Lords of Time |
|
Wydania |
1992() |
Ogólnie
|
Nieznana bliżej szerokiej publiczności gra, której propagację uczynił sobie celem życiowym autor poniższej recenzji - Dregor. Jeżeli naprawdę jest tak dobra (wielki świat do zwiedzenia, ogromna swoboda działania!) jak pisze, może warto by się jej przyjrzeć?
|
Widok
|
Izometr
|
Walka
|
Czas rzeczywisty
|
Recenzje |
O ile rok 1992 obfitował w masę świetnych gier cRPG, takich jak chociaż Ishar czy Moonstone, to tytuł Lords of Time jest z nich najlepszy. Nie mam pojęcia czemu gra jest tak mało popularna, że nie znam nikogo kto by bez mojej 'ingerencji' w nią grał ;). Pełna swoboda ruchu i świat, żyjący własnymi problemami oddany w nasze ręce sprawił, że gra mnie przyssała do komputera na spory czas. Może przez niski budżet firmy Hollyware gra nie została rozreklamowana? Nie mnie się nad tym zastanawiać - mnie jest wam ową grę przedstawić i zrecenzować. A powiem, że wole ją niż Neverwinter Nights, Morrowind czy nawet Diablo...
Historia całkiem ciekawa...
W grze wcielamy się w bezimiennego bohatera. Intro przedstawia nam jego losy i co robi w świecie fantasy. W sporym skrócie, nasz bohater jest pilotem testowym jakiegoś nowego statku powietrznego. Mamy rok bodajże 2025. Niestety podczas próbnego lotu coś poszło nie tak i otworzył się portal prowadzący do krainy zamieszkałej przez ludzi i krasnoludy. Trafiamy tam na zakończenie wojny tych dwu ras, zdaje się na korzyść ludzi. Krasnoludy straciły kopalnię Kulat i teraz chcą ją odzyskać. No i co ktoś taki jak nasz heros może robić w owym świecie jak się z niego nie wynosić? Właśnie - żona czeka w domu, dzieci płaczą, więc trzeba wracać ;). Nie ma lekko. Władcy świata wyślą nas do domku pod warunkiem, że zrobimy im małą przysługę. Mianowicie chodzi o wykończenie maga odpowiedzialnego za całą wojnę. I tylko po to owe rasy zawierają warunkowy pokój. Ale bycie peacemakerem w światach fantasy nigdy nie było łatwe ;). Jednak zanim to nam się uda trochę się napracujemy - ja już pracuje sporo lat (zaczynałem grać jak miałem chyba sześć lat, a ostro już gierczyłem w wieku jedenastu) nad wydostaniem się i nic z tego :)
...więc chodźmy, bo...
Grę zaczynamy od ustalenie początkowych atrybutów naszej postaci. Są to siła, zręczność, inteligencja i ilość życia, która wzrasta wraz z rozwojem postaci. Zostajemy rzuceni na sam środek jakiegoś kontynentu. I nie wiadomo co robić. I nikt nie powie gdzie iść. A są tylko dwa bezpieczne kierunki w które możemy się udać - w resztę stron świata jak się udamy czeka nas głodówka albo męczeńska śmierć - ale może się uda - trzeba być dobrej myśli. Kontynent jest spory i trochę trudno złapać orientacje w terenie. Gra jest bardzo trudna dla początkującego i tym odstrasza - ale taka jest cena 100% wolności, bo możemy chodzić gdzie nam się podoba. Główny wątek też można różnie (ale to pojęcie względne jest w tym wypadku ;) ) rozegrać. Dodam tu jeszcze, że do ekranu gry może się być ciężko przyzwyczaić, bo największą jego część zajmuje pole tekstowe, gdzie widzimy opisy, informacje i rozmowy. Ekranik świata jest zaraz nad nim, a na ostatnim i najmniejszym jest ten gdzie mamy wyświetloną ilość złota, many i życia. W tle leci 'fujarkowa muza' która na początku przyprawia o śmiech, potem jest już wesoło, później nie przeszkadza, a na końcu denerwuje. Koniec jednak to czasem 5 minut i jest... tym zdenerwowanym polecam klawisz 'm', który muzykę wyłącza pozostawiając dźwięki otoczenia. Jednak i te drugie czasem potrafią zdenerwować...
...jest czego szukać...
Grając, możemy znaleźć 20 różnych broni (sztylety, miecze itp.) oraz około 30 czarów. Owe nam się bardzo przydadzą, ponieważ spotkamy wiele stworów na naszej drodze: począwszy od słabych pająków, poprzez zombie i krasnoludy, a skończywszy na smoku. Niektórych trzeba wykończyć w odpowiedni sposób (np. owego smoka lub czarodzieja Kruela) do którego trzeba długo dochodzić. Jeśli idzie o walczenie ze zwykłymi stworami to gra jest klasycznym hack 'n' slashem. W czarach to samo - chwała, że jest coś podobnego do 'aktywnej pauzy' jeśli idzie o czarowanie. Szkoda, że nie ma specjalnych przedmiotów jak np. jakaś zbroja albo cuś bo to uprzyjemnia zabawę ;) . Są jednak rzadko spotykane przedmioty. Czarną miksturę miałem może w pięciu grach (żeby nie mniej) mimo że w każdej szukam. Są też bardzo rzadkie i potężne zaklęcia takie jak "Kruel's Winterblast Spell" albo "Gorpho's Spell of Exiting" (to ostatnie czasem ratuje życie...). Jest ich jeszcze sporo, ale nie będę wymieniał bo każdy chciałby samemu coś odkryć ;) . W każdym miejscu jest coś dobrego. Jak na mapie wyspa czy góra wygląda jakoś 'tak' to znaczy, że na pewno coś tam jest ;) . Żeby było łatwiej i szybciej przemieszczać się po kontynencie umieszczono w strategicznych pozycjach portale. Przy użyciu odpowiedniego czaru zostaniemy przerzuceni do jakiegoś innego portalu, który najczęściej jest cały dzień drogi od nas. Osobiście z nich nie korzystam, bo nie gram magiem ;) . No i z chęci przygody maszeruje piechotą...
...na szczytach i na wyspach...
W górach można znaleźć prawdziwe skarby. Są zamknięte jaskinie, w których jakiś krasnolud pewnie ukrył swoje oszczędności i ma nadzieję, że kratery pełne lawy mu je obronią. Są kopalnie diamentów i krasnoludzkie miasta pełne niemiłych mieszkańców chcących się nas pozbyć. Wszystko to czeka na nas w górach. Jednak na morzu są ciekawsze rzeczy do odkrycia. Jest tam wiele wysp o ciekawych formach i o równie ciekawej zawartości. Warta uwago jest zwłaszcza jedna - mianowicie wyspa o kształcie liter "S P" w prawym dolnym rogu świata. Co to znaczy nie powiem - może się sami domyślicie. Innych ciekawych wysp jest sporo, ale tą uważam za sporą ciekawostkę dodaną do świata. Jest też wyspa - twierdza. Prawie całą wyspę zajmuje góra z oknami, która pełni rolę twierdzy. Pradawnej twierdzy krasnoludów. I pewnie jest tam małe co nieco dla każdego gracza...
...ale niech chęć przygody nie sprawi, że zapomnimy...
W grze trzeba pamiętać o kilku sprawach. Mianowicie nasza postać musi od czasu do czasu coś wszamać i się wyspać. Dalsze podróże warto dobrze zaplanować i zabrać ze sobą jakieś zapasy żywności i zaplanować nocleg. Jedzenia jest tutaj niewiele ale jest smaczne. Jeśli się nie wyśpimy to nasz bohater zemdleje i stanie się łatwym łupem dla wszelkiej maści stworów.
A jak wiadomo, człowiek nie kaktus i pić musi. Ja przy sobie zawsze mam kilka bukłaczków piwa i wody. Nie trzeba pić ale może znajdzie się jakaś ładna kobieta, która się chętnie napije. Z niektórych studni możemy odzyskać trochę HP. Wodę można też zabrać do bukłaków. Osobiście radzę codziennie odwiedzać jakieś miasto. Możemy wykupić masę jadła i zamieszkać w jakimś przytulnym zameczku w samym środku wielkiego lasu, obok cmentarza i tam siedzieć - tylko po co?
...wysłuchać opowieści...
W grze jest całkiem sporo NPC. Możemy sobie z nimi pogadać. Większość z nich ma nam coś ciekawego do opowiedzenia o świecie. Warto ich posłuchać, gdyż może to podsunąć jakieś rozwiązanie problemu. Jednak na moje oko jest z nimi jakoś jeszcze za mało interakcji. Po prostu owi sobie siedzą w domkach i nie chcą wyjść na zewnątrz. Zresztą - każdemu NPC można zadać zdaje się trzy pytania (chyba, że jest jakimś wyjątkowym osobnikiem). Jednak to wcale nie mało, bo nie przypominam sobie jak to pisze cRPG z tych lat, w którym można było 'swobodnie' rozmawiać. Niemniej są oni potrzebni i dobrze, że są. Szkoda tylko, że nie ma jakiejś wielkiej siły, jakiejś postaci NPC, która mogłaby coś zmienić... jakiejś wyjątkowej jak np. Yxer albo Lorel ;).
...zrobić zakupy...
Jak to w każdej grze cRPG można i w LoT robić zakupy. No a kupować tu można wszystko począwszy od kołków (a.k.a. zapałek) aż po wybajerowane krasnoludzkie zbroje i miecze. Z czasem potwory będą coraz bardziej wymagającymi przeciwnikami, więc też będzie trzeba być lepiej wyposażonymi. O miejsce w plecaku nie ma się co martwić, bo jest ono nieograniczone. Jedyne ograniczenie to to, że możemy mieć max. 50 rzeczy jednego typu (np. 50 jabłek, 50 kamieni, 50 chlebków). To co znajdziemy tu i tam można też w sklepie opchnąć za jakąś cenę. Jak już będziemy bardzo dziani to warto założyć konto w banku - tam codziennie przybywa 1% zdeponowanej sumy, no i mamy kaskę na 'czarną godzinę' :D . A czarne godziny czasem się zdarzają i warto oszczędzać.
...dopowiedzieć jeszcze co nieco...
Jak pierwszy raz w to zagrałem jako malutki szkrab bałem się :P . Otaczające mnie zombie, polana, na której jestem sam, nie ma nikogo do pomocy. Tylko ja sam i oni... potworni nieumarli... już idą, już idą po mnie... jestem ranny... krwawię... a oni widzą moją rozpacz... nie! Nie dobijajcie mnie! Błągam was! Stoję pod murem, oni mnie powoli otaczają... nie róbcie tego! Jednak oni nie słuchali... zabili i zostawili bielejące kości... lecz razem ze śmiercią przychodziła ulga i stres minął. Można rozciągnąć się w fotelu, pomyśleć chwilę i zacząć od nowa i ew. od save'a. Po co to piszę, pewnie się niejeden zastanowi? Ano po to, żeby pokazać, jaki doskonały klimat buduje gra. I nie tylko dla małego, przerażonego chłopczyka, ale dla każdego lubiącego fantasy. Element podróżowania jest świetny. Czuje się ten dreszczyk emocji przed wyruszeniem w nieznane... szkoda, że ja już go nie doświadczę. Bo jest chyba tylko jedno miejsce w którym nie byłem :P . W grze można się zapomnieć. Całkiem spora liczba miejsc do odwiedzenia (np. zatkało mnie, zrobiłem 'karpia' i stałem jak wryty jak znalazłem wioskę krasnoludków albo jakichś innych malutkich stworków. Po prostu stały sobie na krańcu kontynentu, gdzie rzadko chodzę. Myślałem wtedy, że nam już cały świat a tu taki numer... :P ) sprawia, że coś w środku pcha nas do kolejnej przygody. Pcha, ale robimy to tak jak chcemy, bo nic nie jest nam narzucane. Zabić bossa możemy dnia pierwszego przygody (trochę przesadzam, bo to praktycznie niemożliwe, ale teoretycznie tak :P ) ale też setnego czy każdego innego. Ja zacinam się koło 30 (tyle na spokojnie zajmuje mi załatwienie spraw i przygotowanie się na bossa), gdzie musze 'coś' wyłuskać od druidów. Żeby to zrobić, muszę odprawić jakiś rytuał w ich świątyni. Konia z rzędem temu kto mi powie jak ten rytuał wykonać... :P.
... i zacząć grę!
Nie wiem co jeszcze dodać. Wydaje mi się, że oddałem w tych prostych słowach splendor tej gry ;) . Nie lubię być do czegoś zmuszany. I tutaj nie jestem. Lubię podróżować do woli - tutaj mogę. Przygody i wszystko jest na swoim miejscu i dlatego gra dostaje ode mnie 'dyszkę', bo to cRPG najlepsze jakie świat oglądał. Ma swoje kiepskie strony, ale patrząc na to, że jest to rok 1992 to nie widzę równie dobrze rozbudowanego cRPGa (chociaż Ishar jest niedaleko za nim pod tym względem). Cud, mód i orzeszki dla każdego fana cRPG i fantasy tutaj są. Tyle mam do powiedzenia o tej grze. Teraz wszyscy weźmy się za tą grę, bo jakem Dregor to zaprawdę powiadam wam, że warto! :P
DREGOR
PS. nie ukrywam, że piszę tą recenzje żeby do gry zachęcić graczy. Gram w to sam... praktycznie nie mam z kim wymienić wrażeń ani doświadczeń. A szkoda bo gra to majstersztyk i nawet nie wiem od kogo ją dostałem, ale ma stałe miejsce w moim oldsqlowym sercu...
Plusy:
+ Wspaniały świat
+ Zero liniowości
+ Ciekawa fabuła
+ Rozwój postaci
+ Emocje i Klimat!
+ Sporo czarów i broni
+ Te podróże...
+ Rozmowa z NPC
+ Ciekawe lokacje
+ Zabawna muzyka
Minusy:
- Ta sama muzyka przestaje być zabawna ;)
- Trochę opustoszały ten świat mimo wszystko :/
- Nie mogę rozwiązać zagadki druidów :P
Moja ocena: 10/10
Recenzja za zgodą autora przedrukowana ze strony www.oldsql.go.pl
Obrazki z gry:
Dodane: 03.09.2005, zmiany: 21.11.2013