysł bardzo mi się spodobał i miałem dużą nadzieję, że gra ta przyjemnie wypełni trochę mojego wolnego czasu. Niestety, ostatnio ciągle trafiam na byle jakie tytuły, które nie przykuwają mojej uwagi na długo. Taki właśnie jest Away - shuffle dungeon. Na chwilę zaciekawi, aby później przynudzać. Cóż, po kilku godzinach przewracania oczami, powiedziałem temu tytułowi: GO AWAY!.
Plusy:
+ pomysł
Minusy:
- grafika
- powtarzające się dungeony
- i wszystko inne...
Moja ocena 2/5
Obrazki z gry:
Dodane: 24.03.2012, zmiany: 21.11.2013