7th Circle (The)The 7th Circle |
|
Wydania |
2018( Steam) |
Ogólnie
|
Dungeon crawler z perspektywą pierwszej osoby i walką turową.
Przerażająco... nudny.
|
Widok
|
FPP
|
Walka
|
turowa
|
Recenzje |
Jedną z rzadziej używanych funkcji nowszych (z grubsza) edycji znanego i lubianego przez wszystkich entuzjastów produkcji z dlsite RPG Makera jest możliwość tworzenia gier z perspektywą pierwszej osoby i ruchem wieży szachowej. Mało kto jednak z tej opcji korzysta; jeszcze mniej osób decyduje się na sprzedawanie takiego tworu za prawdziwe pieniądze. Co jakiś czas jednak trafia się jakiś szaleniec i tak powstaje np. bohater dzisiejszego tekstu, The 7th Circle – Endless Nightmare.
Gra idzie zdecydowanie w mocno krawędziowe klimaty. Wcielamy się w anonimową postać, która jest opętana przez demona / demony i już w intrze podcina sobie żyły w akcie samobójstwa. Trafia do piekła, gdzie walczy z demonami aby… no, walczy z demonami i tyle! Jest dużo krwi, przemocy (siódmy krąg piekła, pamiętamy), mroku i cierpienia. Ba, krwi jest tak wiele, że jedną z mechanik jest dosłownie zalanie całego aktualnego poziomu warstwą krwi, co komplikuje kilka rzeczy, głównie odpoczynek, a jednym z zasobów jest krew dropiona przez wrogów.
Eksploracja jest dość prosta, ot trzeba znaleźć wyjście z danego poziomu – są (czasem piekielnie – czaicie? – ukryte) guziki, są teleporty, są fałszywe ściany i podobne rzeczy. Powrotu nie ma, więc teoretycznie przynajmniej warto dokładnie spenetrować okolice w poszukiwaniu skrzynek. Po mapce porozsiewani są też czasem dość gęsto statyczni wrogowie, do których zbliżenie aktywuje walkę. Walka rozgrywa się na osobnym ekranie – jest trochę myślenia taktycznego odnośnie ruchu i zasięgu broni, oraz manipulowanie kolejnością tur (głównie wynikające z pozostałego zapasu energii), ale aż tak wiele się nie dzieje. Ponadto gra ma permadeath, ale też meta-mechaniki polegające na wydawaniu uzbieranych zasobów w celu wzmocnienia następnej tworzonej postaci.
Niestety tematem przewodnim gry jako całości jest nuda – walki są mało ekscytujące i trywialnie proste, tylko rozciągnięte w czasie ze względu na podbity hp i/lub dodge wrogów. Gatunków wrogów też raczej nie ma za wiele, ot 2-3 na mapkę. Eksploracja bez ekscytacji specjalnej, ot odhaczanie kolejnych wrogów i guzików. Loot jest do bani i praktycznie 99% będzie natychmiast przerabiane na złom (używany do upgrade broni). Gdy już przejdzie pierwsza ekscytacja krawędziową fabułą też nie odkrywa się niczego niezwykłego - ba, prawie w ogóle się nie odkrywa bo „ekrany” przekazujące jakieś rzeczy fabuło-podobne pojawiają się raz na parę godzin gry. Po pięciu poziomach miałem serdecznie dość gry, a co dopiero pod koniec – niby są jeszcze dodatkowe mapki typu challenge ale w ogóle nie miałem motywacji żeby je ruszać. Permadeath i meta-mechaniki też mają niewiele wpływu na cokolwiek bo prawie nigdy w grze nie napotykałem konkretnego oporu ze strony wrogów, a co dopiero zagrożenia, które zbliżyłoby mnie do granicy śmierci. Najbliżej zgonu byłem jak pierwszy raz mi poziom krwią zalało i na 20% HP (plus regen i sporadyczny potek jak dropnął) wyrżnąłem całą resztę demonów na mapce.
Na szczęście w następnej grze, Inferno, autorzy ogarnęli się i efekt końcowy jest znacznie, znacznie lepszy.
Plusy:
+ rzadko podejmowany, horrorowy temat i nastrój
Minusy:
- straszliwa nuda
Obrazki z gry:
Dodane: 26.11.2018, zmiany: 18.11.2022