Dark Messiah of Might and Magic

Dark Messiah: Might and Magic
Wydania
2006()
2007()
Ogólnie
Hybryda FPS i RPG, z większym naciskiem na akcję niż na rpg jednak. Osadzona w świecie znanym z Heroes of Might and Magic V, fabularna kontynuacja tego tytułu zresztą.
Widok
FPP
Walka
zręcznościówka
Recenzje
Grimm
Autor: Grimm
29.03.2008

Powiem od razu, że gra jest fajna. Pomimo w większości nieprzychylnych recenzji prasy branżowej i mimo, że Reptile się pastwił nad wersją na X-Boxa 360, śmiem twierdzić, że gra jest NAPRAWDĘ fajna.

NA POCZĄTEK...
...trochę historii. Otóż odpowiedzialna za serię Might & Magic firma New World Computing upadła. Nad cyklem zaopiekował się Ubisoft, jednakże zamiast kontynuować wydarzenia znane z tego pamiętające początki ery gier komputerowych serialu, stworzono nowy świat. Bez dodatków science fiction, jeno czyste fantasy. Pierwszą grą rozgrywającą się w nowym świecie - Ashan - była piąta część Heroes of Might & Magic. Uzupełnieniem tego tytułu jest natomiast opisywany przez mnie Mesjasz Ciemności. Ubisoft zlecił stworzenie Dark Messiah uzdolnionemu studiu Arkane, twórcom genialnego Arx Fatalis. Wybór jak najbardziej trafny, choć jeśli ktoś spodziewał się duchowej kontynuacji wyżej wymienionego tytułu, mógł się zawieść.

FABUŁA
Historia jaką usłyszymy grając w Mesjasza jest ściśle powiązana z wydarzeniami HOMM5, ale nie musimy znać fabuły tej gry, ponieważ wszelkie potrzebne informacje do zrozumienia co się dzieje otrzymujemy w czasie grania w DMM&M. W gigantycznym skrócie wprowadzenie do gry wygląda tak: Tysiące lat temu wybuchła Wojna Ognia, ci Źli przegrali dzięki wielkiemu poświęceniu maga Sar - Elama, zwanego "Siódmym smokiem" ze względu na ogromną moc jaką władał. Udało mu się wygnać demony do otchłani niegasnących płomieni, a potem ze swej duszy stworzył więzienie, które miało na celu na zawsze zatrzymać tych Złych. Jednakże, jak to w świecie fantasy bywa, istnieje artefakt - Cienisty Czerep (nie, to nie ten od He-Mana, tam był Posępny), dzięki któremu demoniczne siły wyrwą się ze stworzonego specjalnie dla nich więzienia.

Jak mówiłem, fabuła jest częścią większego projektu, więc nie zrażajcie się tym typowym rozpoczęciem. Kontynuując... w grze wcielamy się w postać Saretha, ucznia mistrza Phenriga. Uczymy się do profesji, którą z braku lepszego określenia można nazwać Tomb Raider ;). W prologu Phenrig uczy nas jak grać i jednocześnie zdobywamy kryształ Shantiri, potrzebny pewnemu znajomemu mistrza - Lordowi Melelagowi - do odnalezienia wspomnianej czachy. Mistrz tak bardzo boi się nas samych wysłać z tą misją, że przywołue Xanę, dość interesującą istotę o kuszącym wyglądzie, która "łączy" się z umysłem Saretha i od tej pory jest kimś w rodzaju Cortany dla Master Chiefa (o ile ktoś grał w Halo), z tym drobnym wyjątkiem, że Xana to zdecydowanie niedobra dziewczynka, jej komentarze są cięte, niemoralne i bezlitosne, co jest bardzo przyjemnym urozmaiceniem i niejeden raz wywołuje wielki uśmiech na twarzy ;) Po przybyciu do Stonehelm, siedziby Menelaga, nekromanci rozpoczynają atak na mury tego miasta, a my musimy pomóc strażnikom Stonehelm go odeprzeć. To tylko wstęp, natomiast zdarzenia w jakich później przyjdzie nam uczestniczyć są już znacznie ciekawsze i świeższe.

ROZGRYWKA
Dark Messiah jest grą na tyle dynamiczną, że można ją uznać za czysty fantasowy FPS, jak Hexen dla przykładu. Mamy jednak inwentarz, który działa jak w System Shock 2 - naciskamy klawisz, a okienko z zawartością naszego plecaka się ukazuję (razem ze statystykami postaci). Przedmiotów jakie możemy wziąć do rąk i do plecaka jest całe mnóstwo, większość z nich możemy wykorzystać do bardziej fantazyjnego ukatrupienia przeciwnika. Broń, od mieczy poprzez łuki, sztylety, kije i różdżki sami musimy zdobyć, najczęściej ze zwłok nieżyjącego nieprzyjaciela, choć oczywiście zdarzy się nam coś znaleźć podczas eksploracji terenu, lub, jeśli chcemy, możemy sami stworzyć narzędzie zagłady, w kuźni.

Słowo o postaci. W przeciwieństwie do X-Boxowego wydania "Elements", tutaj nie wybieramy na początku klasy. W PeCetowym Mesjaszu Ciemności, za ukończenie zadań dostajemy punkty rozwoju, które możemy przeznaczyć na cokolwiek chcemy. Jeśli mamy ochotę zagrać specjalistą od miecza lub łuku, nie ma problemu. Jeśli chcemy wymieszać magię i znajomość walki, też możemy. Istnieje nawet droga dla skrytobójców, którzy po cichutku potrafią zabijać.

Innymi słowy, opcji rozwoju jest wiele, ergo, jest wiele sposobów na przejście gry. Walka odbywa się w czasie rzeczywistym, jest niezwykle szybka i emocjonująca. Cios nie zależy tylko od umiejętności naszego bohatera, ale i od tego jakie klawisze naciśniemy. Bardzo miłym dodatkiem jest też "adrenalina", polega ona na tym, że im dłużej się bijemy z kimś, tym bardziej rośnie poziom adrenaliny, a jeśli dojdzie do maksimum, wtedy wystarczy mocniej przytrzymać przycisk ataku, a zadamy śmiertelną i zazwyczaj widowiskową, kombinację ciosów naszemu oponentowi.

KOPNIAK ZAGŁADY ™
Ta recenzja nie byłaby kompletna, gdybym nie wspomniał o "Kopniaku zagłady ™". Może ktoś pamięta mroczne lata 90? Wyszła wtedy taka fajna gierka, Duke Nukem 3d, gdzie poza bronią można było jeszcze potworom z buta w mordę dać. Tutaj mamy podobnie. Jeśli miałbym wskazać na jakiś oczywisty minus systemu walki to właśnie kopniak, który jest na tyle potężny, że aż czasami zbyt ułatwia rozgrywkę. Niemal wszędzie w grze mamy miejsca, gdzie przeciwnika wystarczy kopnąć, a on nadzieje się na wystające ze ścian kolce, spadnie z klifu, czy ze schodów i już po nim. Czasem wystarczy strzelić z podeszwy takiego orka, on się przewróci, a my możemy zakończyć jego nędzny żywot jednym sprawnym ruchem miecza. W przeciwieństwie do Duke'a jednak, gdy wykonujemy swój atak z półobrotu to ubywa nam troszkę wytrzymałości. Niezwykle cennej wytrzymałości, dzięki której możemy również biegać i pływać. Gdy wskaźnik odpowiedzialny za wytrzymałość spadnie do zera, bohater musi trochę odsapnąć, więc jeśli będziemy tylko butem wojować to nie zajdziemy w grze zbyt daleko.

Co do zawartości RPG w tym tytule, oprócz statystyk i inwentarza, mamy jeszcze odrobinę nieliniowości (w jaki kreatywny sposób zadecyduję zabić TYM razem?), garść opcjonalnych questów oraz 4 zakończenia, zależne od naszych poczynań w grze.

GRAFIKA/MUZYKA
Obie stoją na najwyższym poziomie. Muzyka jest dopasowana do tego co robimy, jest w pełni zorkiestrowana, nawet w pewnych momentach chórek usłyszymy. Generalnie w tej kwestii jest bardzo dobrze. Podobnie z grafiką, stworzoną na silniku Source, znanym z Half-Life'a drugiego i Vampire: The Masquarade - Bloodlines. Prawdę mówiąc, po Bloodlines myślałem, że może silnik Source jest przeklęty i tylko Valve potrafi się nim obsługiwać, ale Dark Messiah rozwiał te wątpliwości. Gra jest po prostu piękna. Niektóre widoki aż zapierają dech w piersiach.

PODSUMOWANIE
Dark Messiah jest w chwili obecnej może nie najlepszą, ale zdecydowanie najprzyjemniejszą hybrydą FPS z RPG. Wciąga od samego początku i nie pozwala się oderwać. Co więcej, w przeciwieństwie do kilku innych tytułów na rynku, nie udaje jakiegoś wybitnego, wielopoziomowego dzieła (Oblivion się kłania), ale uczciwie przyznaje, że jest grą akcji, gdzie elementy RPG to dodatek. Polecam jak najbardziej i już z wypiekami na twarzy wyczekuję kolejnego tytułu z Arkane Studios.

Moja ocena: 9/10


Obrazki z gry:

Dodane: 01.04.2008, zmiany: 21.11.2013


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?