Bravely DefaultBravely Default: For the Sequel (JAP) |
|
Wydania |
2013() 2013() |
Ogólnie
|
Bravely.... to kieszonkowa mini-seria żywcem nawiązująca do klasyki gatunku - serii Final Fantasy, ale nie jest pastiż, bo to dzieło tych samych autorów.
|
Widok
|
izometr
|
Walka
|
turówka
|
Recenzje |
Nadal się zdarza, że w tej fabryce FF7 i akcesoriów do FF7 zwanej Squeenix raz na kilka lat trzeszczy ostatnia iskierka kreatywności i wychodzi coś, co nie pasuje w głęboko wyjechane koleiny bezpiecznych czy aktualnie popularnych wyborów. Nie zawsze efekt końcowy jest dobry, ale przynajmniej widać, że ktoś się starał zrobić coś-cokolwiek (no hej Octopath). Teoretycznie tak może być w przypadku bohatera dzisiejszego tekstu, z małym twistem – tym razem Squeenix jest tylko wydawcą, a nie twórcą gry.
A więc tak – Bravely Default w założeniach jest niesamowicie blisko klasycznych Final Fantasy, w szczególności Final Fantasy V. Jest więc czwórka bohaterów, są Kryształy, które są Bardzo Ważne, jest ktoś kto chce tym kryształom zaszkodzić, a od czasu do czasu w fabule pojawiają się elementy cokolwiek niepoważne. Do tego system jobów – czyli każdej postaci można (a wręcz trzeba) przydzielić klasę z wachlarzu dostępnych opcji (poszerzanego co jakiś czas o dodatkowe pozycje). Klasa ma bezpośrednio wpływ na statystyki oraz dostępny ekwipunek, a w miarę wygrywania walk będzie zyskiwała punkty umiejętności, które odblokują, cóż, umiejętności. Umiejętności mogą być najróżniejsze – a to nowy specjalny atak, a to bonus do statystyk czy inny pasyw. Tutaj zaczyna się prawdziwa zabawa, gdyż umiejętności odblokowane można potem ubrać dowolnej innej klasie, tworząc wszechstronne, a czasem wręcz niezwykle potężne hybrydy i kombinowanie co z czym połączyć dla maksymalnego efektu sprawi niemało przyjemności.
Na sztampie gatunkowej jednak się nie kończy, gdyż BD urozmaica walkę o swój system brave/default. Działa to tak, że każda postać ma swój licznik brave. Z tego licznika można wydać do czterech punktów, aby wykonać do czterech dowolnych akcji w jednej turze – tylko jest problem: jeśli licznik brave przyjmie wartość ujemną, postać nie będzie mogła podjąć czynności przez następne kilka tur, aż licznik się zregeneruje. Z drugiej strony można zrobić default, to jest zwyczajnie obronę, która sprawi że licznik brave zyska punkt. Otwiera to szereg możliwości i manipulacji przepływem bitwy, podobny do tego co oferował system Press-Turn z późniejszych megatenów. Czy wypruć się z dwóch lub więcej przyszłych tur aby zadać solidny dmg i potencjalnie zakończyć bitwę tu i teraz? Czy wyleczyć wszystkich naraz ale pozbawić medyka możliwości ruchu w razie kryzysu w następnej turze? A może chomikować tury na wypadek jakiegoś kryzysu? Na te i wiele innych pytań trzeba będzie znaleźć jakąś odpowiedź. Bossowie oczywiście nie będą się cackać i też będą próbowali zagiąć system wedle własnych potrzeb i planów – niektóre bossfighty naprawdę bedą perfidne na swój własny sposób.
Generalnie i ogólnie całkiem fajnie się tłucze kolejne wyzwania, buduje postacie i tak dalej, a i fabuła zaskoczy na parę sposobów – gra ma jednak pewien poważny mankament. Na tyle poważny, że wytyka go praktycznie każdy, kto grę zna. Otóż ze względów w zasadzie fabularnie wyjaśnionych solidny kawał gry w drugiej połowie robi się ekstremalnie schematyczny, w zasadzie polega niemal w całości na opcjonalnym, wielokrotnie powtarzanym boss rushu. Stoi to w tak ostrym kontraście z tym jak gra dotąd wyglądała i prowadziła fabułę, że nie sposób odebrać tego inaczej jak negatywnie. Mimo wszystko jednak nalegam – naprawdę warto nie zniechęcać się z góry i dać Bravely Default szansę – to jest naprawdę solidny kawał klasycznie inspirowanego RPGa, dobry na każdą okazję.
Plusy:
+ najlepsze FF5 od czasu FF5
Minusy:
- pewna żmudna sekcja gry
Moja ocena: 4/5
Obrazki z gry:
/obrazki dostarczył Rankin Ryukenden/
Dodane: 02.01.2014, zmiany: 28.05.2021
Komentarze:
Może i bym ograł, ale platforma nie zachęca:)
[mg-mat @ 30.05.2021, 21:13]