Dark Messiah of Might and MagicDark Messiah: Might and Magic |
|
Wydania |
2006() 2007() |
Ogólnie
|
0451 RPG (Immersve sim), wprost od mistrzów tego gatunku Studia Arkane. Osadzona w świecie znanym z Heroes of Might and Magic V, fabularna kontynuacja tego tytułu zresztą.
|
Widok
|
FPP
|
Walka
|
Czas rzeczywisty - Możliwość skradania się.
|
Recenzje |
W przypadku tej gry trudno mówić rewolucji zwłaszcza, jak się ograło wcześniej Arx Fatalis. Gdyby nie fakt, że akcja gry dzieje się na powierzchni, to można odnieść wrażenie, że mamy do czynienia z kontynuacją w/w gry. Począwszy od systemu walki, poprzez projekt poziomów, narrację itd. Ewidentnie czuć tu ducha poprzedniczki i bardzo dobrze, bo pierwsza gra studia była/jest naprawdę udaną produkcją. Oczywiście pod kątem technologicznym obie gry dzieli przepaść i Dark Messiah, jest w tym względzie dużo do przodu, za to pod względem kompleksowości poziomów, mamy lekki krok w tył. Widać, że gra wyprzedzała swoje czasy i implementacja tak dobrej grafiki z genialnym do dzisiaj systemem fizyki, mocno ograniczała wielkość poziomów, co odbiło się właśnie na kompleksowości tychże. Nie umniejsza to jednak grze, która do dnia dzisiejszego zaskakująco dobrze trzyma fason i gra się w nią nieomal równie dobrze, jak w dniu premiery.
Mroczny Zbawca...
Tytuł gry bezpośrednio nawiązuje do fabuły, ale aby nazbyt wiele nie zdradzać, powiem tylko, że znowu chodzi o ratowanie świata. W grze jest kilka zakończeń i jeśli tylko tego będzie pragnął gracz, to może zostać tytułowym mesjaszem mroku. Fabuła oczywiście rozkręca się z czasem, ale pomimo pewnej liniowości, twórcy zaimplementowali w wątku głównym dwa ciekawe rozwiązania. Jedno z nich, to pewnego rodzaju romans pomiędzy mrokiem i światłem, który sprawia, że praktycznie do końca gry nie jesteśmy pewni, którą ścieżkę wybrać. Zarówno ścieżka światła, jak i ta ścieżka mroku wydają się ciekawe i mają do zaoferowania coś więcej, niż tylko zwykły wybór między dobrem, a złem. Drugą ciekawostką są mroczne moce, które na pewnym etapie gry zdobywamy i tylko od nas zależy, czy ich użyjemy, a z drugiej strony możemy też zostać świętym wojownikiem, co wiąże się z innymi bonusami w tym fabularnymi. Wszystko zależy od gracza, a wybór łatwy nie jest, bo fabularnie wpleciono to wszystko wprost po mistrzowsku. Ostatecznie skończy się na tym, że grę przejdziecie dwa, a może nawet trzy razy, aby zobaczyć więcej wariantów zakończenia. Mało która gra w dzisiejszych czasach daje takie poczucie wciągnięcia gracza w swoją historię, jak ta. Jak to mawiają, to trzeba przeżyć samemu.
Kopniak wszech czasów
Wpływ na chęć ponownego przejścia gry, ma nie tylko fabuła, ale też, a może przede wszystkim rozwój postaci oraz zaimplementowana w grze fizyka. Zależnie od naszego wyboru, grę możemy przechodzić na cicho lub na głośno, a do tego dochodzi też styl walki, jaki obierzemy. Pomimo dość uproszczonego systemu opartego o punkty skilli, które otrzymujemy za wykonywanie zadań głównych oraz pobocznych, gra pozwala rozwijać się w trzech klasach. Domyślnie jest to mag, łotrzyk oraz wojownik. Jednakże nic nie stoi na przeszkodzie, aby miksować te klasy i zrobić sobie mago-łotrzyka lub maga bojowego itp. Trzeba tylko pamiętać, że mocniejsze bronie pod koniec gry, wymagają zazwyczaj wymasterowania chociaż jednej z tych klas, więc lepiej nie przesadzać z uniwersalizmem. To oczywiście wpływa na regrywalność, bo każda klasa, to unikalny styl walki, który posiada inne animacje zależne od broni, którą dzierżymy. Zresztą sama walka w tej grze, jest tak dobra, że aż człowiek żałuje, że nie może być dobry we wszystkim. Z grubsza walka polega na wykonywaniu ciosów zamiennie z blokiem, ale to jaki cios wykonamy zależy nie tylko od broni, ale też wychylenia, pozycji naszej postaci oraz przeciwnika. Walki są epickie i bardzo miodne, a poza zdolnościami postaci, możemy też wykorzystać środowisko i przykładowo rozwalić podporę beczek, co zwali je na głowę wrogów lub np. spuścić na głowę nieświadomego wroga żyrandol itd. Możliwości jest naprawdę mnóstwo, a nie wspomniałem jeszcze o epickim kopie, który wytrąca wrogów z równowagi, co pozwala wrzucić ich do przepaści, nabić na kolce, czy zwyczajnie przewrócić i dobić epickim ciosem kończącym. Są nawet let's playe, gdzie ludzie przechodzą grę, korzystając tylko z tego kopnięcia (nie wiem, czy całą grę da się tak przejść, ale część na pewno). Wszystko to zasługa zmodyfikowanego silnika Source, czyli tego samego, który odpowiada za fizykę w grze HL2, a to oznacza fizykę na najwyższym poziomie nawet dzisiaj.
Nie wszystko dobre...
Niestety wszystkie te wodotryski technologiczne spowodowały, że odbiło się to na kompleksowości poziomów, które z racji na ograniczenia technologiczne tamtych czasów, musiały być dostosowane do ówczesnych możliwości i to czuć. Oczywiście gra nadal pozwala podchodzić do zadań na wiele sposobów, jednakże niektóre mapy wydają się ciasne (zwłaszcza te w otwartym świecie typu miasto), a wiele poziomów podzielonych jest na podsektory, które wczytują się osobno. Nie jest to duża wada, ale mimo wszystko w porównaniu do poprzedniczki (Arx Fatalis), to krok w tył. Drugim mankamentem gry, jest grafika, która nie przetrwała zbyt dobrze próby czasu i nie chodzi mi tutaj o jakość tejże. Współczesny gracz będzie borykał się z kilkoma problemami, takimi jak zbyt jasne bronie magiczne, które aż rażą po oczach, błędy w teksturach, czy też dziwne oświetlenie, które nie pozwala znaleźć optymalnej wartości jasności ekranu. Da się to oczywiście przeboleć, bo zalety gry w postaci świetnej fabuły, fizyki oraz walki, są ponadczasowe, ale jednak warto to wziąć pod uwagę, zanim zdecydujecie się w tę grę zagrać.
PLUSY:
✔️ Genialna fizyka
✔️ Świetna walka
✔️ Fabuła
✔️ Klimat
MINUSY:
❌ Błędy graficzne
❌ Problemy z jasnością (broni magicznych i nie tylko)
❌ Ciasnota niektórych map
OCENA:
8,5/10
Zgodność z gatunkiem 0451 RPG:
Swoboda działania - 12%
Interaktywne środowisko - 20%
Symulacja systemów - 15%
Wielowątkowa narracja - 20%
Perspektywa pierwszoosobowa - 10%
Idywidualne odczucia - 7%
Sumarycznie Immersive Sim na 84%
Zapraszam do obserwacji naszego kuratora: ŚWIAT RECENZJI
Recenzja ukazała się też w: Recenzje na 100%... osiągnięć!
BONUS:
https://www.youtube.com/live/A8ZRGTrs8LU
Powiem od razu, że gra jest fajna. Pomimo w większości nieprzychylnych recenzji prasy branżowej i mimo, że Reptile się pastwił nad wersją na X-Boxa 360, śmiem twierdzić, że gra jest NAPRAWDĘ fajna.
NA POCZĄTEK...
...trochę historii. Otóż odpowiedzialna za serię Might & Magic firma New World Computing upadła. Nad cyklem zaopiekował się Ubisoft, jednakże zamiast kontynuować wydarzenia znane z tego pamiętające początki ery gier komputerowych serialu, stworzono nowy świat. Bez dodatków science fiction, jeno czyste fantasy. Pierwszą grą rozgrywającą się w nowym świecie - Ashan - była piąta część Heroes of Might & Magic. Uzupełnieniem tego tytułu jest natomiast opisywany przez mnie Mesjasz Ciemności. Ubisoft zlecił stworzenie Dark Messiah uzdolnionemu studiu Arkane, twórcom genialnego Arx Fatalis. Wybór jak najbardziej trafny, choć jeśli ktoś spodziewał się duchowej kontynuacji wyżej wymienionego tytułu, mógł się zawieść.
FABUŁA
Historia jaką usłyszymy grając w Mesjasza jest ściśle powiązana z wydarzeniami HOMM5, ale nie musimy znać fabuły tej gry, ponieważ wszelkie potrzebne informacje do zrozumienia co się dzieje otrzymujemy w czasie grania w DMM&M. W gigantycznym skrócie wprowadzenie do gry wygląda tak: Tysiące lat temu wybuchła Wojna Ognia, ci Źli przegrali dzięki wielkiemu poświęceniu maga Sar - Elama, zwanego "Siódmym smokiem" ze względu na ogromną moc jaką władał. Udało mu się wygnać demony do otchłani niegasnących płomieni, a potem ze swej duszy stworzył więzienie, które miało na celu na zawsze zatrzymać tych Złych. Jednakże, jak to w świecie fantasy bywa, istnieje artefakt - Cienisty Czerep (nie, to nie ten od He-Mana, tam był Posępny), dzięki któremu demoniczne siły wyrwą się ze stworzonego specjalnie dla nich więzienia.
Jak mówiłem, fabuła jest częścią większego projektu, więc nie zrażajcie się tym typowym rozpoczęciem. Kontynuując... w grze wcielamy się w postać Saretha, ucznia mistrza Phenriga. Uczymy się do profesji, którą z braku lepszego określenia można nazwać Tomb Raider ;). W prologu Phenrig uczy nas jak grać i jednocześnie zdobywamy kryształ Shantiri, potrzebny pewnemu znajomemu mistrza - Lordowi Melelagowi - do odnalezienia wspomnianej czachy. Mistrz tak bardzo boi się nas samych wysłać z tą misją, że przywołue Xanę, dość interesującą istotę o kuszącym wyglądzie, która "łączy" się z umysłem Saretha i od tej pory jest kimś w rodzaju Cortany dla Master Chiefa (o ile ktoś grał w Halo), z tym drobnym wyjątkiem, że Xana to zdecydowanie niedobra dziewczynka, jej komentarze są cięte, niemoralne i bezlitosne, co jest bardzo przyjemnym urozmaiceniem i niejeden raz wywołuje wielki uśmiech na twarzy ;) Po przybyciu do Stonehelm, siedziby Menelaga, nekromanci rozpoczynają atak na mury tego miasta, a my musimy pomóc strażnikom Stonehelm go odeprzeć. To tylko wstęp, natomiast zdarzenia w jakich później przyjdzie nam uczestniczyć są już znacznie ciekawsze i świeższe.
ROZGRYWKA
Dark Messiah jest grą na tyle dynamiczną, że można ją uznać za czysty fantasowy FPS, jak Hexen dla przykładu. Mamy jednak inwentarz, który działa jak w System Shock 2 - naciskamy klawisz, a okienko z zawartością naszego plecaka się ukazuję (razem ze statystykami postaci). Przedmiotów jakie możemy wziąć do rąk i do plecaka jest całe mnóstwo, większość z nich możemy wykorzystać do bardziej fantazyjnego ukatrupienia przeciwnika. Broń, od mieczy poprzez łuki, sztylety, kije i różdżki sami musimy zdobyć, najczęściej ze zwłok nieżyjącego nieprzyjaciela, choć oczywiście zdarzy się nam coś znaleźć podczas eksploracji terenu, lub, jeśli chcemy, możemy sami stworzyć narzędzie zagłady, w kuźni.
Słowo o postaci. W przeciwieństwie do X-Boxowego wydania "Elements", tutaj nie wybieramy na początku klasy. W PeCetowym Mesjaszu Ciemności, za ukończenie zadań dostajemy punkty rozwoju, które możemy przeznaczyć na cokolwiek chcemy. Jeśli mamy ochotę zagrać specjalistą od miecza lub łuku, nie ma problemu. Jeśli chcemy wymieszać magię i znajomość walki, też możemy. Istnieje nawet droga dla skrytobójców, którzy po cichutku potrafią zabijać.
Innymi słowy, opcji rozwoju jest wiele, ergo, jest wiele sposobów na przejście gry. Walka odbywa się w czasie rzeczywistym, jest niezwykle szybka i emocjonująca. Cios nie zależy tylko od umiejętności naszego bohatera, ale i od tego jakie klawisze naciśniemy. Bardzo miłym dodatkiem jest też "adrenalina", polega ona na tym, że im dłużej się bijemy z kimś, tym bardziej rośnie poziom adrenaliny, a jeśli dojdzie do maksimum, wtedy wystarczy mocniej przytrzymać przycisk ataku, a zadamy śmiertelną i zazwyczaj widowiskową, kombinację ciosów naszemu oponentowi.
KOPNIAK ZAGŁADY
Ta recenzja nie byłaby kompletna, gdybym nie wspomniał o "Kopniaku zagłady ". Może ktoś pamięta mroczne lata 90? Wyszła wtedy taka fajna gierka, Duke Nukem 3d, gdzie poza bronią można było jeszcze potworom z buta w mordę dać. Tutaj mamy podobnie. Jeśli miałbym wskazać na jakiś oczywisty minus systemu walki to właśnie kopniak, który jest na tyle potężny, że aż czasami zbyt ułatwia rozgrywkę. Niemal wszędzie w grze mamy miejsca, gdzie przeciwnika wystarczy kopnąć, a on nadzieje się na wystające ze ścian kolce, spadnie z klifu, czy ze schodów i już po nim. Czasem wystarczy strzelić z podeszwy takiego orka, on się przewróci, a my możemy zakończyć jego nędzny żywot jednym sprawnym ruchem miecza. W przeciwieństwie do Duke'a jednak, gdy wykonujemy swój atak z półobrotu to ubywa nam troszkę wytrzymałości. Niezwykle cennej wytrzymałości, dzięki której możemy również biegać i pływać. Gdy wskaźnik odpowiedzialny za wytrzymałość spadnie do zera, bohater musi trochę odsapnąć, więc jeśli będziemy tylko butem wojować to nie zajdziemy w grze zbyt daleko.
Co do zawartości RPG w tym tytule, oprócz statystyk i inwentarza, mamy jeszcze odrobinę nieliniowości (w jaki kreatywny sposób zadecyduję zabić TYM razem?), garść opcjonalnych questów oraz 4 zakończenia, zależne od naszych poczynań w grze.
GRAFIKA/MUZYKA
Obie stoją na najwyższym poziomie. Muzyka jest dopasowana do tego co robimy, jest w pełni zorkiestrowana, nawet w pewnych momentach chórek usłyszymy. Generalnie w tej kwestii jest bardzo dobrze. Podobnie z grafiką, stworzoną na silniku Source, znanym z Half-Life'a drugiego i Vampire: The Masquarade - Bloodlines. Prawdę mówiąc, po Bloodlines myślałem, że może silnik Source jest przeklęty i tylko Valve potrafi się nim obsługiwać, ale Dark Messiah rozwiał te wątpliwości. Gra jest po prostu piękna. Niektóre widoki aż zapierają dech w piersiach.
PODSUMOWANIE
Dark Messiah jest w chwili obecnej może nie najlepszą, ale zdecydowanie najprzyjemniejszą hybrydą FPS z RPG. Wciąga od samego początku i nie pozwala się oderwać. Co więcej, w przeciwieństwie do kilku innych tytułów na rynku, nie udaje jakiegoś wybitnego, wielopoziomowego dzieła (Oblivion się kłania), ale uczciwie przyznaje, że jest grą akcji, gdzie elementy RPG to dodatek. Polecam jak najbardziej i już z wypiekami na twarzy wyczekuję kolejnego tytułu z Arkane Studios.
Moja ocena: 9/10
Obrazki z gry:
Dodane: 01.04.2008, zmiany: 04.08.2024