Ishar 3: The Seven Gates of InfinityIshar III: The Seven Gates of Infinity |
|
Wydania |
1994() 1994() 1994() |
Ogólnie
|
Ostatnia gra z serii Ishar. Najbardziej dopracowana wizualnie, ale też najgorsza pod względem merytorycznym. Niemniej jednak wady nie są tak wielkie, by nie poznać tego tytułu.
|
Widok
|
FPP
|
Walka
|
czas rzeczywisty
|
Recenzje |
Kto grał w część drugą, ten zapewne pamięta jak własnoręcznie ubił złego maga na końcu gry. Teraz mogę wam zdradzić tajemnicę. Otóż zabiliście tylko ciało, ale dusza przeżyła. Mało tego. Wcieliła się w cielsko starożytnego smoka. Czy wspomniałem, że złego smoka i że trzeba go zabić? Nie, to wspominam. Tym razem unicestwienie ma być ostateczne. Oto zadanie naszego bohatera, Zubarana. Żeby tego dokonać, musi on wraz z drużyną przenieść się w czasie za pomocą tytułowych bram nieskończoności. Tak naprawdę tych bram jest cztery, ale niektóre przenoszą w dwa różne czasy.
Co nowego w trzeciej odsłonie? Programiści uznali, że dwójeczka była tak doskonała, że postanowili zmienić niewiele. Te same mordki postaci, ten sam system obsługi i układ ekranu. Te same pomysły. Tych co nie widzieli dwójki odsyłam do recenzji. Oczywiście, są nowości. Opcja kreowania drużyny na początku (można też grać po staremu). Ulepszono system dzielenia pieniędzy. Teraz jest idealny. Automapowania delej nie ma, ale mamy mapkę miasta z zaznaczonymi miejscami, które odwiedziliśmy jak np.: tawerny, sklepy itp. Eliksiry możemy tworzyć bez zwoju z recepturami, ale ich liczba poważnie się skurczyła do kilku niezbędnych. Poziom trudności wyraźnie wzrósł, zwłaszcza w podziemiach, gdzie bez pełnego zapasu eliksirów nie ma co wchodzić. Pokonanie smoka jest bardzo, ale to bardzo trudne (ale znając trik, bardzo łatwe :). Fabuła stała się całkiem liniowa. Wszystko trzeba robić tak jak chcieli tego twórcy gry. Nawet raz sobie zablokowałem ukończenie gry, gdy nie zrobiłem czegoś tak jak trzeba. Fanatycy swobody (jak w pierwszej części) nie będą pocieszeni. Jest tylko jedno takie miejsce i na dodatek gęsto zalesione.
Odnośnie wersji na Amigę: grafika znowu podniosła się na kolejny poziom jakości. Dźwięk bez większych zmian, choć teraz zapętlono muzyczki (w dwójce, gdy muzyka się skończyła, to zalegała cisza). Jak zwykle zrobiono dwie wersje gry: agatkową i dla pozostałych. Różnią się oczywiście grafiką. Przy niedostatecznej ilości pamięci chip można zapomnieć o muzyce, ale dla maniaków to żadna przeszkoda. Gra (znów jak zwykle) jest multijęzyczna (angielski, francuski i niemiecki). Posiadzacze piecyków mogą traktować tę recenzję jako alternatywną, gdyż obie gry się niczym nie różnią, a nawet łykają te same sejwy. Najpierw grałem na piecyku do czasu, gdy wyskoczyły mi kody. Wtedy ich nie miałem, więc wgrałem stan gry do agatkowej (skrakowanej) i skończyłem grę.
Podsumowując, odgrzewany kotlet w pięknym opakowaniu. Ale ja nie mam nic przeciwko temu, by dostać jeszcze jeden taki kotlecik. Ale o Ishar 4 można sobie tylko pomarzyć. Powiem tylko, że kiedyś w "Świecie Gier" napisali, że oceniliby na 150%, tylko, że podziałki brakuje :)
Moja ocena: 4/5Obrazki z gry:
Dodane: 30.04.2006, zmiany: 21.11.2013