Battle MasterBattlemaster |
|
Wydania |
1990() |
Ogólnie
|
Połączenie strategii (ale na takim podstawowym poziomie), rpg (w niewielikim zakresie) oraz wyżywanki, wyrąbywanki (głównie). Troszkę chaotyczna, niezbyt porażająca grafiką, ale zagrać się da. Ale tylko raz. I to niezbyt długo ;-)
|
Widok
|
Izometr
|
Walka
|
Zręcznościówka
|
Recenzje |
Battle Master - tytuł nasuwa mi skojarzenia z osobą dowodzącą oddziałami na polu walki, mającą decydujący wpływ na jej losy zarówno poprzez własne dowództwo, jak i samodzielne czynienie kaźni w szeregach wroga. Skojarzenie dobre - gra to próba stworzenia RPG taktycznego, gdzie na polu bitwy znajdujemy się w otoczeniu oddanych, anonimowych wojaków, walczacych pod naszą komendą.
Na początku wybierasz postać, którą będziesz sterował - spośród dostępnych bodajże szesnastu osób (4 rasy po 4 profesje). Wybór nie ma jednak chyba większego znaczenia, nie ma dostępu do statystyk, nie zmieniamy żadnych wartości oddających charakter - od razu pojawiamy się na polu walki, z łukiem i mieczem w inwentarzu. W zależności od tego, kogo wybrałeś startujesz w innym regionie i walczysz na początku z kim innym - gdy wcielisz się w któregoś z Orków początek ma miejsce w ludzkiej wiosce i zrazu otacza cię chmara wkurzonych tubylców. Ty natomiast jesteś albo w pojedynkę, albo w niewielkiej grupce kumpli tej samej rasy - w zależności od tego, jaką profesję wybierzesz.
Zaczyna się walka. I tu pierwsze rozczarowania. Taktyka gry polega jedynie na wybraniu szyku, w jakim otaczać mają cię szeregowi wojacy wokół ciebie. Nic poza tym, żadnych innych wytycznych im dać nie możesz (ale gdyby było inaczej pewnie do dziś wielu pamiętałoby tą grę ;) ). Walka trwa w czasie rzeczywistym - dookoła latają strzały wypuszczane przez obie strony, słychać brzęk uderzających o zbroje mieczy - ot taki bitewny jubel, gdzie nie wiadomo co się właściwie dzieje w tym tłoku. Ludki poruszają się ruchem szachowego hetmana (gdyby ktoś za młodu szachami bawił sie conajwyżej rzucając nimi w rodzeństwo: w ośmiu kierunkach) i oczywiście w tych samych kierunkach mogą strzelać. Niezbyt to skomplikowane i średnio ciekawe.
Cała gra polega tylko na takim podbijaniu kolejnych krain - właściwie już w takim Diablo jest sporo więcej elementów RPG. Po wybiciu wszystkich wrogów na planszy i ewentualnym splądrowaniu wszystkich chat masz możliwość podróży do następnej planszy, w której znów masz pokonać wszystkich tubylców itd. Wyjątkiem są sytuacje, gdy trafia się w miejsce okupowane przez persony o tej samej co twoja rasie - w miejscu, w którym możesz kupować jedzonko i inne duperele pojawia się możliwość dokupienia dodatkowego mięsa armatniego. Ekipa kilkunastu orków wygląda już całkiem pociesznie i władczo. Poza wrażymi siłami powstrzymać cię mogą także wilcze doły, które znienacka pojawiają się pod nogami. Są też proste zagadki typu znajdź klucz do drzwi, znajdujesz jedzenie leczące rany itp.
Nie będę Ci, drogi Czytelniku, specjalnie ściemniał. Gry nie ukończyłem, bo mi się ona nie podoba. Pomysł nawet fajny, ale brakuje grze dynamiki, bitwy są smętne i nieciekawe. W dodatku wkurzają wspomniane pułapki - nigdzie nie widać oznak tego, że przed Tobą taka może być, a jak już się uaktywni to cholernie ciężko w nią nie wpaść. Nawet fajnie wygląda sytuacja, gdy idziesz sporą bandą przez kolejny teren i sprawiasz łomot napotkanym rywalom, ale frajdy z samego granie nie miałem prawie wcale.
Moja ocena: 2/10
Obrazki z gry:
Dodane: 08.05.2005, zmiany: 21.11.2013